Czy da się do siebie wrócić po czymś takim?

ZalamanyM2017

Nowicjusz
Dołączył
17 Styczeń 2017
Posty
5
Punkty reakcji
0
Cześć,
Postanowiłem podzielić się z Wami kawałkiem mojego życia ponieważ sam juz sobie z tym nie radzę a ciekawi mnie opinia osób, które być może przeżyły coś podobnego. Wiem, że to co opowiem Nie odda prawdziwie obrazu ale może Wasze doświadczenia pozwolą mi zejść z brzytwy.

W sierpniu zeszlego roku moja dziewczyna rozstala sie ze mna po 6 latach związku a 10 latach znajomości. Obecnie mam 33 lata - ona 29.. Była to moja milość od początku aż po dzisiejszy dzień. Okoliczności, w których staliśmy się parą były dosyć burzliwe ponieważ była to dziewczyna mojego byłego kumpla. Niestety jedni powiedzą na wstępie, że ze mnie niezły Ch*j. W tym przypadku może też sam o sobie tak myślę i uwierzcie mi, że była to jedna z najcieższych decyzji w moim życiu ale zakochałem sie na zabój - z resztą pomogła mi w tym bardzo. Nasze poczatki byly przeplecione cieżarem krzywdy jaką wyrządzilismy tej osobie z ogromnym uczuciem jakie nas polaczylo. Powoli oswajalismy się w byciu ze soba jak to w kazdym zwiazku- tak myślę. Piszę tak świadomie ponieważ była to moja jedyna kobieta i tak poważna więź i myślę, że relacja przebiegała mniej wiecej jak w innych zwiazkach. Troxhe tak jest, że jak się już zdobedzie kobiece serce to jakoś się osiada troche na laurach- z reszta w druga stronę dziala to podobnie. Pierwsze 3 lata mieszkalismy oddzielnie i ostatnie 3 już razem w wynajmowanym mieszkaniu. Miałem wrażenie, że mimo drobnych nieporozumień bardzo się kochamy. Tak bardzo, źe nie wiem co by sie miało nie wydarzyć to nie możliwe jest abyśmy nie byli razem. W pewnej chwili zaczęło we mnie rosnąć ciśnienie i myśl tego, że nadchodzi pora aby się oświadczyć. Ta chwila trwała ostatnie 1,5 roku kiedy w mojej glowie rozpetało się jakieś piekło. Przestalismy uprawiac ze soba seks w takich ilosciach jakie by ja zadawalaly i mnie z reszta tez. Miala mi to za zle a kiedy pytala sie mnie co sie dzieje to odpowiadalem w glupi sposob, ze: nie wiem, że myślę o wszystkim i o niczym, że praca, że zmeczenie i jakieś pierdolowate wymówki. Nie miałem odwagi jej o tym wspomnieč, że chodzi o fakt tego, że w mojej głowie kłebi się myśl o tym czy to na pewno ta jedyna, że jeszcze bym sobie chciał pobzykač (czysto fizyczne uczucie, które pewnie każda kobieta tutaj w moim zachowaniu potępi) i do tego jak i czy planowac oświadczyny ( co gdzie jak ) . Przysiegam totalne więzienie we własnej głowie. Nie umiem tego wytłumaczyć ale totalnie pomylona sytuacja (albo i nie) Wiem, że ona miała w życiu wielu partnerów a ja dawałem jej tyle, że nie potrzebowała już ich mieć więcej żeby zaspokić swoje seksualne aspiracje. Niestety w momencie kiedy zabrakło jej seksu a nie wiedziała do końca co sie dzieje w mojej chorej głowie zaczeła najprowdopodobniej ulegać pokusom z zewnątrz. Wiem o tym bo kiedy oznajmiła mi, że chce sie rozstac powiedziala, ze przez ostatni czas nie byla ze mna do konca szczera , że mnie zdradzała w jakiś tam sposób. Apropo zareczyn dala mi ultimatum, że jesli nie oswiadcze sie do konca roku 2016 a mowila to kolo marca to, że bedzie koniec. To mnie troche zabolało mimo, że powiedziala to publicznie przy najbliższych znajomych i trochę pół żartem pół serio. Ja wiedzialem, że ona tego zaczęła mocno potrzebować mimo, że wcześniej wspominała mi abym sie nie spieszył bla bla bla. Teraz wiem, że bardzo tego chciała a nie wytrzymała nawet do