Aborcja - jesteś "za" czy "przeciw"?

Aborcja jesteś za czy przeciw? uzasadnij...

  • Tak

  • Nie

  • Nie mam zdania


Wyniki ankiety widoczne po oddaniu głosu.

ania90

Bywalec
Dołączył
3 Marzec 2011
Posty
162
Punkty reakcji
49
Frasunek napisał:
Pacjentem tego fanatyka była kobieta, a nie uszkodzony płód.
Odpowiedz mi na pytanie, czy ten płód jest nowym życiem? Tak czy nie?
Czy w połączeniu plemnika z komórką jajową powstaje nowe życie? Tak czy nie?
Jeśli tak, to czy jest to życie ludzkie czy kurczaka?
- opisz gatunek tego płodu,
- opisz profil genetyczny tego płodu i czy pasuje do profilu matki,
- opisz pochodne 46 chromosomów zygoty.
Czy ciało w łonie matki jest ciałem innym niż matka czy ciałem tożsamym?



Frasunek napisał:
To nie jest dziecko
Według Ciebie.
Musisz sprecyzować swoją wypowiedź: "To według mnie nie jest dziecko". Bo równie dobrze mogę powiedzieć, że pies jest kotem, a wróbel jest bocianem. No co? Nie jest tak? :D



Frasunek napisał:
że jakiś wszechmogący psychopata wlewa duszę w każdą zapłodnioną komórkę?
O czym ty majaczysz? :mruga:
Poza tym wszystko ok. tak? :D
 
S

Spamerski

Guest
Dura lex, sed lex. Podejmując się tego zawodu musi przestrzegać prawa. Wyobraź sobie hipotetycznie taką sytuację: ciąża stanowi dla kobiety zagrożenie życia lub zdrowia. Lekarz decyduje, opierając się na własnej moralności, że nie usunie ciąży, w wyniku czego kobieta umiera, lecz dziecko przeżyło. Pytanie: lekarz postąpił słusznie? Wyobraź sobie inną hipotetyczną sytuację: żołnierz nie wykonuje rozkazu zabicia wroga, opierając się na własnej moralności, w wyniku czego śmierć ponoszą niewinni ludzie. Możemy się nie zgadzać z przepisami, ale po to one są, aby się nagle nie okazało, że jakiś lekarz uzna, że zgodnie z jego sumieniem nie będzie udzielał pomocy leworęcznym.

Też jestem przeciwnikiem dowolnej aborcji, lecz w powyższej sytuacji należy się przede wszystkim kierować zdrowym rozsądkiem (i to jest jedyna klauzula, którą uznaję, ale niestety jest najrzadziej stosowana). Jeśli rzeczywiście jest tak, że dziecko nie ma szans na przeżycie, to nie można stawiać własnego sumienia nad cierpienie drugiego człowieka.

Powinniśmy też pamiętać, że decyzja o usunięciu ciąży może też wynikać z mądrości kobiety, która kierowała się dobrem dziecka, a nie egoistycznych pobudek.


.
 

Herbatniczek

dziadek dynamit (wnuk mnie tak nazwał)
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
10 511
Punkty reakcji
172
wiecie co, problem można rozwiązać bardzo prosto. Jeśli zapisać w ustawie, że w sytuacji wskazań do aborcji kobieta może pójść do dowolnej placówki prywatnej celem przeprowadzenia zabiegu a NFZ za to zapłaci. Proste, skuteczne i nie naraża biednych lekarzy na rozterki moralne
 

Primawera

Bywalec
Dołączył
23 Grudzień 2013
Posty
809
Punkty reakcji
121
Herbatniczek napisał:
wiecie co, problem można rozwiązać bardzo prosto. Jeśli zapisać w ustawie, że w sytuacji wskazań do aborcji kobieta może pójść do dowolnej placówki prywatnej celem przeprowadzenia zabiegu a NFZ za to zapłaci. Proste, skuteczne i nie naraża biednych lekarzy na rozterki moralne
Oczywiście, bo cały ten cyrk medialny wokół aborcji został sztucznie nakręcony. Do tej pory prawo w Polsce nie zabrania przerwania ciąży w 3 przypadkach: zagrożenie życia matki, ciąża z gwałtu i nieodwracalne upośledzenie płodu, a wiec wszystkie zarzuty jakie tu padały pod tym względem sa bezzasadne.
Lekarz nie jest wyjściem awaryjnym dla wszystkich wpadek ciążowych, a usuwanie ciązy jest zabójstwem a nie środkiem antykoncepcyjnym o czym wielu ludzi zapomina. I tu w pełni popieram decyzje lekarzy. Nikt nie ma prawa zmuszać ich do mordowania nienarodzonych dzieci wbrew ich sumieniu. Lekarz ma chronić życie i zdrowie pacjenta, a wiec ma prawo odmówić aborcji na żądanie.
 

