7 grzechów głównych kobiet

Dołączył
11 Lipiec 2007
Posty
2 041
Punkty reakcji
78
Miasto
tam gdzie wszyscy inni są zbędni
Jakie to fajne i nie fajne dziewczyny mamy, jakich to fajnych i niefajnych facetów mamy... nieważne.

Jeśli ja miałbym się kierować i unikać takich osób z wymienionymi wadami to byłbym pacyfikatorem. I nie ważne czy to kolega czy koleżanka. Każda osoba posiada jakieś wady, czasem wydaje się że ktoś może być idealny, lecz dla innej osoby ta idealna osoba może być pełna wad. Tu każdy musi przyznać że często taka wada się nie liczy, a liczy się zupełnie co innego. Czasem możemy się zakochać w kimś kto posiada wszystkie wady przez nas nieakceptowane... i czy to źle?
Mam kolegów którzy bekają i są niechlujni ale na imprezy to tylko z nimi :D ,mam koleżanki które chodzą w różowych paputkach i są czasem zbereźne, ale są fajne i można na na nich polegać, a wręcz czasem martwią się o mnie :p heh, ale przez myśl mi nie przejdzie, jacy to oni są źli, niedobrzy, i jakie grzechy popełnili i jakie mają wady. Mam po prostu świetną paczkę przyjaciół, a przynajmniej ja tak uważam. ;)

Dlatego temat mi się nie podoba :D
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
może my trochę przekoloryzujemy, ale Ty już tu trochę przesadziłaś :D

Każdy normalny facet wie, że w ciąży się tyje, jedna 15kg, inna 25kg. Wie, że w ciąży powinna się dobrze (zdrowo) odżywiać, by dostarczyć odpowiednich składników dziecku do rozwoju.
Tak samo nie chodzi o to, że 1 miesiąc po urodzeniu ma wrócić do swojej wagi sprzed ciąży.
Tu bardziej jest dyskusja o "patologii" wśród sporej liczby kobiet, która po pierwszym tyje ze 15 kg, a po następnym kolejne i jakoś nie przejmuje się zbytnio tym, ale za to, że się mężulek ogląda za zgrabnymi małolatkami to już wielce :D


Powiedzmy, że oboje przesadziliśmy, ale tak odebrałam Wasze wypowiedzi. Starajcie się patrzeć horyzontalnie, a nie tylko jeden punkt widzenia.
Myślicie , że świetnie rozumiecie kobiety w ciąży i ich potrzeby, lecz tak naprawdę nigdy do końca nie zrozumiecie, bo Wam Panom ciąża nie jest dana ( a może i szkoda )
Łatwo tak oceniać, gdy czegoś się nie doświadcza na własnej skórze :)
Oglądanie oglądaniem, ale jeśli np mężulek przesadza i rani tym swoją kobietę i ma to gdzieś , że ją rani, to ona po prostu zaczyna wątpić w jego miłość. Robi jej się smutno i mozę wtedy brakować jej motywacji na odchudzanie.
Nie wiem jak inne , ale ja mam taką przekorną naturę, że nawet jak chciałabym schudnąć, ale partner zacząłby np źle mnie traktować, przesadnie oglądać się za innymi i ciągle mnie krytykując, to straciłabym cały zapał i motywację do odchudzania.
Facet powinien jakoś partnerce okazać, że możę powinna schudnąć, że może razem by poćwiczyli nawet dla zdrowia, ale przy tym wspierać ją , a nie np teksty :"Ale Ty okropnie wyglądasz", bo i tacy Panowie na pewno istnieją i na pewno to demotywujące. Powinien wspierać ją .
Zgadza się, że patologię istnieją, ale czasem mąż zamiast ignorować kobietę powinien ją wspierać, bo właśnie wielu jest takich którzy zamiast wesprzeć tylko oglądają się za innymi i ich kobieta jakby już ich wcale nie interesowała. A uwierzcie, w związkach to złe podejście. Wsparcie ukochanej osoby to ważna sprawa.
Co do tego co napisała basik to też prawda podobno, że partner, z którym długo jesteśmy wydaje się mniej atrakcyjny. Tego nie doświadczyłam, nie mieszkam z moim chłopakiem, więc nie wiem jak to jest, gdy ma się siebie na codzień, ale zawsze coś prawdy w tym jest. Dlatego warto dbać o związek jak o roślinkę.
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Trochę współczuje Twojej kobiecie, bo chyba lepiej dla niej, żeby nigdy w ciążę nie zaszła i nigdy nie przytyła. No bo jakbyś nie wiedział, to generalnie w ciąży się tyje i nie da się tego odwrocic. Jeśli wolałbyś, żeby obsesyjnie np odchudzała się w ciązy i np zrobiła tym krzywdę dziecku, tylko po to , by być szczuplejszą, to jesteś naprawdę eogistką. Kochają facet rozumie ten facet i jego kobieta pociąga go czy w ciązy czy nie, najważniejsze, że będą mieć dziecko.Przecież chyba nie liczysz, że Twoja kobieta będzie mieć w ciązy płaski brzuch ? :D CHORE.
Przesadzasz i to zdrowo :D

Wiesz, jakoś nie przemawiaja do mnie teksty, że to normalne, że np. pół roku po urodzeniu kobieta zatrzymała się na etapie +20-30 kg ciałka i ani myśli to zrzucić. Prawda jest taka, że jak kobieta ogarnięta to po ciąży będzie wyglądać ok. Zresztą, niedawno byłem z wizytą u kumpla i jego żony. Ona 3 miechy "po" wygląda rzekłbym ponętniej niż przed (zresztą, pytała o to więc jej odpowiedziałem i się ucieszyła :D), chyba nawet wręcz ciut schudła. I była dumna z tego. Jak sama mówiła, robiła to przede wszystkim dla siebie, dla własnego samopoczucia.

Czyli można ? Można :)

Zdrowe odżywianie to podstawa, ale nie mylmy znowu tego z obżarstwem i lenistwem. Prawda jest taka, że jak żona dba o siebie to po ciąży będzie jeszcze bardziej zmobilizowana, aby wyglądać porządnie, a te co lubią siebie "zapuszczać" no to właśnie potem tak wyglądają jakby urodziły nie 4kg dziecko, a co najmniej 40kg ;) I nie zwalajmy znów wszystkiego na facetów, że nie tolerancyjni. Sorry, ale jak ja bym przytył 20 pare kilo, przestał dbać o siebie, golić się to wcale bym się nie zdziwił jakby mi kobieta powiedziała, że np. nie ma ochoty seks. Nie ma się co obrażać - jak się człowiek "zapuści" to trzeba popracować nad sobą.

Zareagowałaś jak typowa kobieta - oburzeniem, że jak to facet może nie kochać każdego kolejnego kawałka kobiecego ciała. Ano może bo 99,9 % jak się żeni to ma myśl: "oby ona się nigdy nie zmieniła" :D


Co do dbania o siebie po ślubie i pewnych zmianach w skali atrakcyjności to problem jest bardzo złożony.
Nie wiem, czy panowie Greeg i Trawka słyszeliście o efekcie Coolidge'a (jeżeli nie to wikipedia służy pomocą).
Ameryki nie odkryli ;) Nie od dziś wiadomo, że monogamia w przypadku faceta to wręcz "kulturowa" kara bo biologicznie jest tak skonstruowany, aby zasiedlić pół galaktyki :D Z jedną to niemożliwe bo już sam 9 miesięczny cykl nakłada zbyt duże ograniczenia ;)

A poza tym mężczyzna to zwierzę, nie da się ukryć:D
Zgadzam się i ... jestem z tego dumny hah :D ;)

Tycie w ciąży to dla mnie temat drażliwy, ponieważ sama w niej właśnie jestem.. Ale z moich obserwacji wynika, że kobitki najczęściej chudną po powrocie do pracy, więc też zależy jak długo przebywają w domu z dzieckiem. Poza tym nasłuchałam się już jak to ciężko jest w pierwszym roku życia dziecka zrobić cokolwiek dla siebie, więc panowie trochę wyrozumiałości dla młodych mam (ojców zresztą też) proszę..
Mnie się wydaje, że samo latanie wokół dziecka sprawi, że kobieta naturalnie schudnie :)

Sama na odchudzanie się prezentuję jak widzę, męski punkt widzenia, ponieważ jak dla mnie najlepszym sposobem na cellulit jest zrobienie 20km na rowerku ale tak, żeby się porządnie zmęczyć i przy okazji - trochę wyżyć. Po kilku takich przejażdżkach w tygodniu naprawdę żadna dieta nie jest potrzebna - i dobrze ;)
Brawa dla tej pani :)

Jedna z rzeczy, która mnie najbardziej miażdży jest naiwne wiara w te różne durnowate artykuły pisane przez cymbałów, albo opłaconych pseudo specjalistów, którzy oczywiście stwierdzają, że np. cellulit to normalka. Nie zająkną się nic na temat sportu, tylko mimochodem wspomną, że jeśli już jakiejś pani ta "normalka" przeszkadza to mogą np. pomóc zabiegi, albo tableteczki firmy xyz. I niektóre panie w to święcie wierzą.

