Na campusie zabrakło kowbojów...
Odkładamy na bok aborcję (będzie pojutrze...), odkładamy na bok p.Roberta Mazurka (oj, podpadł mi człowiek, podpadł - będzie o Nim jutro) - za to muszę przecież uzbroić Państwa w argumenty w sprawie strzelaniny na polibudzie w Blacksburgu (Wirginia).
Zacznę od zacytowania mego felietoniku "W prostym zwierciadle" w "Dzienniku Polskim" - jak sama nazwa wskazuje: małopolskim, ale za to bardzo polskim.
"Od dawna publicyści dziwią się, że policja i prokuratorzy znacznie lepiej traktują bandytów, niż zwykłych, uczciwych obywateli. Tymczasem przyczyna jest prosta: bandyci mają broń i mogą zastrzelić. A zwykły człowiek: nie.
Również bandyci z tego powodu nie szanują zwykłych ludzi: wiedzą, że to frajer - nie ma broni.. Można go traktować jak barana ofiarnego.
Na campusie w Blacksburgu (Wirginia) obowiązywał, niestety, zakaz posiadania broni. Gdyby nie to, co dziesiąty student miałby - choćby po to, by szpanować przed koleżankami - jakiegoś colta - i, jak na filmach z Dzikiego Zachodu, zaczaiłby się na mordercę - i zastrzelił. Gdyby na Dzikim Zachodzie kowboje czekali na policję, Ameryka byłaby dziś opanowana przez bandziorów,
Bo ludzi porządnych jest setki razy więcej, niż bandytów. Tylko, dzięki działalności faszystowskich państw, bandyci mają broń (nielegalną - ale co im tam) - a ludzie uczciwi: nie.
I dlatego szerzy się bandytyzm."
Moje "zwierciadełko ma do 1000 znaków, a internet jest cierpliwy - więc mogę kontynuować:
Otóż: nie tylko bandyci - ale również policja z większym szacunkiem będzie traktować zwykłych obywateli - jeśli będą mieli broń. Ciekawe - tak przy okazji - ilu młodych ludzi zapisało się do gangów dlatego, że jako gangsterzy mogli mieć broń, a jako "porządni obywatele" - nie?!
Argumenty moich przeciwników w TVN 24 - bo prowadzący dziennikarz zaangażował się, oczywiście, po stronie przeciwnej (co jest, nawiasem pisząc, sprzeczne z kodeksem etyki dziennikarza TV) - są śmiechu warte. Że niby jak będzie w domu broń, to żony będą strzelać do mężów... Kompletna bzdura: od czasów Lukrecji Borgii wiadomo, że prawdziwa kobieta używa raczej trutki na szczury: mężczyźni bowiem mają niepokojącą skłonność do znikania z linii strzału, odbierania spluwy itd - a za to są zazwyczaj żarłoczni. A poza tym: stanowczo wolę być w razie czego przez Żonę zastrzelony, niż otruty!
A co do zabijania żon: od czasu Otella wiadomo, że żonę o wiele przyjemniej jest udusić, niż zastrzelić - więc niewiasty nie mają się czego obawiać. Oczywiście: może trafić się wariat - ale zejście ze świata wariata a jeszcze i kobiety mającej skłonność do wariatów - to duży krok ludzkości naprzód!
Mój argument, że gdyby w 1939 roku co drugi Żyd miał broń, to nie byłoby Holokaustu, jest pewną demagogią - ale nie bardzo fałszywą. Proszę zauważyć, że powstanie w ghetcie warszawskim jest dość głośne - a powstańcy mieli raptem ze 30 pistoletów!!! Oczywiście: przeciętny Żyd pistoletu raczej się bał - ale co dziesiąty na pewno wiedziałby, jak go użyć. Naprawdę: nie jest łatwo przyjść - nawet w 30 policjantów - po Żyda, wiedząc, że na klatce schodowej i w sąsiednich klatkach schodowych siedzi kilkunastu uzbrojonych ludzi! Ale skoro faszystowski przedwojenny rząd rozbroił wszystkich swoich obywateli - wybierali kogo chcieli, jak ryby z saka!
(Tak nawiasem: Polska jest chyba jedynym krajem, gdzie na lekcjach nie uczą, że sanacja była ustrojem faszystowskim lub choćby pół-faszystowskim. Co jest mało przyjęte, bo dziś na świecie "faszyzm" nie kojarzy się z Mussolinim, lecz z narodowym socjalistą, tow.Adolfem Hitlerem).
Ktoś powie: przecież Niemcy wiedzieliby, kto ma broń - i nakazaliby zwrot... Oooo! "Wiedzieliby" - gdyby broń była rejestrowana! Gdyby natomiast broń nie była rejestrowana, to każdy jej posiadacz ukryłby ją, jak ukrywali złoto i kosztowności (niektórych do dziś nie odnaleziono...) i każdy twierdziłby twardo, że nie ma!
Nie jest prosto ujarzmić ludzi, którzy mają broń!
Oczywiście byłbym przeciwnikiem posiadania broni przez L*d, gdyby L*d o pociągnięciu za cyngiel decydował w głosowaniu tajnym, równym, powszechnym i bezpośrednim. Ponieważ jednak o pociągnięciu za cyngiel decyduje jednostka - nie obawiam się broni.
Bo broń nie jest w rękach L**u - lecz w rękach LUDZI.
To zasadnicza różnica
Na zakończenie - kilka sztampowych, wypróbowanych jako nie do zbicia, argumentów:
- W stanie Nowym Jork jest absolutny zakaz posiadania broni - w Arizonie na obywatela wypada (oficjalnie kupionej) 2,5 sztuki; jednak to w Nowym Jorku stale są napady z bronią - nie w Arizonie, gdzie bandyci po prostu boją się przechodniów. (NB. w Teksasie właśnie zniesiono obowiązek noszenia broni na wierzchu - wolno już nosić ją ukrytą; po to, by bandzior nie mógł rozejrzeć się - i być pewnym, że wszyscy przechodnie są bezbronni)
- bandyta broń zawsze zdobędzie - bo do 15 lat za napad dodatkowe pół roku za nielegalne posiadanie broni zupełnie go nie odstrasza.
- W Rockford (Illinois) po wydaniu nakazu (całkiem nieliberalnie: nakazu!) posiadania broni przez właścicieli domów i mieszkań liczba włamań spadła siedmiokrotnie.
- broń w rękach człowieka - to gwarancja Wolności; więcej ludzi zginie od kul; to prawda, jednak zapewne o tyle samo mniej mniej zginie od trucizny lub kija baseballowego. A ponadto: w Polsce rocznie ginie 6000 ludzi w wypadkach samochodowych, a mimo to nie zakazujemy posiadania samochodów - a co jest ważniejsze: Wolność - czy samochód?
- a na argument: "Ludzie będą - zamiast na nieznośnego sąsiada wynajmować killera (jak w znanym filmie) - zabijać ich sami" odpowiadamy: "Cóż: nawet po zniesieniu kary śmierci perspektywa odsiadki dożywocia raczej odstrasza; a ponadto: czy nie jest dobrze, że milion nieznośnych sąsiadów zostanie przerobionych na 10 trupów i 999 990 znacznie mniej nieznośnych, bo nieco przestraszonych, sąsiadów?"