Frasunek

Nowicjusz
Dołączył
26 Marzec 2014
Posty
622
Punkty reakcji
10
ania90 napisał:
Według Ciebie.
Musisz sprecyzować swoją wypowiedź: "To według mnie nie jest dziecko". Bo równie dobrze mogę powiedzieć, że pies jest kotem, a wróbel jest bocianem. No co? Nie jest tak?
Nic nie muszę precyzować, bo precyzyjnie używam języka polskiego. To jest płód, a nie dziecko.


ania90 napisał:
- opisz profil genetyczny tego płodu i czy pasuje do profilu matki,
Skoro jesteś taką fanką profilu genetycznego to ja mam świetne rozwiązanie. Przed aborcją pobierzemy DNA tego płodu, a klona wsadzimy do Twojej macicy.

Szkoda, że medycyna nie ma sposobu, aby męscy katolicy też mogli dostać po macicy, żeby ratować profile genetyczne, bo coś czuję, że gdyby wprowadzić moje rozwiązanie to drastycznie spadłaby liczba "obrończyń" życia w Polsce.




ania90 napisał:
O czym ty majaczysz?
Poczytaj ten temat, a się dowiesz, że aborcja jest zła, bo "miłosierny" Bóg wlewa duszę w każdą zapłodnioną komórkę, nawet jeżeli ma z tego wyjść coś bez połowy czaszki i mózgu co umrze zaraz po urodzeniu.
 

Herbatniczek

dziadek dynamit (wnuk mnie tak nazwał)
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
10 511
Punkty reakcji
172
a swoją drogą ilu tych obrońców nienarodzonych zaopiekowało by się takim chorym nieuleczalnie dzieckiem, poświęciło by całe swoje życie temu dziecku. Coś mi się wydaje że brak ochotników. Głosić wzniosłe hasła jest łatwo, robić coś rękami innych ludzi jest bardzo łatwo. Ale wziąć na siebie ciężar opieki nad takim dzieckiem to już za ciężko. Łatwo być mądrym gdy to inny się trudzi codziennym życiem, codzienną walką o znośne życie dotkniętego chorobą dziecka.
 
S

Spamerski

Guest
Primawera napisał:
Lekarz nie jest wyjściem awaryjnym dla wszystkich wpadek ciążowych, a usuwanie ciązy jest zabójstwem a nie środkiem antykoncepcyjnym o czym wielu ludzi zapomina. I tu w pełni popieram decyzje lekarzy. Nikt nie ma prawa zmuszać ich do mordowania nienarodzonych dzieci wbrew ich sumieniu. Lekarz ma chronić życie i zdrowie pacjenta, a wiec ma prawo odmówić aborcji na żądanie.
Nie sądzę, aby omawiana przez nas ciąża była skutkiem wpadki ciążowej. Postaraj się postawić na miejscu tej matki. Opcje w zasadzie są dwie: urodzić albo nie. Jeśli urodzi, to skaże dziecko na cierpienie, które poprzedzi nieuchronną śmierć. Jeśli nie urodzi, zaoszczędzi temu dziecku cierpienia, ale obciąży swoją psychikę. Domyślam się, że w tego typu sytuacjach instynkt macierzyński może podpowiadać, żeby urodzić i nie wierzyć lekarzom. Łudzić się, zaprzeczać faktom, po prostu wierzyć w cud. Kiedy jednak okaże się, że lekarze mieli rację, to nie dość, że kobieta nie oszczędziła cierpień dziecku, ale równocześnie obciąży siebie winą za to, że jednak zdecydowała się urodzić. Pomyłki się zdarzają, cuda też, ale są to wyjątkowe sytuacje, a nie reguła.

