Poproszę o ocenę mojej książki

woltero

Nowicjusz
Dołączył
25 Lipiec 2017
Posty
1
Punkty reakcji
0
Witam otóż zacząłem pisac ksiązkę 10 dni temu i jakoś mizernie mi to idzie . Cały czas się trzymam jednego wątku który sobie wymyśliłem ... Przed zaczęciem pisania myślałem długo czy to się w ogóle opłaca no ale coż , proszę o opinie ;) Mam 17 lat




I Era Smoków

-Uwaga ! Uwaga ! Nadlatuje...
Dzwony zabrzmiały na alarm. Miasto nagle ożyło, wszyscy zaczęli uciekać z wyjątkiem dwuch osób, zwykłych mieszczan , myśliwego i jego siostrzeńca sprzedawcy, którzy zaszyli się w swojej starej chacie.
-Wojownicy , łucznicy i wszyscy zdolni do walki na mury !
Zabić to coś !
Był to ziejący ogniem smok dosiadany przez najgorszego z najgorszych jeźdźców. Był on nieuchwytny pustoszył każde miasto obok którego przelatywał. Mieszkał samotnie we wnętrzu Smoczej góry. Góra ta nazywała się tak nie przez to ,że zamieszkiwały ją smoki. Nazywana tak była poprzez wojny smoków i smoczych jeźdźców które toczyły się ponad nią. Górę też nazywano cmentarzyskiem smoków , gdy jakiś smok zginął opadał na górę i leżał tam dopóki nie zostały z niego same kości. Podczas wojen zwycięzca był tylko jeden , właśnie ten który tam zamieszkiwał. Nikt nie mógł go pokonać ze względu na czarodziejską barierę, która go otaczała.
Miasto upadło , nikt nie przeżył a jednak....








Rozdział I Zwykły Chłopak

Słońce wstało, ptaki zaczęły śpiewać ,rosa błyszczała na trawie i drzewach , zapowiadał się piękny dzień .
W zwykłym domu , najzwyklejszym nie wyróżniającym się spośród żadnych innych domów . Dach pokryty słomą , ściany z desek , dziury między nimi powypychane najróżniejszymy materiałami ,słomą , trawą, liśćmi. Jedyne co mogło go oddzielić od innych domów to to ,że dom był położony na samym szczycie góry , najwyżej . Było z niego widać całe miasteczko i okolice , można nawet dostrzec to co działo się pod murami miasta , nic by nie umkło uwadze. Dało się zobaczyć to co się chciało zobaczyć, naprawdę piękny widok . Mieszkało w nim dwuch mieszkańców , starszy około 50 lat mężczyzna , siwiejący już z krótko ściętą brodą ,nie wysoki ,umięśniony. Wraz z nim mieszkał również jego siostrzeniec , siedemnastoletni chłopiec , którego matka została zabita podczas wielkiej wojny smoczych jeźdźców przez pomioty . Był on niezbyt wysoki , raczej średniego wzrostu bym powiedział , bez zarostu , nie długie czarne włosy , można by było postawić na nich solidnego irokeza . Mieszkali sobie tak spokojnie przez dość długi czas. Wuj był myśliwym od czasów ... w sumie to już sam nie pamiętam ale bardzo długo chyba jak był nastoletnim chłopcem, tak samo jak jego ojciec , natomiast jego siostrzeniec Endrik pomagał mu w sklepie myśliwskim. Sklep ten był położony w samym środku miasta , przychodziły do niego tłumy po świerzo upolowane mięso , bowiem wuj Borm codziennie rano chadzał na polowania . Endrik także pragnął zostać myśliwym , strzelanie z łuku szło mu bardzo dobrze , wyśmienicie wręcz bym powiedział, czasami sam też polował ale nie szło mu to tak dobrze jak wujowi .

  • Wujku , o której otwieramy sklep ?

