Problem istnienia rzeczywistości - filozofia lingwistyczna

homik87

Nowicjusz
Dołączył
13 Sierpień 2008
Posty
460
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Wydaje mi się że będzie to najodpowiedniejsze miejsce dla tego tematu, bo jest ono tak samo złe jak każde inne które mógłbym wybrać. Ale filozofia jest nauką, a ponieważ jest to dział poświecony językowi, to zajmijmy sie właśnie filozofią języka.

Otóż sprawa jest bardzo ciekawa, gdy zastanowimy się jaki związek ma nasz język z rzeczywistością. Według mnie: ŻADEN. Język ma się nijak do rzeczywistości, która nas otacza i którą język próbuje nieudolnie opisać. Dlaczego? Wygląda to tak:
Jeśli używam słowa "stół", to czy tak naprawdę coś nim określam jeśli jest ono bez kontekstu rozmowy i wtajemniczenia rozmówców? Otóż gdybym nie znał tego słowa wogóle, to nie wiedziałbym jaki przedmiot się za nim kryje. "Stół" nie mówi mi o tym, że mam na myśli przedmiot składający się z poziomego blatu i jakiś podpórek. Słowo to nie mówi mi nic ani o istocie tej rzeczy, ani o jego cechach, ani nawet o tym że on istnieje! Bo mogę równie dobrze powiedzieć: "kwadratowe koło", ale to jeszcze nie znaczy że coś takiego istnieje (może ktoś z Was pokusi się o narysowanie takiego obiektu :) To że pewne nazwy odnosimy do pewnych przedmiotów jest tylko kwestią społecznej umowy. Ten sam stół może być przecież inaczej nazywany przez ludzi żyjacych w innym społeczeństwie (niem. der Tisch, ang. table, itd.)

Zarysowany problem rodzi poważne konsekwencje: 1.) Być może wszystko co nas otacza istnieje tylko w naszym języku i wyobraźni, 2.) Wszystkie problemy jakie spotykamy w życiu są tylko problemami języka i uniknęlibyśmy ich gdybyśmy nie musieli tworzyć języka do określania rzeczywistości.

To tylko tak z grubsza przedstawiam sprawę, bo mam nadzieję że w trakcie dyskusji coś sie jeszcze rozwinie, choć mam świadomość tego, że w tej dyskusji też będziemy się posługiwać ułomnym narzędziem jakim jest język. Zapraszam do pisania!
 

MethTical

Nowicjusz
Dołączył
5 Sierpień 2008
Posty
178
Punkty reakcji
1
Wiek
40
jaki związek ma nasz język z rzeczywistością. Według mnie: ŻADEN.
Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz.

Poruszony temat nie jest niczym nowym dla językoznawstwa. O związku rzeczywistości z językiem lingwiści dyskutują od dawna. Polecam takie pozycje:

Edward Sapir "Kultura, język, osobowość"
Benjamin Whorf "Język, myśl i rzeczywistość"

(Są to twórcy tzw. hipotezy relatywizmu językowego Sapira-Whorfa)

Odsyłam także do "Językowych podstaw obrazu świata" Jerzego Bartmińskiego"

Poza tym wszelka lektura poświęcona etnolingwistyce czy językoznawstwu kognitywnemu.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
MethTical jeśli tylko przeczytałaś\eś książki i je zrozumiałaś\eś to przybliż nam troche, dlaczego Homik sie myli, bo inaczej ciężko to nazwać dyskusją.
Język istotnie nie odnosi sie mocno do realnych bytów, ale tworzy swój świat idei, które opisuje. Stąd ma duży wpływ na rozumienie przez nas rzeczywistości. Właściwie to każdy z nas ma (i to nawet nie na stałe) swoje własne znaczenie każdego ze słów i jakiś swój świat tych idei, bo rzeczywiście samo słowo "stół" nie oznacza stołu, a zaledwie jego wyobrażenie. Jeśli jednak obok stał by stół, i ktoś powie wtedy "nakryjcie do stołu" to wtedy to słowo nabiera już konkretnego materialnego znaczenia. Więc nie pokusił bym sie o stwierdzenie, że język nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Powstał, aby opisać rzeczywistość. Dopiero istniejący język umożliwia tworzenie abstrakcji. Ale to jego wtórna funkcja.
I teraz pojawia sie kwestia, kiedy korzystamy z tej wtórnej funkcji języka jaką jest możliwość tworzenia abstrakcji wstępujemy na śliski grunt, i możemy się pogubić. Jednak na pytanie
Wszystkie problemy jakie spotykamy w życiu są tylko problemami języka i uniknęlibyśmy ich gdybyśmy nie musieli tworzyć języka do określania rzeczywistości.
odpowiem, że rzeczywiście. Gdyby nie język to nie mielibyśmy problemów. Gdyż bylibyśmy jak zwierzęta pozbawieni możliwości abstrakcyjnego myślenia.
 

