spelnione-marzenia
poszybować chociaż raz ponad śmierć ponad czas ...
mówiłeś ,że anioły nie mogą upaść ,że one nie spadają z nieba...kłamałeś...
dziś widziałam takiego , upadłego anioła, znalazłam go w kałurzy...
miał pozlepiane błotem skrzydła, poplamione ubranko... jego zwykle jaśniutkie włosy straciły swój blask i kolor... aureolka zginęła gdzieś, ktoś mu ją zabrał...
leżał tak bezradny, a ludzie przechodzili obok obojętnie...jak gdyby wcale nie istniał...
podeszłam podałam mu rękę... spojrzał na mnie swoimi czerwonymi od płaczu oczami i odwrócił głowe... nie chciał mojej pomocy...
w okół niego rozsypały się gwiazdki, ich blask coraz słabszy, dogasał powoli... chciałam je pozbierać, położyć mu na dłoni... gdy tylko zbliżałam do nich ręke uciekały... nie pozwolił mi ich nawet dotknąć...
trząsł się, z zimna, ze strachu...
mówiłeś ,że anioły nie mogą upaść ,że one nie spadają z nieba...kłamałeś... on leżał tam i umierał sam... nie było przy nim nikogo...
miał nigdy nie dotknąc swoimi delikatnymi stopami twardego betonu, miał nigdy nie poczuć zapachu nienawisci, miał być chroniony od brudu zła...
spadł z nieba...nie jest juz bezpieczny
zrozumiałam co chciał mi powiedzieć...
dziś widziałam takiego , upadłego anioła, znalazłam go w kałurzy...
miał pozlepiane błotem skrzydła, poplamione ubranko... jego zwykle jaśniutkie włosy straciły swój blask i kolor... aureolka zginęła gdzieś, ktoś mu ją zabrał...
leżał tak bezradny, a ludzie przechodzili obok obojętnie...jak gdyby wcale nie istniał...
podeszłam podałam mu rękę... spojrzał na mnie swoimi czerwonymi od płaczu oczami i odwrócił głowe... nie chciał mojej pomocy...
w okół niego rozsypały się gwiazdki, ich blask coraz słabszy, dogasał powoli... chciałam je pozbierać, położyć mu na dłoni... gdy tylko zbliżałam do nich ręke uciekały... nie pozwolił mi ich nawet dotknąć...
trząsł się, z zimna, ze strachu...
mówiłeś ,że anioły nie mogą upaść ,że one nie spadają z nieba...kłamałeś... on leżał tam i umierał sam... nie było przy nim nikogo...
miał nigdy nie dotknąc swoimi delikatnymi stopami twardego betonu, miał nigdy nie poczuć zapachu nienawisci, miał być chroniony od brudu zła...
spadł z nieba...nie jest juz bezpieczny
zrozumiałam co chciał mi powiedzieć...