Ja wiem? Niech noszą co chcą, byleby mi w drogę nie wchodzili, nie w sensie, że tępię, ale niech nie krytykują mnie za to jak się ubieram, co się często w moim otoczeniu zdarza, bo przecież taki styl jest "trendi".
Przy plecaku noszę 5 "kulek" z kapslami od Tymbarka, podobnie na futerale od gitary i torbie, gdzieś jeszcze pamiątkowa naszywka z obozu żeglarskiego, blaszka z WOŚP zeszłorocznego i rozcięta przyczepiona agrafkami "szajs-sylikonowa-bransoletka" z WOŚP-u tegorocznego, jakaś podpusta broszka z ładnym "wzorem", własnoręcznie wyszyta plecionka irlandzka.
Z pacyfkami itp się nie obnoszę, chociaż nie powiem, podobaja mi się nawet, albo i "rasta" połączenie kolorów, ale że nie mam wiele z takową "subkulturą" wspólnego, to przecież nie będę używać jej "znaków".
I lubię duże koszulki, z zabawnymi napisami, a już najbardziej moją-niemoją z Kubusiem Puchatkiem (ponoć wyhaczona w ciuchlandzie na drugim końcu kraju)
Nie identyfikuję się z żadną subkulturą chyba :]