"Męska" kobieta

G

gimlii

Guest
Nie do końca tak jest jak mówisz Jumping_Bean. Oczywiście każdy jest inny i czego innego oczekuje od partnera, ale często zdarza się, że facet nawet będąc już w związku z kobietą, zostawia ją w momencie, gdy poczuje, że nie nadąża za nią, w momencie kiedy okazuje się, że to Ona więcej zarabia, czasem jest to temat nie do przeskoczenia i wolimy usunąć się z resztką godności, niż być w związku z kobietą, która 'może' więcej.
 

odAdoZ

Nowicjusz
Dołączył
27 Styczeń 2011
Posty
212
Punkty reakcji
5
Nigdy nie skumam podejścia niektórych facetów, mimo iż sam nim jestem, przecież kobieta, która jest pewna siebie i wie czego chce to idealna kandydatka na partnerkę... a faceci, którzy uciekają przed wyzwaniami intelektualnymi to siusiaki są :p

Gdybym mogła do bym Ci 100 takich plusików postawiła :)
 

Jumping_Bean

Nowicjusz
Dołączył
21 Czerwiec 2011
Posty
352
Punkty reakcji
7
Gimli, no właśnie o tym mówię, poczucie, że nie jest się postacią dominującą w związku. Praca, zaradność życiowa- to nie zawsze wiąże się ze sprawnością intelektualną.
 
G

gimlii

Guest
No tak, tak. [Chyba nie załapałem wcześniej;)] Tylko pytanie skąd to się bierze? Dlaczego tak jest? A poza tym, kto powiedział, że to facet ma być postacią dominującą,hmmm? Ja bym chciał, żeby moja kobieta była zaradna i miała mocny charakter. Taki związek ma sens, bo stawia wyzwania. Co mi po kobiecie, która nie potrafi o siebie zadbać i nie ma własnego zdania. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda!
 

Jumping_Bean

Nowicjusz
Dołączył
21 Czerwiec 2011
Posty
352
Punkty reakcji
7
Gimli, to wynika z tego, jakie cechy są przypisane stereotypowo pojętej kobiecie, a jakie typowemu mężczyźnie. Teraz się szykuje rewolucja genderowa, świat dąży do ogólnej androgynii psychicznej, więc te różnice się powoli zacierają. Tak mi się wydaje osobiście. :p

Tutaj masz link do krótkiej definicji pojęcia gender z wiki, jak Cię to zainteresowało:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Gender
 
G

gimlii

Guest
Dlatego właśnie trzeba walczyć ze stereotypami, demaskować formy i konwenanse! Nie poddawać się szablonom. Tworzyć siebie, a nie przejmować się tym co i jak powinniśmy robić, co będzie bardziej lub mniej akceptowane przez innych. A to, że kobiety coraz mniej różnią się od mężczyzn i na odwrót, można zaobserwować na każdym kroku...faceci niewieścieją, kobiety stają się bardziej męskie od swoich mężów/kochanków/partnerów/kolegów. Rewolucja jest coraz bliżej :)))
 

orkus

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2011
Posty
84
Punkty reakcji
3
Wiek
44
Wyrażenie, "płeć słabsza" całkowicie zmienia swój sens :p
 

NatashaM

aliena vitia in oculis habemus, a tergo nostra sun
Dołączył
27 Październik 2006
Posty
1 956
Punkty reakcji
102
Wiek
33
Miasto
z Miasta ;)
Ostatnimi czasy zastanawiam się nad kobiecą psychiką, dokładniej - moją.

