Chodzicie do kościoła? A jeśli tak to...

milatam

Stały bywalec
Dołączył
22 Listopad 2017
Posty
1 454
Punkty reakcji
175
Śmigacie do kościoła? Często? Sporadycznie? Spowiadacie się? Jeśli tak to na bank wszystko od A do Z czy klepiecie ściemę?
A na tackę rzucacie? Jeśli tak to ile?
A po kolędzie w kopertę dajecie? A dużo?

Napiszcie coś. Chcę określić poziom "zdrowia" w mojej rodzinie.

A jak juz jesteście w kościele i słuchacie mszy i czytania z Pisma to na bank pokładacie 100% wiarę i naprawdę się wsłuchujecie czy tak jak na nudnej lekcji, oby zleciało?
Mój stary nie pamieta co godzinę temu w kościele gadali... ale ile na tacę sąsiedzi rzucali i czy ten spod jedynki przyszedł trzeźwy to już pamięta!

Babka moja ma to samo. Wrzuca w kopertę po kolędzie ile wlezie a następnego dnia nie pamięta że wrzuciła. Baa, dwa dni później pyta kiedy będzie kolęda.

Jak wierzyć takim ludziom że są wiernymi i wierzą w Boga jeśli oni nie skupiają na tym swojej uwagi?
Wiekszość mojej pseudo wierzącej rodziny traktuje kościół jak ja kawę z rana. Musi być i koniec. No ale po co? Kawa dodaje mi kopa a kościół?
 

Herbatniczek

dziadek dynamit (wnuk mnie tak nazwał)
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
10 511
Punkty reakcji
172
bo tak jest, dla większość Polaków kościół czy też religia to głównie obrządek i procedura. Chodzą do kościoła bo tak wypada i tak ksiądz każe, to samo ze spowiedzią. Ale gdyby zapytać o istotę wiary i jej zasady ale swoimi słowami to wątpię czy jedna osoba na tysiąc by się zebrała na takie zwierzenia
 

milatam

Stały bywalec
Dołączył
22 Listopad 2017
Posty
1 454
Punkty reakcji
175
A już myślałem że tylko moje stado tak ściemnia. Dobrze wiedzieć że to wszystko to norma.
 

Relewantna

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2017
Posty
21
Punkty reakcji
1
Miasto
Polska
U spowiedzi nie byłam od lat, bo nie grzeszę. A w kościele bywam raz w roku ze święconką - choć tak rzadkie wizyty w sumie też można uznać za grzech.
 

milatam

Stały bywalec
Dołączył
22 Listopad 2017
Posty
1 454
Punkty reakcji
175
Ja osobiście nie chodzę od czasu w którym ksiądz nie chciał dać chrztu na zasadzie "co łaska".
U mnie "co łaska" wtedy oznaczało =0
Musiałem na siłe wytrąbić 200 zeta by diabeł synkowi duszy nie odebrał :)
Drogi ten diabeł.
 

Herbatniczek

dziadek dynamit (wnuk mnie tak nazwał)
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
10 511
Punkty reakcji
172
no weź, przecież pozycja każdego księdza w rankingach biskupa zależy od ilości wyciąganej kasy, chciałeś skazać tego księdza na upadek w swojej korporacji ?
 

Pan Trader

Nowicjusz
Dołączył
4 Grudzień 2017
Posty
11
Punkty reakcji
0
Jak jest okazja, chrzest, ślub itp to tak, ale żeby chodzić od tak? nie odczuwam takiej potrzeby.
 

