W ostatnim tygodniu zrobiło się głośno na temat dwóch filmów "Zabawa w chowanego" braci Sekielskich i "Nic się nie stało" Latkowskiego. Oba filmy poruszyły temat pedofilii w dwóch różnych środowiskach: kościelnym i celebryckim. Pierwszy obejrzałam, drugiego nie (brak czasu). Także nie będę odnosiła się do treści. Jednak chciałabym poruszyć nieco inny temat, a mianowicie rozgrywki politycznej na ofiarach pedofilii. Tak, temat ten został wciągnięty do politycznej gry i mało kto reaguje. Ja już pomijając moje poglądy polityczne i religijne napiszę wprost, że drażni mnie manipulacja ludźmi. Dwie stacje pokazują dwa różne filmy, a później zostaje upubliczniona informacja odnośnie oglądalności. To jest chore. Ze względu na to, że temat pedofilii nie jest mi obcy jestem wdzięczna osobom, które postanowiły nagłośnić sprawy niezależnie od poglądów politycznych. Jednak chciałabym zaznaczyć, że pedofila nie tyczy się tylko konkretnych środowisk. Pedofilem bądź ofiarą może być ktoś nam bliski: wujek, ciotka, sąsiad, sąsiadka itp. Tak, kobiety również potrafią wykorzystywać nieletnich. Na ogół ofiary milczą. Dlaczego? Boją się. Brak dowodów, słowo przeciwko słowu, mają obawy, że nikt im nie uwierzy. Ponadto pedofil świetnie manipuluje ofiarą i potrafi ją zastraszyć. Przez ostatnie dni rozmawiałam z kilkoma osobami na ten temat i jestem w szoku odnośnie podejścia niektórych osób do tematu wykorzystywania nieletnich. Uwierzcie mi, dorosłe osoby obarczają winą dzieci zarzucając im, że same pakują się w ręce zboczeńców. To nieprawda. Tutaj winni jesteśmy my, dorośli. Bo naszym obowiązkiem jest zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa. Dzieciaki wysyłają sygnały, choć o tym nie mówią, a my nie potrafimy ich odczytać. Albo też odczytujemy, a nie reagujemy. A największym strachem zboczeńców jest reakcja otoczenia i więzienie, bo tam już lekko nie będzie. Dlatego nie bójmy się reagować w momencie, kiedy wiemy, że dziecku dzieje się krzywda. Inną sprawą jest też to, byśmy nie pakowali wszystkich do jednego worka. To że ktoś dopuścił się przestępstwa, to nie oznacza że wszyscy tacy są. Tak, mam tu na myśli księży. Zanim cokolwiek pomyślicie bądź napiszecie, to postawcie się na miejscu młodego człowieka, który kończy seminarium, czuje powołanie, chce służyć ludziom i słyszy, że jest zboczeńcem choć nic złego nie zrobił. Nie wiem jak Wy, ale ja nie chciałabym usłyszeć że jestem złym człowiekiem, bo ktoś z mojego otoczenia dopuścił się przestępstwa. Ja mogę odpowiadać za swoje czyny, nie za innych. Zarzucicie mi teraz pewnie stronniczość, jednak tak nie jest. Po prostu wiem na tyle dużo, by patrzeć trzeźwo na to co się dzieje. Dlatego proszę byśmy nie byli obojętni na krzywdę drugiego człowieka, a w tym przypadku dziecka. Byśmy ze względu na ofiary zarówno te które głośno o tym mówią jak i te które milczą, nie dali się wciągnąć w polityczne rozgrywki. Nie bądźmy marionetkami, ale też nie odwracajmy głowy gdy za naszą ścianą rozgrywa się koszmar niewinnego dziecka. Walczmy o nie, a wiele dobrego zdziałamy.