homik87

Nowicjusz
Dołączył
13 Sierpień 2008
Posty
460
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Język istotnie nie odnosi sie mocno do realnych bytów, ale tworzy swój świat idei, które opisuje. Stąd ma duży wpływ na rozumienie przez nas rzeczywistości. Właściwie to każdy z nas ma (i to nawet nie na stałe) swoje własne znaczenie każdego ze słów i jakiś swój świat tych idei, bo rzeczywiście samo słowo "stół" nie oznacza stołu, a zaledwie jego wyobrażenie. Jeśli jednak obok stał by stół, i ktoś powie wtedy "nakryjcie do stołu" to wtedy to słowo nabiera już konkretnego materialnego znaczenia. Więc nie pokusił bym sie o stwierdzenie, że język nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Powstał, aby opisać rzeczywistość. Dopiero istniejący język umożliwia tworzenie abstrakcji. Ale to jego wtórna funkcja.
I teraz pojawia sie kwestia, kiedy korzystamy z tej wtórnej funkcji języka jaką jest możliwość tworzenia abstrakcji wstępujemy na śliski grunt, i możemy się pogubić. Jednak na pytanie

odpowiem, że rzeczywiście. Gdyby nie język to nie mielibyśmy problemów. Gdyż bylibyśmy jak zwierzęta pozbawieni możliwości abstrakcyjnego myślenia.

1. Jeśli "stół" daje ci wyobrażenie jakiejś konkretnej rzeczy, to gratuluję wyobraźni :)
2. Dla mnie stwierdzenie "nakryjcie do stołu" jest takie samo jak "obecny król Francji jest łysy".
3. Jeśli jezyk ma służyć tylko tworzeniu abstraktów, to albo nasza rzeczywistość jest w całości tylko abstraktem (wymysłem każdego z nas), albo faktycznie język nie ma związku z rzeczywistością realną. Osobiscie wolę to drugie rozwiązania :D
4. Podobno człowiek to zwierzę rozumne, a mimo to potrafi myśleć abstrakcyjnie :) (A tak na marginesie to mój kot zdaje się czasem bardziej myśleć niż niektórzy znani ludzie ;P
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
1. Jeśli "stół" daje ci wyobrażenie jakiejś konkretnej rzeczy, to gratuluję wyobraźni :)
2. Dla mnie stwierdzenie "nakryjcie do stołu" jest takie samo jak "obecny król Francji jest łysy".
3. Jeśli jezyk ma służyć tylko tworzeniu abstraktów, to albo nasza rzeczywistość jest w całości tylko abstraktem (wymysłem każdego z nas), albo faktycznie język nie ma związku z rzeczywistością realną. Osobiscie wolę to drugie rozwiązania :D
4. Podobno człowiek to zwierzę rozumne, a mimo to potrafi myśleć abstrakcyjnie :) (A tak na marginesie to mój kot zdaje się czasem bardziej myśleć niż niektórzy znani ludzie ;P
Ad 1 Zaledwie wyobrażenie idei stołu. Dobra niech będzie :phi:
Ad 2 Stwierdzenie może tak, ale jeżeli wypowiadasz słowo "stół" w tym stwierdzeniu, a obok stoi stół który masz na myśli, to dalej to słowo jest oderwane od rzeczywistości?
Ad 3 Ale bez tworzenia abstraktów nie opiszesz rzeczywistości. Czym jest więc ta rzeczywistość o której mówimy? Przecież możemy dyskutować juz tylko o pewnym obrazie rzeczywistości ukształtowanym przez nasze zmysły i rozum. Język deformuje ten obraz jeszcze bardziej, ale na dobra sprawe można by się zastanawiać czym jest konkretny stół, zanim określi sie go werbalnie. Może świat abstrakcji, czasem zbliża nas do rzeczywistości, a nie od niej oddala?
 