W dzieciństwie miałam mało koleżanek, wolałam wspinać się po drzewach niż bawić się lalkami, uwielbiałam grać w piłkę z chłopcami, za kolorem różowym nie przepadałam. Odkąd pamiętam - nie posiadałam "kobiecych" przywilejów, przez kumpli byłam traktowana jako "kumpel" i nie przeszkadzało mi to, ba, nawet podobało. Męski naród dostrzegł we mnie odmienność dopiero gdy moja kobieca fizyczność jęła dawać się we znaki, lecz tylko odrobinę zmieniło się ich nastawienie do mnie, ponieważ wewnętrznie nadal byłam taka sama. Później ziomkom poprzestawiało się w głowach, mi zresztą też - w czasach gimnazjalnych każdy w każdym podkochiwał się. Ten okres minął, wszystkim udało się wrócić na właściwy tor, a ja dalej jestem traktowana jako "swój chłop".
Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem atrakcyjna (choć "nie wali mi na mózg" z tego powodu), ubieram się jak większość kobiet i dbam o siebie, bardzo często słyszę od nieznajomych odzywki w stylu "Hej maleńka" lub "Co słychać ślicznotko?", lecz gdy zamienię kilka słów to faceci uciekają ode mnie w popłochu. Raz usłyszałam od kumpla (cytuję): "(...)Jesteś bardziej męska ode mnie (...)", mój były rzekł kiedyś "Masz męski smak" (kiedy stwierdziłam, że Perła Chmielowa jest słodka), chłopak, który do mnie ostatnio podbijał powiedział "Taki kumpel to skarb". Podaję rękę na powitanie (w stylu "siła i moc"), myślę oraz wypowiadam się prosto i jednoznacznie (tak lub nie - nie posiadam w słowniku tekstów "oj, niewiem" czy "zapytam się Jolki", lewo to lewo, prawo to prawo etc.), jestem samoukiem w wielu dziedzinach (rysunek, tatuaż, popping, informatyka, psychologia itd.) oraz nie mam nic przeciwko jeżeli zabrudzę się podczas wykonywania danego wysiłku fizycznego. Podsumowując? Nie zachowuję się jak słodka idiotka, hipiska czy sex bomba, bo po prostu nie umiem/nie lubię.

Dochodząc do meritum: Czy mieliście okazję zaznajomić się z podobnym człowiekiem? Jak go odbieracie? Co jeszcze może wpływać na takie "zjawisko"?


Zapraszam do dyskusji :)




p.s: Wyprzedzając pytania: Nie jestem lesbijką :p

Moja siostra jest właśnie taka. W sumie to nie wiem, jak to określić, ale postaram się ująć to w miarę prosty sposób.
była wychowywana u Ojca, jedynym autorytetem był Dziadek. Nigdy nie miała koleżanek 'u siebie na podwórku', więc jedynym kontaktem który miała z płcią damską to moment, kiedy przyjeżdżała do mnie i chodziłyśmy do moich koleżanek.
Nigdy nie lubiła sukienek, wolała powyciągane podkoszulki i męskie sporty. Nigdy nie była obiektem westchnień chłopaków, więc jak zaczęła zauważać u mnie to zjawisko, po prostu była na mnie wściekła.
Obecnie ma faceta i jest w ciąży, ale nadal chodzi w dresie, nie dba o siebie i nie ma w sobie nic z kobiecości - co do faceta to są gusta i guściki.
Ze mną sytuacja jest odwrotna, gdyż nie wyobrażam sobie życia bez lakieru do paznokci i wysokich szpilek...
Wszystko zależy od środowiska w jakim dany człowiek wyrasta i co z niego wynosi. Myślę także, że kobiecość można bardzo łatwo znaleźć. Trzeba mieć tylko przy sobie osobę, która wprowadzi do świata sukienek, makijażu czy kobiecego powabu... Wszystko wyjdzie z Ciebie samo tylko musisz otworzyć temu odpowiednią drogę.
 

Justyśka...

Nowicjusz
Dołączył
23 Luty 2011
Posty
140
Punkty reakcji
2
Trochę jak ja, choć nie wiem czy dokładnie tak samo, no ja na zewnątrz jestem kobieca, natomiast wewnątrz prosta jak facet, prosta w sensie konkretna, twardo stąpająca po ziemi, stanowcza, mam sporo męskich zainteresowań, nie wybierałam ich świadomie po prostu to co lubię lubi mało kobiet, dlaczego pojecia nie mam, może to i te stereotypy, że strzelanie, sztuki walki, piłka nożna czy wyścigi są dla mężczyzn, mam bardzo dobry kontakt z mężczyznami i łapię go bardzo szybko. Nie odstraszam facetów gadką, ale na język nie choruję i mam raczej cięty. I tak to jest, trochę jak facet, bo w tym gronie się obraca, ale mimo wszystko kobieta, lubię szpilki, spódnice (zawsze krótkie), czerwone paznokcie, makijaż (to zawsze). Jestem dumna ze swojej kobiecości i jak tylko nie idę na jakiś trening to ją podkreślam, nie rozumiem dlaczego dziewczyny chowają się w powyciąganych bluzach czy dresach.