  • O tej co zawsze , piąta nad ranem ..
Wuj Endrika na polowania wyrusza zawsze przed czwartą nad ranem kiedy słońce jeszcze nie pokazuje się na horyzoncie . Tego dnia nie było inaczej , polował on zazwyczaj na kozice , które lubiały skakać po skałkach obok miasta . Ale też czasami wyruszał w lasy u podnóża góry .. Polował tam na wszystko co się ruszało i było zdatne do jedzenia , oczywiście mówimy tu o zwierzętach .
Nigdy nie zabił człowieka, nawet nie myślał o tym co człowik może zrobić człowiekowi ,ale pomioty to inna sprawa. Wuj z polowania wrócił tak szybko jak na nie wyruszył.

  • Wuju co dziś tak wcześnie ? Nie przyniosłeś mięsa ..

  • Uciekaj z miasta ! Natychmiast

  • Co się stało ?

  • Pomioty u podnóża góry , jest z nimi ktoś ..

  • Kto ? Czego oni chcą ? !

  • Nie wiem , miał u swego boku smoka ,potężnego ,musisz natychmiast stąd uciekać.

  • Wuju a co z tobą ?

  • Ja tu zostaje , tu sie urodziłem i tutaj umrę .

  • Zostaje z Tobą ,nie ma mowy żebym Cię zostawił .

  • Endriku przygarnąłem Cie bo moja siostra by tego chciała , obiecałem sobie ,że będę cię chronić i nie mam zamiaru tego popsuć .
Wtedy wielki smok na którego grzbiecie siedział jeźdźciec wzleciał w powietrze siejąć spustoczenie , pomioty wdarły się do miasta zabijając wszystko i wszystkich na swojej drodze .

  • Endriku już za późno , schowajmy się do domu.

  • Wuju ja umiem walczyc , mogę im pomóc , strzelam z łuku .

  • Cisza bo nas usłyszą może nam się uda przeżyć.
Wtedy nagle w ich domu rozległ się wielki błysk światła ,świeciło i świeciło . Wyłoniła się z blasku kobieta o jasnej karnacji i białych włosach. Ubrana w biało czarną szatę, w ręku trzymała coś na wzór kostura , wielką drewnianą laskę zakończoną z jednej strony ostrzem a z drógiej jakąś białą świecącą kulą .

  • Uciekajmy ! - Powiedziała kobieta gdy nagle drzwi zostały wyważone przez pomioty

  • Szybko chwićcie mnie za rękę ! - Krzyknęła
Endrik chwycił białowłosą za rękę ,wuj biegł do nich ,kiedy nagle strzała przebiła mu serce. Endrik chciał póścić rękę kobiety i podbiec do wuja lecz zniknął w blasku światła wraz z czarodziejką , bo chyba tak można stwierdzić .

  • Co ty zrobiłaś! Mogłem mu pomóc , zabić pomioty !

  • Strzała przebiła mu serce , nie mogłeś pomóc, nie moglibyśmy nic zrobić . Serce masz waleczne, lecz było ich zbyt dużo. Ponadto mieli ze sobą smoczego jeźdźca ,smokobójce,morderce zwanego Dergo

  • Jego też bym zabił ! - Wtrącił chłopiec

  • Jego nie tak łatwo zabić ,on żyje w dwuch światach , naszym i smoczym. Jest ze swoim smokiem jednością ,a raczej to smok jest nim. Posiada on znaki prastarych których używały tylko smoki.
Byli oni wówczas niedaleko miasta , w którym mieszkał Endrik . Dookoła było widać malowniczy krajobraz, wielkie jezioro Elzidii ,które wokół otaczały pojedyncze drzewa . W oddali było widać wielki las długi , tak długi że trudno było to sobie wyobrazić. Było tam coś jeszcze ale bardziej na wschód od lasu .. Wielka góra a raczej góry ... Były one wielkie , ogromne nad którymi zawsze było pochmurnie i tak nijako .