Guzik prawda - najlepsza dieta to PŻRD - przestań żreć rusz d*pę - działa ona skutecznie zarówno dla mężczyzn jak i kobiet :) Ok, czasem są "ciężkie" przypadki, ale nikt nie da rady mi wmówić, że np. w USA 90 % otyłych to chorzy ludzie. Nie. Chorych jest tam z 10 % - reszta to lenie, ewentualnie ludzie, którzy mają to gdzieś i są zadowoleni z siebie :)

A to, że niektóre dziewczyny zamiast siedzieć przy garach wolą bawić się i imprezować, poznawać świat - co w tym złego? Od tego jest właśnie beztroska młodość;)
Ja tam chyba jakiś inny inny jestem bo np. w niedziele zmywanie naczyń na kacu, po imprezie mnie relaksuje :D Gotowanie mi nie przeszkadza - byłbym pewnie dobrą kurą domową :D Imprezy też bardzo lubię :) Jak znajduje czas na to ? Jakoś znajduję ;)


Poza tym zarówno moja mama jak i teściowa gotować nauczyły się dopiero po ślubie a teraz są w tym mistrzyniami... Lata praktyki ;)
Też słuszność, ale tutaj chyba właśnie o chęci się też rozchodzi. Co innego mieć osobę "nie umiejącą, a chcącą", a co innego mieć do czynienia z istną feministyczną fobią pt. nie chcę być kurą domową. Właśnie o to chodzi, że aby tą praktykę zdobyć to trzeba poeksperymentować. Lepiej eksperymentować na mężu, który i tak jak głodny to wszystko zje :D niż np. potem na dziecku :D

Ja tam lubię zdrowe podejście. A zdrowe podejście jest takie, że czy to ojciec, czy matka, powinni umieć dziecku ugotować coś dobrego, tak aby nie musiało żreć McDonaldsa, bo szybko mu dadzą "w prezencie" otyłośc, a i Bóg wie co jeszcze. Takie żarcie teoretycznie nie jest niebezpieczne, sęk w tym, że nikt nie pokusił się o zrobienie badań co się dzieje, gdy zbierzemy tą całą chemię ze stołów pt. mcdonalds, coca-cola, kfc, chipsy, jakeiś tam słodycze, pryskane pomidorki z ogórkami, mięso , w którym jest 60 % mięsa ;) itd. itp. Wtedy się okaże, że miesięcznie pochłaniamy kilogramy chemii, której wpływu nikt nie potrafi ocenić.
 

trawka13

Bywalec
Dołączył
10 Luty 2009
Posty
1 319
Punkty reakcji
41
Co do dbania o siebie po ślubie i pewnych zmianach w skali atrakcyjności to problem jest bardzo złożony.
Nie wiem, czy panowie Greeg i Trawka słyszeliście o efekcie Coolidge'a (jeżeli nie to wikipedia służy pomocą). Po iluś tam latach bycia w związku zachodzi takie prawo wg którego inni wydają się nam atrakcyjniejsi ale wcale niekoniecznie dlatego, że mąż czy żona przytyli 20 kg i nic z tym nie robią - nie, mogą sobie być nadal w świetnej formie, sexy-crazy i w ogóle, chodzi o sam efekt nowości, o który rzecz jasna coraz trudniej w coraz starszym związku.
Ale Ty już wchodzisz na wyższy poziom wtajemniczenia.
My proste chłopy o bardziej przyziemnych rzeczach prawimy :D

Gdzieś tu obok już pisałem, że to co nieosiągalne ciągnie - czytaj obce
to co mamy lub możemy mieć już trochę mniej
Niemniej jak żona dba o siebie, nadal ma atrakcyjną figurę, to żaden normalny facet nie będzie od niej stronił.
Tak samo jak będzie zwyczajnie gruba, to apetyt spadnie mu w jakimś mniejszym lub większym stopniu.


Co do postrzegania faceta po porodzie/porodach przez kobietę - równie dobrze może sobie kupić gumową lalkę, zainteresowanie kobit spada dość drastycznie :D


Myślicie , że świetnie rozumiecie kobiety w ciąży i ich potrzeby, lecz tak naprawdę nigdy do końca nie zrozumiecie, bo Wam Panom ciąża nie jest dana ( a może i szkoda )
Łatwo tak oceniać, gdy czegoś się nie doświadcza na własnej skórze :)
halo, ale my nie nabijamy się z kobiet w ciąży
my robimy sobie podśmiech.uj.ki z kobit które o siebie nie dbają :D


Ja tam lubię zdrowe podejście. A zdrowe podejście jest takie, że czy to ojciec, czy matka, powinni umieć dziecku ugotować coś dobrego, tak aby nie musiało żreć McDonaldsa, bo szybko mu dadzą "w prezencie" otyłośc, a i Bóg wie co jeszcze. Takie żarcie teoretycznie nie jest niebezpieczne, sęk w tym, że nikt nie pokusił się o zrobienie badań co się dzieje, gdy zbierzemy tą całą chemię ze stołów pt. mcdonalds, coca-cola, kfc, chipsy, jakeiś tam słodycze, pryskane pomidorki z ogórkami, mięso , w którym jest 60 % mięsa ;) itd. itp. Wtedy się okaże, że miesięcznie pochłaniamy kilogramy chemii, której wpływu nikt nie potrafi ocenić.
jest niebezpieczne, bo jest w większości robione na głębokim tłuszczu - zjedzone raz na jakiś czas nie robi problemu, ale obżeranie się na śniadanie, obiad i kolację, dzień w dzień nie jest zdrowe.
Obejrzyj sobie temu poświęcony film, tytuł jest "Super size me", na tubie chyba nawet jest.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Greeg, zgadzam się, że oczywiście można schudnąć po ciąży , nawet szybko. Chęci i motywacja są bardzo ważne. Jednak nie jest to takie czarno białe jak mówisz, że jedne wcale nie odchudzają się, a inne odchudzają i mają natychmiastowe efekty. Może też być jakaś część kobiet, które robią dużo , by schudnąć po ciąży, a np udaje się dopiero po pół roku. No wiesz, jak dużo np przytyła w ciąży to wtedy odchudzanie to może być dłuższy proces, mimo usilnych starań, a tym bardziej jeśli np wolniejszy metabolizm. A przytyć dużo w ciąży może wiele kobiet, np miała tak moja mama , mimo że nie obżerała się, ale jednak :)
Wtedy chyba nie zostawiłbyś kobiety , bo chudnie pół roku, bo takie miałaby tempo, nie dalóby się u niej szybciej ? :) No chyba nie ;) A co do mówienia "Nie mam ochoty na seks bo przytyłaś" to po prostu chamstwo i grubiaństwo i mówią tak osoby, które nie potrafią tego wyrazić i myślą tylko o sobie, a zapominają, że mogą komuś sprawić przykrość.Naprawdę można to powiedzieć inaczej , delikatniej :)