Gdzieś widziaąłm takie zdanie, że trzeba być kociakiem wsród tygrysów. I popieram.
 

Paranoje_moje

Nowicjusz
Dołączył
24 Lipiec 2011
Posty
35
Punkty reakcji
4
Miasto
Bliżej centrum kraju.
zależy od środowiska w jakim dany człowiek wyrasta i co z niego wynosi. Myślę także, że kobiecość można bardzo łatwo znaleźć. Trzeba mieć tylko przy sobie osobę, która wprowadzi do świata sukienek, makijażu czy kobiecego powabu... Wszystko wyjdzie z Ciebie samo tylko musisz otworzyć temu odpowiednią drogę.
W odpowiedzi zacytuję samą siebie:
ubieram się jak większość kobiet i dbam o siebie
I nawet rozwinę tę wypowiedź --> nie potrzebuję nikogo kto miałby mnie uświadamiać w tym kierunku, bowiem wiem w czym wyglądam dobrze. Mężczyzna, który zdołał ogarnąć i ujarzmić moją "męską" stronę, twierdzi, że wyglądam świetnie w (moich ulubionych z resztą) dopasowanych koszulkach i obcisłych rurkach. Szklanka naturalności wymieszanej ze skromnością, kopiasta łyżka wygody i szczypta ekstrawagancji <-- to mój ulubiony (oraz notorycznie praktykowany) przepis na dobry wygląd ;)









Trochę jak ja, choć nie wiem czy dokładnie tak samo, no ja na zewnątrz jestem kobieca, natomiast wewnątrz prosta jak facet, prosta w sensie konkretna, twardo stąpająca po ziemi, stanowcza, mam sporo męskich zainteresowań, nie wybierałam ich świadomie po prostu to co lubię lubi mało kobiet, dlaczego pojecia nie mam, może to i te stereotypy, że strzelanie, sztuki walki, piłka nożna czy wyścigi są dla mężczyzn, mam bardzo dobry kontakt z mężczyznami i łapię go bardzo szybko. Nie odstraszam facetów gadką, ale na język nie choruję i mam raczej cięty. I tak to jest, trochę jak facet, bo w tym gronie się obraca, ale mimo wszystko kobieta, lubię szpilki, spódnice (zawsze krótkie), czerwone paznokcie, makijaż (to zawsze). Jestem dumna ze swojej kobiecości i jak tylko nie idę na jakiś trening to ją podkreślam, nie rozumiem dlaczego dziewczyny chowają się w powyciąganych bluzach czy dresach.
Odnośnie sposobu myślenia i funkcjonowania w społeczeństwie - jesteśmy podobne, a w kwestii wyglądu - jak czarne i białe ;) Nie lubię paradować w wyzywających ciuchach, ponieważ jest to niezgodne z moimi zasadami.
Wydaje mi się również, że większa część narodu męskiego preferuje kobiety nie odsłaniające zbyt wiele ciała, noszące ubrania podkreślające figurę (<-- mam na myśli np. obcisły golf, spódnicę ołówkową etc.) zamiast krótkich bluzeczek z dekoltem czy spódniczek mini.

Pamiętam jak mój przyjaciel kiedyś skomentował pewną śliczną dziewczynę ubraną bardzo seksownie i prowokująco: "Aśka, powiedz mi gdzie jest miejsce na moją wyobraźnię, skoro wszystko mam podane jak na tacy?"
 

Justyśka...

Nowicjusz
Dołączył
23 Luty 2011
Posty
140
Punkty reakcji
2
Nie jestem wyzywająca, noszę krótkie spódnice, bo jestem niska i w długich źle wyglądam, lubię stwarzać pozory, bo nie znoszę ludzi, którzy oceniają po wyglądzie, albo gdy nie znaja człowieka, a wydaje im się, że wszytko o nim wiedzą, bo może kiedyś byli na jakimś kursie z psychologii czy coś w tym stylu:)
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
wg mnie to jest dokładnie taka sama sytuacja co w przypadku kobiet. Kobiety nie przepadają za maminsynkami mającymi sporo kobiecych cech (m.in. niezdecydowanie, niezaradność), choć mimo wszystko jakieś tam się znajdą tworzące szczęśliwy związek z takimi egzemplarzami. Analogicznie faceci nie przepadają za kobietami, które swoim zachowaniem są zbyt blisko męskiego stereotypu (choć i tu są wyjątki, szczęśliwe pary, potweirdzające regułę).