MethTical

Nowicjusz
Dołączył
5 Sierpień 2008
Posty
178
Punkty reakcji
1
Wiek
40
W ramach wprowadzenia, żebyście wiedzieli o co w tym wszystkim chodzi proponuję zapoznać się z poniższym fragmentem publikacji Lachura:

Etnolingwistyka jest najstarszą z dyscyplin pogranicznych. Wywodzi się z amerykańskiej lingwistyki antropologicznej - stąd też jej równoległe nazwy: lingwistyka antropologiczna oraz lingwistyka kulturowa. Terminy te odnoszą się do nauk językoznawczych, których celem jest zbadanie relacji między językiem, kulturą, człowiekiem (społeczeństwem), rzeczywistością. W pierwotnym kształcie ta relacja miała postać trójczłonową, jak w tytule książki B. Whorfa Language, Thought and Reality [tłum. polskie: Język - myśl - rzeczywistość, Warszawa 1982], współtwórcy tzw. hipotezy Sapira-Whorfa, która zakłada, że myślenie człowieka jest ściśle związane ze strukturą języka, którym się posługuje. Wzajemnie więc język wpływa na myślenie o rzeczywistości, a myślenie o rzeczywistości na język, co ostatecznie ma wpływ na typ kultury. Właśnie ta hipoteza stoi u podstaw teorii lingwistyki kulturowej, która nie traktuje języka jedynie jako środka przekazu informacji, ale jako reprezentację dorobku kulturowego społeczności, informację o sposobach postrzegania świata. Hipoteza stała się punktem oparcia dla kształtującej się w lingwistyce kognitywnej koncepcji językowego obrazu świata.

UZUPEŁNIENIA I KOMENTARZE. Benjamin Lee Whorf [o amerykański badacz języków indiańskich i relacji między językiem, myśleniem i zachowaniem się. Ok. roku 1928 zetknął się z E. Sapirem, pod którego kierunkiem zaczął studia lingwistyczne i badania nad językiem hopi (jeden z języków grupy uto-azteckiej używany w Arizonie). Najbardziej znana stała się jego teza o zależności poznania od języka. Głosił on, że ?system językowy nie jest reproduktywnym narzędziem wyrażania idei, lecz czynnikiem owe idee kształtującym, programem i przewodnikiem aktywności umysłowej każdego z nas. Proces formułowania myśli nie jest niezależny i racjonalny w tradycyjnym sensie, lecz stanowi fragment określonej gramatyki. Dokonujemy segmentacji natury tropami wyznaczonymi przez nasze języki ojczyste. Rzeczywistość jawi się nam jako kalejdoskopowy strumień wrażeń, strukturę natomiast nadają jej nasze umysły -to jest przede wszystkim tkwiące w naszych umysłach systemy językowe" {Język, myśl i rzeczywistość, Warszawa 2002). Edward Sapir -jeden z klasyków językoznawstwa amerykańskiego, profesor antropologii i językoznawstwa na uniwersytecie w Yale. Główne dzieło: Language. An Introduction to the Study of Speech, 1921

Etnolingwistyka rozwinęła się przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Bodźcem do jej powstania była współpraca etnografów i językoznawców w toku badań, jak powiedzieliśmy, nad językami i kulturą plemion indiańskich. W tych małych, izolowanych społeczeństwach, tak różnych od rozwiniętych, niezmiernie złożonych społeczeństw europejskich, szczególnie wyraziście przejawiały się formy funkcjonowania języka w kulturze, jego rola jako składnika obyczajów, jako przekaźnika z pokolenia na pokolenie zasobu wierzeń, obyczajów i obrzędów. Wnioski ustalone na podstawie badań kultur i języków indiańskich próbowano potem skonfrontować z wynikami analizy społeczeństw o wysokim stopniu rozwoju cywilizacyjnego i kulturalnego.