A co do celluitu to jest normalka, bo ma to dużo dziewczyn, nawet często te szczupłe i uprawiające sport. Ćwiczeniami , dietą możesz zmniejszyć zazwyczaj celluit , ale zniknąć to nie zniknie, chyba że dzięki jakiemuś zabiegowi który jest bardzo drogi. Tak samo rozstępy jeśli są białe to już niestety nie znikną. Ja właśnie mam dużo biłaych, też przez to, że w krótkim czasie sporo przytyłam. Dużo Panów celluitu nie zauważa, tym bardziej jak kochają, ja mam swój i nam nie przeszkadza, tzn mi i chłopakowi. No, ale oczywiście sport zawsze wskazany, chociażby dla zdrowia ;) choć ja nie przepadam za nim, ale na rower niedługo się wybiorę , to lubię :)

Trawka13 , opierasz się też trochę na stereotypach, wiele osób też zdradza mimo że ma atrakcyjnego partnera. To nie jest tak, że jesteś atrakcyjny i już na pewno masz udany związek. To też inne czynniki. Ludzie nieatrakcyjni też często są w związkach i szczęśliwi , np ja :)

No jasne, że jedzenie z Maca jest niezdrowe, ja jem może z raz na miesiąc lub raz na parę miesięcy, naprawdę i ten film widziałam. Mój chłopaak ma jedno złe uzależnienie - cola :D
 

trawka13

Bywalec
Dołączył
10 Luty 2009
Posty
1 319
Punkty reakcji
41
A co do mówienia "Nie mam ochoty na seks bo przytyłaś" to po prostu chamstwo i grubiaństwo i mówią tak osoby, które nie potrafią tego wyrazić i myślą tylko o sobie, a zapominają, że mogą komuś sprawić przykrość.Naprawdę można to powiedzieć inaczej , delikatniej :)
ale kto takie coś powiedział?
wtedy, ucząc się od własnej żony, można prawić mnóstwo wyszukanych wymówek, typu: boli mnie głowa, mam migrenę, jestem zmęczona, rano muszę wcześnie wstać ... :D


Trawka13 , opierasz się też trochę na stereotypach, wiele osób też zdradza mimo że ma atrakcyjnego partnera. To nie jest tak, że jesteś atrakcyjny i już na pewno masz udany związek. To też inne czynniki. Ludzie nieatrakcyjni też często są w związkach i szczęśliwi , np ja :)
ale ja pisałem o apetycie na atrakcyjną czy grubą żonę
nigdzie nie napisałem, że atrakcyjność jest gwarantem wierności. To jest bardziej złożone i zależne od wielu czynników, m.in. charakteru partnera, układania się w związku, nadarzających się okazji ...

Rusałka, jednym słowem wciskasz nam coś w usta :D czego nie powiedzieliśmy
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
No wiesz każda wymówka dobra, ale w ciąży też tak będziesz unikać seksu z nią ? Przykro będzie kobitce :)
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
eeeetam, dostanie kremówkę z bitą śmietaną i się humor poprawi :D
Wiesz co ja ostatnio podziumdziałam sobie truskawki ze śmietaną kremówką i musiałam po tym odwiedzić ustronne miejsce ;) I pomyśleć, że kiedyś truskawki z bitą śmietaną były pewnym urozmaiceniem ale żeby zamiast?? Ratuj się kto może!:bag: Tak więc spółczuję waszym żonom (o ile się takowe znajdą), które w ciąży będą miały bana na seks bo przytyły... A jakościowo w seksie tak naprawdę nic się nie zmienia, chęci i zapał też nie mijają, więc przy takim wsparciu z waszej strony "łee, gruba jesteś, seksu nie ma" to depresja w ciąży i po murowana jak nic.


Przesadzasz i to zdrowo :D

Wiesz, jakoś nie przemawiaja do mnie teksty, że to normalne, że np. pół roku po urodzeniu kobieta zatrzymała się na etapie +20-30 kg ciałka i ani myśli to zrzucić. Prawda jest taka, że jak kobieta ogarnięta to po ciąży będzie wyglądać ok. Zresztą, niedawno byłem z wizytą u kumpla i jego żony. Ona 3 miechy "po" wygląda rzekłbym ponętniej niż przed (zresztą, pytała o to więc jej odpowiedziałem i się ucieszyła :D), chyba nawet wręcz ciut schudła. I była dumna z tego. Jak sama mówiła, robiła to przede wszystkim dla siebie, dla własnego samopoczucia.

Czyli można ? Można :)

Ostatnio gdzieś przeczytałam, że przez 9 miesięcy ciąży się tyje a potem przez 9 miesięcy -chudnie. Jeżeli kobieta karmi piersią to niestety, ale żeby jej pokarm był wartościowy musi przyjmować o 400kcal więcej niż w czasie ciąży. A to gwałtownemu chudnięciu raczej nie sprzyja co zresztą także zdrowe nie jest. Poza tym tępo chudnięcia i tycia zależy od tak wielu czynników, że nie można ich wszystkich zwalać na karb tylko i wyłącznie dbania o siebie i samozaparcia. Jeżeli kobieta po ciąży schudła tylko kręcąc się przy dziecku to pozazdrościć metabolizmu, jeżeli dodatkowo ćwiczyła to również można jej pozazdrościć wolnego czasu, który zyskała kiedy partner zajął się domem, dzieckiem co po pracy dla niego też może być męczące. Czy panowie Greeg i Trawka jesteście gotowi tak wspomagać waszą kobietę aby mogła wrócić do formy?
Ja rozumiem, że jesteście na etapie kiedy priorytetem jest młodość, piękno i zdrowie. Jednak po paru latach związku z ukochaną osobą może się przekonacie, że kocha się "pomimo" a nie "dlatego, że", przy czym jeżeli któryś z warunków zacznie u partnera szwankować to już jest kryzys w związku.
Inną sprawą jest totalny brak dbania o siebie przez lenistwo tutaj brak motywacji może być spowodowany właśnie albo brakiem emocjonalnego wsparcia ze strony męża i jego zobojętnieniem albo wręcz odrzuceniem albo tym, że jak Greeg napisałeś panna już wcześniej miała zadatki leniwą a wtedy cóż - "widziały gały co brały";)

Zareagowałaś jak typowa kobieta - oburzeniem, że jak to facet może nie kochać każdego kolejnego kawałka kobiecego ciała. Ano może bo 99,9 % jak się żeni to ma myśl: "oby ona się nigdy nie zmieniła" :D

Jeżeli rzeczywiście tak myślą to są bardziej naiwni niż mi się wydawało (w co wątpię zresztą):p Tak ludzie jak i ich relacje są dynamiczne i sztuka polega na tym, żeby umieć się dopasować do zmieniających się warunków. Żeby umieć pokochać zmarszczkę, fałdkę, siwy włos i nie łudzić się (na miłość boską!), że do usranej śmierci będziemy piękni i młodzi. Znamy przypadki takich osób, które się z tym nie godzą i potem chodzą ze sztuczną mordą Kylie Minogue albo innego Krzysztofa Ibisza.





Ameryki nie odkryli ;) Nie od dziś wiadomo, że monogamia w przypadku faceta to wręcz "kulturowa" kara bo biologicznie jest tak skonstruowany, aby zasiedlić pół galaktyki :D Z jedną to niemożliwe bo już sam 9 miesięczny cykl nakłada zbyt duże ograniczenia ;)

Dlatego bardzo współczuję całemu rodzajowi męskiemu, któremu w każdej epoce (o ile nie są aktorami filmów porno) musiało stanąć coś na przeszkodzie odnośnie kopulacji ze wszystkim co się rusza :p Niestety okazało się, że nawet w prehistorii nie mogli poużywać sobie zbytnio, ponieważ nie dawali rady, biedacy z obsłużeniem w mięcho więcej niż jednej jaskini... Smutne...;)

Ja tam chyba jakiś inny inny jestem bo np. w niedziele zmywanie naczyń na kacu, po imprezie mnie relaksuje :D Gotowanie mi nie przeszkadza - byłbym pewnie dobrą kurą domową :D Imprezy też bardzo lubię :) Jak znajduje czas na to ? Jakoś znajduję ;)