max242

Nowicjusz
Dołączył
3 Marzec 2012
Posty
368
Punkty reakcji
16
Jakoś ciężko mi uwierzyć, że większość chodzi i nie wie kompletnie po co. Ja bym mógł śmiało powiedzieć, że większość niechodzących szuka usprawiedliwienia w niechodzeniu głównie na podstawie płytkiego kryterium oceny innych "niechodzicieli", "badających" nieustannie poziom zaangażowania w wiarę innych, i na tej podstawie ustalających zasadność swego braku uczestnictwa w obrządkach religijnych. A potem niestety często podążają w dół, w kierunku dowolności moralnej ustalanej na tej samej zasadzie, czyli "za większością", ale już w odwrotnym kierunku.
Mało mnie to przekonuje, za to spotykam co rusz zwyczajnych wierzących, od których można uczyć się zaangażowania w wiarę, i praktycznego jej zastosowania w życiu (znam wielu). Natomiast skupiłbym się raczej na własnej kulejącej wierze i prawdziwych powodach, które mają dać odpowiedź czy powinienem być obecny w KK. Ja tu na razie takich nie widzę, a mój dylemat jaki był taki jest.
W kwestii finansowej również, bo jakoś ciężko mi sobie wyobrazić księży utrzymujących się bez wsparcia z zewnątrz. Skąpstwo nie może być odpowiedzią, ani lenistwo, ani krytykanctwo, ani zazdrość, ani cynizm, i wiele wiele innych. Bardzo wątpię, czy takie podejście podoba się Bogu. Stawiałbym raczej na szczere intencje w związku z każdym działaniem w kwestii wiary.
No szkoda, że nie można być i nie być na mszy jednocześnie, tak jak nie da się być zarazem gorącym i letnim, dlatego nie jestem dumny z mojego dylematu, ale też nie będę zadowalał się argumentami wymijającymi, związanymi np. z niepokojącym zachowaniem poszczególnych księży, bo cudze błędy nie są dla nas usprawiedliwieniem.
Może jakiś powód konkretny? Bez zrzucania winy na "babcię"?
 

milatam

Stały bywalec
Dołączył
22 Listopad 2017
Posty
1 454
Punkty reakcji
175
max242 napisał:
Stawiałbym raczej na szczere intencje w związku z każdym działaniem w kwestii wiary.
1. Prosisz Boga lat 42 by Ci się choc by przysnił a ten ma Cie w d... ?
2. Prosisz Boga by nie odbierał Ci dziecka a on ma Cię w d.... ?
3. Modlisz się lat 40 o zdrowe życie, żyjesz w wierze i uczciwości i umierasz na raka a Binladeny-Araby-terroryści hulają do 80 w kompletym zdrowiu?

To jeden z przykładów praktycznego działania w kwestii wiary a mianowicie próba zrozumienia czegoś czego nie ma a w co pół świata wierzy.
 

max242

Nowicjusz
Dołączył
3 Marzec 2012
Posty
368
Punkty reakcji
16
Jednym słowem "dlaczego Panie na to wszystko zezwalasz". Ale czego tak naprawdę oczekujemy w sytuacji, gdy niemal toniemy w grzechu? Świat utracił swą doskonałość już dawno temu, i sam z siebie jej nie przywróci. Nie ma sensu pokładać nadziei w tym świecie, jest on zgubiony moim zdaniem, układanie domku z kart wciąż na nowo, gdy wiatr hula w najlepsze nie ma większego sensu. Ale rozumiem irytację, chociaż pogodzenie się z tym, że Bóg jednak dopuszcza w konsekwencji grzechu zło, jest najlepszym rozwiązaniem. Natomiast arogancja nie postawi nas w bardziej komfortowej sytuacji, więc odradzam. Pozostaje ufność w obiecaną kontynuację życia, jako pełne odnowienie tego co zostało zaprzepaszczone z powodu "ciągnącego się" za nami grzechu. W kontynuację życia nie wątpię, a opisywałem powody tej wiary wielokrotnie. Wspomnę tylko, iż jestem absolutnie przekonany, i niczego nie jestem bardziej pewien, że świadomość (i nie tylko ona) nie powstała z niczego. Jeszcze przed powstaniem MOŻLIWOŚCI istniał zamysł, który ją poprzedzał. To ŚWIADOMOŚĆ ABSOLUTNA i JEDYNA nadała sens powstania rzeczy. Przekazy, których dostarcza chrześcijaństwo, uzupełniają w swej treści informację o innych bytach świadomych i wolnych jak człowiek. I o tym, że nastąpiła ingerencja pewnej świadomości w ustalony porządek. Powstaje błąd nazywany grzechem, który rzuca cień na całe stworzenie. Widocznie jak mniemam, nie byłoby prawdziwej, niekłamanej wolności, gdyby Bóg ograniczył pole działania tychże istot. Nadal człowiek może z niej korzystać, niestety z marnym skutkiem dla niego samego. Jak tłumaczyłem kiedyś na przykładzie zatrważającej historii Auschwitz, zły czyn nie zostaje powstrzymany ponieważ należy do sprawcy, i odnosi się do jego wolności. Niektóre przypadki jak wspomniany wydają się człowiekowi bardziej jaskrawe, i odbieramy je jako "zło skondensowane", ale tak nie jest. Zło to zło, przybiera jedynie różne formy. Pamiętajmy, że Jezus też cierpiał. Gdyby jednak zło dominowało, nie byłoby aż tylu przejawów dobra. Często skupiamy się jednak na tym pierwszym, choć dla przykładu na każde zdjęcie zła mogę położyć 100 ukazujących dobro. Nie zapominajmy o tym..
A co z tym chodzeniem do KK, da się to jakoś połączyć?

