Nie przebierając w środkach raz czy drugi dostałby 'wciery' i następnym razem zastanowiłby się czy woli pobić się z kolegą czy może narazić się na 'ciężką rękę ojca'.
Jeśli coś przeskrobie, należy usystematyzować sposób karania. Jeśli się poprawi i będzie dobrze zachowywał - system nagradzania. Człowieka tak samo jak psa trzeba 'wytresować' tyle, że u nas niesie to miano 'wychowania'.
Po pierwsze, skąd wiesz, że on
jest w stanie się kontrolować? Skąd ta pewność, że agresja jest wynikiem złej woli, a nie jakiegoś niepohamowanego instynktu? Przyczyn mogą być dziesiątki, od osobowości typu borderline po faktyczne neurologiczne problemy z ośrodkami kontroli nad impulsami. Zdążyłem już zauważyć,
NatashaM, że preferujesz rozwiązania proste i brutalne, więc pewnie uważasz to, co mówię za pseudonaukowy bełkot, więc pozwól, że przetłumaczę Ci to brutalnie prosto.
Wiesz, że istnieje coś takiego jak tiki nerwowe? Albo zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (obsessive-compulsive disorder), przez co ludzie robią coś, choć nie chcą? Np. myją ręce co 5 min, nie mogą bez tego wytrzymać. Albo wyrywają sobie włosy (trichotillomania). I co z tego że im powiesz "nie rób tego, będzies łysa", co z tego że będziesz karał jak behawiorysta zwierzęta, że będziesz biła pasem, że będziesz tłukła na oślep - dopóki nie zatłuczesz na śmierć, nie przestaną.
Skąd pewność, że syn potrafi kontrolować impulsy i popędy, skoro większość nastolatków ma z tym problemy?
Nie wspominając o tym, że zwalczanie ognia ogniem (np. agresji agresją) niekoniecznie przynosi skutki tak często, jak mogłoby się wydawać... A jeśli NIE pomoże, to okaże się, że jakaś istniejąca resztka zaufania i porozumienia (przydatna w bardziej wyrafinowanej terapii) została utracona. I co wtedy? Już tego nie cofniesz...
Wracając jeszcze do:
raz czy drugi dostałby 'wciery' i następnym razem zastanowiłby się czy woli pobić się z kolegą czy może narazić się na 'ciężką rękę ojca'.
Gdyby fizyczny ból odstraszał go od agresji, nie uważasz, że obrażenia odniesione w trakcie bójki by go odstraszyły? Przecież jeśli się bije, to na pewno dostał już nie raz i nie dwa razy. Jakoś dalej jest agresywny. Skąd pomysł, że akurat bicie przez ojca wystraszy go bardziej niż oberwanie od chodzącego na siłownię, być może biorącego sterydy rówieśnika?