Ja sama studiuję prawo na państwowej uczelni i trochę mnie śmieszy tekst, że po prywatnej uczelni nie można byc sędzią, prokuratorem itp. Otóż żeby podjeśc do egzaminu na aplikację trzeba miec magistra prawa (i to obojętne czy to studia dzienne, zaoczne, wieczorowe, czy prywatna czy państwowa uczelnia). Po prostu płaci się za egzamin, pisze się go i jak ktoś zda, to jest bez problemu na aplikacji. I nie liczy się to czy ktoś studiował prywatnie czy państwowo, ważny jest wynik egzaminu. A później płaci się za możliwośc robienia aplikacji. WIęc dziwią mnie teorie, że po prywatnej uczelni nie można byc takim sędzią itp. Sprawdź dokładnie, to zobaczysz, że wielu adwokatów, notariuszy, prokuratorów itp. ma zaoczne studia i jakoś pracują. Więc dziwi mnie takie uogólnienie, że po prywatnych uczelniach to ludzie są ,,be", że to tumany itp., bo osoby z prywatnych uczelni często dobrze sobie radzą