Co tu dużo mówić - rajcują nas cechy, których nie mamy. Co mi np. po kobiecym zdecydowaniu, pewności siebie, niezależności finansowej, skoro to tak naprawde są typowo męskie cechy, które sam mam ? To mnie w ogóle nie kręci, nie podnieca bo sam znam ten temat doskonale. Nie ma tu niczego nowego, ekscytującego, a nawet działa zniechęcająco.

I dlatego też preferuję bardziej hmm kobiecy typ kobiety :) - czyli kobiecość, delikatność, nawet w pakiecie z przykrym niezdecydowaniem ("co ja mam na siebie włożyć ?" :p ), foszkami itd. itp. Dlaczego ? Nie wiem - to mnie kręci i niech to będzie najlepszy komentarz. Męski cechy kręcą mnie średnio, żeby nie powiedzieć wcale. To w dużej mierze dlatego te wszystkie młode, pewne siebie, "zdobywające świat" singielki siedzą same. Stanowią po prostu zupełne przeciwieństwo kobiety, z którą chce facet być. No chyba, że znajdą sobie faceta, który lubi być zdominowanym, choć paradoks ich poszukiwań polega na tym, że one też szukają facetów z krwi i kości, a tacy wolą po prostu 100 % kobiety.

Pamiętam jak mój przyjaciel kiedyś skomentował pewną śliczną dziewczynę ubraną bardzo seksownie i prowokująco: "Aśka, powiedz mi gdzie jest miejsce na moją wyobraźnię, skoro wszystko mam podane jak na tacy?"
Tu jest bardzo cienka linia, pewnie u każdego położona troszkę inaczej. Wg mnie mozna się ubrać bardzo seksownie, ale i ze smakiem - nie musi to być wulgarne. Nie znaczy to wcale, że kobieta musi chodzić w długiej spódnicy itd. itp. Jak ma dobry gust, wyczucie to na pewno ubierze się jak trzeba.

Co do wyobraźni to zgadza się. Ja np. nie przepadam za ... bikini. znacznie lepiej na mnie działa jakaś obcisła bluzka, szorty, a nawet i dobrze dobrane jeansy.
 

Paranoje_moje

Nowicjusz
Dołączył
24 Lipiec 2011
Posty
35
Punkty reakcji
4
Miasto
Bliżej centrum kraju.
Nie jestem wyzywająca, noszę krótkie spódnice, bo jestem niska i w długich źle wyglądam, lubię stwarzać pozory, bo nie znoszę ludzi, którzy oceniają po wyglądzie, albo gdy nie znaja człowieka, a wydaje im się, że wszytko o nim wiedzą, bo może kiedyś byli na jakimś kursie z psychologii czy coś w tym stylu:)
To trzeba było tak od razu, ponieważ słowa --> "lubię szpilki, spódnice (zawsze krótkie), czerwone paznokcie, makijaż (to zawsze)" <-- skojarzyły mi się z "ultra żyletą" :) Czyli jednak mamy więcej podobieństw - też jestem niska i uwielbiam korzystać ze zjawiska zwanego potocznie złudzeniem optycznym :p

To w dużej mierze dlatego te wszystkie młode, pewne siebie, "zdobywające świat" singielki siedzą same. Stanowią po prostu zupełne przeciwieństwo kobiety, z którą chce facet być. No chyba, że znajdą sobie faceta, który lubi być zdominowanym, choć paradoks ich poszukiwań polega na tym, że one też szukają facetów z krwi i kości, a tacy wolą po prostu 100 % kobiety.
Nie wrzucaj do jednego worka kobiet "wyzwolonych" wraz z "męskimi".
Spójrz na statystyki, coraz więcej ludzi chce się rozwodzić, a wiesz kto jest temu przeważnie winien? Kobiety. A wiesz jakie? W większości te kobiece oraz wyzwolone. A dlaczego? Bo wejdzie taka facetowi na głowę, na siłę stara się go zmienić, gdy samiec już jest "odmieniony" (czyt. francuski piesek na złotej smyczy, siedzący 24h przy swojej pani, nie odstępujący jej na krok) to samica siedzi na Upie i jęczy, że to nie "to", że miał być on lepszy, że nie jest już taki szarmancki jak kiedyś, a przez myśl nie przejdzie jej nawet, iż facet TEŻ jest człowiekiem i potrzebuje szacunku, zrozumienia, czasu wolnego na wyjście z kumplami na browar, akceptacji jego niezależności/zainteresowań/pragnień.
Coby ktoś mnie źle nie zrozumiał: dyskryminuję głównie tylko pewną część kobiecego narodu, a mianowicie: tą "mającą ZAWSZE rację".