Obserwacja roli języka jako wytworu określonej kultury stanowi tradycyjny przedmiot badań językoznawczych, wcześniejszy niż powstanie etnolingwistyki, choć oczywiście zintensyfikowało ono analizy tego rodzaju. Natomiast etnolingwistyce amerykańskiej przypada w udziale zasługa postawienia nowego, ważnego pytania: czy to kultura wpływa na język, czy też odwrotnie -język warunkuje taki, a nie inny stan kultury danej społeczności? Przyczyną tego typu rozważań były wyniki wspomnianych obserwacji języków indiańskich, w których odkryto zjawiska gramatyczne i słownikowe całkowicie różne od obecnych w językach europejskich.

UZUPEŁNIENIA I KOMENTARZE. Na przykład mogłoby wydawać się nam, że nie istnieje nic naturalniejszego niż nasze europejskie ujęcie czasu jako ciągłego, powolnego przepływania zdarzeń, że wartość uniwersalną musi mieć podział czasu na trzy odcinki: teraźniejszość, przeszłość i przyszłość. Tymczasem pojęcia te są całkowicie obce indiańskiemu językowi hopi, który ujmuje czas ?punktowo", tj. wskazuje na fazę procesu, np. momentalność, powtarzalność, odległość w czasoprzestrzeni; przypomina to zatem raczej nasz rodzaj czynności (por. odchodzić 'oddalać się w przestrzeni i czasie', nadchodzić 'zbliżać się tu i teraz') niż nasze czasy. Zamiast nich w hopi wyróżnia się proces obiektywny, który zachodzi albo zaszedł realnie, i subiektywny, będący przedmiotem myśli, oczekiwań, nadziei (a więc w naszym rozumieniu ? przyszły, chociaż ta odpowiedniość jest tylko częściowa). Czy takie ujęcie czasu jest bardziej prymitywne, mniej sprawne? Odpowiedź jest przecząca: jest to po prostu inny, ale również możliwy sposób opisu rzeczywistości, co ciekawsze - w szczegółach precyzyjniejszy i subtelniejszy niż widzenie zjawisk znane z języków europejskich. Język hopi ma np. bogatą skalę środków gramatycznych służących do opisu ruchów wibracyjnych, zgodnych z takimi kategoriami współczesnej fizyki teoretycznej, jak cząstka drgająca i pole drgań, choć żaden Indianin nie zdaje sobie z tego oczywiście sprawy. Kto wie, czy w języku hopi nie byłoby łatwiej formułować pewnych praw naukowych? Rozbieżności zarysowują się też w odzwierciedleniu językowym skali barw. Indianie Navaho mają jedną nazwę dla koloru zielonego i niebieskiego, za to wyróżniają dwa nieuchwytne dla Europejczyka odcienie czerni. Ich język jest bardzo konkretny; nie ma w nim elementu odpowiadającego naszemu 'jechać', ponieważ trzeba za każdym razem zasygnalizować formę gramatyczną, czy ktoś jedzie wozem, czy konno, czy galopem, czy powoli.

Te uderzające różnice skłoniły E. Sapira i B. Whorfa do sformułowania wspomnianej hipotezy dotyczącej stosunku języka do poznania rzeczywistości. Zasadnicze jej punkty można byłoby ująć następująco: a) myślenie ludzkie jest zawsze myśleniem w określonym języku i przez pryzmat jego środków; b) wyodrębniamy w rzeczywistości te zjawiska, których nazwy istnieją w naszym ojczystym języku, nie widzimy natomiast wyraźnych i ważnych różnic między pewnymi zjawiskami realnymi, jeśli nie są one wyróżnione środkami językowymi (np. Indianin Hopi jedną nazwą określa owada, samolot i lotnika); c) obrazy świata, które istnieją w świadomości ludzi mówiących różnymi językami, są całkowicie odmienne i co ważniejsze - wzajemnie nieprzekładalne; d) poznanie świata ma charakter względny, dokonuje się bowiem przez filtr" wyrazów i kategorii gramatycznych języka.

