miracidium
Nowicjusz
Senator Andrzej Jaeschke ma rację w 100 %.
Ale nawet nie wie, dlaczego.
Zwróćcie uwagę, że we wszystkich dyskusjach, które odbywają się publicznie ( również tutaj ) , nie przytacza się argumentów z zakresu psychologii dziecka, dydaktyki, pedagogiki, czyli nauk, które podpowiadają, co należy robić w tym przypadku. A nauki te są dosyć dobrze rozwinięte i warto z nich skorzystać. Ale prymitywnych polityków interesuje tylko ich dobro w ciągu 4-ch lat bycia w Sejmie, a nie dobro państwa w ciągu 400 lat.
Zmierzam do tego, że rozwój dziecka zaczyna się od urodzenia, a nie od momentu studiowania. W momencie rozpoczęcia studiów ten rozwój jest praktycznie zakończony. Dam dwa przykłady, które pamiętam .
1. Jeśli dziecko nie nauczy się odpowiednio wcześnie mówić, to nie nauczy się tego nigdy. Dlatego ostatnio tak dużo mówi się o badaniu słuchu noworodków.
2. Rozwój myślenia abstrakcyjnego trwa pomiędzy 9 i 12 rokiem życia ( czyli w podstawówce). Jeśli w tym czasie zaniedbamy ucznia, to będzie z tym myśleniem abstrakcyjnym miał kłopoty na całe życie.
I tak jest ze wszytkimi umiejętnościami ludzi. Co wiedzą nasze babcie ( "Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci", " Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie bedzie umiał") oraz wiedzą księża (dlatego żądają nauki religii już w przedszkolach).
Wniosek jest prosty.
Trzeba dołożyć wszelkich możliwych starań, żeby WSZYSTKIE dzieci ze szkół podstawowych ( przynajmniej ) i gimnazjów w CAŁEJ Polsce były kształcone na tym samym, możliwie najwyższym poziomie.
Obecnie tak kształcą się głównie dzieci ludzi bogatych i ludzi po studiach. Stąd jest ta różnica na maturze.
Dlatego pieniądze trzeba przerzucić na podstawówki, nauczycielom wiejskim dawać większe pensje, żeby na wieś szli najlepsi. Efekty przyjdą jednak dopiero po 12 latach takiej pracy od momentu jej rozpoczęcia, czyli realnie chyba nigdy, bo polscy politycy typu Beger i właśnie Radziwiłł tego nie "rozumiom".
A co proponuje ta pani Anna Radziwiłł? Ponieważ nic w nauczaniu na wsi się nie zmieni, to poziom dzieci z tzw. prowincji ( bez urazy ) będzie dalej taki sam , jak teraz. Nowa ujednolicona matura, która ma zastąpić stary egzamin na studia, będzie dla nich progiem nie do przejścia. Czyli na studia będą się dostawać ci sami, co teraz.
I stypendia będą dalej dostawać ci sami, co teraz : biedni ( socjalne ) i piątkowicze ( naukowe ).
Jest tylko jedno duże zagrożenie. Jeśli za studia dzienne trzeba będzie płacić, to ci którzy je ukończą, odbiją sobie to w pracy zawodowej, bo więcej stracą finansowo przez 5 lat. I będą w tym bezwzględni. Obecnie można ich nieco szantażować : my pracowaliśmy na ciebie, to nam oddaj, co nasze. Potem powiedzą tak : sam płaciłem za moją naukę, więc spadajcie. Krótko mówiąc podrożeją ich usługi : lekarzy , prawników itp. Ponadto , kto pójdzie na płatne studia nauczycielskie, gdy zarobki po nich będą mizerne ? Będzie mniej nauczycieli , więc poziom nauczania w Polsce się obniży. Degradacja narodu.
Dlatego senator Andrzej Jaeschke ma rację. A pani Radziwiłł powinna oddać pieniądze za swoje studia. Z procentami. Jakieś 500 tys. zł.
