Ankton
Nowicjusz
Byłem tzw. jedynakiem. Żyłem z tą myślą przez wiele lat aż do tamtego roku.
Poznałem na Gadu-Gadu kolesia. Coś cztery lata starszy...
Dowiedziałem się że pracował na pewnej budowli. Tak sobie gadaliśmy jeszcze przez dłuższy czas. ( dzień w dzień ) Jak dobrze pamiętam 13 czerwca 2006 roku nic nie napisał. Przez cały dzień nic.
Następnego dnia dzwoni do mnie rodzina ( która się mnie wyrzekła za mą orientacje, ale mniejsza z tym ) mówi że nie żyje mój brat. A ja zamurowany... jak sztywniak
Przez 19 lat nie wiedziałem że mam brata ( przypuszczam że był u innej rodziny [każdy wie o co chodzi] ) nie wiedziałem że mam rodzeństwo, nie wiedziałem nic!
Ale dalej...
No i pogrzeb. Myślałem że to będzie całkiem nieznana po twarzy osoba... a tu niestety... to mój kolega - brat z budowli. Dostałem szoku... Przez pór roku jakby nie żyłem.
Później gdy wyszedłem z ukrycia, dowiedziałem się że miał na tej budowli wypadek. Spadł tak jakby z... ee... szóstego piętra.
Wiem, wiem... będziecie myśleć że to jakaś bajka itd.
Powiedziałem całą prawdę, ani słowa kłamstwa.
Co o tym myślicie? Czy moi rodzice nie postąpili źle nie mówiąc mi o rodzonym bracie?
Nadal wspominam ten że tak powiem koszmarny dzień... żyje z tym, nie zapomnę tego.
Poznałem na Gadu-Gadu kolesia. Coś cztery lata starszy...
Dowiedziałem się że pracował na pewnej budowli. Tak sobie gadaliśmy jeszcze przez dłuższy czas. ( dzień w dzień ) Jak dobrze pamiętam 13 czerwca 2006 roku nic nie napisał. Przez cały dzień nic.
Następnego dnia dzwoni do mnie rodzina ( która się mnie wyrzekła za mą orientacje, ale mniejsza z tym ) mówi że nie żyje mój brat. A ja zamurowany... jak sztywniak
Przez 19 lat nie wiedziałem że mam brata ( przypuszczam że był u innej rodziny [każdy wie o co chodzi] ) nie wiedziałem że mam rodzeństwo, nie wiedziałem nic!
Ale dalej...
No i pogrzeb. Myślałem że to będzie całkiem nieznana po twarzy osoba... a tu niestety... to mój kolega - brat z budowli. Dostałem szoku... Przez pór roku jakby nie żyłem.
Później gdy wyszedłem z ukrycia, dowiedziałem się że miał na tej budowli wypadek. Spadł tak jakby z... ee... szóstego piętra.
Wiem, wiem... będziecie myśleć że to jakaś bajka itd.
Powiedziałem całą prawdę, ani słowa kłamstwa.
Co o tym myślicie? Czy moi rodzice nie postąpili źle nie mówiąc mi o rodzonym bracie?
Nadal wspominam ten że tak powiem koszmarny dzień... żyje z tym, nie zapomnę tego.