nawet w pakiecie z przykrym niezdecydowaniem ("co ja mam na siebie włożyć ?" :p ), foszkami itd. itp.
A potem taki facet stoi ze swoją panną w sklepie i krew mu się w żyłach gotuje, bo od godziny słyszy: "To jak kochanie? Żółta czy niebieska?" :sexy: :D
 

Justyśka...

Nowicjusz
Dołączył
23 Luty 2011
Posty
140
Punkty reakcji
2
Żaden słaby facet nie będzie lubił takiej kobiety jak ja, słaby jak słaby, ale słaby z zawyżonym ego w żadnym wypadku, zagrażam jego męskości, którą rzekomo posiada, i o to chodzi, jeden problem z głowy. Takiemu facetowi trzeba głupiutkiej idiotki, a nie prawdziwej kobiety, żeby nie dostrzegała jego braków.
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Nie wrzucaj do jednego worka kobiet "wyzwolonych" wraz z "męskimi".
Spójrz na statystyki, coraz więcej ludzi chce się rozwodzić, a wiesz kto jest temu przeważnie winien? Kobiety. A wiesz jakie? W większości te kobiece oraz wyzwolone. A dlaczego? Bo wejdzie taka facetowi na głowę, na siłę stara się go zmienić, gdy samiec już jest "odmieniony" (czyt. francuski piesek na złotej smyczy, siedzący 24h przy swojej pani, nie odstępujący jej na krok) to samica siedzi na Upie i jęczy, że to nie "to", że miał być on lepszy, że nie jest już taki szarmancki jak kiedyś, a przez myśl nie przejdzie jej nawet, iż facet TEŻ jest człowiekiem i potrzebuje szacunku, zrozumienia, czasu wolnego na wyjście z kumplami na browar, akceptacji jego niezależności/zainteresowań/pragnień.
Coby ktoś mnie źle nie zrozumiał: dyskryminuję głównie tylko pewną część kobiecego narodu, a mianowicie: tą "mającą ZAWSZE rację".
Zarówno "męska" jak i "wyzwolona" ma dużo cech męskich co działa na ich niekorzyść. Choć masz rację - w przypadku tej pierwszej da radę jeszcze to przeżyć ;), w przypadku tej drugiej, która zamiast mózgu ma już feministyczną papkę (wedle której kobieta z dzieckiem to najgorsza forma przyszłości jak się może zdarzyć), to już raczej jest nie do wytrzymania.

W każdym bądź razie podtrzymuję tezę, że tak jak kobietę odrzuca facet mający cechy kobiece, tak samo faceta odrzuca kobieta mająca zbyt wiele cech męskich. Kobiecie nie potrzeba do życia drugiej "niezdecydowanej piz*.eczki", a facetowi nie potrzeba do życia "drugiego penisa" :) Kobieta potrzebuje "penisa", a facet "piz*.eczki" :)

W każdym artykule o singielkach, które standardowo są kobietami sukcesu, paniami prezes i co tam jeszcze sobie wymarzymy, głowią się nad tym czemu nie mogą znaleźć faceta. Odpowiedź jest banalna. Bo facet jest inny niż kobieta i dla niego status społeczny kobiety, stan majątkowy nie jest żadnym wabikiem. To że ona jest panią prezes to mnie to guzik obchodzi, nie staje mi na samą mysl o tym, że będę mógł puknąć panią prezes. Równie dobrze mogę pójść gdzieś do baru obok i się zakochać w kelnerce. Taki syndrom pretty woman. Co innego na facetów działa i te "wyzwolone singielki, kobiety sukcesu" nigdy tego nie pojmą, albo tylko udają, że tego nie rozumieją. :)

