tydzien temu poznalem fajna dziewczyne a juz po tygodniu sie okazalo, ze mnie zdradza. zawdzieczam ta informacje najlepszeszj przyjaciolce mojej bylej dziewczyny. nie do konca ona mnie zdradzala.. to raczej bylo tak ze ona juz miala chlopaka gdy mnie poznala tyle ze on wyjechal na tydzien na kolonie a teraz wrocil. jak wspomnialem wczesniej dowiedzialem sie o tym wszystkim od jej kolezanki ktora mnie bardzo polubila i nie chciala zebym byl tak traktowany(jak slodko). tak wiec gdy juz o tym wiedzialem pisalem do niej smsy w dosc wyrazny sposob dajac jej do zrozumienia ze wiem o jej 'kochanku'. szybko dostalem wiadomosc zwrotna o zaskoczonej tresci a zaraz po tym powiedziala ze z nim nie zerwie bo go kocha. ok. zaakceptrowalem to poniewaz gdy sie dowiedzialem o tym jaka jest moje uczucia tajemniczo znikly. ba wczoraj dostawalem smsy o tym ze bardzo jej na mnie zalezy, ze bardzo chce byc ze mna i nie wie jak mogla popelnic taki blad. odpisalem jej chyba jednego smsa niemowiacego w sumie nic konkretnego. mysle nad tym zeby znizyc sie do jej poziomu. wroce do niej i bede mial dwie dziewczyny w tym samym czasie.. niech zobaczy jak to jest i niech sie oduczy takiej zabawy na przyszlosc. a co wy o tym myslicie?
pozdr.
pozdr.