Ateizm

*Madzia*

Neurotyczna sadystka
Dołączył
17 Październik 2006
Posty
1 521
Punkty reakcji
25
To raczej ateistką nie jesteś, bardziej niewierząca - poszukująca :) Mam nadzieję, że znajdziesz w końcu tę drogę, która da Ci szczęście bo to tak naprawdę najważniejsze :)
 

szumu9

Nowicjusz
Dołączył
28 Listopad 2011
Posty
16
Punkty reakcji
1
ja od pewnego wydarzenia (nie bede rozdrabniać sie ) stwierdziłam , ze Boga nie ma..
chociaż szanuje Go, szanuje ludzi którzy o nim sie wypowiadaja.. szanuje tych, którzy wierza w Niego
ja osoba niewierząca, jednak kościoł odwiedziam bardzo czesto, lubie tam siedzieć.. moze to wydac sie dziwne
nie uciekam od tego, wciąż szukam ;)

ps. brak polskich znaków - problem z klawiaturą..

Solo Lee .. wiem kim jest ateista, tak byłam kiedyś wierząca , 3 lata temu, po pewnym wydarzeniu - zaczełam sie zastanawiac czy On istnieje, istniał .. czy to ma wgl jakiś sens ? nie.. ale cóz, sa rozni ludzie, jedni wierza, drudzi wierza-niepraktykuja, inny wcale nie wierza..



dlaczego podziwiam ? dlatego, że wiara jest czyms trudnym..
ostatnio zadano mi pytanie "Dlaczego wierzymy? "
sam ksiadz mial problem z odpwiedzila..

Ty nie jesteś ateistką. Raczej agnostyczką i jakby nie patrzeć taką mocno zwróconą w stronę Kościoła. Ateisty nie ciągnie nic do Kościoła, nie czuje z nim więzi itd. Można powiedzieć, iż w sferach religijnych jest totalnym robotem, nie czującym niczego.

gdzies w głebi duszy siedzi czesc, która chce i wierzy lecz wygrywa ta większa częśc,ta czesc nie potrafiąca uwierzyc..
Agnostycyzm wypisz wymaluj... Zgodnie z wikipedią Teizm agnostyczny. Choć ludzi i ich poglądów nie da się konkretnie zaszufladkować. Według mnie nie jesteś ateistką na 100%

obys miał racje

Niestety musisz się spieszyć z określeniem siebie, ponieważ wiara w człowieku umiera szybko. Kiedy wdrążysz się w ateizm i jego filozofie już nie będziesz w stanie ponownie uwierzyć. Co najwyżej, jeżeli zobaczysz Boga na własne oczy... Chyba, że ostatecznie zatrzymasz się na agnostycyźmie, który jakby nie patrzeć jest bardzo wygodny.
 

*Madzia*

Neurotyczna sadystka
Dołączył
17 Październik 2006
Posty
1 521
Punkty reakcji
25
Niestety musisz się spieszyć ze określeniem siebie, ponieważ wiara w człowieku umiera szybko. Kiedy wdrążysz się w ateizm i jego filozofie już nie będziesz w stanie ponownie uwierzyć. Co najwyżej, jeżeli zobaczysz Boga na własne oczy...

To akurat prawda :D
 

Mohican19

Nowicjusz
Dołączył
4 Grudzień 2011
Posty
19
Punkty reakcji
0
Wiek
30
Miasto
Białystok/Goniądz
bardzo dużo ciekawych porad, jak i określeń ,
zostałam tak nazwana nie tak dawno.. tylko nigdy nie interesowałam sie głębiej co to ten agnostyczką. Być może uda mi sie wkoncu odnalezc moje miejsce. Przestac byc zagubiona. Czas pokaze.
 