końca roku bo jak wspomniałem w sierpniu się ze mna rozstała. Ja chcialem to zrobic ale po swojemu w swoim czasie. To był moment kulminacyjny ponieważ nie było seksu już od 2, 3 miesiecy. Totalnie odjechałem ze swoimi myślami ale za nic nie przestałem jej kochać- nawet na sekundę. W tym czasie jeszcze doszedl stres bo postanowiłem wziać na klate kredyt na mieszkanie. Po prostu kulminacja wszystkiego! Rozstanie wygladalo tak, że po oznajmieniu mi z nienacka, że to koniec wsiadła na drugi dzień z obcym typem i pojechała na Mazury ze znajomymi z pracy. Wiem, że byli znajomi ale co tam się działo już nie. Przez 3 dni jak jej nie było targało mną tak, że myślalem, że oszaleje! Nie do opisania. Po jej powrocie do domu doszlo do powaznej rozmowy gdzie zdecydowalem, ze sie wyprowadze. Postanowilismy, ze potrzebny jest czas aby ostudzic emocje i zobaczymy. Nie chcialem jej robić problemu. Rozeszlismy sie bez wojny ale z ogromnym żalem do siebie i smutkiem. Straszne uczucie. Totalne przygnebienie. No i tak czas sobie lecial kiedy ja siedzialem i czekalem na jakis sygnal. Pisalismy do siebie i wychodzily jakies przepychanki slowne, ze mialem czas przez 6 lat na spotkanie z nia i ona teraz nie chce sie spotkac bo nie wie po co i boi sie tego co ja jej powiem. W miedzy czasie kolega zadzwonil do mnie i poinformowal mnie, ze widzial ja na tinderze. Wkurwilem sie strasznie i ogarnal mnie straszny smutek ale w sumie miala prawo. W koncu sie rozstalismy. Cale te emocje spowodowaly, że sam zalozylem konto i trafilem do tego rynsztoka. Co najlepsze spotkalem za pierwszym razem dziewczyne, z która chwilę się pospotykalem, było gorąco itp. Itd. Niesty ale metoda znalezienia kogos nowego to najwieksza glupota. Ja nie potrafie bez niej zyc i umawianie sie z innymi nie ma dla mnie kopletnie sensu. Wiem, że ona mnie bardzo kochała i ma mi za złe, że zepchnąłem ja do podjecia takiej decyzji ale nigdy w zyciu jej nie zdradzilem, zawsze bylem dla niej dobry z calego serca. To, ze ukrywalem przed nia swoje uczucia bylo straszna glupota ale nie potrafilem jej o tym wszytskim powiedziec co sie dzieje w mojej glowie. Teraz kiedy minely 4 miesiace wszystko do mnie trafia. Ze okazalem sie nie dojrzały i strasznie dalem ciala. Chcialbym bardzo do niej wrocic ale wiem, ze mimo tego rozdarcia ona podobno kogos ma bo dowiedzialem sie przez znajomych. Nie jestem w stanie sobie tego uzmysłowić jak to mozliwe pomtakim cierpieniu ale podobno to fakt. Kiedy widzielismy sie pare tyg temu nic mi o tym nie wspomniala. Dopiero niedawno wyrzucila z fejsa wiekszosc naszych wspolnych fotek- albo zeby nie robic przykrosci tej nowej osobie albo po prostu. Ja w tym wszytskim wariuje bo niby sie do mnie odzywa, wysyla mi jakies filmiki, jak jej bylo zle to znajdywala we mnie oparcie ale kiedy mi jest zle nie umiem sie do niej odezwac. Czasem nawet zapyta co tam u mnie. Raczej nie chce sie ze mna widywac bo wie, ze im blizej jest mnie tym ciezej jest jej sie oderwac od przeszlosci. Zastanawia mnie tylko fakt tego, ze jezeli ktos sie tak bardzo kocha to czemu odmawia sobie tej milosci? Czemu jest tak, ze jak jest dobrze to super a jak sie psuje to czlowiek ucieka i to po tylu latach. Powiedzcie czy to sie da uratować? Czy na prawde brak seksu a mialem na serio bajzel w glowie moze zabic 6 letni zwiazek? Mi sie seks z miloscia nie pomylil i mimo tego, ze mnie oszukiwala jestem jej w stanie wybaczyc wszystko ale boje sie, ze przez moja glupote jest juz za pozno :(
 