  • Co to za góry ? -zapytał chłopiec

  • To są wielkie góry smocze, bardzo niebezpieczne tereny ... Tam zamieszkuje ten co zniszczył twoje miasto wraz z pomiotami ... - odparła czarodziejka

  • Jak masz na imie i dlaczego mnie uratowałaś ? – zapytał Endrik

  • Rhagiba, Rhagiba Sawankilor. Jesteś wybrańcem, nie mogłam pozwolić byś został zabity..

  • Czekaj czekaj... Jakim wybrańcem ? O co tu chodzi !?

  • Twoja matka gdy umierała zostawiła po swoim smoku jajo.. chroniłam je , obiecałem że przekażę je Tobie .

  • Co z tym jajem ? Co to za jajo ?

  • Jajo jest bezpieczne w moim domu, bardzo daleko stąd. Musimy się tam dostać.

  • Więc co teraz ? – zapytał Endrik

  • Wyruszymy najpierw w góry krasnoludów... Od czegoś trzeba zacząć

  • Zacząć ? Ale co zacząć ?

  • Zbierać armię do wojny ,która się szykuje .. Jesteś wybrńcem , naszą jedyną nadzieją

  • Nadzieją na co ? Ja jestem zwykłym sprzedawcą , sprzedawałem mięso w mieście ..

  • Nadzieją na nowy świat .. Jeszcze się podszkolisz w walce . Bedzie na to dużo okazji.
I tak oto wyruszyli w bardzo niebezpieczną podróż, pełną zagadek , niespodzianek , cierpienia ..
Góry krasnoludzkie były wyjątkowe , kryły wielkie skarby i tajemnice . Krasnoludy bowiem wiecznie pragnęł złota wypopytali je ciągle. Góry te były pozornie niczym się nie wyróżniały od pozostałych , ale to tylko pozory. Skrywały one wielkie komnaty , posiadały wiele wejść , jeskiń które miały zmylić intruzów aby nie dostali się do wnętrza góry.
Jaskinie te kryły przeróżne potwory zaczynając od zwykłych wilków ,a kończąc na jaszczurach różniego typu. Najgroźniejsze były jaszczury ogniste, krewne smoków. Nie posiadały skrzydeł , ani nie ziały ogniem , nazywano je tak dlatego ,że płonęły ogniem tak oślepiającym , przez które ledwo można było zobaczyć jego kształt.
Dwujka naszych bohaterów musiała odnaleźć prawidłową jaskinię prowadzącą do tętniącego życiem miasta krasnoludów . Przemierzająć wzdłóż gór Itirlis natknęli się na mały obóz pomiotów . Było ich tam może dziesięciu .. Endrik wpadł na pomysł aby podkraść im jedzenie , ponieważ od rana nic nie jadł. Byłą już godzina obiadowa a więc słońce mocno świeciło na niebie wszystko dało się dostrzec, każdego intruza , wszystko co chciało się zobaczyć . Endrik kazując czarodziejce czekać pod pagórkiem, poczołgał się pod obóz pomiotów kryjąc się za wielką skrzynią obok której leżał mocny łuk najprawdopodobniej ze smoczego ścięgna oraz kilka dębowch strzał . Endrik nie marnując okazji wziął łuk i kucając przeszedł niezauważony pod jeszcze większą skrzynię w której była żywność . Wsunął rękę i zaczą wyciągać a to bułkę , a to mięso , gdy nagle coś chwiciło go za rękę . Endrik wyrywając się narobił dość dużego hałasu .

  • Rhagibo ! Rhagibo ! - Strzelając do pomiotów zaczą krzyczeć chłopiec
Czarodziejka zjawiła się w ułamku sekundy zabijając po drodze trzech przedstawicieli mroku , oczywiście chodziło mi o pomioty . Wzniecając wielką kulę ognie , które wystrzeliła z kostura w stronę wrogów skazała ich na porażkę. Endrik ledwo zabił dwuch gdy ta jednym zaklęciem ukatrupiła czterech . Ostatniemu z pomiotów udało sie uciec .