Tak więc jak nei masz odwalone w głowie jak te "wyzwolone singielki" ;) to nawet będąc "męską" kobietą powinnaś w miare spokojnie znaleźć faceta :). No ale jak do swojego zachowania dorobisz np. ideologię feminizmu, singielek itd. itp. to wtedy tylko pozostaje kupić kota bo żaden normalny facet za tym nie przepada i te wyzwolone singielki moga sobie gadać, że to dlatego, że jeszcze się na tyle silny nie znalazł. Nie znalazł się bo żaden nie chce. Jedynie popier... kot chodzacy swoimi ścieżkami zostaje. Pies jest zbyt słaby dla takiej SILNEJ (płaczącej wieczorem do poduszki, że nie ma jej kto porządnie przelecieć) kobiety hyhyh...

wg mnie popracuj trochę, aby być choć ciut trochę bardziej "kobiecą" kobietą ;), a jesli jesteś tak atrakcyjna jak mówisz to nie będziesz miała problemów ze znalezieniem faceta. zresztą, to jest tak trochę ciężko jasno tutaj stawiać granice. czasem taka kobieta odrzuca, czasem nie - zależy od proporcji :)

Stań się z kolei bardziej "wyzwolona", "samowystarczalna" itd. to ... no to już sama wiesz co ;) (to co napisałem w poprzednim akapicie). To tylko dobra rada - ja naprawde znam sie na facetach i to nie na jakichś ciamajdach tylko na takich, którzy sobie radza dobrze (domy, auta, dobra praca itd.) :) specyfike pracy mam taką, że praktycznie z samymi facetami pracuje i wszyscy na widok takiej zatwardziałej singielki "robiącej karierę" pukaja się w czoło... Każdy z nich albo już ma normalną (hyhy, co za stwierdzenie ;) ) żonę, albo ma kandydatkę, albo szuka takiej kandydatki. "wyzwolone, singielki, robiące karierę" , nie lubiące dzieci omijają szerokim łukiem. Ja zreszta też bo w przyszłości chcę mieć normalną rodzinę z ojcem, matką, dzieckiem, a nie dwoma penisami rywalizującymi o to, kto jest wiekszy :p

Co do rozwodów to ja mimo wszystko bym tutaj demokratycznie pół na pół dzielił winę :) Bardziej bym winę zrzucił na ... życie, które zwyczajnie często przerasta młodych bo u nas to aby głupie mieszkanie mieć to trzeba się nakombinować, więc zawierają małżeństwa bo łatwiej, bo tylko tak dostaną kredyt itd. itp.

A potem taki facet stoi ze swoją panną w sklepie i krew mu się w żyłach gotuje, bo od godziny słyszy: "To jak kochanie? Żółta czy niebieska?" :sexy: :D
Jestem cierpliwy w tym względzie :) Zresztą, widok tych oczek świecacych się jak odpowiesz: "najlepiej weź obie" bezcenny :D :p Normalnie jak 5-latkowi dać do zabawy kolejkę :D
 

Paranoje_moje

Nowicjusz
Dołączył
24 Lipiec 2011
Posty
35
Punkty reakcji
4
Miasto
Bliżej centrum kraju.
Zarówno "męska" jak i "wyzwolona" ma dużo cech męskich co działa na ich niekorzyść. Choć masz rację - w przypadku tej pierwszej da radę jeszcze to przeżyć ;), w przypadku tej drugiej, która zamiast mózgu ma już feministyczną papkę (wedle której kobieta z dzieckiem to najgorsza forma przyszłości jak się może zdarzyć), to już raczej jest nie do wytrzymania.

W każdym bądź razie podtrzymuję tezę, że tak jak kobietę odrzuca facet mający cechy kobiece, tak samo faceta odrzuca kobieta mająca zbyt wiele cech męskich. Kobiecie nie potrzeba do życia drugiej "niezdecydowanej piz*.eczki", a facetowi nie potrzeba do życia "drugiego penisa" :) Kobieta potrzebuje "penisa", a facet "piz*.eczki" :)

