Czy ktoś może orientuje się jak w praktyce wyglądają sprawy, kiedy rodzice pozywają własne dzieci o alimenty? Mój kumpel ostatnio otrzymał pismo - wezwanie na rozprawę, którą zafundował mu ojciec.
On, razem z bratem nawet niewiedzą dokładnie co się działo ostatnio z tym człowiekiem, nie utrzymują z nim kontaktów i raczej ciężko powiedzieć, że w jakiś sposób im pomógł. Obaj są po studiach i jakoś sobie radzą w życiu, ale to jest tylko ich zasługa i mamy, która jak żyła, to im coś pomagała.
Czy to prawda, że sądy niejako z automatu przyznają alimenty, jak ktoś jest biedny? Tzn, czy oni mogą się bronić w sądzie i nie płacić?
ps.
Tu nawet nie chodzi do końca o pieniądze, tylko o fakt, że oni nie chcą płacić i to rozumiem. Dla mnie to powinno być jasne, że takiemu ojcu nic się nie należy, skoro niepomagał własnym dzieciom i jest ojcem tylko na papierze.
On, razem z bratem nawet niewiedzą dokładnie co się działo ostatnio z tym człowiekiem, nie utrzymują z nim kontaktów i raczej ciężko powiedzieć, że w jakiś sposób im pomógł. Obaj są po studiach i jakoś sobie radzą w życiu, ale to jest tylko ich zasługa i mamy, która jak żyła, to im coś pomagała.
Czy to prawda, że sądy niejako z automatu przyznają alimenty, jak ktoś jest biedny? Tzn, czy oni mogą się bronić w sądzie i nie płacić?
ps.
Tu nawet nie chodzi do końca o pieniądze, tylko o fakt, że oni nie chcą płacić i to rozumiem. Dla mnie to powinno być jasne, że takiemu ojcu nic się nie należy, skoro niepomagał własnym dzieciom i jest ojcem tylko na papierze.