Witajcie, postanowiłam że napisze tu post może ktoś mi pomoże albo przemówi do rozumu. Otóż sprawa wygląda tak że miałam chłopaka przez 5 lat, od roku mieszkaliśmy razem ostatnio mniej się dogadywaliśmy (dopadło przyzwyczajenie tak mi się wydaje) no i on stwierdził ze musimy się rozstać była to decyzja z dnia na dzień nic na to nie wskazywalo. Po rozstaniu było dużo kłótni, później jego stwierdzenie że chce się przyjaźnić. ale w międzyczasie a właściwie po kilku dniach znalazł już sobie kilka dziewczynek do "pukania" i stał się zwykłym frajerem który zalicza panienki (tak prawda nie byliśmy już razem może robić co chce, ale to boli że po 5 latach tak szybko się pocieszył i wg nie odczuł tego co się stało) sprawa się komplikuje bo nadal coś do niego czuje w międzyczasie przespałam się z nim (od się non stop do mnie zbliżał, myślałam że nadal coś czuje) później dowiedziałam się o tych panienkach dostał w pysk nie chciałam go znać... ale nadal go kochałam, znowu ta sama sytuacja znowu przepraszał ( ciagle zostawał przy zdaniu że nie chce ze mna być) znowu się zbliżał, znowu łóżko... czuje się teraz jak szmata... nie wiem co mam zrobić z tym z jednej strony go kocham, z drugiej się nim brzydzę, z trzeciej chciałabym żeby zniknął ale to nie możliwe mamy zbyt wielu wspólnych znajomych, co byście zrobili na moim miejscu?
1. zostaje przy tym że nie chce ze mna być, że chce byś przyjacielem
2. ciągle się do mnie dobiera
3. jak pytam czy mamy jeszcze na co liczyć to twierdzi że musi to przemyśleć a w międzyczasie robi to co pisałam wyżej
POMOCY
1. zostaje przy tym że nie chce ze mna być, że chce byś przyjacielem
2. ciągle się do mnie dobiera
3. jak pytam czy mamy jeszcze na co liczyć to twierdzi że musi to przemyśleć a w międzyczasie robi to co pisałam wyżej
POMOCY