*Madzia*

Neurotyczna sadystka
Dołączył
17 Październik 2006
Posty
1 521
Punkty reakcji
25
Wszystko powinnaś robić zgodnie ze swoim rozumem i sumieniem - wtedy i wybór będzie słuszny. :)
 

szumu9

Nowicjusz
Dołączył
28 Listopad 2011
Posty
16
Punkty reakcji
1
Wszystko powinnaś robić zgodnie ze swoim rozumem i sumieniem - wtedy i wybór będzie słuszny. :)
Mimo wszytsko w momencie gdy sama już napisała, ze nie wierzy już nie jest w stanie zrobić niczego zgodnie z rozumem i sumieniem. Na pewno już nie zawrócić na ściężkę wiary, bo co najwyżej wynikało by to ze strachu przed utratą wiary, a tak się nie da. Po prostu trzeba być pewnym w 100% .
 

*Madzia*

Neurotyczna sadystka
Dołączył
17 Październik 2006
Posty
1 521
Punkty reakcji
25
Tak - czasami człowiek jest zagubiony i rzeczywiscie nie wie, co ma robić , ale nadejdzie taki moment , w którym będzie potrafiła się określić.
 

Mohican19

Nowicjusz
Dołączył
4 Grudzień 2011
Posty
19
Punkty reakcji
0
Wiek
30
Miasto
Białystok/Goniądz
i mam nadzieje, ze z pomoca kilku osob uda mi sie zawrocic.. najgorsze sa jednak wspomnienia, wszystko wraca do tamtych dni i chwil i ciezko uwierzyc ze mozna ..
 
S

Solo Lee

Guest
i mam nadzieje, ze z pomoca kilku osob uda mi sie zawrocic.. najgorsze sa jednak wspomnienia, wszystko wraca do tamtych dni i chwil i ciezko uwierzyc ze mozna ..

Jak dla mnie to nie jesteś ani ateistką, ani agnostyczką.
Ateista nie wierzy w boga.
Agnostyk uznaje że może bóg jest a może nie ma.
Teista wierzy że bóg jest.

Jeżeli masz nadzieję zawrócić to wierzysz w boga, tylko przeżywasz kryzys wiary wywołany w tym wypadku jakimiś wyderzeniami o których nie zamierzałaś na razie nam napisać. Ateista nie ma nadziei zawrócić do boga ponieważ w niego nie wierzy. Nie może mieć nadziei na odzyskanie wiary w coś czego nie ma. Agnostyk uważa że nie da się udowodnić że bóg jest, albo że go nie ma więc uznaje ze może jest a może go nie ma :) Teista wierzy że jest bóg który oddziałuje na sferę materialną. Teista może przeżywać wątpliwości i kryzysy w swojej wierze w boga ale nie jest to powodem by go nazywać ateistą gdy chwilowo straci wiarę, ani agnostykiem, który sam nie jest pewien czy bóg jest czy go nie ma. Jesteś Teistką która przeżywa kryzys wiary.

'Mohican19'
Jeśli masz przyjaciół to zwrócenie się do nich jak najbardziej jest sensownym rozwiązaniem. Sami czasem się gubimy w swoich myślach a ktoś o innym spojrzeniu może podsunąć nam rozwiązanie. :)


Mimo wszytsko w momencie gdy sama już napisała, ze nie wierzy już nie jest w stanie zrobić niczego zgodnie z rozumem i sumieniem. Na pewno już nie zawrócić na ściężkę wiary, bo co najwyżej wynikało by to ze strachu przed utratą wiary, a tak się nie da. Po prostu trzeba być pewnym w 100% .
Nie ma czegoś takiego jak pewność w swojej wierze na 100%. Ludzie nie są zaprogramowanymi robotami. Wiara ulega przemianom. Można wierzyć, mieć wątpliwości, a potem uwierzyć ponownie (wątpliwości wyjaśnione). Ludzie nie rodzą się wierzący. Dopiero w okresie dorastania wiara zostaje dzieciom indoktrynowana i stają się wierzący. Rodzice, duchowni, wpajają dziecku "jedynie słuszną religię" celowo pomijając przy tym wiedzę o innych religiach. Zależnie od miejsca urodzenia może to być Chrześcijaństwo, Islam, Buddyzm etc. Dopiero kiedy dziecko staje się coraz bardziej świadome otaczającej go rzeczywistości poznaje inne światopoglądy. Zaczyna się zastanawiać czy to co mu wpojono w dzieciństwie jest zgodne z rzeczywistością. Stąd bierze się część kryzysów wiary. Zagrożeniem dla wiary jest myślenie. :) Takie dorosłe już dziecko może zostać przy swojej wierze, może stracić wiarę, może też zmienić wyznanie. Przy czym może też stracić wiarę a potem ją odzyskać.
 