A nie myślałeś żeby nająć się gdzieś jako gosposia?:p:D
Nie no u mnie w domu akurat nie było chętnych na zmywak, dlatego zmywarka była bodajże pierwszym sprzętem jaki został zakupiony ;)
Przyznaj poza tym, że gdybyś miał w domu chętną do gotowania mamę, to troszkę dałbyś się odciążyć z tego zajęcia co?;)
 

trawka13

Bywalec
Dołączył
10 Luty 2009
Posty
1 319
Punkty reakcji
41
Wiesz co ja ostatnio podziumdziałam sobie truskawki ze śmietaną kremówką i musiałam po tym odwiedzić ustronne miejsce ;) I pomyśleć, że kiedyś truskawki z bitą śmietaną były pewnym urozmaiceniem ale żeby zamiast?? Ratuj się kto może!:bag: Tak więc spółczuję waszym żonom (o ile się takowe znajdą), które w ciąży będą miały bana na seks bo przytyły... A jakościowo w seksie tak naprawdę nic się nie zmienia, chęci i zapał też nie mijają, więc przy takim wsparciu z waszej strony "łee, gruba jesteś, seksu nie ma" to depresja w ciąży i po murowana jak nic.
Rozumiem, że truskaweczki nie podeszły, ale chyba nie chcesz mi wmówić, że będąc w ciąży nie masz dziwnych, nagłych zachcianek na jakieś artykuły spożywcze. Czasami wręcz na dziwne mieszanki typy ogórek kiszony zagryzany czekoladowym ciastkiem lub innymi wariacjami "z kosmosu"? :D

Mąż nie musi się wysilać, by zdołować kobitę w ciąży. Ona sama sobie sprawia nagłe huśtawki nastrojów, typu: szczęśliwa i wesoła, że będzie miała dziecka, a za 5 minut rozpacz jak ona sobie poradzi z porodem, z wychowywaniem ...itd.

Co do seksu, to wystarczy wiedzieć jak kobitę "zadowolić" w zamian, czy to wspomnianym ciastkiem, czy to jakimś zakupem/prezentem pod kątem nowej przyszłości, dając do zrozumienia, że meżusia niby interesuje nowy członek rodziny. Tym mniej kumatym można wmówić, że seks może wyrządzić krzywdę dziecku, albo masaż brzucha może wywołać przedwczesne skurcze :D


Jeżeli kobieta karmi piersią to niestety, ale żeby jej pokarm był wartościowy musi przyjmować o 400kcal więcej niż w czasie ciąży
taaa, kobiety pijcie mleko będziecie miały więcej pokarmu :D
co pije krowa? :D


Poza tym tępo chudnięcia i tycia zależy od tak wielu czynników, że nie można ich wszystkich zwalać na karb tylko i wyłącznie dbania o siebie i samozaparcia
nie wiem coście się uczepiły ciąży i okresu popołogowego?
Fakt Greeg coś wspomniał o koleżance, która w kilka miesięcy wróciła do formy.
Niemniej ja miałem coś innego na myśli twierdząc, że spora grupa kobiet po porodzie olewa dbanie o siebie - bo jak nazwiemy sytuację, gdy mija rok, dwa, trzy, a kobity mają gdzieś jak wyglądają? Czasami w tym okresie dochodzi kolejny poród i z początkowych 20 kg nadwagi robi się 30-40kg "kochanego ciała więcej".
Zamiast wyrazić opinię o tym stanie rzeczy, piszecie feministyczne hasła: "mąż powinien ją wspierać", choć doskonale wiecie, że jakakolwiek próba zwrócenia uwagi, że nie wygląda "jak kiedyś" skończy się fochem, awanturą i stwierdzeniem, że mąż jej nie kocha i o zgrozo szlabanem na seks :D


Czy panowie Greeg i Trawka jesteście gotowi tak wspomagać waszą kobietę aby mogła wrócić do formy?
oczywiście, że będziemy wspierać nasze kobiety. Zamiast robić im awantury, że są zwyczajnie grube, pójdziemy z kolegami do baru na browarka, będziemy wznosić toasty za zdrowie syna i jednocześnie topić smutki, że "kiedyś było tak fajnie i się skończyło" :D


Ja rozumiem, że jesteście na etapie kiedy priorytetem jest młodość, piękno i zdrowie
Oczywiście :D


Jednak po paru latach związku z ukochaną osobą może się przekonacie, że kocha się "pomimo" a nie "dlatego, że"
taaaa, powiedz to tym wszystkim facetom co np. stracili pracę i nie mogą jej znaleźć lub znajdują już gorzej płatną. Tym samym nie są w stanie spełnić oczekiwań i zachcianek "kochającej żony", która jedynie co wówczas potrafi, to narzekać jakiego ma niewydarzonego, niezaradnego męża, który jej Hawaii nie funduje w przeciwieństwie do sąsiada czy męża koleżanki. Powiedz im, że kocha się "pomimo" :D
czyżby kolejny przykład hipokryzji? :D


PS. same pisałyście, że dyskusja toczy się "pół żartem, pół serio", więc sugeruję w tym klimacie pozostać, szczególnie jak zdania kończą się odpowiednią mordą
a nie traktować wszystkiego w barwach czarno-białych, zarzucając coś Greegowi i Trawce jacy to oni nie są, bo może się okazać, że mają zdrowsze podejście niż Wam się wydaje, a być może zdrowsze niż Wy same :D
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Ręcę opadają... :D To prawda, że kobieta w ciąży może mieć zmienne nastroje, ale wsparcie męża i jego pomoc w tych chwilach jest szczególnie potrzebna, a nie dołowanie...^_^
A tego, że przez Was Wasza kobieta w ciąży będzie mieć celibat , to jak basik współczuję. Przecież w środku będzie Wasze dziecko, a żona nie roztyje się przez zaniedbanie.Wiele osób uprawia seks w ciąży i jego sobie chwali.
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Jeżeli kobieta po ciąży schudła tylko kręcąc się przy dziecku to pozazdrościć metabolizmu, jeżeli dodatkowo ćwiczyła to również można jej pozazdrościć wolnego czasu, który zyskała kiedy partner zajął się domem, dzieckiem co po pracy dla niego też może być męczące. Czy panowie Greeg i Trawka jesteście gotowi tak wspomagać waszą kobietę aby mogła wrócić do formy?
Ja nie wiem co robiła - podejrzewam, że coś musiała robić - mogę zapytać ;) :D

Jasne, że jestem gotowy wspomagać kobietę, aby mogła wrócić do formy. Mam w sobie żyłkę trenerską więc nie widzę problemu :) Warunkiem są tylko chęci - jej chęci. Ja jej na pewno pomogę. Lubie pomagać :) Jedyne co mnie osłabia to jak osoba jest na wszystko "na nie" i absolutne niedopuszczanie myśli, że się np. zmieniła. Dla mnie to jest po prostu niezrozumiałe. Kluczowe jest tutaj podejście. Jak przytyje 20kg i chce to zmienić to ok, ale jak przytyje 20kg i wykłada na to laskę no to coś tutaj jest nie tak bo ja wtedy też czuję się w obowiązku, aby przestać uprawiać sport, zacząć chlać piwsko na potęgę, wyhodować oponkę i w ogóle mieć wszystko gdzieś bo przecież wpadła już w moje sidła ;)

Ja oczekuję przede wszystkim fair podejścia. JA zamierzam o siebie dbać i chciałbym, aby moja żona też to robiła. Dla mnie kwestia wyglądu (albo nawet samych starań) jest ważna. Nie chce mieć 40 lat i być "dziadem". Analogicznie nie chce żony "babuni" takiej ;)

Ja rozumiem, że jesteście na etapie kiedy priorytetem jest młodość, piękno i zdrowie. Jednak po paru latach związku z ukochaną osobą może się przekonacie, że kocha się "pomimo" a nie "dlatego, że", przy czym jeżeli któryś z warunków zacznie u partnera szwankować to już jest kryzys w związku.
Inną sprawą jest totalny brak dbania o siebie przez lenistwo tutaj brak motywacji może być spowodowany właśnie albo brakiem emocjonalnego wsparcia ze strony męża i jego zobojętnieniem albo wręcz odrzuceniem albo tym, że jak Greeg napisałeś panna już wcześniej miała zadatki leniwą a wtedy cóż - "widziały gały co brały";)
Zgadzam się z tobą i ... nie zgadzam.