W każdym artykule o singielkach, które standardowo są kobietami sukcesu, paniami prezes i co tam jeszcze sobie wymarzymy, głowią się nad tym czemu nie mogą znaleźć faceta. Odpowiedź jest banalna. Bo facet jest inny niż kobieta i dla niego status społeczny kobiety, stan majątkowy nie jest żadnym wabikiem. To że ona jest panią prezes to mnie to guzik obchodzi, nie staje mi na samą mysl o tym, że będę mógł puknąć panią prezes. Równie dobrze mogę pójść gdzieś do baru obok i się zakochać w kelnerce. Taki syndrom pretty woman. Co innego na facetów działa i te "wyzwolone singielki, kobiety sukcesu" nigdy tego nie pojmą, albo tylko udają, że tego nie rozumieją. :)

Tak więc jak nei masz odwalone w głowie jak te "wyzwolone singielki" ;) to nawet będąc "męską" kobietą powinnaś w miare spokojnie znaleźć faceta :). No ale jak do swojego zachowania dorobisz np. ideologię feminizmu, singielek itd. itp. to wtedy tylko pozostaje kupić kota bo żaden normalny facet za tym nie przepada i te wyzwolone singielki moga sobie gadać, że to dlatego, że jeszcze się na tyle silny nie znalazł. Nie znalazł się bo żaden nie chce. Jedynie popier... kot chodzacy swoimi ścieżkami zostaje. Pies jest zbyt słaby dla takiej SILNEJ (płaczącej wieczorem do poduszki, że nie ma jej kto porządnie przelecieć) kobiety hyhyh...

wg mnie popracuj trochę, aby być choć ciut trochę bardziej "kobiecą" kobietą ;), a jesli jesteś tak atrakcyjna jak mówisz to nie będziesz miała problemów ze znalezieniem faceta. zresztą, to jest tak trochę ciężko jasno tutaj stawiać granice. czasem taka kobieta odrzuca, czasem nie - zależy od proporcji :)

Stań się z kolei bardziej "wyzwolona", "samowystarczalna" itd. to ... no to już sama wiesz co ;) (to co napisałem w poprzednim akapicie). To tylko dobra rada - ja naprawde znam sie na facetach i to nie na jakichś ciamajdach tylko na takich, którzy sobie radza dobrze (domy, auta, dobra praca itd.) :) specyfike pracy mam taką, że praktycznie z samymi facetami pracuje i wszyscy na widok takiej zatwardziałej singielki "robiącej karierę" pukaja się w czoło... Każdy z nich albo już ma normalną (hyhy, co za stwierdzenie ;) ) żonę, albo ma kandydatkę, albo szuka takiej kandydatki. "wyzwolone, singielki, robiące karierę" , nie lubiące dzieci omijają szerokim łukiem. Ja zreszta też bo w przyszłości chcę mieć normalną rodzinę z ojcem, matką, dzieckiem, a nie dwoma penisami rywalizującymi o to, kto jest wiekszy :p

Co do rozwodów to ja mimo wszystko bym tutaj demokratycznie pół na pół dzielił winę :) Bardziej bym winę zrzucił na ... życie, które zwyczajnie często przerasta młodych bo u nas to aby głupie mieszkanie mieć to trzeba się nakombinować, więc zawierają małżeństwa bo łatwiej, bo tylko tak dostaną kredyt itd. itp.
Jest późno, zmęczenie wkrada się pod powieki, więc nie będę cytować każdego akapitu ;)

Nie jestem kobietą wyzwoloną.
Nie jestem feministką.
Nie stawiam kariery i pieniędzy na pierwszym miejscu.
Nie mam penisa.
Najczęściej wku**iają mnie kobiety.

Mam faceta, który jest bardziej męski ode mnie.
Czuję się przy Nim słabsza i wcale mi to nie przeszkadza/nie czuję potrzeby rywalizowania z Nim.
Uwielbiam dzieci i pragnę z całego serca swego zostać kiedyś matką.
Marzę o kochającej rodzinie i skromnej chacie z ogrodem.
Nie potrzebuję rad z dziedziny "Jak poprawnie winna funkcjonować baba" lub "Co musisz uczynić gdy chłop cię nie chce".

Kilka rad dla Ciebie:
1. Nie generalizuj <-- ooo, babochłopy to wszystkie takie same i nawet tak samo wyglądają. Ot dziwota...
2. Nie wyolbrzymiaj <-- kobieta z jajami, workiem pełnym złota i nie pragnąca potomstwa? Przecie to straszne! Nie! To ARMAGJEDON! Koniec świata... jezuuu...
3. (NAJWAŻNIEJSZE!) Czytaj uważnie i ze zrozumieniem wszystkie posty, a dopiero potem odpowiadaj. <-- wcześniej wspomniałam, że znalazł się taki co mnie zechciał.