Skoro lekarz ma chronić życie i zdrowie pacjenta, to przedstawiony przeze mnie przypadek, kiedy ratuje dziecko, zamiast matki, jest morderstwem. I na odwrót, ratowanie zdrowia matki, poświęcając życie dziecka również jest morderstwem. Bo jak to? Zdrowie ważniejsze od życia?

Niemniej jednak popieram to, że aborcja poza wskazanymi przez prawo przypadkami jest zła i podtrzymuję to, co kiedyś tutaj pisałem w tym zakresie, ale zauważ, że przesłanka, o której mówimy brzmi:
badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu

I ja interpretuję ten przepis w taki sposób, że kiedy skutkiem uszkodzenia płodu lub choroby będzie śmierć dziecka, to w zasadzie znajduje się ono w stanie terminalnym, a zgodnie z tzw. kodeksem lekarskim, na który tak często się powołujemy, nie ma obowiązku stosowania uporczywej terapii w tego typu przypadkach. Przerwanie ciąży jest wówczas "odłączeniem od respiratora", jakim jest matka. Dziecko nigdy nie będzie w stanie żyć poza ciałem matki, tak jak dana osoba bez respiratora. Przepis jest niefortunnie skonstruowany ze względu na użycie alternatywy rozłącznej ("albo"), ponieważ występują przypadki kiedy płód jest uszkodzony i nieuleczanie chory. Gdyby zamiast "ale" było "lub", to przepis brzmiałby zgodnie z tym, jak ja go interpretuję.

Ponadto nie ma co ukrywać, że dużo większym problemem jest aborcja motywowana sytuacją materialną, a raczej wygodą. Możemy skrzywdzić matki, które podejmują takie decyzje (chodzi mi o główny wątek), a np. gdyby miały świadomość tego, że dziecko będzie nieuleczalnie chore, ale po porodzie nagle nie umrze w cierpieniach, to mogłoby się podjąć trudu wychowywania.
 

Frasunek

Nowicjusz
Dołączył
26 Marzec 2014
Posty
622
Punkty reakcji
10
Spamerski napisał:
Ponadto nie ma co ukrywać, że dużo większym problemem jest aborcja motywowana sytuacją materialną, a raczej wygodą.

Masz na myśli problem dostępności antykoncepcji i edukacji seksualnej. I to nie jest żaden problem, bo gdy się lekarzowi płaci za aborcję na boku to nagle się okazuje, że nie brakuje takich, którym sumienie nie przeszkadza.

My tu mówimy o kobiecie, która chce mieć dziecko. Gdyby nie chciała to by bez problemu usunęła ciążę jak tylko by się o niej dowiedziała, a to całe polskie "antyaborcyjne" prawo spowodowałoby tylko to, że jakiś przestępca bym na tym zarobił, no chyba, że by pojechała do cywilizowanego kraju, gdzie kobiety nie są traktowane jak inkubatory, a dzieci nie są karą za seks.




Herbatniczek napisał:
a swoją drogą ilu tych obrońców nienarodzonych zaopiekowało by się takim chorym nieuleczalnie dzieckiem, poświęciło by całe swoje życie temu dziecku.
W tym przypadku nie będzie się czym opiekować, więc obrońcy życia mogą sobie z czystym sumieniem skazywać kobietę na doniesienie tej ciąży. No i niech koniecznie jeszcze przeprowadzą wnikliwe śledztwo czy śmierć na pewno była nieunikniona czy może jednak to ta zła kobieta zabiła po urodzeniu.
 
S

Spamerski

Guest
Bynajmniej nie to miałem na myśli, lecz problem mentalności. Jeśli chodzi o dostępność środków antykoncepcyjnych, to reguluje tę kwestię wolny rynek i nie widzę potrzeby, aby państwo ingerowało w tę sferę. Edukacja seksualna bez porządnego kręgosłupa moralnego nic nie pomoże, czego dowodem jest to, że w krajach "cywilizowanych" nie zdaje egzaminu. Tutaj nie chodzi o przekazywanie biologicznej wiedzy na temat seksu, lecz o uświadamianie własnych potrzeb i kształtowanie wobec nich postaw. Taka forma edukacji seksualnej, jaką obecnie się postuluje, przybiera postać mechanizmu znanego w świecie zwierząt: młode osobniki widzą "jak" robią to starsze. Nie powinno więc zatem dziwić, że w krajach "cywilizowanych" edukacja seksualna przynosi zgoła odmienne skutki od zakładanych - niezadowolenie z seksu i przy okazji niechciane ciąże oraz rosnącą liczbę rozwodów. Obecnie mamy do czynienia z przejściem ze skrajności w skrajność, od represji seksualnej po skrajny hedonizm w tym zakresie. To nie jest mądre podejście.
 

