Nie? A jaką rolę pełni Dawkins i wielu mu podobnych? Dla mnie on się kojarzy jednoznacznie z kapłanem, który prowadzi swoich wyznawców ku niczemu.
Każdy naukowiec, każdy polityk, każdy charyzmatyczny człowiek przedstawiać próbujący swe racje jest kapłanem? W ten sposób pójdziemy w skrajność.
Nie ma dowodu na nieistnienie Boga. Kiedyś ludzie nie wiedzieli, że istnieją fale radiowe. Nie widzieli ich ani nie znali. Czy chcesz mi powiedzieć zatem, że one nigdy nie istniały, tylko z chwilą odkrycia przez ludzi zostały poddane cudownej kreacji?
Mówię, że nie było FAKTEM NAUKOWYM DLA LUDZKOŚCI. Samo istnienie niech sobie jest, ale w świadomości ludzi już nie. Wiele odkryć naukowych odkrywa się przypadkowo lub jakiś lub jakaś grupka jest przekonana, że coś takiego istnieje i próbuje to udowodnić, tak rodzą się nobliści. Samo coś istniało w świecie, lecz było poza zasięgiem wiedzy człowieka, z czasem tylko zostało odkryte ów coś. A jeśli wcześniej odkryte nie było, to jako jako fakt tematu nie ma. Więcej masz przesłanek by wierzyć w krasnoludku czy smoki, gdyż występują w dużo większej liczbie wierzeń niż Bóg Jahwe.
Ateizm jest dla ludzi słabych. Wymaga ślepej wiary na słowo Dawkinsa, tudzież innego promotora, by odstąpić od używania słowa kapłan
Mylisz się. Ateizm jest to dużo trudniejsza droga dla człowieka, bo jest sam, nie ma nad nim istoty wyższej która nad nim czuwa. I ja ateista, nie wierze w Dawkinsa, bo ateizm to zadawanie pytań a nie kapłaństwo Dawkinsa i innych. Obojętnie czy Dawkins czy inny naukowiec przedstawia nam coś naukowo, to jako ateiści czerpiemy wiedzę z nauki. Ateizm jak i nauka to przede wszystkim pokora, zaś religia zna odpowiedzi na wiele pytań gdzie widać, że tej pokory brak. Ateista odpowie na dane pytanie NIEWIEM, zaś wierzący poszuka w świętej księdze i mówi, że zna odpowiedź.
A nie uważasz, że uznawanie za prawdziwe tylko tego co naukowo potwierdzone, nie jest swego rodzaju oderwaniem od rzeczywistości? Praktycznie w dziejach ludzkości takie wysterylizowanie światopoglądu do weryfikowalnych naukowo faktów jest nowością. Cechą nauki jest sceptyczne podejście. Normalnie myślący człowiek w codziennym życiu jest sceptyczny tylko w pewnym zakresie, takim który jest optymalny do funkcjonowania. No chyba, że ma jakąś postać manii prześladowczej. Mało który z nas poza chwilami filozoficznej zadumy twierdzi, że nic nie wie. Inaczej słowo "wiem" wyszło by ze słowników. Podobnie metoda naukowa, nie ma zastosowania do spraw duchowości człowieka, a każda osoba ludzka jest obdarzona jakimś potencjałem duchowości.
Kiedy zaczynasz podchodzić w sposób naukowy do duchowości wychodzi Ci nagle, że coś takiego nie istnieje, jest iluzją. Oczywiście możesz głosić taki pogląd, i wielu tak czyni, ale dalej jesteś osoba obdarzoną duchowością.
Gdzieś wiec jest popełniony błąd.
Wcale tak nie uważam. Wiele odkryć było dokonanych przypadkowo lub istniały tylko w głowach myślicieli(mając ku temu silne przesłanki według siebie) którzy całe swe życie poświęcali temu by znaleźć jakiś dowód na potwierdzenie tego. Ja, jak czegoś nie wiem i nauka też nie wie, zawsze odpowiadam, że nie wiem. Ateizm jak i nauka to przede wszystkim zadawanie pytań. Jeśli poznajemy już odpowiedź na dano pytanie, lecz za 100lat ta odpowiedź będzie nie aktualna, tylko będzie inny dowód na inną odpowiedź, to ją przyjmujemy. Ale podążamy zawsze nauką, wiedza naukowa zmienia się tak samo jak nasza wiedza i poglądy w tym zakresie.