vik123

Bywalec
Dołączył
11 Listopad 2011
Posty
1 186
Punkty reakcji
45
Miasto
Perth, WA
Zamiast slepo wierzyc mozna jeszcze szukac prawde (prwde czy prawdy? jest prawidlowo). Na ogol bolesna droga ale czasami udaje sie osiagnac w zyciu to co inni nawet nie potrafia wymarzyc.

pozdrawiam,
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Mój dziadek był oficerem MO ,św. obchodził (babcia była osoba wierzącą )do kościoła latała prawie co dziennie .Dziadka nikt z tego powodu nie dyskryminował .
ale nie zmienia to faktu ,że było to "Sanatorium "
Papierze też byli więzieni ,jakoś tego nie pamiętacie :021:
Pamiętamy.
Sanatorium to nie było, bo nie było dansingów, masaży i kąpieli, a gdyby nawet były, to przecież nie o tym pisze, a o próbach wpływania na Kościół, a przetrzymywanie jego Prymasa, który ma rozliczne obowiązki, jest oczywiście takim naciskiem.
Szpaku ja nie twierdzę, że PRL poza pewnymi lokalnymi i epizodycznymi przypadkami prześladował KK. Poważnie się z nim liczył. Jednak o pewnej dyskryminacji i prowadzeniu gry z Kościołem można mówić.
Co do tej pracy. Nie znam przypadku. Co robiła jego żona, to nie odpowiadał. Wszystko zależy od warunków lokalnych jaki okres PRLu to był, od tego jak patrzyły lokalne władze partyjne, o ile był członkiem partii, bo przecież nie musiał. Wtedy jednak jak i w przypadku uczęszczania na msze daleko by nie zaszedł w karierze. Takie były realia. Nie zmienia to faktu, że można było być katolickim posłem.
Szpaku ja nie patrze na PRL czarno biało. Mijają się z prawdą ci, którzy wyznają patetyczne legendy o prześladowaniu księży w PRL jak i Ty pisząc, że PRL głaskał Kościół. Czasami może głaskał w ramach prowadzonej gry. SB ostro próbowało, wchodzić w struktury. Każdy ksiądz miał być obowiązkowo werbowany do SB jeszcze w seminarium. To pokazuje jak wielką troską władza otaczała Kościół. Nie mogła go zniszczyć, ale próbowała opanować. Nie znaczy, to, że docelowo nie dążono do społeczeństwa ateistycznego.
 

szumu9

Nowicjusz
Dołączył
28 Listopad 2011
Posty
16
Punkty reakcji
1
'Mohican19'
Jeśli masz przyjaciół to zwrócenie się do nich jak najbardziej jest sensownym rozwiązaniem. Sami czasem się gubimy w swoich myślach a ktoś o innym spojrzeniu może podsunąć nam rozwiązanie. :)



