nieodpowiedzialny weterynarz...

jeżżżżynka

Nowicjusz
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
70
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
Łódż
Z moim pierwszym kotem poszłam do poleconego weterynarza. Poniewaz był to pierwszy kociak jakiego mialam to nie znalam sie na tym za dobrze i zaufalam lekarzowi. Weterynarz ciagle wyznaczal wizyty na szczepienia, zastrzyki i innte, i tak podczas 14 miesiecy moj kot dostał 21 zastrzykow w kark!!! po pewnym czasie zauwazyliśmy u nieg dziwnago strupa na karku, a dookola zaczela Bibowi (tak sie wabil) wypadać siersc. Zaniepokojeni znow poszlismu do owego lekarza, on stwierdzil ze to grzybica i...podał kotu zastrzyk, oczywiscie w kark... Mnie jako (w tamtych czasach :D )12-latce (wtedy do wet. poszlam sama) nie powiedział o koniecznych srodkach ostroznosci i to na zaniepkoilo jeszcze bardziej. Tegeo samego dnie udaliśmy sie do innego weterzynarza i sie okazlo ze przed Bibem jeszcze dlugie leczenie. Przez najbliższe11 miesiecy kot mial wykryte zapalenie pecherza, bialaczke(1900 bialych krwinek, a powinien miec przynajmniej 10.000. W laboratorium byli przerazeni), podawane kroplowki i inne. Doszlo do tego ze zanosilismy go rano, a odbieralismy wieczorem. I tak codziennie. W koncu Bibo na stole operacyjnym zdechł...

Czy wy tez spotkaliscie sie z taka nieodpowiedzialnoscia i glupota weterzynarzy???
 

Sica_

x]
Dołączył
3 Marzec 2007
Posty
1 681
Punkty reakcji
0
Wiek
33
Miasto
Poland
hmm.. moj vet tez nieodpowiedzialny sie okazal niestety.. musialam zmienic.. przepisal silny lek uspokajajacy mojemu kotkowi :x.. <ze niby ma nerwice lękową bo inny kot wchodzi na jego terytorium>.. pojechalam do innego weta odrazu bo wydawalo mi sie to podejrzane ii pani vet zupelnie zabronila podawac tego leku kotowi :x <luminal>.. dodam ze pierwszy vet byl w dosc srednim wieku aa drugi po studiach prawie.. czyli.. lepiej chodzi do tych mlodszych bo mają aktualniejsze informacje chyba..
 

jeżżżżynka

Nowicjusz
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
70
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
Łódż
dodam ze pierwszy vet byl w dosc srednim wieku aa drugi po studiach prawie.. czyli.. lepiej chodzi do tych mlodszych bo mają aktualniejsze informacje chyba..


w moim przypadku obydwaj byli mlodzi...
 

Strunka

Nowicjusz
Dołączył
4 Kwiecień 2007
Posty
74
Punkty reakcji
0
Wiek
31
Miasto
Czecho
ja na szczęście jeszcze sie nie spotkałam z takimi weterynarzami
 

justay

Nowicjusz
Dołączył
30 Marzec 2007
Posty
343
Punkty reakcji
0
Miasto
B-B
Pewnie, że spotkałam się z TAKIMI weterynarzami... aż strach pomyśleć, że są tacy w Polsce, zajmują się zwierzętami i jeszcze cieszą dobrą sławą...

Naszczęście z moimi zwierzętami chodzimy do świetnej kliniki weterynaryjnej, gdzie pracują weci, których można pozazdrościć ;)
 

milusinka11

Nowicjusz
Dołączył
4 Marzec 2007
Posty
217
Punkty reakcji
0
Wiek
28
Miasto
miasto z ludźmi.
nie spotkałam...i chyba nie chce spotkać... mój a właściwie weterynarz mojego psiaka jest doświadczony i dobry w tym co robi zresztą to tata mojej koleżanki:)
 

Strunka

Nowicjusz
Dołączył
4 Kwiecień 2007
Posty
74
Punkty reakcji
0
Wiek
31
Miasto
Czecho
współczuje jak ktoś musi iść do takiego nieodpowiedzialnego weterynarza
 

anecik

Nowicjusz
Dołączył
4 Kwiecień 2007
Posty
193
Punkty reakcji
0
jeżżżżynka bardzo ci współczuje. Ja jak pomyśle że mogłabym stracić swojego piesia to..........
a lepiej o tym nie myśleć. U mnie jest również taki weterynarz.Nasłuchałam się że aż ciarki przechodzą.
Przyczynił się do śmierci zwierząt w wielu przypadkach :niepewny:
 

jeżżżżynka

Nowicjusz
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
70
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
Łódż
dziex=* slyszalam tez ze przez owego weta zdechl kot mojej znajomej( zle wykonana kastracja czy cos takiego) takich to sie powinno wieszac no ale coz...
 