Frasunek

Nowicjusz
Dołączył
26 Marzec 2014
Posty
622
Punkty reakcji
10
Spamerski napisał:
Jeśli chodzi o dostępność środków antykoncepcyjnych, to reguluje tę kwestię wolny rynek i nie widzę potrzeby, aby państwo ingerowało w tę sferę.
Czary mary hokus pokus i aborcja przestała być problemem, bo to tylko efekt regulacji w wykonaniu wolnego rynku.


Spamerski napisał:
Edukacja seksualna bez porządnego kręgosłupa moralnego nic nie pomoże, czego dowodem jest to, że w krajach "cywilizowanych" nie zdaje egzaminu.
W Holandii zdała egzamin. Pewnie oni tam mają porządny kręgosłup moralny, nie to co katolicka Polska.
 
S

Spamerski

Guest
Sądzisz, że comiesięczna recepta na zapas prezerwatyw i tabletki antykoncepcyjne rozwiąże problem aborcji? W pakiecie gratis przyzwoitka, aby zakładała gumkę i pilnowała dawkowanie tabletek. Tylko zwiększenie świadomości i poczucie odpowiedzialności, a więc przekonania wynikające z jednostki, mogą przyczynić się do zmniejszania problemu niechcianych ciąż. Wiara w antykoncepcję i aborcję jako leku na wszelkie zło upadnie równie szybko jak dogmaty religijne represjonujące tę sferę ludzkiego życia.

Co do Holandii, to:
Liczba rozwodów ciągle rośnie, do tego stopnia, że w niektórych miejscach Europy prawie polowa ślubów kończy się rozwodem. Według raportu Rady Europy (Recent demographic developments in Europe, Strasbourg 1998) w latach 1970-1997 procent rozwodów wzrósł w w Holandii od 10% do 33%, we Francji od 12% do 38%, w Szwajcarii od 15% do 39%, w krajach skandynawskich od 15% do niemal 50%. Równie tragicznie wygląda sytuacja w krajach byłego ZSRR, gdzie procent rozwodów utrzymuje się od dawna na wysokim poziomie: Litwa 22-38%, Ukraina 29-40%, Estonia 50-51%, na Łotwie spadek z 50% do 30%: Korzystnie odcinają się od tej statystyki Włochy, gdzie w latach 1970-1997 procent rozwodów wzrósł od 5% do 10%. Także Polska wygląda na tym tle nie najgorzej z procentem rozwodów utrzymującym się na poziomie 14-16%. A jednak nawet ten relatywnie"niski" poziom oznacza, że średnio rozpada się co szóste, siódme małżeństwo.
http://adonai.pl/malzenstwo/?id=42

Jakoś ta edukacja seksualna nie przekłada się na trwałość związków, innymi słowy nie zdaje egzaminu.

Jeśli natomiast chodzi o spadek liczby aborcji w Holandii, to przywołam treść swojej wypowiedzi z tego tematu:
Szacuje się, że w Polsce dokonuje się ok. 100 tys. nielegalnych aborcji. W czasach PRL-u wprowadzono nowe wskazanie do przerywania ciąży w postaci "trudnych warunków życiowych kobiety ciężarnej" oraz zasadę bezkarności za usunięcie ciąży przez kobietę. W rzeczywistości nikt nie weryfikował oświadczenia kobiety o jej warunkach, co stworzyło sytuację aborcji niemal na życzenie. Doszło do tego, że dokonywano nawet 450 tys. aborcji rocznie (w latach 80). W 1993 roku zrezygnowano z możliwości usuwania ciąży ze względów społecznych. Po pewnym zamieszaniu ostatecznie w 1997 roku TK uznał, że życie dziecka poczętego jest ważniejsze od niepogarszania swojej sytuacji materialnej.
Kiedy aborcja była na życzenie, to rocznie dokonywano 300-450 tys., a obecnie dokonuje się ok. 100 tys. aborcji, w tym głównie nielegalnych. Można doszukiwać się różnic np. w tym, ile rodziło się dzieci w latach PRL-u a obecnie itp., ale mimo tego nie oceniam aż tak bardzo źle obowiązujących przepisów regulujących kwestię aborcji. Mimo że nasze rozwiązanie dalekie jest od doskonałości, to moim prywatnym zdaniem jest o wiele lepsze od zachodnioeuropejskiego.

http://www.forumowisko.pl/topic/57-aborcja-jesteś-za-czy-przeciw/?p=3034292

Holenderskie wyniki przy tym nie są imponujące.
 