Ale nawet nie wie, dlaczego.
Zwróćcie uwagę, że we wszystkich dyskusjach, które odbywają się publicznie ( również tutaj ) , nie przytacza się argumentów z zakresu psychologii dziecka, dydaktyki, pedagogiki, czyli nauk, które podpowiadają, co należy robić w tym przypadku. A nauki te są dosyć dobrze rozwinięte i warto z nich skorzystać. Ale prymitywnych polityków interesuje tylko ich dobro w ciągu 4-ch lat bycia w Sejmie, a nie dobro państwa w ciągu 400 lat.
Zmierzam do tego, że rozwój dziecka zaczyna się od urodzenia, a nie od momentu studiowania. W momencie rozpoczęcia studiów ten rozwój jest praktycznie zakończony. Dam dwa przykłady, które pamiętam .
1. Jeśli dziecko nie nauczy się odpowiednio wcześnie mówić, to nie nauczy się tego nigdy. Dlatego ostatnio tak dużo mówi się o badaniu słuchu noworodków.
2. Rozwój myślenia abstrakcyjnego trwa pomiędzy 9 i 12 rokiem życia ( czyli w podstawówce). Jeśli w tym czasie zaniedbamy ucznia, to będzie z tym myśleniem abstrakcyjnym miał kłopoty na całe życie.
I tak jest ze wszytkimi umiejętnościami ludzi. Co wiedzą nasze babcie ( "Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci", " Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie bedzie umiał") oraz wiedzą księża (dlatego żądają nauki religii już w przedszkolach).
Wniosek jest prosty.
Trzeba dołożyć wszelkich możliwych starań, żeby WSZYSTKIE dzieci ze szkół podstawowych ( przynajmniej ) i gimnazjów w CAŁEJ Polsce były kształcone na tym samym, możliwie najwyższym poziomie.
Obecnie tak kształcą się głównie dzieci ludzi bogatych i ludzi po studiach. Stąd jest ta różnica na maturze.
Dlatego pieniądze trzeba przerzucić na podstawówki, nauczycielom wiejskim dawać większe pensje, żeby na wieś szli najlepsi. Efekty przyjdą jednak dopiero po 12 latach takiej pracy od momentu jej rozpoczęcia, czyli realnie chyba nigdy, bo polscy politycy typu Beger i właśnie Radziwiłł tego nie "rozumiom".
A co proponuje ta pani Anna Radziwiłł? Ponieważ nic w nauczaniu na wsi się nie zmieni, to poziom dzieci z tzw. prowincji ( bez urazy ) będzie dalej taki sam , jak teraz. Nowa ujednolicona matura, która ma zastąpić stary egzamin na studia, będzie dla nich progiem nie do przejścia. Czyli na studia będą się dostawać ci sami, co teraz.
I stypendia będą dalej dostawać ci sami, co teraz : biedni ( socjalne ) i piątkowicze ( naukowe ).
Jest tylko jedno duże zagrożenie. Jeśli za studia dzienne trzeba będzie płacić, to ci którzy je ukończą, odbiją sobie to w pracy zawodowej, bo więcej stracą finansowo przez 5 lat. I będą w tym bezwzględni. Obecnie można ich nieco szantażować : my pracowaliśmy na ciebie, to nam oddaj, co nasze. Potem powiedzą tak : sam płaciłem za moją naukę, więc spadajcie. Krótko mówiąc podrożeją ich usługi : lekarzy , prawników itp. Ponadto , kto pójdzie na płatne studia nauczycielskie, gdy zarobki po nich będą mizerne ? Będzie mniej nauczycieli , więc poziom nauczania w Polsce się obniży. Degradacja narodu.
Dlatego senator Andrzej Jaeschke ma rację. A pani Radziwiłł powinna oddać pieniądze za swoje studia. Z procentami. Jakieś 500 tys. zł.