UZUPEŁNIENIA I KOMENTARZE. Hipoteza Sapira-Whorfa, zwana też - od ostatniego stwierdzenia - hipotezą względności językowej, wywołała szeroką dyskusję nie tylko w środowisku językoznawczym, ale i wśród filozofów. Jej twórcom zarzucano, że negują możliwość obiektywnego poznania świata, że przeceniają rolę języka jako pośrednika między człowiekiem a rzeczywistością. W swej skrajnej postaci hipoteza względności językowej jest istotnie nie do przyjęcia, ignoruje bowiem całkowicie to, że brak na?zwy nie stoi bynajmniej na przeszkodzie wyodrębnieniu w rzeczywistości nowych obiektów; można się przecież zawsze posłużyć neologizmem lub kilku wyrazowym omówieniem. W języku polskim nie ma odpowiednika niemieckiego czasownika reiten, ale jego treść wiernie oddaje połączenie wyrazowe jeździć wierzchem. Niewątpliwie jednak trwałą wartość naukową ma podstawowa teza koncepcji Sapira-Whorfa o swoistości ujęcia zjawisk świata środkami każdego języka. Jest ona ważna również i z tego względu, że pobudziła przeciwstawny nurt badań - poszukiwanie w językach świata elementów uniwersalnych, świadczących o wspólnocie myślenia ludzi różnych kultur (będących przedmiotem obserwacji psycholingwistyki).
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Ostatnio czytałem gdzieś o eksperymencie który badał umiejętność rozróżniania odcieni koloru niebieskiego. Okazało się, że sowianie lepiej odróżniaja odcienie niz anglosasi. Teraz (jeżeli te wyniki się potwierdzą) można sie zastanawiać, czy dlatego w angielskim jest na niebieski właściwie jedno słowo blue, a w polskim mamy niebieski, granat, błekit, czy raczej, i w tą strone bym się skłaniał, potrzeba lingwistyczna rozrózniania tych kolorów wyostrzyła zmysły. To taka ciekawostka, która mnie naszła podczas czytania o Hopi.
 

MethTical

Nowicjusz
Dołączył
5 Sierpień 2008
Posty
178
Punkty reakcji
1
Wiek
40
myślę, że to nie kwestia lepszego/gorszego rozpoznawania kolorów, a raczej innego. Ich postrzeganie zależy od zasobu słów (jak wspomniałeś) określających odcienie. Są języki, w których czerwony, żółty i pomarańczowy to jeden kolor, bo jedna nazwa odnosi się równocześnie do tych 3 barw. (np. Japończyk powie Ci, że marchewka jest żółta - tym samym kolorem określi banana).
Np. Eskimosi mają kilka określeń na barwę śniegu, podczas, gdy my mamy jeden wyraz "biały". Wszystko zależy od uwarunkowań kulturowych, geograficznych itp. i potrzeb językowych jakie wytwarzają. Cechą wspólną wszystkich języków jest rozróżnienie jasny/ciemny, reszta jest względna.
 

Lisa

grzeczny aniołek ;)
Dołączył
11 Styczeń 2007
Posty
1 213
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Miasto
otchłani smutku :(
2.) Wszystkie problemy jakie spotykamy w życiu są tylko problemami języka i uniknęlibyśmy ich gdybyśmy nie musieli tworzyć języka do określania rzeczywistości.

Moim zdaniem jak nie byłoby słów, języka to pewnie były migi, bo trzeba byłoby się jakoś porozumiewać, a poza tym ludziom pozostają uczucia, które też sprawiają problemy.
 

homik87

Nowicjusz
Dołączył
13 Sierpień 2008
Posty
460
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Moim zdaniem jak nie byłoby słów, języka to pewnie były migi, bo trzeba byłoby się jakoś porozumiewać, a poza tym ludziom pozostają uczucia, które też sprawiają problemy.

Bardzo możliwe, że ludzie wykształciliby jakiś inny (może lepszy może gorszy) system wzajemnego porozumiewania się, ale możemy tylko spekulować.
Co do drugiego Twojego stwierdzenia to zgadzam się całkowicie, że z tym też jest skomplikowana sprawa. Bo to, co wiemy, wiedziec może każdy, a to co czujemy, czujemy tylko my...
 

MethTical

Nowicjusz
Dołączył
5 Sierpień 2008
Posty
178
Punkty reakcji
1
Wiek
40
Bardzo możliwe, że ludzie wykształciliby jakiś inny (może lepszy może gorszy) system wzajemnego porozumiewania się

to wciąż byłby JĘZYK, ponieważ język to system znaków, służących do porozumiewania się między członkami danej grupy społecznej.
 

homik87

Nowicjusz
Dołączył
13 Sierpień 2008
Posty
460
Punkty reakcji
0
Wiek
36
to wciąż byłby JĘZYK, ponieważ język to system znaków, służących do porozumiewania się między członkami danej grupy społecznej.