Ja uważam, że wszystko ma swoje granice. Jest jakaś granica tolerancji, zrozumienia.

Troszkę dziwi mnie to kobiece oburzenie, bo gdy to facet się zmieni, kobiety podczas n-tej kłótni jakoś nie mają problemu z tym, aby mu wykrzyczeć prosto w twarz sakramentalne: "zmieniłeś się!" i jasno domagać się przeprosin, kajania i powrotu do obranego (przez kobietę) toru jakim zmienia się mężczyzna :) Natomiast z tego co tu czytam to facet nie ma prawa powiedzieć kobiecie czegoś podobnego, nawet jeśli ta pół roku, rok po urodzeniu jest już kimś zupełnie innym i z cycatej blondynki niemalże przemieniła się w łysą, rudą kobietę, bez cycków ;)

Są jakieś granice tolerancji na zmiany i to domaganie się zrozumienia dla absolutnie wszystkich kobiecych wybryków jest ... infantylne :)

A nie myślałeś żeby nająć się gdzieś jako gosposia?:p:D
Nie no u mnie w domu akurat nie było chętnych na zmywak, dlatego zmywarka była bodajże pierwszym sprzętem jaki został zakupiony ;)
Przyznaj poza tym, że gdybyś miał w domu chętną do gotowania mamę, to troszkę dałbyś się odciążyć z tego zajęcia co?;)
eee, nie chciałoby mi się dojeżdżać do klienta ;) Jak ktoś by przyjechał z całym tym brudem prosto do mnie to mógłbym posprzątać ;)

ja z premedytacją za to nie kupiłem zmywarki :D Dla odmiany nie przepadam za odkurzaczem (choć o ironio lubie porządek :D) - mam "muzyczne" uszy i wkurza mnie bezsensowny jazgot odkurzacza. Jak kupowałem to kluczowym argumentem było: "żeby cicho wył" :D ;)

co do matki to jasne, że dałbym się odciążyć bo staram się podchodzić praktycznie. Jak ktoś coś lubi i mu to nie przeszkadza no to niech to robi. kwestia dogadania sie co kto lubi i potem ewentualnego dopasowania tego czego się nie lubi. dlatego jestem zwolennikiem partnerskich związków, tj. takich, w których zarówno facet jak i kobieta coś umieją, bo wtedy łatwiej się podzielić obowiązkami.

Dzisiaj coraz częściej wygląda to tak, że kobieta z domu nie wynosi nic (już poprzestańmy na tym oklepanym "nie bede kura domowa" skoro tak się uparliśmy na to żarcie ;) ) i nie ma najmniejszej ochoty tego zmieniać (ty np. miałaś chęci, aby się nauczyć co samo w sobie ma wartość), a facet się uczy tego co go standardowo uczy ojciec + tego co go uczy matka, mowiąca mu, że jak się nie nauczysz gotować to dobrze nie zjesz bo dzisiejsze dziewczyny nic nie umieją ;) Przemawia to do facetów ? dalekie od prawdy to nie jest ;) choć oczywiście to uogólnienie...

wg mnie wszystko jest kwestią chęci. Ja rozumiem, że się czegoś nie umie, czegoś nie lubi. Tylko, że jak słyszę dziewczyny, które na wszystko są na nie no to tutaj za bardzo nawet nie ma pola do dyskusji, są zwyczajnie leniwe i najchętniej przez całe życie przewiozłyby się na czyichś plecach, od czasu do czasu rozkładając nogi (W przerwie między bolącą głową) - znałem takie. I potem jeszcze zdziwione, że je facet rzucił :D

Nic dziwnego, że potem tyle rozwodów (III miejsce na świecie - hurra :D) bo jak już faceci sobie poużywają i kończą myśleć penisem to przychodzą po rozum do głowy ... ;) Kobiety pewnie zresztą też bo okazuje się, że życie to nie bajka i prędzej czy później komuś nerwy puszczają :D


----------------------------------------

Oczywiście uprawiamy tutaj czarnowidztwo bo skoro gadamy o grzechach no to już ponarzekajmy sobie - choćby po to, aby czas w pracy szybciej zleciał ;). Na pewno są takie, które również są świadome tego, że kobieta oprócz pachnięcia powinna jednak coś tam umieć i nie mam tutaj na myśli seksu (od biedy się nauczy jak będzie chciała - znów chodzi o chęci :) ).

Zresztą, tak się można licytować, ale wydaje mi się, że liczba młodych kobiet nic nie umiejących, w porównaniu do facetów nic nie umiejących niebezpiecznie rośnie na niekorzyść kobiet bo faceci mimo wszystko nie mają "fobii" zaszczepionych przez feministyczne durnowate babsztyle ;)

ps. rozmowa ma charakter pół żartem, pół serio. W skrajnych przypadkach mogę się wszystkiego wyprzeć :D ;)
 

trawka13

Bywalec
Dołączył
10 Luty 2009
Posty
1 319
Punkty reakcji
41
A tego, że przez Was Wasza kobieta w ciąży będzie mieć celibat , to jak basik współczuję. Przecież w środku będzie Wasze dziecko
Z tego może wyjść fajny przykład podejścia kobiety, biorącej faceta pod pic, wciskając mu ujmujące hasła: "to dla dobra dziecka"
choć jak wiemy, chodzi tylko i wyłącznie o jej zachcianki dzikiego seksu - to mamy kolejny przykład obłudy, jaki może zaserwować kobieta :D


Po za tym jest takie powiedzenie: "kochaj dzieci żony, jak swoje własne" :D
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
No cóż, kobieta w ciąży też ma swoje potrzeby, a wielu Panów np sobie chwali, bo często piersi rosną, hormony pracują itp :) Jak tyje nie za dużo, to ma tylko brzuszek ciążowy, a poza tym normalna , szczupła kobitka, więc seksowna kobitka :) A nie kochałbyś się z dzieckiem , ale z nią hehe.
Dodatkowo seks w ciąży nie szkodzi dziecku w brzuszku, więc same plusy.

No Greeg przy takim trenerze jak Ty, to na pewno żonka zrobiłaby wszystko, żeby schudnąć :) Poza tym generalnie raczej za żonę weźmiesz sobie kobitkę, która dba o siebie, nie takiego lenia jak ja :D
 

trawka13

Bywalec
Dołączył
10 Luty 2009
Posty
1 319
Punkty reakcji
41
Na pewno są takie, które również są świadome tego, że kobieta oprócz pachnięcia powinna jednak coś tam umieć i nie mam tutaj na myśli seksu (od biedy się nauczy jak będzie chciała - znów chodzi o chęci :) ).
a pro po seksu i chęci
Mi się coś takiego nie przytrafiło (hura :D) ale słyszałem taką historię z "pierwszych ust"
jak to panna jak kłoda kładła się na wznak i z miną posągu czekała aż facet dopełni rytuału
wszelkie sugestie o zmianę pozycji lub by ona przejęła choć odrobinę inicjatywy
spotykały się z oburzeniem, że to perwersja i zboczenie :D

mamy tu przykład chęci i przekonań - świętoje.bl.wa kura domowa :D


a wielu Panów np sobie chwali, bo często piersi rosną
no niby fajne jak rosną, szczególnie jak na wyjściu nie są niczym okazałym :eek:k:
gorzej, że mając na uwadze okres karmienia i po, jakaś wstrętna grawitacja robi się okrutna :D
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Hehe, kiedyś i ja byłam taką kłodą, ale partner porozmawiał i teraz wykazuje dużo inicjatywy, czytam o nowych pozycjach, wprowadzam je w życie, seks nie jst zbyt częsty, bo jeszcze nie mieszkamy razem i mamy daleko, więc czasem i raz na tydzień lub dwa tylko, ale zdecydowanie jest ogniście, oryginalnie i tak by było obojgu jak najlepiej :)

No niestety grawitacja istnieje i trzeba się z tym pogodzić, zawsze trochę można ujęrdnić, ale nie można oczekiwać też cudów, bo np przy wielkim rozmiarze nie będą starczeć jak silikony, zawsze trochę będą opadać :p ale to nie znaczy, że będą brzydkie :)
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Rozumiem, że truskaweczki nie podeszły, ale chyba nie chcesz mi wmówić, że będąc w ciąży nie masz dziwnych, nagłych zachcianek na jakieś artykuły spożywcze. Czasami wręcz na dziwne mieszanki typy ogórek kiszony zagryzany czekoladowym ciastkiem lub innymi wariacjami "z kosmosu"?

