S
Smokie
Guest
Witam.
Chciałbym się was poradzić co zrobić w takiej sytuacji. Wygląda ona tak:
Na początku grudnia zacząłem pisać z dziewczyną (koleżanka, a raczej znajoma z klasy). Przez pierwsze kilka dni zazwyczaj to ja zaczynałem pisanie, ale potem już raz ja, raz ona. Pisaliśmy dosłownie całymi dniami, dosłownie wszystkim. Po jakimś czasie ( około 2 tygodnie ) pisaliśmy już do siebie jakimiś pieszczotliwymi zdrobnieniami, wysyłaliśmy serduszka itp. Gdzieś tak po miesiącu napisała do mnie czy ją kocham, odpisałem, że przecież masz chłopaka, ona na to, że nie w takim sensie, tylko jako przyjaciółkę - odpisałem, że tak. Teraz na chwilę się zatrzymamy i opisze wam jak wyglądała sytuacja w szkole itp.
Ogólnie jako, że jestem osobą bardzo skrytą i małomówną w szkole raczej się do siebie tylko odzywaliśmy, nie gadaliśmy jakoś za bardzo - głównie to bałem się, że palnę jakąś głupotę i się obrazi. Nie przeszkadzało jej to za bardzo - mówiła, że wie jaki jestem i nie przeszkadza jej to i że możemy pisać. Widziałem, że jej zależy więc na początek zaproponowałem skype, zgodziła się i kurcze jakbym wiedział, że będzie nam się tak rozmawiać to już wcześniej bym to zaproponował, nigdy nie gadało mi się z kimś tak dobrze. Gadaliśmy kilka godzin, do 4 rano (chociaż zawsze chodziła spać wcześnie, północ to był chyba maks). Wtedy jakoś było wolne od szkoły więc gadaliśmy/pisaliśmy ze sobą codziennie.
Co do jej chłopaka to o wszystkim wiedział i na początku miał z tym problem ale wytłumaczyła mu jak jest i było ok, nie miał np problemu żeby się ze mną przywitać czy coś.
Jedziemy dalej. Ona ogólnie nie mieszka tutaj u mnie w mieście, tylko dojeżdża (coś koło 20-30km), no i raz jak była coś załatwić i zapytała się czy nie wyjdę do niej - zgodziłem się oczywiście, no i było bardzo fajnie, posiedzieliśmy, pogadaliśmy, ja się bardzo przed nią otworzyłem itp, na pożegnanie ją przytuliłem - ogólnie całe spotkanie na wielki plus. Od tamtej pory jak się witaliśmy/żegnaliśmy to się przytulaliśmy. W szkole już wtedy też zaczęliśmy rozmawiać, po szkole w miarę możliwości zostawała(nie musiałem ją o to prosić).
Jak tak spotykaliśmy się to gadaliśmy dużo, ona mówiła, że mnie kocha, ja mówiłem, ze ją też, no i tak spędzaliśmy ten czas ze sobą. Czasami na pożegnanie dawała mi buziaka (w policzek oczywiście), mówiła, że jestem jej najlepszym przyjacielem itp. Trochę taki friendzone, ale nie chciałem jej psuć związku(chociaż na prawdę ją kocham), bo jednak trochę już tym chłopakiem jest, a on dla niej jest na prawdę dobry. No i chociaż może czasami chciałem, żeby to było coś więcej to nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo. Miałem na prawdę bliską osobę, z którą zawsze mogłem pogadać, zwierzyć się i tym podobne, więc było ok.
Teraz przechodzimy prawie do punktu kulminacyjnego. Jest początek kwietnia, od rana oczywiście piszemy, a że musiałem coś załatwić to przyszedłem do szkoły później. Ona oczywiście jak mnie zobaczyła zaczęła się uśmiechać itp. Siadłem przed nią, no i tak jak zwykle siedziałem do niej przodem (tyłem/bokiem do tablicy) bo tu mi chciała coś powiedzieć, tu pogadać, podroczyć się, a jak się odwracałem to po chwili znowu mnie wołała. Wtedy nie mogła zostać więc po lekcjach się z nią pożegnałem i poszedłem do domu.
Tego samego dnia gadaliśmy na skype, wciąż mówiła, że mnie kocha, ze już tęskni itp, czyli wciąż było dobrze.