  • Endriku wiedziałam ,że to zły pomysł mogłeś zginąć. Nie masz jeszcze w sobie dość mocy z którą mógłbyś zabić ich w pojedynkę.

  • Jeden nam uciekł. Trzeba go znaleźć zanim powiadomi te plugastwa

  • Nie znajdziesz go już, napewno jest już daleko , może ukrył się w swoim mrocznym świecie
Pomioty mogą wędrować między światem ludzi a światem zmarłych. W tym drugim nie mogą robić nic poza ukrywaniem się , inne czynności grożą im śmiercią.

  • Bierzmy co niezbędne i ruszajmy Rhagibo

  • No tak , twoje zasłużone jedzenie.

  • Nasze...
Gdy nastała już ciemność ukazały się im światła dochodzące z jaskiń gór krasnoludzkich . Wyglądały pięknie , oświatlały górę od podnóża aż po sam szczyt na którym gromadził się śnieg błyszczący od tych świateł. Nasza dwu-osobowa kompania wyruszyła szlakiem ,który był oznaczony znakiem na którym widniały dwa skrzyżowane miecze i chmura. Nie do było jasne co to takiego ale wiedzieli,że chmura to herb krasnoludów. Mieli do wyboru jeszcze dwie drogi , jedna zaczynała się gęstym lasem , a druga zaś , ta bardziej po prawo była łysa ... Ani drzew , ani krzewów , same kamienie. Endrik i Rhagiba wybrali droge tą po środku. Nie było tam pusto ,ale też nie było co podziwiać, oprócz pięknych różowych kwiatów, których płatki opadały na drogę tworząc długi różowy "dywan". Gdy przeszli tak już kawałek rozbłysło sie czerwone światło i usłyszeloi krzyk ...

  • Co to było ? - Powiedział przerażony chłopiec

  • Ognisty jaszczur . Widać ktos przed nami próbował dostac się do królestwa krasnoludów.

  • Ciekawe kto ... Czemu wybrał sie jak mniemam sam na taką podróż ?

  • Może później się dowiemy
Nagle zza wielkiego drzewa wyskoczyły dwie postacie. Byli one wysokie , z długimi rękami i nogami, włosy sięgające za pas . Posiadali takrze łuk i dwa sztylety , jeden większy i jeden mniejszy .

  • Coście za jedni!? - powiedziała wystraszona dwójka

  • Witaj Endriku – powiedział ten ,który wyglądał na przywódcę
Nosił on ze sobą łuk bardzo długi , biały , błyszcząci się różnimi świecącymi się znakami.

  • Skąd znasz moje imie ?

  • Każdy już wie, że jesteś wybrańcem. Jedni chcą cię zabić a inni pomóc. My należymy do tych drógich . Zapewnie udajecie się do krasnoludów? Po co ?

  • Chcemy wraz z Rhagibą zebrać armię mogącą .. Właściwie to po co nam ta armia , bo już zapomniałem ..

  • Chcą cię zabić .. Zapomniałeś ? Wojna , ten który dosiada niepokonaną bestię chce Twojej głowy ! - powiedziała czarodziejka

  • No właśnie , słyszeliście.. - Wtrącił Endrik

  • Pomożemy wam dostac sie do krasnoludów, ale ... - Powiedział ten wyższy

  • Właśnie ... Ale .. - Wtrącił niższy

  • Może teraz ja zapytram – odpowiedziała Rhagiba – Kim jesteście ?

  • Jesteśmy Elfami z królestwa prastarego lasu – odpowiedzieli

  • Co wy tutaj robicie ?

  • Usłyszeliśmy ,że Twoja wioska została zaatakowana ,lecz gdy przylecieliśmy na wielkich gryfach było już za późno by pomóc ...

  • Szukaliśmy cię , wiedzieliśmy że przeżyłeś . I oto jesteś, gdzie masz jajo ? - powiedział niższy elf

  • Ja je mam w swym domu – Powiedziała kobieta

  • Trzeba je natychmiast zabrać , gdy............. się dowie ,że go nie masz przy sobie to zniszczy wszystko co mu stanie na drodze w poszukiwaniu jaja .