PS Zacytowałeś mą wypowiedź, więc czy mógłbyś akcentować swoją frustrację z pominięciem ukrytych wulgaryzmów? Dziękuję (mam nadzieję, że nie za rozmowę).
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
_____________________ napisał:
1. Prosisz Boga lat 42 by Ci się choc by przysnił a ten ma Cie w d... ? 2. Prosisz Boga by nie odbierał Ci dziecka a on ma Cię w d.... ? 3. Modlisz się lat 40 o zdrowe życie, żyjesz w wierze i uczciwości i umierasz na raka a Binladeny-Araby-terroryści hulają do 80 w kompletym zdrowiu? To jeden z przykładów praktycznego działania w kwestii wiary a mianowicie próba zrozumienia czegoś czego nie ma a w co pół świata wierzy.

Waść mylisz wiarę z handlem. Bo podane przykłady to próba przekupienia Boga, by coś dał/ułatwił w zamian za "wiarę". Otóż taka postawa wiarą od początku nie jest i w związku z tym darem też dla Boga być nie może.
Chrześcijańska definicja wiary to postawa Abrahama idącego w nieznane i niezrozumiałe, bo uwierzył, że usłyszał Boga. Do tego potem jeszcze historia z Izaakiem...

Z kolei ostatnie zdanie, od słów "to jeden z przykładów..." miesza wszelkie porządki. Wiara - próba zrozumienia - praktyczne działanie. Wygląda na problem z definicjami pojęć.
 

Mietek Dębski

Nowicjusz
Dołączył
17 Luty 2011
Posty
298
Punkty reakcji
3
_____________________ napisał:
Ja osobiście nie chodzę od czasu w którym ksiądz nie chciał dać chrztu na zasadzie "co łaska".
U mnie "co łaska" wtedy oznaczało =0
Musiałem na siłe wytrąbić 200 zeta by diabeł synkowi duszy nie odebrał :)
Drogi ten diabeł.
Ja też przestałem chodzić do kościoła katolickiego gdy moich synów katolicki kraj, czyli Polska sprzedała do Italii.
Jeśli zaś chodzi o chrzest, to każdy może ochrzcić swoje dzieci kiedy ukończą osiem lat, przez zanurzenie...

Albowiem dzieci do lat ośmiu włącznie nie są odpowiedzialni za swe grzeszki, bo ich nie rozumieją. Gdy zaś ukończą osiem lat to już potrafią odróżnić zło od dobra.
Chrzest zaś przez zanurzenie jest dla nich wielkim przeżyciem.
Tak praktykują Chrzest na przykład Mormoni...

Uważam też, że Chrzest niemowląt to kpina z Chrześcijaństwa...

Mietek Dębski
 

Bianka

Bywalec
Dołączył
28 Kwiecień 2016
Posty
440
Punkty reakcji
132
Miasto
Łódź
MietekD napisał:
Uważam też, że Chrzest niemowląt to kpina z Chrześcijaństwa...
W takim razie pierwsi chrześcijanie musieli kpić z samych siebie przyjmują chrzest nie tylko na siebie ale i na całe swoje domostwa, czyli wszystkich członków rodziny wraz z małymi dziećmi.