Basia Bogucka

Nowicjusz
Dołączył
21 Styczeń 2017
Posty
3
Punkty reakcji
1
Dorośli ludzie powinni ze sobą rozmawiać, kiedy pojawi się problem, a nie dawać ultimatum na zaręczyny, czy zdradzać. Widocznie oboje nie dojrzeliście do małżeństwa. Według mnie tego nie da się już uratować. Zacznij układać życie na nowo, skoro ona już kogoś ma.
 

Roselyn

Nowicjusz
Dołączył
25 Wrzesień 2015
Posty
249
Punkty reakcji
3
zgadzam się z Basią, a jak w końcu rozwiązaliście Wasz problem?
 

ZalamanyM2017

Nowicjusz
Dołączył
17 Styczeń 2017
Posty
5
Punkty reakcji
0
Dzięki za zainteresowanie.

Stosunki się wyciszyły i każde z nas poszło w swoja stronę. Chyba nie mogło być inaczej. Strasznie przykre bo straciłem nie tylko dziewczynę ale i najlepszą przyjaciółkę.
 

Roselyn

Nowicjusz
Dołączył
25 Wrzesień 2015
Posty
249
Punkty reakcji
3
przykro słyszeć, ale wiesz widocznie tak miało być...
 

maciek85

Nowicjusz
Dołączył
7 Grudzień 2009
Posty
89
Punkty reakcji
5
Faktycznie smutna historia, ale tak jak piszą inni, widocznie tak musiało być. Moim zdaniem seks nie powinien mieć wpływu na związek. Jednak wydaje mi się, że to nie to było Waszym problemem, tylko właśnie brak rozmów. Ty nie mówiłeś jej o swoich obawach, swoich myślach, ona chyba też nie do końca była z Tobą szczera. I to był największy problem, nie brak seksu czy brak zaręczyn. A to doprowadziło do dalszych kłótni, nieporozumień i skończyło się niestety jak skończyło.

Ale z jednym się z Tobą w zupełności zgodzę, że metoda znalezienia sobie kogoś nowego na miejsce dziewczyny, która Cię zostawiła, nie jest dobrym pomysłem. Nie za wcześniej, do tego trzeba dojrzeć. Bo w innym przypadku jedynie można skrzywdzić tę nowo poznaną osobę, nie powinno szukać się takiego "plastra". Ale z kolei jak już dojrzejesz do sytuacji, zaakceptujesz rozstanie, będziesz gotowy do kolejnego związku, to akurat znalezienie nowej dziewczyny jest najlepszym sposobem na zapomnienie o przeszłości. Ja po zakończeniu długiego związku odczekałem rok, wylizałem rany, dojrzałem do nowej znajomości i powiem Ci, że dziewczyna, którą poznałem na mydwoje, okazała się dla mnie idealnym lekarstwem na moje bolączki. Zapomniałem o przeszłości, zacząłem żyć teraźniejszością i przyszłością, jest teraz super. Myślę, że już po takim czasie Ty też dojrzałeś do nowego związku, prawda? Wiadomo, sentyment i miłe wspomnienia pozostają i pozostaną, ale trzeba iść do przodu, pamiętaj o tym. Było, minęło, teraz pomyśl o sobie i swojej przyszłości.
 

ZalamanyM2017

Nowicjusz
Dołączył
17 Styczeń 2017
Posty
5
Punkty reakcji
0
Dla mnie to nie jest takie proste- niestety. Trauma wygasła ale mam wrażenie, że stoję w miejscu i wszystkie złe duchy wracają z każdym niepowodzeniem jeśli chodzi o dziewczyny. W kwietniu miałem moment, że czułem się jakbym dostał skrzydeł bo poznałem rewelacyjną kobietę ale przez to wszystko co się działo w mojej głowie nie byłem zbyt wstrzemieźliwy i wyszedłem na strasznego debila. Jedną wiadomością zniszczyłem wszystko. Narazie nie umiem się pozbierać po tym wszystkim i zaczynam widzieć, że potrzebuję aby ktoś mnie jakoś naprowadził na dobre tory bo sam sobie z tym nie radzę. Zbyt dużo o tym myślę zamiast zająć się życiem. Chciałbym, żeby to wyglądało tak jak u Ciebie ale minął już rok a ja nadal błądzę gdzieś w myślach. Czasami boje się, że zwariuje od tego.

Dzięki za radę!
 

sylkamil

Nowicjusz
Dołączył
14 Sierpień 2015
Posty
67
Punkty reakcji
0
ZalamanyM2017 napisał:
Dla mnie to nie jest takie proste- niestety. Trauma wygasła ale mam wrażenie, że stoję w miejscu i wszystkie złe duchy wracają z każdym niepowodzeniem jeśli chodzi o dziewczyny. W kwietniu miałem moment, że czułem się jakbym dostał skrzydeł bo poznałem rewelacyjną kobietę ale przez to wszystko co się działo w mojej głowie nie byłem zbyt wstrzemieźliwy i wyszedłem na strasznego debila. Jedną wiadomością zniszczyłem wszystko. Narazie nie umiem się pozbierać po tym wszystkim i zaczynam widzieć, że potrzebuję aby ktoś mnie jakoś naprowadził na dobre tory bo sam sobie z tym nie radzę. Zbyt dużo o tym myślę zamiast zająć się życiem. Chciałbym, żeby to wyglądało tak jak u Ciebie ale minął już rok a ja nadal błądzę gdzieś w myślach. Czasami boje się, że zwariuje od tego.

Dzięki za radę!
Czas leczy rany i chyba niestety trzeba odczekać swoje, ale życzę powodzenia!!
 

Roselyn

Nowicjusz
Dołączył
25 Wrzesień 2015
Posty
249
Punkty reakcji
3
wiesz nie ma sensu czegoś sklejać na siłę, skoro oddaliliście się od siebie to ciężko coś takiego naprawić, a moim zdaniem takie stawianie ultimatum że albo sie oświadczysz albo koniec, jest mega słabe.
 
Do góry