ON-ka

Nowicjusz
Dołączył
9 Grudzień 2006
Posty
82
Punkty reakcji
0
Miasto
Śląskie
Niestety, zdarzają się tacy nazbyt często. Też u mnie jest taki. Na szczęście ja dosyć szybko go wyczułam, ale też mało co psa nie straciłam. Jak mu potem wygarnęłam, co o nim myślę skomentował - "i co by się stało, jednej cholery mniej by było" - to o moim psie, bo przez niego dostał wstrząsu po zastrzykach. Ponieważ mam sklep zoo, dosyć często ludzie wylewają swoje żale na niego - niektórzy już po czasie (po stracie psa czy kota). Przykładów w jaki sposób leczy mogłabym podać masę - brakłoby forum, więc może przemilczę. Dziw, że otrzymał uprawnienia do leczenia - u niego do d... jest nie tylko leczenie ale i podejście do zwierząt i ich właścicieli.
Z drugiej strony poznałam też tych wspaniałych, którzy nie tylko w każdym zwierzaku widzą miłość swojego życia, ale mają też tzw. nosa do rozpoznania chorób i sposobu ich leczenia.
Mam taki zwyczaj - jak mi coś nie pasuje w diagnozie idę (lub czasami tylko dzwonię) do drugiego czy trzeciego, żeby się upewnić. Dzięki tej mojej podejrzliwości żyje moja Dzidzia. Jak była szczeniakiem wszystko co zjadła - wymiotowała. Pojechałam - na teoretycznie - dobrą, prywatną klinikiem. Zrobili prześwietlenie i diagnoza - achalazja. Wada przełyku, coś jakby balonik, w którym zostaje pokarm zamiast iść do żołądka. Przy ruchu psa treść wraca z powrotem. Wg. tamtejszych lekarzy nieuleczalna i szczenię do uśpienia. Sunia została na klinice. Po powrocie do domu zadzwoniłam do innego lekarza. Dokładnie nie wiedział - obiecał oddzwonić. Okazało się, że dzwonił do znajomego lekarza do Austrii. Kazał mi przywieźć zdjęcia. Okazało się, że to lekka postać i 99% szczeniąt z tego wyrasta. Lekarstwo na niezwracanie treści - banalne - jak małe dzieci - po jedzeniu przytrzymać w pionie i nie pozwolić zaraz biegać. Wiadomo jaka spanikowana jechałam przez pół Śląska, żeby zdążyć odebrać Dzidzię nim ją uśpią, ale udało się - Dzidzia ma teraz kilka latek, ani razu nie chorowała i jest największym świrem na planecie.
Dzidzia (Keri) to ta morda obok
 

jeżżżżynka

Nowicjusz
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
70
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
Łódż
Słodka jest.... :eek:k:

takich lekazy na jakich trafilysmy powinnos sie szlachtowac albo wposcic w tlum moherow w koszulce z napisem ,, Rydzyk to świnia" ;)))
 

Dollomino

Nowicjusz
Dołączył
16 Marzec 2007
Posty
371
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
z drugiej strony kabla
A ja mam fajnego weta. Kiedys karmil mojego pieska jakos zaje***biście droga karma, ktora mial rozdawac (takie probki) bo podobalo mu sie ze Rumianek (imię jego) jak sie mu rzuci to wyskakuje w powietrze na dobre poltora petra i lapie w powietrzu. Za kazda wizta idzda ze dwie torebeczki. :lol: Bardzo go lubie bo wyprowadzil mojego psa z naprawde ciezkiej choroby (ostre zapalenie nerek)
 

tajemnicza :)

Dominika ;)
Dołączył
4 Styczeń 2007
Posty
3 590
Punkty reakcji
2
Wiek
34
Miasto
z daleka
mojego pieska jak kiedys potracil samochóg to miała noge rozwaloną i jeden chcial amputowac powiedzial ze onaczej nie da rady i wózek trzeba jej kupić a inny ją wyleczył dawal jej zastrzyki kazał rozciągać noge ćwiczyć z nią i jakos biega do dziś :)

zawsze warto w razie wu pójść do jeszcze jednego lekarza jesli ma sie watpliwosci co do diagnozy ;)
 

fikumiku

Nowicjusz
Dołączył
2 Czerwiec 2006
Posty
259
Punkty reakcji
0
Konowałów mnóstwo na świecie a to za sprawą niezłych pleców i kasy rodziców. Przykre.
 

