Nie, w Polsce nie było programowego prześladowania religii jako całej z ambicją jej wytępienia. Komuniści byli świadomi, ze nie dadzą rady. Jednak:
1) Było pilnowanie, aby partyjni zwłaszcza na stanowiskach, nie byli wierzący. Ludzi zwalniali z pracy za to, że chodzili do Kościoła, wzięli ślub kościelny ochrzcili dziecko. Oczywiście nie można było stracić stanowiska inżyniera w fabryce za to, że się było wierzącym, ale już dyrektora w tej samej fabryce tak. Skutek. Wszystkie wyższe stanowiska były zarezerwowane dla ateistów. Podobnie oficerskie etaty w wojsku i policji, no chyba, że poruczników bez możliwości awansów.
2) Były pewne lokalne zatargi z Kościołem w różnych okresach różne. Przykładem Nowa Huta planowo ateistyczne miasto, przy czym plan ten zawiódł. W okresie stalinowskim też były przypadki likwidacji kościołów, aresztowań księży, potem na przykład zabranianie procesji Bożego Ciała na ulicach miast i tak dalej, ale tak jak pisałem, generalnie polityka komunistów polegała na unikaniu otwartej konfrontacji. Co jest ewenementem na tle innych krajów komunistycznych, sowieci tutaj wiedzieli, że nie mają twardego gruntu pod nogami. Gdzie indziej gdzie czuli się pewniej pozwalali sobie na wiele więcej.
3) Była ciągła próba wpływania na Kościół poprzez różniste gry. Promowanie "księży-patriotów" w okresie stalinowskim. Potem próby wpływania na Prymasa Polski łącznie z uwięzieniem i tak dalej. Potem w latach 80 tych, fizyczna likwidacja księży o najbardziej nieugiętych stanowiskach. Co ciekawe niektóre z tych morderstw odbyły się tuż przed okrągłym stołem. SBcja wiedziała, że wobec kompromisu i pojednania komunistów i solidarności mogą się stać sumieniem narodu?
Może nie jest to rzucanie lwom na pożarcie, ale o tolerancji religijnej chyba powiedzieć nie można. Prawda?