Mąż nie musi się wysilać, by zdołować kobitę w ciąży. Ona sama sobie sprawia nagłe huśtawki nastrojów, typu: szczęśliwa i wesoła, że będzie miała dziecka, a za 5 minut rozpacz jak ona sobie poradzi z porodem, z wychowywaniem ...itd.

Ha ha ha i tutaj Cię mam :] Śpieszę z wyjaśnieniem, że nie, nie mam żadnych zachcianek, żadnych huśtawek (szczerze mówiąc większe miałam przed ciążą;)) i pod tym względem mężuś ma dobrze, bo np koleżanki małżonek kiedyś o 23 szukał po mieście sklepu z takim a nie innym rodzajem cukierków (już nie pamiętam jakie to były). Generalnie czytałam, że ciążowe zachcianki jedzeniowe świadczą o niedoborach witamin i minerałów w diecie. Jeżeli chodzi o obawy to w tak poważnej sprawie są one raczej normalne, tylko głupi niczego się nie boi :]

Co do seksu, to wystarczy wiedzieć jak kobitę "zadowolić" w zamian, czy to wspomnianym ciastkiem, czy to jakimś zakupem/prezentem pod kątem nowej przyszłości, dając do zrozumienia, że meżusia niby interesuje nowy członek rodziny. Tym mniej kumatym można wmówić, że seks może wyrządzić krzywdę dziecku, albo masaż brzucha może wywołać przedwczesne skurcze
Ja nie wiem, z jakimi kobitami Ty miałeś do czynienia, że teraz myślisz, że każdej można wcisnąć taki kit :D A seks nawiasem mówiąc dziecku przy okazji też robi bardzo dobrze(hormony szczęścia itd):D

co pije krowa? :D
No myślę, że setkę dziennie wyciąga na pewno :D Zaspokoiłam Twoją ciekawość ?;)

oczywiście, że będziemy wspierać nasze kobiety. Zamiast robić im awantury, że są zwyczajnie grube, pójdziemy z kolegami do baru na browarka, będziemy wznosić toasty za zdrowie syna i jednocześnie topić smutki, że "kiedyś było tak fajnie i się skończyło"

Trawka, szkoda, że technika jeszcze nie ta, ale chciałabym zobaczyć Ciebie w ciąży a potem jak z samozaparciem zrzucasz te 20 kg :D
Pewnie skończyło by się na topieniu smutków przy barze i toastach za zdrowie syna :D




taaaa, powiedz to tym wszystkim facetom co np. stracili pracę i nie mogą jej znaleźć lub znajdują już gorzej płatną. Tym samym nie są w stanie spełnić oczekiwań i zachcianek "kochającej żony", która jedynie co wówczas potrafi, to narzekać jakiego ma niewydarzonego, niezaradnego męża, który jej Hawaii nie funduje w przeciwieństwie do sąsiada czy męża koleżanki. Powiedz im, że kocha się "pomimo" :D
czyżby kolejny przykład hipokryzji? :D

Jak najbardziej, ale bynajmniej nie z mojej strony ;) Widzę, że w realu obracasz się w doborowym towarzystwie :]


PS. same pisałyście, że dyskusja toczy się "pół żartem, pół serio", więc sugeruję w tym klimacie pozostać, szczególnie jak zdania kończą się odpowiednią mordą
a nie traktować wszystkiego w barwach czarno-białych, zarzucając coś Greegowi i Trawce jacy to oni nie są, bo może się okazać, że mają zdrowsze podejście niż Wam się wydaje, a być może zdrowsze niż Wy same
Ja Greegowi i Trawce nie mam nic do zarzucenia, bo ja się z nimi użerać nie muszę:D Ale lubię takie dyskusje, choć tak naprawdę niewiele z nich wynika bo każdy ma własną "najswojszą" prawdę;)


Jasne, że jestem gotowy wspomagać kobietę, aby mogła wrócić do formy. Mam w sobie żyłkę trenerską więc nie widzę problemu Warunkiem są tylko chęci - jej chęci. Ja jej na pewno pomogę. Lubie pomagać Jedyne co mnie osłabia to jak osoba jest na wszystko "na nie" i absolutne niedopuszczanie myśli, że się np. zmieniła. Dla mnie to jest po prostu niezrozumiałe. Kluczowe jest tutaj podejście. Jak przytyje 20kg i chce to zmienić to ok, ale jak przytyje 20kg i wykłada na to laskę no to coś tutaj jest nie tak bo ja wtedy też czuję się w obowiązku, aby przestać uprawiać sport, zacząć chlać piwsko na potęgę, wyhodować oponkę i w ogóle mieć wszystko gdzieś bo przecież wpadła już w moje sidła

Ja oczekuję przede wszystkim fair podejścia. JA zamierzam o siebie dbać i chciałbym, aby moja żona też to robiła. Dla mnie kwestia wyglądu (albo nawet samych starań) jest ważna. Nie chce mieć 40 lat i być "dziadem". Analogicznie nie chce żony "babuni" takiej

Takie podejście do motywowania to już bardziej rozumiem. I podoba mi się ten motyw z osobistym trenerem ;)

Zgadzam się z tobą i ... nie zgadzam.

Ja uważam, że wszystko ma swoje granice. Jest jakaś granica tolerancji, zrozumienia.

Troszkę dziwi mnie to kobiece oburzenie, bo gdy to facet się zmieni, kobiety podczas n-tej kłótni jakoś nie mają problemu z tym, aby mu wykrzyczeć prosto w twarz sakramentalne: "zmieniłeś się!" i jasno domagać się przeprosin, kajania i powrotu do obranego (przez kobietę) toru jakim zmienia się mężczyzna Natomiast z tego co tu czytam to facet nie ma prawa powiedzieć kobiecie czegoś podobnego,

No i tutaj wszystko zależy od charakteru. Ja uważam, że kluczem do porozumienia jest rozmowa, szczera oczywiście. Czasem wiele bym dała, żeby od mojego mężczyzny wyciągnąć co na dany temat sądzi, wolałabym nawet usłyszeć coś negatywnego, żeby mieć możliwość coś zmienić ale czasem - jest z tym ciężko i pozostają mi domysły. Więc ja stawiam na szczerość.


nawet jeśli ta pół roku, rok po urodzeniu jest już kimś zupełnie innym i z cycatej blondynki niemalże przemieniła się w łysą, rudą kobietę, bez cycków
Może ktoś pomylił żony w szpitalu ;) Ciekawe czy to jest możliwe...:niepewny:;)

Dzisiaj coraz częściej wygląda to tak, że kobieta z domu nie wynosi nic (już poprzestańmy na tym oklepanym "nie bede kura domowa" skoro tak się uparliśmy na to żarcie ) i nie ma najmniejszej ochoty tego zmieniać (ty np. miałaś chęci, aby się nauczyć co samo w sobie ma wartość), a facet się uczy tego co go standardowo uczy ojciec + tego co go uczy matka, mowiąca mu, że jak się nie nauczysz gotować to dobrze nie zjesz bo dzisiejsze dziewczyny nic nie umieją Przemawia to do facetów ? dalekie od prawdy to nie jest choć oczywiście to uogólnienie...

wg mnie wszystko jest kwestią chęci. Ja rozumiem, że się czegoś nie umie, czegoś nie lubi. Tylko, że jak słyszę dziewczyny, które na wszystko są na nie no to tutaj za bardzo nawet nie ma pola do dyskusji, są zwyczajnie leniwe i najchętniej przez całe życie przewiozłyby się na czyichś plecach, od czasu do czasu rozkładając nogi (W przerwie między bolącą głową) - znałem takie. I potem jeszcze zdziwione, że je facet rzucił

Nic dziwnego, że potem tyle rozwodów (III miejsce na świecie - hurra ) bo jak już faceci sobie poużywają i kończą myśleć penisem to przychodzą po rozum do głowy ... Kobiety pewnie zresztą też bo okazuje się, że życie to nie bajka i prędzej czy później komuś nerwy puszczają


----------------------------------------

Oczywiście uprawiamy tutaj czarnowidztwo bo skoro gadamy o grzechach no to już ponarzekajmy sobie - choćby po to, aby czas w pracy szybciej zleciał . Na pewno są takie, które również są świadome tego, że kobieta oprócz pachnięcia powinna jednak coś tam umieć i nie mam tutaj na myśli seksu (od biedy się nauczy jak będzie chciała - znów chodzi o chęci ).