Paweł pisze: "Dziękuję Bogu, że prócz Kryspusa i Gajusa nikogo z was nie ochrzciłem. Nikt przeto nie może powiedzieć, że w imię moje został ochrzczony. Zresztą, prawda, ochrzciłem dom Stefanasa. Poza tym nie wiem, czym ochrzcił jeszcze kogoś." (1Kor, 1:14-16)

"A wyprowadziwszy ich na zewnątrz rzekł: "Panowie, co mam czynić, aby się zbawić?" "Uwierz w Pana Jezusa - odpowiedzieli mu - a zbawisz siebie i swój dom". Opowiedzieli więc naukę Pana jemu i wszystkim jego domownikom. Tej samej godziny w nocy wziął ich z sobą, obmył rany i natychmiast przyjął chrzest wraz z całym swym domem. Wprowadził ich też do swego mieszkania, zastawił stół i razem z całym domem cieszył się bardzo, że uwierzył Bogu." (Dz 16, 30-34)

"Przysłuchiwała się nam też pewna "bojąca się Boga" kobieta z miasta Tiatyry imieniem Lidia, która sprzedawała purpurę. Pan otworzył jej serce, tak że uważnie słuchała słów Pawła. Kiedy została ochrzczona razem ze swym domem, poprosiła nas: "Jeżeli uważacie mnie za wierną Panu - powiedziała - to przyjdźcie do mego domu i zamieszkajcie w nim!". I wymogła to na nas." (Dz 16:14-15)

Sam Jezus karcił tych, którzy zabraniali przynosić do niego niemowlęta:

"Przynosili Mu również niemowlęta, żeby na nie ręce włożył, lecz uczniowie, widząc to, szorstko zabraniali im. Jezus zaś przywołał je do siebie i rzekł: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im: do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego". (Łk 18:15-17)

To arbitralne rozgraniczanie kiedy ktoś może być ochrzczony jest pozbawione jakiegokolwiek ducha chrześcijańskiego. Rodzice są odpowiedzialni za swoje dzieci i jeśli są ludźmi wierzącymi, to pragną by ich dzieci jak najszybciej dołączyły do wspólnoty chrześcijańskiej. Bo wiara jest podstawą zbawienia a chrzest jest zewnętrznym aktem przyjęcia Bożej łaski. Więc skoro Jezus mówi, iż do "dzieci należy królestwo Boże", czyli że prosta świadomość dziecka wystarczy by zostać zbawionym, a opiekunowie tychże dzieci są ludźmi wierzącymi, to nic nie stoi na przeszkodzie by takie dziecko ochrzcić. I tutaj nie ma różnicy, czy jest to niemowlę czy dziecko mające 8 lat lub starsze. W żadnym z tych przypadków zarówno wiara jak i świadomość grzechów tegoż dziecka nie będzie na tym poziomie co rodziców. Więc takie rozgraniczanie jest pozbawione nie tylko ducha ale i sensu. By to miało sens, w takim rozumieniu jak sugerujesz, zależałoby się chrzcić czyli zanurzać się we wspólnotę chrześcijańską tylko jako osoba w pełni dorosła.

I tak jak mówił Jezus: "I rzekł do nich: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony." (Mk 16:15-16) - wiara jest tutaj kluczem i jak głowa domu przyjmując chrzest ochrzciła wszystkich domowników oraz jak wiemy z historii - Mieszko, jako władca, który przyjął chrzest - ochrzcił państwo, co sprawiło, że dziś Polska jest państwem chrześcijańskim a nie np. muzułmańskim - tak władza rodzicielska daje rodzicom prawo ochrzcić swoje dzieci w każdym wieku.

Paweł dalej tłumaczył istotę chrztu: "I w Nim też otrzymaliście obrzezanie, nie z ręki ludzkiej, lecz Chrystusowe obrzezanie, polegające na zupełnym wyzuciu się z ciała grzesznego, jako razem z Nim pogrzebani w chrzcie, w którym też razem zostaliście wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga, który Go wskrzesił. I was, umarłych na skutek występków i "nieobrzezania" waszego [grzesznego] ciała, razem z Nim przywrócił do życia. Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny obciążający nas nakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża. Po rozbrojeniu Zwierzchności i Władz, jawnie wystawił [je] na widowisko, powiódłszy je dzięki Niemu w triumfie." (Kol 2:11-15)

Do tego katolicy wierzą, iż chrzest łagodzi winę grzechu pierworodnego, a z tym grzechem (jak uczy Biblia) każdy z nas przychodzi na świat: "Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni" (1Kor 15:21-22)

To tak w skrócie i myślę, że poniekąd wyjaśniłam motywację dla chrztu dzieci w tak młodym wieku. A z kolei czy coś jest kpiną czy nie, to na szczęście - nie Ty oceniasz :) Równie dobrze mogłabym napisać, iż Twoje postrzeganie tego zagadnienia jest kpiną. Ale tego nie zrobię, ponieważ szanuję Twój punkt widzenia :)
 