Frasunek

Nowicjusz
Dołączył
26 Marzec 2014
Posty
622
Punkty reakcji
10
Spamerski napisał:
Sądzisz, że comiesięczna recepta na zapas prezerwatyw i tabletki antykoncepcyjne rozwiąże problem aborcji?
Chyba wyraźnie napisałem, że chodzi o dostępność antykoncepcji w połączeniu z edukacją seksualną?


Spamerski napisał:
Wiara w antykoncepcję i aborcję jako leku na wszelkie zło upadnie równie szybko
To teraz sobie poszukaj kogoś kto w to wierzy i jemu to napisz, zamiast udawać, że dyskutujesz ze mną.


Spamerski napisał:
Jakoś ta edukacja seksualna nie przekłada się na trwałość związków, innymi słowy nie zdaje egzaminu.
Czary mary hokus pokus i aborcja przestała być problemem, bo rozwiązanie zmniejszające liczbę aborcji naruszy świętość wolnego rynku i nie zwiększy trwałości związków.
 

ania90

Bywalec
Dołączył
3 Marzec 2011
Posty
162
Punkty reakcji
49
Frasunek napisał:
Nic nie muszę precyzować, bo precyzyjnie używam języka polskiego. To jest płód, a nie dziecko.
Odpowiedz mi na pytanie, czy ten płód jest nowym ludzkim życiem? Tak czy nie?



Frasunek napisał:
Skoro jesteś taką fanką profilu genetycznego
Jestem fanką nauki i co?
Nie możesz obwiniać mnie, że fakty biologiczne nie zgadzają się z Twoją ideologią i nie musisz wymyślać w sekundę absurdalnych argumentów, o których nie masz pojęcia. A nie masz, bo nie potrafisz określić gatunku płodu. Albo nie chcesz... Dlatego nie odpowiedziałeś mi na moje pytania, bo wiesz, że wniosek końcowy byłby oczywisty i sprzeczny z Twoją ideologią.



Frasunek napisał:
Poczytaj ten temat, a się dowiesz, że aborcja jest zła, bo "miłosierny" Bóg
bla bla, stratatata za przeproszeniem.
Co Ty mi tu będziesz Biblią oczy mydlił. Czyżby konflikt ideologii? Jak brakuje argumentów to zwalić na innych? Jeśli katolik, buddysta, wyznawca kościoła czerwonego pomidora czy jeszcze jakiś religijny koleś powie mi, że słońce jest gwiazdą, to mam upierać się że jednak nie jest? Co to za bzdurna pseudo-logika?
 
S

Spamerski

Guest
Frasunek napisał:
Chyba wyraźnie napisałem, że chodzi o dostępność antykoncepcji w połączeniu z edukacją seksualną?
Prezerwatywy możesz kupić na niemal każdej stacji benzynowej, natomiast jak powyżej wykazałem, obecna forma edukacji seksualnej się nie sprawdza.



Frasunek napisał:
To teraz sobie poszukaj kogoś kto w to wierzy i jemu to napisz, zamiast udawać, że dyskutujesz ze mną.
Nie powołujesz żadnych argumentów poza własnymi przekonaniami, w związku z czym znamionuje to wiarę, a nie dyskusję opartą na faktach.



Frasunek napisał:
Czary mary hokus pokus i aborcja przestała być problemem, bo rozwiązanie zmniejszające liczbę aborcji naruszy świętość wolnego rynku i nie zwiększy trwałości związków.
Powyższej przedstawiłem fakty, w Polsce liczba aborcji zmalała ponad czterokrotnie na skutek jej delegalizacji, a w Holandii notuje się spadek o... mniej więcej 1000 w stosunku 2013 do 2012 roku. Wnioski nasuwają się same - zakaz aborcji przynosi lepsze skutki od edukacji seksualnej. Ponadto aborcja w Holandii nie jest nieograniczona, w związku z tym należy również założyć, że ma miejsce ta nielegalna. Mniej więcej 30 tys. rocznie legalnych aborcji przekłada się na podobny wynik w Polsce, biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców. Dodając do tego, że Holandia jest jednym z krajów o najniższym wskaźniku aborcji, to nie mamy się czego wstydzić. Należy też dodać, że być może w Holandii drugie tyle, albo nawet więcej, aborcji jest nielegalnych.

