Mojego brata zdradzila dziewczyna z innym ( wiem to na 100% ).
2dni temu nie wiedzialem.
Przyszedlem wtedy do chaty i slysze krzyki. Widze ze moj brahol (starszy ode mnie poltora roku) wyzywa swoja byla juz dziewczyne i popycha. Oboje sie na siebie wydzierali. Ona go uderzyla w twarz. Wtedy on ja z calej sily popchnol ze przewrocila sie na kanape. Widzac cala scenke postanowilem interweniowac bo nie lubie przemocy wobec kobiet. Podeszlem do brata i mu powiedzialem zeby ja zostawil i co on w ogole odwala. A on do mnie ze mam sie nie wtracac i potem mi powie o co chodzi.
Ona sie podniosla z kanapy a on zaczol ja znowu popychac i wyzywac. Zapedzil do konta. Wziol ja za nadgarstki podniosl rece do gory i przycisnol do sciany. Przylozyl twarz do jej twarzy i zaczol jej mowic ze jest ku... itp.
Ona zaczela plakac.
Podbieglem wiec do niego i go odepchnolem od niej. A on wkurzony mnie popchnol ze wpadlem na sciene i powiedzial ze mam spier...
Wyszedlem sie wysikac. Po chwili slysze ze ona jeszcze bardziej placze. Wchodze do pokoju ,patrze a on ja trzyma z calej sily za wlosy i wykrecil jej glowe w bok.
Wtedy juz niezle sie wkurzylem.
Ruszylem na niego i odepchnolem go od niej znowu ,on znowu mnie popchnol i zaczela sie szarpanina(bez bicia). Po chwili przestalismy ja do niego ,,taki jestes kozak ,co jej robisz?''. On na to z calej sily kopnol mnie w krocze ze az sie poplakalem i zwinolem doslownie z bolu. Kucalem dobre 4minuty pod sciana.
Podszedl do niej i znowu ja zaczol za wlosy szarpac i krzyczal ,,przyznasz sie czy nie''. Wkoncu ja uderzyl w twarz(z liscia). Wtedy juz nie wytrzymalem podbieglem do niego (obolaly) od tylu go chwycilem za szyje i zalozylem dzwignie na szyje(nie majac zamiaru zrobic mu krzywdy). Ona w tym momencie uciekla z mieszkania. I tak bym go zaraz puscil bo nie mialem zamiaru mu krzywdy robic. A ten palant mi z lokcia pare razy w zebra i mostek. Wkoncu trafil w takie miejsce ze sila rzeczy go puscilem i az sie zatoczylem z bolu. A on to wykorzystal chwycil mnie za glowe i uderzyl 3 razy o kolano i walnol mna o podloge jak workiem kartofli ze uderzylem twarza. Gdy zaczolem sie podnosic to jeszcze dostalem liscia w twarz i kopa w plecy.
Mam pol sinej twarzy i spuchnietej od tych kopow z kolanka. Bola mnie zebra ,nie wspomne o bolu na dole.
Czy moj brat jest w ogole normalny? Ja wiem ze byl wnerwiony zeby nie powiedziec ze wkur... na nia. Byli ze soba 2lata. Ale nie rozumiem jak mnie mogl tak potraktowac w ten sposob ,tlukac mnie jak bym nie byl jego bratem tylko jakims frajerem ktory na ulicy sie zaczol. Mega zle sie z tym wszystkim czuje.
Wczesniej dochodzilo miedzy nami do bojek( rzadko ) ale to bylo tylko szarpanie sie ,popychanie czasem sprowadzanie do parteru ale nic powarznego. Nawet siniakow raczej nie mielismy.
Zawsze raczej zylismy w przyjazni ,czesto siedzielismy razem ,gadalismy ,gralismy ,mielismy wspolnych kumpli itp. Na dodatek nie jestesmy jakoms patologiczna rodzina. Wszyscy sie na ogol dogadujemy. Mieszkam jeszcze z rodzicami i siostra. Jest mi mega zle z tym co sie stalo
To jest normalne wedlug was?
To jest normalne wedlug was? Bo nie moge zrozumiec jak ktos bliski mogl mnie w ten sposob zlac.