W szerzszym sensie tak, ale mi chodziło o język bez użycia języka (słów i gramatyki). Już samo to stwierdzenie daje obraz jak wiele zamętu wprowadza użycie słów (język jako sposób porozumiewania sie i język jako system słów i gramatyki).
 

Mazurczak

Nowicjusz
Dołączył
1 Wrzesień 2008
Posty
56
Punkty reakcji
0
Wiek
16
Miasto
Winnica, UA
Chciałem by powiedzieć panu Homiku, że osobne słowa nie są w podstawie myślenia człowieka. Tego doszedłem w procesie moich badań Intelektu Sztucznego. Jeśli rozgladać język, oprocz slow oraz są zdania, opowiadania, które są bliżej do rzeczywistości niż osobne słowa. Właśnie scenaria, "filmiki" są w podstawie dziejów ludskich, i nie tylko ludskich(jak to myślę).
 

homik87

Nowicjusz
Dołączył
13 Sierpień 2008
Posty
460
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Chciałem by powiedzieć panu Homiku, że osobne słowa nie są w podstawie myślenia człowieka. Tego doszedłem w procesie moich badań Intelektu Sztucznego. Jeśli rozgladać język, oprocz slow oraz są zdania, opowiadania, które są bliżej do rzeczywistości niż osobne słowa. Właśnie scenaria, "filmiki" są w podstawie dziejów ludskich, i nie tylko ludskich(jak to myślę).

Primo: Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi z tą "podstawą myślenia" człowieka.
Secundo: Jak sztuczna inteligencja (bo tak rozumiem Twoje wyrażenie "Intelekt Sztuczny") ma sie do tego tematu?
Tertio: Co masz na myśli używając stwierdzenia "rozgladać język"?
Quarto: Jeśli pojedyncze słowa nie pasują do naszej rzeczywistości, to w jaki sposób konstrukcje ułożone z tych niepasujących elementów mogą opisywać rzeczywistość?
Quinto: Jaka "sceneria" i jakie "filmiki" są w tej Twojej "podstawie dziejów ludzkich" (nie zaś: ludskich!)?
 

Mazurczak

Nowicjusz
Dołączył
1 Wrzesień 2008
Posty
56
Punkty reakcji
0
Wiek
16
Miasto
Winnica, UA
Proszę pana że nie zawsze prawidłowo piszę po polsku - rozmawiałem lecz z dziesięnciu-dwudziesięciu polakami, przeczytałem kilka ksiąnżki, magazynów.
Myślę, że osobne słowo oznacza uogólnienie, do któtego pan może dołączyć niektóre rzeczy że są w rzeczywistości.(to na "quarto"). Właśnie, pana temat nie jest prostym, jak i jakikolwiek temat dotyczący przyrody rzeczy. Można powiedzieć że słowo to prosto jak Zip-code do niektórego mnóstwa rzeczy,wybranego według funcjonalności tych rzeczy, ale byćmoże dzwięczenie słowa maje coś do istoty rzeczy oznaczonych?
Proszę pana, ale teraz nie mam czasu na pozostałe qwestię.
 

homik87

Nowicjusz
Dołączył
13 Sierpień 2008
Posty
460
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Proszę pana że nie zawsze prawidłowo piszę po polsku - rozmawiałem lecz z dziesięnciu-dwudziesięciu polakami, przeczytałem kilka ksiąnżki, magazynów.
Myślę, że osobne słowo oznacza uogólnienie, do któtego pan może dołączyć niektóre rzeczy że są w rzeczywistości.(to na "quarto"). Właśnie, pana temat nie jest prostym, jak i jakikolwiek temat dotyczący przyrody rzeczy. Można powiedzieć że słowo to prosto jak Zip-code do niektórego mnóstwa rzeczy,wybranego według funcjonalności tych rzeczy, ale byćmoże dzwięczenie słowa maje coś do istoty rzeczy oznaczonych?
Proszę pana, ale teraz nie mam czasu na pozostałe qwestię.