Ja przytaczam fakty, natomiast z drugiej strony mam dogmaty, więc rzeczywiście ta dyskusja jest udawana...
 

ania90

Bywalec
Dołączył
3 Marzec 2011
Posty
162
Punkty reakcji
49
Herbatniczek napisał:
a swoją drogą ilu tych obrońców nienarodzonych zaopiekowało by się takim chorym nieuleczalnie dzieckiem, poświęciło by całe swoje życie temu dziecku. Coś mi się wydaje że brak ochotników. Głosić wzniosłe hasła jest łatwo, robić coś rękami innych ludzi jest bardzo łatwo. Ale wziąć na siebie ciężar opieki nad takim dzieckiem to już za ciężko. Łatwo być mądrym gdy to inny się trudzi codziennym życiem, codzienną walką o znośne życie dotkniętego chorobą dziecka.
Zapraszam do naszego hospicjum. Może zmienisz zdanie.
Jak mam czytać takie rzeczy, to serio, nie ma rady, musimy reaktywować T4. Wtedy pozbędziemy się też może innej kuli u nogi idealnego społeczeństwa czyli schorowanych dziadków. Bo po co mam się opiekować moimi rodzicami na stare lata, albo państwo, po co ma to robić? Uśpić i po krzyku. Państwo zaoszczędzi na rentach i emeryturach. Wszyscy będą happy.
 

Primawera

Bywalec
Dołączył
23 Grudzień 2013
Posty
809
Punkty reakcji
121
Spamerski napisał:
Opcje w zasadzie są dwie: urodzić albo nie. Jeśli urodzi, to skaże dziecko na cierpienie, które poprzedzi nieuchronną śmierć. Jeśli nie urodzi, zaoszczędzi temu dziecku cierpienia, ale obciąży swoją psychikę. Domyślam się, że w tego typu sytuacjach instynkt macierzyński może podpowiadać, żeby urodzić i nie wierzyć lekarzom. Łudzić się, zaprzeczać faktom, po prostu wierzyć w cud. Kiedy jednak okaże się, że lekarze mieli rację, to nie dość, że kobieta nie oszczędziła cierpień dziecku, ale równocześnie obciąży siebie winą za to, że jednak zdecydowała się urodzić. Pomyłki się zdarzają, cuda też, ale są to wyjątkowe sytuacje, a nie reguła.
W odpowiedzi podam Ci inny przykład. Starszy syn tej samej matki leży w śpiaczce farmakologicznej po wypadku motorowym, lekarze twierdzą, że nigdy nie odzyska dawnej sprawności. Czy w tym przypadku potencjalne cierpienia syna upowazniaja matke do eutanazji ?



Ponadto nie ma co ukrywać, że dużo większym problemem jest aborcja motywowana sytuacją materialną, a raczej wygodą.
Oczywiście, i tu nie ma co polemizować, bo ograniczenia prawne własnie takich przypadków dotycza. Doskonale wiemy, ze prawo było masowo naginane kiedy była mozliwośc aborcji ze wzgledu na trudna sytuacje materialną. Zdarzały sie przypadki, że aborcja traktowana była jak antykoncepcja.



Skoro lekarz ma chronić życie i zdrowie pacjenta, to przedstawiony przeze mnie przypadek, kiedy ratuje dziecko, zamiast matki, jest morderstwem. I na odwrót, ratowanie zdrowia matki, poświęcając życie dziecka również jest morderstwem. Bo jak to? Zdrowie ważniejsze od życia?
Tego typu sytuacja zawsze jest dylematem moralnym i podjęcie decyzji jest trudne. Jednak zauważ, że bez względu na wybór, lekarz występuje w charakterze ratującego życie. Podobnie jest podczas katastrofy, kiedy liczba poszkodowanych jest tak duża, że przekracza mozliwości pomocy przez słuzby ratownicze. Wtedy rannych segreguje się według kodów i nawet jesli ktoś umrze, nie bedzie to traktowane w kategoriach morderstwa.
 
