Co będzie z nami dalej?

Mejka

Nowicjusz
Dołączył
10 Maj 2017
Posty
4
Punkty reakcji
0
Jestem na piątym roku studiów. Mam narzeczonego, planujemy wspólne życie. On po studiach wraca do domu rodzinnego do sąsiedniego województwa. Prawdopodobnie niedługo podejmie pracę w zawodzie, ale też zdeklarował się rodzicom, że będzie pomagał w gospodarstwie rolnym. Ja chcę zostać tutaj, gdzie jestem, by być blisko niego, bo gdybym również wróciła do domu rodzinnego, to bylibyśmy od siebie oddaleni o ponad 100 km. On pracując w firmie i na gospodarstwie ma załatwione jakby dwa etaty. Dziś usłyszałam, że: Będę przyjeżdżał do Ciebie na niedzielę.
Każdy weekend spędza w domu, pomagając rodzicom. Majówki, walentynki też, na wakacjach też nigdy nie byliśmy razem. Wiem, że zaczynamy wszystko od zera jako absolwenci studiów, musimy urobić sobie grunt pod nogami, ale mam wrażenie, ze brakuje w tym dla mnie miejsca.
Czuję, że wyłącznie ja muszę się podstosować w tym związku do każdej sytuacji, bo on ślub tez chce brać w swojej miejscowości rodzinnej, bo u nich jest produkcja zwierzęca i nie mogą zostawić wszystkiego na dwa dni. Nie wiem czy powinnam traktować to jako coś zupełnie normalnego, iść jak zawsze na kompromis czy czerwona lampka powinna mrugać w mojej głowie.

Mejka
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Zapytaj go, na którym jesteś miejscu na liście jego priorytetów, bo z twojego opisu wynika, że pewnie poza podium.
 

Mejka

Nowicjusz
Dołączył
10 Maj 2017
Posty
4
Punkty reakcji
0
Twierdzi, że na pierwszym, ale 'musi też pomóc rodzicom, bo nie są młodzi i muszę zrozumieć'. Ogólnie, dobrze siebie traktujemy, kochamy się, ale czuję się lekko zaniedbana.
 
T

TomaszTomasz

Guest
Mejka napisał:
czuję się lekko zaniedbana.
Ja bym to nazwał "mocno olana"
Mejka napisał:
Dziś usłyszałam, że: Będę przyjeżdżał do Ciebie na niedzielę.
To mu powiedz że przytulanki są niestety we wtorki, a w niedzielę to niech sobie chodzi do kościoła.
 

felalafe

Nowicjusz
Dołączył
23 Maj 2017
Posty
18
Punkty reakcji
1
Chłopak ma dylemat: z jednej strony narzeczona, z drugiej zobowiazania wobec rodziców. Jeżeli jesteście zaręczeni i planujecie wspólną przyszłość to musicie mieć jakąś wspólną wizję tej przyszłości. Jak nie zgadzasz się na życie w gospodarstwie to on musi to uszanować. Po ślubie zakłada się nową rodzinę. Nie musi zrywać kontaktów z rodzicami ale oni tez muszą zrozumieć że syn jest dorosły i ma swoje życie. Jeżeli sobie nie radza z gospodarstwem, to można kogoś zatrudnić albo zmniejszyć działalność tak żeby sobie dawali rade sami. Nie można mieć wszystkiego.
 

kidnapper

Nowicjusz
Dołączył
24 Maj 2017
Posty
22
Punkty reakcji
4
Wiek
29
felalafe dobrze prawi, poprzednicy także. Sprawa niestety wygląda tak, jakbyś została zepchnięta na samo dno worka jego priorytetów. On podjął decyzję za Was dwoje jak Wasze życie ma wyglądać. Porozmawiałabym z nim na ten temat. Jeśli tego nie zrobisz, to po prostu po cichu będziesz się zgadzać na zaistniały stan rzeczy, a tym sobie nie pomożesz, a tylko zaszkodzisz. Doskonale rozumiem to, że Twój mężczyzna chce pomóc rodzicom. Jednak powinien zastanowić się, czy nie niszczy tym samym waszego związku.
​Wiem, że przez jakiś czas można żyć w przedstawiony przez ciebie sposób. Z czasem to stanie się jeszcze trudniejsze i może przerosnąć obie strony. A on ślubu z gospodarką nie będzie brać - tylko z Tobą.
 

Mejka

Nowicjusz
Dołączył
10 Maj 2017
Posty
4
Punkty reakcji
0
Mam wrażenie - a raczej przekonanie, że on nie wyobraża sobie mieszkać, gdzie indziej niż w domu rodzinnym. Rozmawiałam z nim dziś o przyszłości, mieszkaniu z jego rodzicami. Oczywiście(!) zapewniał, że będzie dobrze, że przecież jego rodzice nie są źli. Dla mnie, to wytrychy. Nie dochodzą moje argumenty typu, że jeszcze nikomu nie wyszło szczęśliwe mieszkanie z teściami. Mur..
Prawdą też jest, że nie wybudujemy od tak nowego domu. Zwyczajnie jeszcze nie mamy na to pieniędzy. Nie wiem, czy jednym wyjściem pozostaje się przemęczyć, czy dalej stawiać na swoim.
 

Roselyn

Nowicjusz
Dołączył
25 Wrzesień 2015
Posty
249
Punkty reakcji
3
z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Wystarczy trochę pokombinować.
 

kidnapper

Nowicjusz
Dołączył
24 Maj 2017
Posty
22
Punkty reakcji
4
Wiek
29
Osobiście nie wyobrażam sobie mieszkania z teściami, tak jak i nie zmusiłabym faceta do mieszkania z nimi. Chyba, że tymczasowo, z zamysłem, żeby wybudować się na działce obok ich/mojego domu. Więc myślę, że opcja z poczekaniem na swój dom jest dopuszczalna. Wiadomo, że dom to nie wydatek drobny, a poważniejszy.
Można poczekać, zobaczyć jak to wszystko będzie wyglądać. Ja na stałe zamieszkanie z teściami bym się nie zgodziła.
 

ambrozynamarc

Nowicjusz
Dołączył
18 Styczeń 2018
Posty
33
Punkty reakcji
0
A masz tam szansę na pracę? Ślub zazwyczaj trwa max dwa dni, a 100 km to nie jest jakoś dużo - można spokojnie wrócić, albo delegatów, którzy pracują w przedsiębiorstwie poprosić, żeby się zmieniali. Wydaje mi się, że wszystko można dogadać. Tradycją jest, że ślub jest w parafii młodej. Ciekawa jestem jak pogodzicie to wszystko, w gospodarstwie niestety zawsze jest sporo roboty, może dla Ciebie tez znajdzie się tam praca?
 
Do góry