ćam avruK, chyba zabrzmiałam trochę grubiańsko... Greeg, wybacz mi ton powyższej wypowiedzi, ale gdy jestem padnięta to mam problemy z odpowiednim wyrażaniem swoich myśli i czasami ludzie mogą źle odebrać to co chcę im przekazać. Nie miej mi za złe dopisków przy akapicie z radami.
Idę spać, więc dobranoc :)
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Jednak masz trochę kobiecych pierwiastków ;D

Jest późno, zmęczenie wkrada się pod powieki, więc nie będę cytować każdego akapitu ;)
Lenistwo ;) Człowiek się stara, napisze pół ściany tekstu i nic. Tak jak w życiu - facet się stara, a kobieta nic :D ;)

Nie jestem kobietą wyzwoloną.
Nie jestem feministką.
Nie stawiam kariery i pieniędzy na pierwszym miejscu.
Nie mam penisa.
Punkt dla Ciebie
Punkt dla Ciebie
Punkt dla Ciebie
Duży punkt dla Ciebie

:)

Najczęściej wku**iają mnie kobiety.
Mnie też, ale i tak się ciężko bez nich żyje :) Z facetami jest łatwiej - albo strzelisz sobie z nim po piwku i sprawa załatwiona, albo strzelisz po pysku i też załatwiona ;)

Mam faceta, który jest bardziej męski ode mnie.
Czuję się przy Nim słabsza i wcale mi to nie przeszkadza/nie czuję potrzeby rywalizowania z Nim.
Uwielbiam dzieci i pragnę z całego serca swego zostać kiedyś matką.
Marzę o kochającej rodzinie i skromnej chacie z ogrodem.
Zbierasz dalsze punkty ;) Już masz +8 ;)


Kilka rad dla Ciebie:
1. Nie generalizuj <-- ooo, babochłopy to wszystkie takie same i nawet tak samo wyglądają. Ot dziwota...
2. Nie wyolbrzymiaj <-- kobieta z jajami, workiem pełnym złota i nie pragnąca potomstwa? Przecie to straszne! Nie! To ARMAGJEDON! Koniec świata... jezuuu...
3. (NAJWAŻNIEJSZE!) Czytaj uważnie i ze zrozumieniem wszystkie posty, a dopiero potem odpowiadaj. <-- wcześniej wspomniałam, że znalazł się taki co mnie zechciał.
Ad.3. Mea Culpa - czytałem tylko pierwszy post, z którego wynikało, że jesteś panną szukającą faceta i mającą rozterki w związku z tym, że jest "męską" kobietą (i w domysle zastanawiajacej sie czy to dlatego nie moze znalezc faceta bo jest "meska"). Nie wiem w sumie po co utworzyłaś ten temat skoro masz faceta i jesteś zadowolona. Kolejna kobieca cecha - rozkminiasz coś nad czym nie potrzeba czasu marnować ;) Przecież jesteś szczęśliwa, facet lubi Cie taką jaka jesteś więc osso chodzi :)
Ad.1, 2 - w tak szerokich tematach zawsze musi pojawić się generalizowanie bo opisać za jednym zamachem kilka milionów kobiet czy facetów jest nie sposób :) Jasne, że kobieta z jajami pieniędzmi i nie pragnąca potomstwa to armageddon :) A w każdym bądź razie nie jest to kobieta, z którą chciałbym być. Mam swój ideał, w którym to kobieta nie musi mieć jaj - wystarczy, że będzie umiała wytworzyć przyjemną atmosferę, domowe ognisko i takie tam. ;) Jasne, życie w XXI wieku stawia określone wymagania, ale to nie znaczy od razu, że trzeba sobie jaja przyprawiać ;) Nieodparcie kojarzy mi się to z lewackim, feministycznym praniem mózgu, którego szczerze nie znoszę bo za wszelką cenę chce ten feminizm upodobnić kobiety do facetów, a na to nigdy mojej zgody nie będzie bo to dopiero byłby armageddon ;)

gdy jestem padnięta to mam problemy z odpowiednim wyrażaniem swoich myśli i czasami ludzie mogą źle odebrać to co chcę im przekazać.
Ahh te kobiety ;)
 
Do góry