Minął tydzień albo dwa i jak pisaliśmy powiedziała mi, żebym nie mówił do niej tak pieszczotliwie bo nie wypada. Nie byłoby w tym nic dziwnego jakbym to ja zaczął tak do niej pisać, ale to ona zaczęła pisać zdrobnieniami, pieszczotliwie, ona zapytała czy ją kocham, no więc moim zdaniem było to trochę dziwne. Wtedy właśnie już do mnie pisała mniej, no ale niby wciąż było w miarę ok. No ale z czasem pisała coraz mniej i mniej, raz się pokłóciliśmy bo powiedziałem jak trochę za dużo, na drugi dzień przeprosiłem i mi wybaczyła - więc to nie mogłoby być raczej powodem tego, ze piszemy mniej. W szkole też już mało się do mnie odzywała, po szkole praktycznie nie zostawała. Nadszedł czas świąt czy tam matur - mieliśmy po prostu wolne (tydzień, może więcej). Przez ten okres nie pisała do mnie w ogóle, jak ja pisałem to popisaliśmy kilkadziesiąt minut i zaraz mi pisała, że musi lecieć. Po tym okresie wolnego wróciliśmy do szkoły, jak ją zobaczyłem to idę ucieszony ją przytulić, no i niby też mnie przytuliła ale zero entuzjazmu, zero uśmiechu. No i tak to wygląda od tego kwietnia. Mało piszemy(w sumie to prawie wcale), mało rozmawiamy, po szkole się już prawie nie spotykamy(no i teraz wakacje). Oczywiście po jakimś czasie poprosiłem ją, żeby została i żebyśmy pogadali (musiałem czekać z 2 tygodnie aż zostanie), w końcu została na kilka minut. Zapytałem ją czy się na mnie obraziła, czy coś źle zrobiłem itp, ale mówi, że nic się nie dzieje i wciąż jestem dla niej bardzo ważny. Tylko, że niestety tego praktycznie nie widać. Tak jakbym miał doczynienia z inną osobą. Wcześniej np była bardzo miła, teraz już różnie. Ostatnio jak mnie coś zapytała to do tego jak pisała dodać zwroty grzecznościowe i mogłaby pisać z jakimś np. szefem z pracy, na prawdę, nie pisała jak typowa nastolatka (jakieś emotki itp - pewnie wiecie o co mi chodzi). Mamy po 18/19 lat.
Tak wygląda sprawa. Wybaczcie, że tak długo - to i tak w sumie skrócona wersja.
Co byście zrobili na moim miejscu? Ja na prawdę ją kocham i mi na niej zależy, ale nie wiem czy jej wciąż zależy na mnie.
Czekam na jakieś sensowne porady.
Z góry dziękuje za pomoc.
Chciałbym się was poradzić co zrobić w takiej sytuacji. Wygląda ona tak:
Na początku grudnia zacząłem pisać z dziewczyną (koleżanka, a raczej znajoma z klasy). Przez pierwsze kilka dni zazwyczaj to ja zaczynałem pisanie, ale potem już raz ja, raz ona. Pisaliśmy dosłownie całymi dniami, dosłownie wszystkim. Po jakimś czasie ( około 2 tygodnie ) pisaliśmy już do siebie jakimiś pieszczotliwymi zdrobnieniami, wysyłaliśmy serduszka itp. Gdzieś tak po miesiącu napisała do mnie czy ją kocham, odpisałem, że przecież masz chłopaka, ona na to, że nie w takim sensie, tylko jako przyjaciółkę - odpisałem, że tak. Teraz na chwilę się zatrzymamy i opisze wam jak wyglądała sytuacja w szkole itp.
Ogólnie jako, że jestem osobą bardzo skrytą i małomówną w szkole raczej się do siebie tylko odzywaliśmy, nie gadaliśmy jakoś za bardzo - głównie to bałem się, że palnę jakąś głupotę i się obrazi. Nie przeszkadzało jej to za bardzo - mówiła, że wie jaki jestem i nie przeszkadza jej to i że możemy pisać. Widziałem, że jej zależy więc na początek zaproponowałem skype, zgodziła się i kurcze jakbym wiedział, że będzie nam się tak rozmawiać to już wcześniej bym to zaproponował, nigdy nie gadało mi się z kimś tak dobrze. Gadaliśmy kilka godzin, do 4 rano (chociaż zawsze chodziła spać wcześnie, północ to był chyba maks). Wtedy jakoś było wolne od szkoły więc gadaliśmy/pisaliśmy ze sobą codziennie.
Co do jej chłopaka to o wszystkim wiedział i na początku miał z tym problem ale wytłumaczyła mu jak jest i było ok, nie miał np problemu żeby się ze mną przywitać czy coś.