Nie ma czegoś takiego jak pewność w swojej wierze na 100%. Ludzie nie są zaprogramowanymi robotami. Wiara ulega przemianom. Można wierzyć, mieć wątpliwości, a potem uwierzyć ponownie (wątpliwości wyjaśnione). Ludzie nie rodzą się wierzący. Dopiero w okresie dorastania wiara zostaje dzieciom indoktrynowana i stają się wierzący. Rodzice, duchowni, wpajają dziecku "jedynie słuszną religię" celowo pomijając przy tym wiedzę o innych religiach. Zależnie od miejsca urodzenia może to być Chrześcijaństwo, Islam, Buddyzm etc. Dopiero kiedy dziecko staje się coraz bardziej świadome otaczającej go rzeczywistości poznaje inne światopoglądy. Zaczyna się zastanawiać czy to co mu wpojono w dzieciństwie jest zgodne z rzeczywistością. Stąd bierze się część kryzysów wiary. Zagrożeniem dla wiary jest myślenie. :) Takie dorosłe już dziecko może zostać przy swojej wierze, może stracić wiarę, może też zmienić wyznanie. Przy czym może też stracić wiarę a potem ją odzyskać.
Źle skonstruowałem swoją myśl. Na szczęście *Madzia* zwróciła uwagę na to, iż chodzi o czas potrzebny na przemyślenia. Chodziło o to, iż na dzień dzisiejszy nie jest w stanie podjąć żadnych decyzji związanych z Bogiem, bądź niewiarą, ponieważ nie jest nawet w 50% pewna, a co dopiero w 100%. Wszystko też zależy jaką postawę osoba, która porzuciła wiarę ( może chwilowo) przyjmie. Bo niestety jeżeli zacznie studiować filozofie realistów itd. to powrotu to wiary raczej nigdy nie będzie, co innego jeżeli z miejsca będzie się zastanawiała tylko nad istotą samej jej wiary.

Co do ostatniego zdania: Według mnie osoba, która na prawdę straciła wiarę nie może jej odzyskać, ponieważ poznała zbyt wiele nieścisłości religii. Osoby niewierzące to zazwyczaj realisci, ludzie, którzy muszą wiedzieć, iz coś jest logiczne, niezagmatwane i pewne itd. Taka już natura tych ludzi. Żeby odzyskać wiarę, chyba by musieli zmienić również swój umysł i charakter. To samo tyczy się agnostyków, którzy mimo tego, iż dopuszczają istnienie Boga ( z tym, że nie tylko katolickiego, ale i każdego innego, nawet przez nich wymyślonego) tak bardzo są pochłonięci swoim realistycznym myśleniem, że nie da się tego wyjaśnić, że również nie są w stanie bezpośrednio uwierzyć. Co innego jeżeli mówimy o ludziach obrażonych na boga, bądź przeciwko niemu zbuntowanych lub poszukujących.
 

ptak123a

Nowicjusz
Dołączył
22 Październik 2011
Posty
1 071
Punkty reakcji
8
Pamiętamy.
Sanatorium to nie było, bo nie było dansingów, masaży i kąpieli, a gdyby nawet były, to przecież nie o tym pisze, a o próbach wpływania na Kościół, a przetrzymywanie jego Prymasa, który ma rozliczne obowiązki, jest oczywiście takim naciskiem.
Szpaku ja nie twierdzę, że PRL poza pewnymi lokalnymi i epizodycznymi przypadkami prześladował KK. Poważnie się z nim liczył. Jednak o pewnej dyskryminacji i prowadzeniu gry z Kościołem można mówić.
Co do tej pracy. Nie znam przypadku. Co robiła jego żona, to nie odpowiadał. Wszystko zależy od warunków lokalnych jaki okres PRLu to był, od tego jak patrzyły lokalne władze partyjne, o ile był członkiem partii, bo przecież nie musiał. Wtedy jednak jak i w przypadku uczęszczania na msze daleko by nie zaszedł w karierze. Takie były realia. Nie zmienia to faktu, że można było być katolickim posłem.
Szpaku ja nie patrze na PRL czarno biało. Mijają się z prawdą ci, którzy wyznają patetyczne legendy o prześladowaniu księży w PRL jak i Ty pisząc, że PRL głaskał Kościół. Czasami może głaskał w ramach prowadzonej gry. SB ostro próbowało, wchodzić w struktury. Każdy ksiądz miał być obowiązkowo werbowany do SB jeszcze w seminarium. To pokazuje jak wielką troską władza otaczała Kościół. Nie mogła go zniszczyć, ale próbowała opanować. Nie znaczy, to, że docelowo nie dążono do społeczeństwa ateistycznego.
Ja też tak to widzę ,jak Ty.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
pełna zgoda między wami w sprawie krk? kredą w kominie chyba trzeba by zapisać, tego to jeszcze (jak mi się wydaje) nie było
 
Do góry