Mazurczak, czy Ty wogóle jesteś Polakiem? Bo tak czytając Twoje posty odnoszę wrażenie, że albo nie jestes Polakiem, albo jesteś za przeproszeniem kompletnym nieukiem. Zważywszy jednak na to, że Twoje wypowiedzi, choć trudne do zrozumienia, nie są jednak pozbawione sensu, postulowałbym tę pierwszą opcję. Mam nadzieję, że jak będziesz miał trochę wiecej czasu, to postarasz się nam dokładnie wyjaśnić o co Ci chodziło w tym poście. Życzę sukcesów językowych :)
 

Mazurczak

Nowicjusz
Dołączył
1 Wrzesień 2008
Posty
56
Punkty reakcji
0
Wiek
16
Miasto
Winnica, UA
Jak można być polakiem ,obcować lecz z dziesięciu polakami i przeczytać trzy książki po-polsku? - o tym napisałem w pierwszym zdaniu.
Jeżeli nie zrozumiałeś postu, to chciałem mówić, że
temat jest poważny, dlatego w w tym tematu nic nie można stwierdzać pewno,
napr. to że DZWIęCZENIE słowa (ale nie znaczenie) nie dotyka do istoty oznaczonej rzeczy. Być może po prostu pan nie słyszał o tym nic raczej?

Dalej...
Zarysowany problem rodzi poważne konsekwencje: 1.) Być może wszystko co nas otacza istnieje tylko w naszym języku i wyobraźni, 2.) Wszystkie problemy jakie spotykamy w życiu są tylko problemami języka i uniknęlibyśmy ich gdybyśmy nie musieli tworzyć języka do określania rzeczywistości.

Według 2-j konsekwencje wyraziłem myśl, że
osobne słowa nie są w podstawie myślenia człowieka
dlatego problemy języka nie musią być problemami życia. Człowiek wpierw myśli, potem wypływają słowa(być może że tak nie zawsze).
Na "tercio": chciałem powiedzeć że w języku są nie tylko słowa ale napr. zdania.

Dotyczając 1-j konsekw., to o czym mówisz - o języku czyli o wyobraźni? Czyli chciałeś powiedzieć że " Być może rzecywistość istnieje poza tym co można mówić i wyobrazić"?
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Jak można być polakiem ,obcować lecz z dziesięciu polakami i przeczytać trzy książki po-polsku? - o tym napisałem w pierwszym zdaniu.
Jeżeli chodzi o to ostatnie to znam pare osób, które umiały tego dokonac ;)



Według 2-j konsekwencje wyraziłem myśl, że
dlatego problemy języka nie musią być problemami życia. Człowiek wpierw myśli, potem wypływają słowa(być może że tak nie zawsze).
Ale czy nie myślimy słowami? Więc problemy lingwistyczne może dotykają nie tylko komunikacji, ale i myśli?


Dotyczając 1-j konsekw., to o czym mówisz - o języku czyli o wyobraźni? Czyli chciałeś powiedzieć że " Być może rzecywistość istnieje poza tym co można mówić i wyobrazić"?
I tu słowa też moga byc przeszkodą, bo ciężko nam coś sobie wyobrazic, nie umiejąc tego opisac słowami. Z drugiej strony możemy opisac coś słowami, nie umiejąc sobie tego wyobrazic. np. "nieskończonośc".
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
Teraz (jeżeli te wyniki się potwierdzą) można sie zastanawiać, czy dlatego w angielskim jest na niebieski właściwie jedno słowo blue, a w polskim mamy niebieski, granat, błekit,
Nie zgodziłbym się, na pierwszą myśl przychodzi mi choćby "navy blue" czy "cyan", a pewnie jest tego więcej.
 

Mazurczak

Nowicjusz
Dołączył
1 Wrzesień 2008
Posty
56
Punkty reakcji
0
Wiek
16
Miasto
Winnica, UA
Rozum ludzki bardzo suksesowo obchodzi pułapki języka. Jeżeli znaję tylko słowa "siny", "niebieski", "blue", "cyan", to mnie nie szkodzi odróżniać jeszcze chociaż i 50 odcieni sinego i niebieskiegodoty (dotycząc Hipotezy Sapira-Whorfa).
A jeśli chodzi o inteligencje ruchów, ludzi działają bardzo szybczej niż można wymówić czy nawet pomyślić jakiekolwiek słowa.

Homiku, ty gdie, pra-atiwnyj? Wychodzi, tchórze!
 
Do góry