Jedziemy dalej. Ona ogólnie nie mieszka tutaj u mnie w mieście, tylko dojeżdża (coś koło 20-30km), no i raz jak była coś załatwić i zapytała się czy nie wyjdę do niej - zgodziłem się oczywiście, no i było bardzo fajnie, posiedzieliśmy, pogadaliśmy, ja się bardzo przed nią otworzyłem itp, na pożegnanie ją przytuliłem - ogólnie całe spotkanie na wielki plus. Od tamtej pory jak się witaliśmy/żegnaliśmy to się przytulaliśmy. W szkole już wtedy też zaczęliśmy rozmawiać, po szkole w miarę możliwości zostawała(nie musiałem ją o to prosić).
Jak tak spotykaliśmy się to gadaliśmy dużo, ona mówiła, że mnie kocha, ja mówiłem, ze ją też, no i tak spędzaliśmy ten czas ze sobą. Czasami na pożegnanie dawała mi buziaka (w policzek oczywiście), mówiła, że jestem jej najlepszym przyjacielem itp. Trochę taki friendzone, ale nie chciałem jej psuć związku(chociaż na prawdę ją kocham), bo jednak trochę już tym chłopakiem jest, a on dla niej jest na prawdę dobry. No i chociaż może czasami chciałem, żeby to było coś więcej to nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo. Miałem na prawdę bliską osobę, z którą zawsze mogłem pogadać, zwierzyć się i tym podobne, więc było ok.
Teraz przechodzimy prawie do punktu kulminacyjnego. Jest początek kwietnia, od rana oczywiście piszemy, a że musiałem coś załatwić to przyszedłem do szkoły później. Ona oczywiście jak mnie zobaczyła zaczęła się uśmiechać itp. Siadłem przed nią, no i tak jak zwykle siedziałem do niej przodem (tyłem/bokiem do tablicy) bo tu mi chciała coś powiedzieć, tu pogadać, podroczyć się, a jak się odwracałem to po chwili znowu mnie wołała. Wtedy nie mogła zostać więc po lekcjach się z nią pożegnałem i poszedłem do domu.
Tego samego dnia gadaliśmy na skype, wciąż mówiła, że mnie kocha, ze już tęskni itp, czyli wciąż było dobrze.
Minął tydzień albo dwa i jak pisaliśmy powiedziała mi, żebym nie mówił do niej tak pieszczotliwie bo nie wypada. Nie byłoby w tym nic dziwnego jakbym to ja zaczął tak do niej pisać, ale to ona zaczęła pisać zdrobnieniami, pieszczotliwie, ona zapytała czy ją kocham, no więc moim zdaniem było to trochę dziwne. Wtedy właśnie już do mnie pisała mniej, no ale niby wciąż było w miarę ok. No ale z czasem pisała coraz mniej i mniej, raz się pokłóciliśmy bo powiedziałem jak trochę za dużo, na drugi dzień przeprosiłem i mi wybaczyła - więc to nie mogłoby być raczej powodem tego, ze piszemy mniej. W szkole też już mało się do mnie odzywała, po szkole praktycznie nie zostawała. Nadszedł czas świąt czy tam matur - mieliśmy po prostu wolne (tydzień, może więcej). Przez ten okres nie pisała do mnie w ogóle, jak ja pisałem to popisaliśmy kilkadziesiąt minut i zaraz mi pisała, że musi lecieć. Po tym okresie wolnego wróciliśmy do szkoły, jak ją zobaczyłem to idę ucieszony ją przytulić, no i niby też mnie przytuliła ale zero entuzjazmu, zero uśmiechu. No i tak to wygląda od tego kwietnia. Mało piszemy(w sumie to prawie wcale), mało rozmawiamy, po szkole się już prawie nie spotykamy(no i teraz wakacje). Oczywiście po jakimś czasie poprosiłem ją, żeby została i żebyśmy pogadali (musiałem czekać z 2 tygodnie aż zostanie), w końcu została na kilka minut. Zapytałem ją czy się na mnie obraziła, czy coś źle zrobiłem itp, ale mówi, że nic się nie dzieje i wciąż jestem dla niej bardzo ważny. Tylko, że niestety tego praktycznie nie widać. Tak jakbym miał doczynienia z inną osobą. Wcześniej np była bardzo miła, teraz już różnie. Ostatnio jak mnie coś zapytała to do tego jak pisała dodać zwroty grzecznościowe i mogłaby pisać z jakimś np. szefem z pracy, na prawdę, nie pisała jak typowa nastolatka (jakieś emotki itp - pewnie wiecie o co mi chodzi). Mamy po 18/19 lat.
Tak wygląda sprawa. Wybaczcie, że tak długo - to i tak w sumie skrócona wersja.
Co byście zrobili na moim miejscu? Ja na prawdę ją kocham i mi na niej zależy, ale nie wiem czy jej wciąż zależy na mnie.
Czekam na jakieś sensowne porady.
Z góry dziękuje za pomoc.