  • Nie możemy mu na to pozwolić – powiedzieli równocześnie Endrik i Rhagiba

  • I nie pozwolimy. Musimy odnależć jedynie dwa, posągi . Jeden wskazujący prawidłową ścieżkę , a drógi jaskinię przez która dostaniemy się do krasnoludzkich komnat.

  • Ruszajmy !
Szukanie właściwych posągów nie było takie łatwe , ponieważ ścieżka roiła się od kamiennych ,stalowych , i różnego typu materiałów takich posążków i posągów . Lecz tylko dwa były prawidłowe . Posągi te zawierały różnie wskazówki , każdy do czegos prowadził,a to jakaś zła jaskinia albo legowisko jakiegoś bądź jakiś potworów . Zadanie to wymagało wielkiej ostrożności , bo jeden niewłaściwy ruch mógł cos zmienić. Endrikowi się nie poszczęściło, natrafił on na legowisko jaszczurów . Nie były to ogniste jaszczury. Miało wielkie na około 5 centymetrów szpony, krótkie cztery łapki , długi ogon pokryty kolcami , skóra a raczej pancerz był koloru czarnego , pysk wydłużony , zęby niczym noże , krótkie ostre , bardzo duża ich ilość . Nazwa ich brzmiała bakrat ze względu na niebezpieczeństwo grożące z ich strony i oczywiście czarny kolor pancerza . Było ich zaledwie trzy , trzy dorosłe , niebezpiecznie jaszczury ...

  • Będzie ciężko , łapcie za broń – Krzyknął niższy z elfów
W ułamku sekundy wszyscy dobyli już swojej broni. Endrik jako pierwszy oddał strzał w stronę gadów.. Strzała odbiła się od pancerza jednego z jaszczurów nie przebijając, jego pancerza . Następny był niższy elf . Dobywając dwa małe miecze ruszył w stronę przeciwników.

  • Pomóżmy mu ! Atakować...
Blakraty biegały bardzo szybko , tak szybko że trudno było je czymkolwiek trafić .

  • Rhagibo ! Użyja jakegos czaru !!

  • Nie mogę ... Cos blokuje moją moc ..
Endrik wystrzeliwując strzałę wyszeptał jakieś słowa. Strzała lecąc w strone wrogów zaczęła zamrażać wszystko co stanęło jej na drodze . Nagle uderzając w jaszczura strzała wybuchła zamrażając wszystko dookoła w promieniu czterech metrów . Wszystkie trzy jaszczury zamarzły a wraz z nimi niższy z elfów .

  • Co to było ? - wykrzyknął zdziwiony Endrik

  • To była właśnie moc Twojego jaja . Ono juz wie ,że po nie zmierzasz .
Podczas tej rozmowy elf wyglądający na przywódce zacza sie moglić nad zamarzniętym ciałem kompana ..W jaskini blakratów znaleźli posążek , do którego przymocowany był list. Jedyne co można było z niego odczytac to "Droga do prawidłowej jaskini leży na końcu kamiennego strumienia w jaskini blakratów"

  • Jak widac ktoś juz wcześniej znalazł ten posążek i myślał ,że uda mu sie przejśc obok tych gadów – Powiedział elf.

  • Ale tu nie ma żadnego strumienia ! NIE MA !

  • Szukajcie , musi być
Endrik czytając pod nosem kilka razy to co było napisane na liście powiedział ...

  • Juz wiem ! Na końcu kamiennego strumienia ... nie chodzi o wode chodzi o wyschnięte koryto po strumieniu ... Szukajcie koryta !
Szukali tak przez dość długi czas gdy nagle ..

  • Mam ! Znalazłam...

  • Rhagibo jesteś genialna . Ruszajmy zatem w górę tego strumienia . Ciekawe co tam na nas czeka ...
 
Do góry