Mone-Lis

Nowicjusz
Dołączył
16 Styczeń 2007
Posty
102
Punkty reakcji
0
Wiek
29
Miasto
ja mam wiedzieć?!...
U, na szczęście ja jeszcze na takiego weterynarza nie trafiłam - i dobrze. Jak na razie jednak mój pies trzyma się całkiem dobrze i nie potrzebuje wizyt u gorszych czy lepszych weterynarzy. :]
 

Zancik

Nowicjusz
Dołączył
14 Luty 2007
Posty
893
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Kraków
mojej siostry kot wyskoczył kiedyś kot przez okno za ptaszkiem....no i połamała sobie dwie łapki, jedna przednia drudą tylnią......weterynarz kazał go uśpić bo stwierdził że przednia wyleczy ale tylniej nie da rady i dla kota to będzie męczarnia. Moja siostra się oczywiście nie zgodzila, poszła do innego. Nie zgadniecie......dało się wyleczyć....obydwie łapki są w 100% sprawne....kociak ma się dobrze
a do tamtego weterynarza już nigdy nie poszła....​
 

MałaMi17

Nowicjusz
Dołączył
3 Kwiecień 2007
Posty
1 383
Punkty reakcji
0
Wiek
16
Nie spotkałam jeszcze tak mało odpowiedzialnego weterynarza... No, ale uważam, że to nie kwestia kompetencji. Weterynarz to osoba, która ma za soba studia medyczne, doświadczenie i wiedzę. Każdy ma inne zdanie na temat danego przypadku. Specjalista specjalistę poprawia.
Weźmy tu na przykład osobę chorą na zapalenie płuc. Jeden lekarz, bez wahania zleci pobyt w szpitalu i wypisze skierowanie, inny zaś uspokoi i będzie kazał leżeć w łóżku. :D Takie życie...
 

Temida

bo to zUa kobieta była...
Dołączył
2 Luty 2007
Posty
2 362
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
wrocław
Moja pierwsza suczka miała raka -.- nie udało jej się odratować... A możeby się dało gdybyśmy nie trafili na beznadziejnego wteterynarza -.- podawał jej tylko antybiotyk! eh co za debil -.-
Po 5 dniach zawieźliśmy Bessi do lecznicy... I tam weterynarz powiedział że natychmiast powinna być przeprowadzona operacja ='( Ale Bessi przez te antybiotyki serce nie wytrzymało... Nie obudziła się z narkozy ='(
 

Monika vel Desiree

Nowicjusz
Dołączył
3 Kwiecień 2007
Posty
58
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Jakiś czas temu miałam bardzo męczącego się psa. Chorował na padaczkę, a jego ataki pojawiały się coraz częściej. Dzwoniliśmy do weterynarza, który mniej więcej urzęduje w pobliżu naszego miejsca zamieszkania. Kilka dni próbowaliśmy się dodzwonić, aż w końcu się udało. Zapytaliśmy o możliwości leczenia padaczki u 12-letniego psa. Zdaniem weterynarza możliwości nie było (a są jak się teraz okazuje!). Po roku jeszcze raz skontaktowaliśmy się z nim, by poradzić się w sprawie uśpienia psa (sądziłam, że nigdy nie posunęłabym się do tego kroku, ale jednak patrząc jak ukochane zwierzę jest męczone tą ciężką chorobą, zmieniłam zdanie...). Pan lekarz oprócz opłaty za samo uśpienie i wizytę zażyczył sobie opłaty za jego dojazd (co chyba powinno być wliczone z cenę wizyty domowej) i taksówkę dla pielęgniarki. Ok. Zrezygnowaliśmy z usługi i piesek odszedł w pokoju jakiś czas później.
 
Do góry