Mietek Dębski

Nowicjusz
Dołączył
17 Luty 2011
Posty
298
Punkty reakcji
3
Otwieram Biblię Tysiąclecia i czytam Ewangelię Łukasza 18,15 - 17:

Przynosili Mu również niemowlęta, żeby na nie ręce włożył, lecz uczniowie, widząc to, szorstko zabraniali im.
Jezus zaś przywołał je do siebie i rzekł: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im: do takich bowiem należy królestwo Boże.
Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do Niego."


Uważam, że ta powyższa scena jest prawdziwa i nie została zmieniona przez fałszerzy Biblii.
Na pewno włożenie rąk przez Mesjasza z Nazaretu na dzieci, które to nie ukończyły jeszcze ośmiu lat było zabiegiem zdrowotnym...
Lecz nie zmienia to faktu, że te dzieci nie potrzebowały chrztu, ponieważ dzieci do lat ośmiu nie potrafią odróżnić zła od dobra...
MD
 

Bianka

Bywalec
Dołączył
28 Kwiecień 2016
Posty
440
Punkty reakcji
132
Miasto
Łódź
To tylko Twoja subiektywna opinia. I biorąc pod uwagę to, jak chrzcili apostołowie, niekoniecznie prawdziwa.
 
T

TomaszTomasz

Guest
_____________________ napisał:
Śmigacie do kościoła? Często? Sporadycznie?
Zdarzy się, gdy jakiś pogrzeb.
_____________________ napisał:
Spowiadacie się?
Nie.
_____________________ napisał:
A jak juz jesteście w kościele i słuchacie mszy i czytania z Pisma to na bank pokładacie 100% wiarę i naprawdę się wsłuchujecie czy tak jak na nudnej lekcji, oby zleciało?
Oby zleciało.
_____________________ napisał:
Jak wierzyć takim ludziom że są wiernymi i wierzą w Boga jeśli oni nie skupiają na tym swojej uwagi?
Ja nazywam ich statystami.
 

Mietek Dębski

Nowicjusz
Dołączył
17 Luty 2011
Posty
298
Punkty reakcji
3
Bianka napisał:
To tylko Twoja subiektywna opinia. I biorąc pod uwagę to, jak chrzcili apostołowie, niekoniecznie prawdziwa.
Bardzo przepraszam Bianko, ale to nie jest moja subiektywna opinia.
To Mesjasz z Nazaretu pouczył swoich Apostołów, że małym dzieciom powinno się nakładać na Ich głowy dłonie.
Prawdopodobnie w tym przypadku chodzi o pobudzenie w młodych organizmach sił witalnych.
Z Ewangelii wynika, że Apostołowie tak jak Mesjasz z Nazaretu też mieli moc uzdrawiania...

Wniosek z tego tematu jest taki, że nakładanie dłoń na głowy nie ma nic wspólnego z chrztem...
Uważam, że należy bardziej słuchać i naśladować Mesjasza z Nazaretu niż Jego uczniów w tematach wzajemnie się wykluczających...
MD
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Do powyższego: Kościół Katolicki nie twierdzi i chyba w historii nie twierdził nigdy, że nakładanie rąk było znakiem/zapowiedzią/nakazem chrztu. Raczej odnosi się ten gest do bierzmowania/przywołania Ducha (Dzieje, św Paweł itp).
Uznaje za to ów Kościół, że nakaz chrzczenia dzieci dał Jezus właśnie w przytoczonych słowach "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie". Nie jest to nakaz wprst wyrażony, owszem. Wprost mamy jedynie (jeśli idzie o Ewangelie) "Idźcie i nauczajcie wszystkie narody chrzcząc w imię..." (Mt 28, 16-20)
 

milatam

Stały bywalec
Dołączył
22 Listopad 2017
Posty
1 454
Punkty reakcji
175
Nakładanie rąk? Przecie to pedofilia ...
:D

PS. Tak przy okazji mam dość szczere pytanie...
W której Biblii, czyja córka z kim dokładnie ... poszła do wyrka?
Szukam i znaleźć nie mogę. U jehowych to było ale grzebię, grzebie i odgrzebac nie mogę.
 
Do góry