Zresztą, tak się można licytować, ale wydaje mi się, że liczba młodych kobiet nic nie umiejących, w porównaniu do facetów nic nie umiejących niebezpiecznie rośnie na niekorzyść kobiet bo faceci mimo wszystko nie mają "fobii" zaszczepionych przez feministyczne durnowate babsztyle

ps. rozmowa ma charakter pół żartem, pół serio. W skrajnych przypadkach mogę się wszystkiego wyprzeć :D ;)

Ech, nie wiem coście się tak uczepili tych nieszczęsnych feministek ;) Z tego co się orientuję feminizm nie zakłada, że kobieta powinna leżeć i pachnieć, chyba wręcz przeciwnie :) Ja w każdym razie jestem za układem partnerskim, w którym każdy robi to w czym jest dobry, w którym jest mniej więcej równy podział obowiązków.
Myślę, że niechęć młodych dziewczyn do gotowania i ogólnie zajmowania się domem może po części wynikać z niechęci do powielania zastanych ról, stereotypów. Jak np wygląda podział obowiązków u starszego pokolenia: jak ja jestem w odwiedzinach u jakiejś cioci to zawsze jest tak, że to ciocia gotuje, ciocia podaje do stołu, ciocia zmywa (chyba, że goście się zlitują i pomogą, oczywiście - ta żeńska część gości). Co robi w tym czasie wujek? Siedzi. Prowadzi dia-albo monologi. Ogląda telewizję. Słowem jego te sprawy zupełnie nie dotyczą. Więc jak ja widziałam coś takiego to płomienna wewnętrzna deklaracja, że - u mnie w domu nie dopuszczę do czegoś takiego - sama się nasuwała. Choć nie oznacza to, że to ja będę siedzieć a mąż wszystko robić, tylko żeby właśnie każdy miał coś do zrobienia, nie żeby wszystko spoczywało na jednej osobie.
W zeszłe wakacje pojechaliśmy z mężem i moimi braćmi do takiej właśnie starszej cioci i zostaliśmy na jedną noc, rano: bracia gapią się w telewizor (starszy lat 18, młodszy 16), wchodzi ciocia i pyta z takim wyrzutem: czemu im nie zrobię śniadania? Starym koniom :D Piszę o tym bo taka właśnie była mentalność tej cioci, że to na mnie jako na kobiecie spoczywa ta powinność...
I przeciwko takiemu właśnie postrzeganiu buntują się te młode dziewczyny, ponieważ panom także bozia rączki dała. Jeżeli robię komuś śniadanko to dlatego że chcę, a nie wyłącznie dlatego, że jestem kobietą.
Dużo też zależy od kontaktu dziewczyny z matką. Jeżeli jest dobry, to raczej nie powinno być problemu z przekazaniem wiedzy i (co jest równie ważne) z zachęceniem do działania, ale bywa i tak, że młoda kobieta właśnie nie chce być taką kurą jak jej matka, chce być inna (potem niestety i tak okazuje się, że wszystko robi prawie tak samo jak matka bo innego wzoru po prostu nie miała ale to tak na marginesie).
W dzisiejszym pomieszaniu ról rzeczywiście może być tak, że niektóre kobiety odrzucając wiedzę i doświadczenie matek są mniej zaradne, ponieważ nie mają innej alternatywy bo co im pozostaje: majsterkowanie przy samochodzie? Niestety ojcowie raczej się nie palą, żeby przekazywać taką wiedzę swoim córkom. Ja od mojego taty np kluczyki do samochodu dostałam chyba 2 miesiące po zdaniu prawka a mój młodszy brat - niemal od razu. Nie mówiąc o tym, że tata wcześniej uczył go prowadzić, ja niestety pierwsze szlify zdobywałam dopiero w szkole jazdy. Czuję się pokrzywdzona!:(
;)
 

trawka13

Bywalec
Dołączył
10 Luty 2009
Posty
1 319
Punkty reakcji
41
Śpieszę z wyjaśnieniem, że nie, nie mam żadnych zachcianek, żadnych huśtawek
który miesiąc? bo wiesz, huśtawka się wyżej kręci tuż przed końcem - pocieszyłem? :D
co do żarcia to zachcianki najczęściej występują, a że pisałem ogólnie o "zaspokajaniu" potrzeb kobity w ciąży, stąd jest w tym sposób, oczywiście byle jaki, ale jest :D



Ja nie wiem, z jakimi kobitami Ty miałeś do czynienia, że teraz myślisz, że każdej można wcisnąć taki kit :D
z normalnymi? ;)



... choć stwierdzenie normalna kobieta .... yyyyyy lekko naciągane jawi się być :D


A seks nawiasem mówiąc dziecku przy okazji też robi bardzo dobrze(hormony szczęścia itd):D
niech sobie matka zioło zajara, też dziecko będzie "szczęśliwe" :D


Trawka, szkoda, że technika jeszcze nie ta, ale chciałabym zobaczyć Ciebie w ciąży a potem jak z samozaparciem zrzucasz te 20 kg :D
Pewnie skończyło by się na topieniu smutków przy barze i toastach za zdrowie syna :D
ale masz wybujałą wyobraźnie, ja sam siebie w takiej sytuacji nie jestem w stanie z wizualizować, ba dopuścić do myśli :D


Jak najbardziej, ale bynajmniej nie z mojej strony ;) Widzę, że w realu obracasz się w doborowym towarzystwie :]
poczekaj, wszystko przed Tobą.
Wiesz, trochę inne "priorytety" są za panieństwa, a inne jak ma się dziecko. Wówczas naturalnym będzie tendencja do zmiany znajomych z kawalerów/panien na małżeństwa z dziećmi. Ponieważ spora część gadek będzie: a moje dziecko to, a moje tamto - szczególnie kobiety tym żyją. Tak samo wspólne wypady też będą planowane bardziej w towarzystwie innych par z dziećmi itd. Nie wiem jak bardzo będzie rozbudowane Wasze życie towarzyskie (coś tam wspominałaś o mieszkaniu na odludziu) ale miej oczy i uszy otwarte, a na pewno zauważysz jakie jazdy potrafią być w takich związkach. Obserwuj, a upewnisz się, że hipokryzja i obłuda u kobit, to nie są teorie wyssane z palca :D

Oczywiście w całym tym wątku z premedytacją generalizuję ... bo o to chodzi, by pokazać jaka to "zła kobieta" była, a faceci poczciwi biedaczyska :D


Ja Greegowi i Trawce nie mam nic do zarzucenia, bo ja się z nimi użerać nie muszę:D Ale lubię takie dyskusje, choć tak naprawdę niewiele z nich wynika bo każdy ma własną "najswojszą" prawdę;)
"jest moja prawda i gó.w.no prawda" ;)


Myślę, że niechęć młodych dziewczyn do gotowania i ogólnie zajmowania się domem może po części wynikać z niechęci do powielania zastanych ról, stereotypów. Jak np wygląda podział obowiązków u starszego pokolenia: jak ja jestem w odwiedzinach u jakiejś cioci to zawsze jest tak, że to ciocia gotuje, ciocia podaje do stołu, ciocia zmywa (chyba, że goście się zlitują i pomogą, oczywiście - ta żeńska część gości). Co robi w tym czasie wujek? Siedzi. Prowadzi dia-albo monologi. Ogląda telewizję. Słowem jego te sprawy zupełnie nie dotyczą.
potwierdzasz to o czym już wcześniej pisaliśmy - o syndromie kury domowej, który jest wymówką na lenistwo :D