2dni temu nie wiedzialem.
Przyszedlem wtedy do chaty i slysze krzyki. Widze ze moj brahol (starszy ode mnie poltora roku) wyzywa swoja byla juz dziewczyne i popycha. Oboje sie na siebie wydzierali. Ona go uderzyla w twarz. Wtedy on ja z calej sily popchnol ze przewrocila sie na kanape. Widzac cala scenke postanowilem interweniowac bo nie lubie przemocy wobec kobiet. Podeszlem do brata i mu powiedzialem zeby ja zostawil i co on w ogole odwala. A on do mnie ze mam sie nie wtracac i potem mi powie o co chodzi.
Ona sie podniosla z kanapy a on zaczol ja znowu popychac i wyzywac. Zapedzil do konta. Wziol ja za nadgarstki podniosl rece do gory i przycisnol do sciany. Przylozyl twarz do jej twarzy i zaczol jej mowic ze jest ku... itp.
Ona zaczela plakac.
Podbieglem wiec do niego i go odepchnolem od niej. A on wkurzony mnie popchnol ze wpadlem na sciene i powiedzial ze mam spier...
Wyszedlem sie wysikac. Po chwili slysze ze ona jeszcze bardziej placze. Wchodze do pokoju ,patrze a on ja trzyma z calej sily za wlosy i wykrecil jej glowe w bok.
Wtedy juz niezle sie wkurzylem.
Ruszylem na niego i odepchnolem go od niej znowu ,on znowu mnie popchnol i zaczela sie szarpanina(bez bicia). Po chwili przestalismy ja do niego ,,taki jestes kozak ,co jej robisz?''. On na to z calej sily kopnol mnie w krocze ze az sie poplakalem i zwinolem doslownie z bolu. Kucalem dobre 4minuty pod sciana.
Podszedl do niej i znowu ja zaczol za wlosy szarpac i krzyczal ,,przyznasz sie czy nie''. Wkoncu ja uderzyl w twarz(z liscia). Wtedy juz nie wytrzymalem podbieglem do niego (obolaly) od tylu go chwycilem za szyje i zalozylem dzwignie na szyje(nie majac zamiaru zrobic mu krzywdy). Ona w tym momencie uciekla z mieszkania. I tak bym go zaraz puscil bo nie mialem zamiaru mu krzywdy robic. A ten palant mi z lokcia pare razy w zebra i mostek. Wkoncu trafil w takie miejsce ze sila rzeczy go puscilem i az sie zatoczylem z bolu. A on to wykorzystal chwycil mnie za glowe i uderzyl 3 razy o kolano i walnol mna o podloge jak workiem kartofli ze uderzylem twarza. Gdy zaczolem sie podnosic to jeszcze dostalem liscia w twarz i kopa w plecy.
Mam pol sinej twarzy i spuchnietej od tych kopow z kolanka. Bola mnie zebra ,nie wspomne o bolu na dole.
Czy moj brat jest w ogole normalny? Ja wiem ze byl wnerwiony zeby nie powiedziec ze wkur... na nia. Byli ze soba 2lata. Ale nie rozumiem jak mnie mogl tak potraktowac w ten sposob ,tlukac mnie jak bym nie byl jego bratem tylko jakims frajerem ktory na ulicy sie zaczol. Mega zle sie z tym wszystkim czuje.
Wczesniej dochodzilo miedzy nami do bojek( rzadko ) ale to bylo tylko szarpanie sie ,popychanie czasem sprowadzanie do parteru ale nic powarznego. Nawet siniakow raczej nie mielismy.
Zawsze raczej zylismy w przyjazni ,czesto siedzielismy razem ,gadalismy ,gralismy ,mielismy wspolnych kumpli itp. Na dodatek nie jestesmy jakoms patologiczna rodzina. Wszyscy sie na ogol dogadujemy. Mieszkam jeszcze z rodzicami i siostra. Jest mi mega zle z tym co sie stalo
To jest normalne wedlug was?
To jest normalne wedlug was? Bo nie moge zrozumiec jak ktos bliski mogl mnie w ten sposob zlac.