S

Spamerski

Guest
W odpowiedzi podam Ci inny przykład. Starszy syn tej samej matki leży w śpiaczce farmakologicznej po wypadku motorowym, lekarze twierdzą, że nigdy nie odzyska dawnej sprawności. Czy w tym przypadku potencjalne cierpienia syna upowazniaja matke do eutanazji ?
Jeśli znajdowałby się w analogicznym stanie, czyli miał nieodwracalnie uszkodzony mózg, jego funkcje życiowe byłyby sztucznie podtrzymywane i tym samym umieranie byłoby przedłużane, to lekarz zgodnie z zasadami etyki powinien zaniechać uporczywą terapię.


Tego typu sytuacja zawsze jest dylematem moralnym i podjęcie decyzji jest trudne. Jednak zauważ, że bez względu na wybór, lekarz występuje w charakterze ratującego życie. Podobnie jest podczas katastrofy, kiedy liczba poszkodowanych jest tak duża, że przekracza mozliwości pomocy przez słuzby ratownicze. Wtedy rannych segreguje się według kodów i nawet jesli ktoś umrze, nie bedzie to traktowane w kategoriach morderstwa.
Ratowanie życia nie oznacza przedłużania umierania. Skrócenie umierania nie oznacza zabójstwa. Jeśli lekarz tego nie rozumie, to znaczy, że nie powinien być lekarzem.
 

Primawera

Bywalec
Dołączył
23 Grudzień 2013
Posty
809
Punkty reakcji
121
Spamerski napisał:
Jeśli znajdowałby się w analogicznym stanie, czyli miał nieodwracalnie uszkodzony mózg, jego funkcje życiowe byłyby sztucznie podtrzymywane i tym samym umieranie byłoby przedłużane, to lekarz zgodnie z zasadami etyki powinien zaniechać uporczywą terapię.
No i dochodzimy do pewnego paradoksu niedopuszczalnego z moralnego punktu widzenia. Jest to paradoks szacunku do życia, dla realizacji którego dopuszcza się sprowokowanie śmierci.
 
S

Spamerski

Guest
Mając na uwadze wiedzę medyczną, takie zachowanie jest moralne i chroni dobro chorego. Rodzina na ogół będzie starała się do samego końca wierzyć, że zdarzy się cud, zaprzeczać faktom itd. Problem pojawia się kiedy mózg umrze, a funkcje życiowe są podtrzymywane sztucznie. Wówczas taki stan może utrzymywać się przez długi okres. Z medycznego punktu widzenia sytuacja jest nieodwracalna. Lekarz powinien wówczas zwrócić się do rodziny o wyrażenie opinii w tym zakresie, o ile wcześniej chory jej nie wyraził. Lekarze boją się jednak podejmować takie decyzje, gdyż regulacje prawne nie są jednoznaczne oraz stosują się do woli rodziny, co powoduje, że przedłużają agonię do maksymalnych granic.
 

Herbatniczek

dziadek dynamit (wnuk mnie tak nazwał)
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
10 511
Punkty reakcji
172
ania90 napisał:
a swoją drogą ilu tych obrońców nienarodzonych zaopiekowało by się takim chorym nieuleczalnie dzieckiem, poświęciło by całe swoje życie temu dziecku. Coś mi się wydaje że brak ochotników. Głosić wzniosłe hasła jest łatwo, robić coś rękami innych ludzi jest bardzo łatwo. Ale wziąć na siebie ciężar opieki nad takim dzieckiem to już za ciężko. Łatwo być mądrym gdy to inny się trudzi codziennym życiem, codzienną walką o znośne życie dotkniętego chorobą dziecka.
Zapraszam do naszego hospicjum. Może zmienisz zdanie.
Jak mam czytać takie rzeczy, to serio, nie ma rady, musimy reaktywować T4. Wtedy pozbędziemy się też może innej kuli u nogi idealnego społeczeństwa czyli schorowanych dziadków. Bo po co mam się opiekować moimi rodzicami na stare lata, albo państwo, po co ma to robić? Uśpić i po krzyku. Państwo zaoszczędzi na rentach i emeryturach. Wszyscy będą happy.

Jeśli prowadzisz taką placówkę to chwała tobie i twojej pracy. Jest jednak wielu obrońców, którzy umieją tylko gadać. I o tych obrońcach pisałem
 
Do góry