W zeszłe wakacje pojechaliśmy z mężem i moimi braćmi do takiej właśnie starszej cioci i zostaliśmy na jedną noc, rano: bracia gapią się w telewizor (starszy lat 18, młodszy 16), wchodzi ciocia i pyta z takim wyrzutem: czemu im nie zrobię śniadania? Starym koniom :D Piszę o tym bo taka właśnie była mentalność tej cioci, że to na mnie jako na kobiecie spoczywa ta powinność...
he he
wspomniałaś dalej coś o samochodzie, więc jak się samochód zepsuje naprawiasz go Ty, Twoja mama czy może mąż, ojciec, bracia?
jak jest potrzeba wytrzepać dywan kto to robi?
Rozumiem, że troszkę inne są relacje siostra-brat, ale nie o tym tu rozmawiamy. Mając chociażby te dwa przykłady wyżej, chyba zgodzisz się, że w naturze występują bardziej męskie i bardziej damskie zajęcia, jak np. zrobienie kanapek?
więc z czym my tu mamy do czynienia? z "równouprawnieniem wybiórczym", jak facet ma robić część damskich zajęć, a jednocześnie wszystkie męskie zajęcia?
obłuda pod przykrywką partnerstwa i pomagania wzajemnego :D


Nie mówiąc o tym, że tata wcześniej uczył go prowadzić, ja niestety pierwsze szlify zdobywałam dopiero w szkole jazdy. Czuję się pokrzywdzona!:(
;)
no ale o tym wszyscy wiedzą, że kobity jeździć nie umieją - chcesz się wyrwać ponad stereotyp? :D
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
A seks nawiasem mówiąc dziecku przy okazji też robi bardzo dobrze(hormony szczęścia itd):D
Może i robi, ale warto powiedzieć jak wyglada czas gdy para stara się o dziecko - to rzuci nowe swiatło pt. dlaczego faceci chwilowo moga mieć dosyć ;)
Gdy kobieta chce dziecka to znacznie bliżej jej do zwierza niż facetowi przez cały jego byt ;). To kobieta kategorycznie oczekuje, że bez sprzeciwów zawsze i wszędzie będzie się z nią kochał. o 8 rano, o 2 w nocy. MUSI - koniec i kropka. I podobno to facet się zarzuca, że myslą penisem i nie umieją się opanować ! :] Kobiety dają popis prawdziwy gdy chcą dziecka :D

Znajomy mowił z żalem w głosie ;) Na początku to jeszcze były swiece, a potem to był traktowany jak automat do kawy :D

Ech, nie wiem coście się tak uczepili tych nieszczęsnych feministek ;) Z tego co się orientuję feminizm nie zakłada, że kobieta powinna leżeć i pachnieć, chyba wręcz przeciwnie :)
Moja definicja feminizmu jest taka. Wg feminizmu kobieta może robić to co się jej zamarzy, natomiast facet powinien robić to co zwykle robi facet + to czego kobieta nie chce robić :)

Nie ma to nic wspólnego z równouprawnieniem :)

I przeciwko takiemu właśnie postrzeganiu buntują się te młode dziewczyny, ponieważ panom także bozia rączki dała.
Tez mi sie tak wydaje, ale mimo wszystko i tak nie rozumiem tego podejscia :) Ja wychodzę z założenia, że po prostu warto umieć cos więcej, zwłaszcza jesli jest to niewielki koszt. Więc jak mi matka mówila: naucze Ciebie robić zupę czy tam jakis sos, no to myslalem sobie: OK, co mi szkodzi. A nuż się kiedys przyda ? Dziewczyna moglaby zrobic tak samo. Nauczyc sie np. swietnie gotowac, ale rownoczesnie miec podejscie, ze jak dajmy na to facet nie umie gotowac to go kopie w tylek. W ten sposob nie stalaby sie kurą domową, a i przy okazji, jak juz by znalazla sobie jakiegos porządnego kucharza to i moglaby go zaskoczyc, ze sama tez swietnie umie gotowac.

Taki as w rękawie - ja lubie mieć asy w rękawie ;) Bezkompromisowe: "nie bede sie tego uczyla bo nie bede kura domowa czy czym tam" to pozbawianie się AS'ów, które zawsze kiedys można wyciągnąć z rękawa. Np. facet nabroi, przyjdzie nawalony, no to potem niech np. sobie sam gotuje. Jak sie poprawi to dostanie np. jeden dobry obiad na tydzien ;)

Jak sie wiele rzeczy umie to jest wiele mozliwosci, aby je wykorzystac i kategoryczne zapieranie sie w mlodym wieku czegos jest strzalem w kolano, przynajmniej z mojego, meskiego punktu widzenia :D

Ja od mojego taty np kluczyki do samochodu dostałam chyba 2 miesiące po zdaniu prawka a mój młodszy brat - niemal od razu. Nie mówiąc o tym, że tata wcześniej uczył go prowadzić, ja niestety pierwsze szlify zdobywałam dopiero w szkole jazdy. Czuję się pokrzywdzona!:(
;)
Twój ojciec miał łeb na karku :) Młody chłopak auto traktuje z szacunkiem, jak kobiete. Jesli auto ładne i konczy się na A (np. Honda) to będzie na nią chuchał i dmuchał. Dla odmiany młoda dziewczyna szybko znajdzie w takim aucie konkurentkę i przy nadarzającej się okazji rozprasuje ją na murze, albo poharata maskę ;d więc ojciec bardzo dobrze zrobił, że dał najpierw synowi posmigać :D :D :D ;)
 

pamela a

...
Dołączył
16 Październik 2009
Posty
2 222
Punkty reakcji
85
Kurde tyle się napisałam o grzechach kobiet i mężczyzn, i mi zeżarło, noooo :/
Dlatego odniosę się już jedynie do aktualnego tematu dyskusji

Gdy kobieta chce dziecka to znacznie bliżej jej do zwierza niż facetowi przez cały jego byt ;). To kobieta kategorycznie oczekuje, że bez sprzeciwów zawsze i wszędzie będzie się z nią kochał. o 8 rano, o 2 w nocy. MUSI - koniec i kropka. I podobno to facet się zarzuca, że myslą penisem i nie umieją się opanować ! :] Kobiety dają popis prawdziwy gdy chcą dziecka :D

Wszystko to jest generalizowanie, ja chciałam dziecka a jakoś nie goniłam mojego faceta z okrzykiem "dziuuubkuuuuu ja rozumiem że zwolnili Cię z pracy, potrącił Cię samochód i nie spałeś trzy doby, ale my musimy, mam płodne" :p

Jestem w ciąży i muszę niestety przyznać rację, ze to rozleniwia... Nigdy nie narzekałam na zbedne kilogramy, wręcz przeciwnie, więc cieszyłam się jak w końcu zaczęłam nabierać ciałka, ale ja że tak powiem akurat mogłam, ale zdaję sobie sprawę, że chociaz gdybym ważyła za dużo i powinna się ograniczać to ciąża byłaby dla mnie znakomitą wymówką (choćby dla samej siebie) żebym sobie pozwala na co mam ochotę, a takich kobiet jak ja jest większość, taka prawda niestety... Dopiero cukrzyca ciążowa sprawiła, że wprowadziłam ograniczenia, ale to siła wyższa była, sama bym się na to nie zdecydowała. Po ciąży też łatwo popaść w rozleniwienie (wezmę sie za siebie jak dziecko będzie większe, teraz nie mam czasu/ siły / ochoty itp...) dlatego nie dziwię się facetom, że w takich przypadkach mogą swoje myśleć o ich bogini seksu która zmieniła się w matkę polkę... Ale we wszystkim musi byc złoty środek - i kobiety powinny wiedziec kiedy się wziąć za siebie, i mężczyźni je w tym wspierać, odczekać swoje


eeeetam, dostanie kremówkę z bitą śmietaną i się humor poprawi :D

Gorzej jak tak jak ja - nie dość, ze ma odgórny szlaban na seks (dzięki Bogu nie wprowadzony przez faceta ;) ) to jeszcze ma cukrzycę, czym jej wtedy humor poprawiać przez kilka miesiecy? :p

Swoją drogą niech mi ktoś jeszcze raz powie, że ciąża to najwspanialszy okres w życiu kobiety ;)
 
Do góry