grzesio_89 napisał:
Spotkały mnie ostatnio takie dwie sytuacje, które coraz bardziej mnie przekonuję że niektórzy ludzie to debile bez mózgu.
Nie oceniaj innych pochopnie a zwłaszcza, gdy sam masz wady.
grzesio_89 napisał:
Przyszedł nie dawno do pracy w której ja pracuję chłopak, który się trochę jąka. Nie minęło kilka dni i już z niego szydzę, śmieją się prosto w oczy (oczywiście nie wszyscy). Jak usiłuję się kogoś zapytać jak coś zrobić lub gdzie znaleźć konkretną rzecz to gdy mu odpowiadają też udają się że się jąkają i to przy większej grupie ludzi. Tak mu się przykro zrobiło wtedy, że do końca pracy chodził smutny, że nawet z nikim nie chciał rozmawiać. Powiedziałem mu po pracy by się nie przejmował bo oni już tacy są i nic nie poradzi.
Mam koleżankę, która ma problem z jąkaniem się od dziecka oraz kuzyna z dysleksją. Chodzą do terapie do logopedy i widać po nich znaczną różnicę. Ponadto kuzyn mimo jąkania ma dziewczynę oraz spore grono znajomych. Zawdzięcza to swoim pasjom oraz zainteresowaniom. Ludzie nie śmieją się z problemu drugiej osoby a raczej z tego co dana osoba z tym problemem robi oraz oceniają całokształt. Inaczej wygląda osoba jąkająca się, która nie robi nic i ma depresję z tego powodu a inaczej osoba, która leczy to i ma ciekawy charakter.
grzesio_89 napisał:
Ze mnie też szydzą, wyzywają od pedałów i gejów bo nie mam dziewczyny w wieku 27 lat, ale ja akurat mam to gdzieś.
A jak się zachowujesz lub ubierasz ? Mało kto wyzywa kogoś od tych epitetów faceta tylko dlatego, że nie ma dziewczyny. Takie wyzwiska padają wobec zniewieściałych dziewczęcych chłopaków (nie facetów).
grzesio_89 napisał:
Druga sytuacja to stałem na przystanku i tam była też młoda dziewczyna i trzech chłopaków (gimnazjum może początek szkoły średniej). Ci mądrzy chłopacy śmiali się z tej dziewczyny, bo jak wywnioskowałem z ich rozmowy to ona chorowała na padaczkę. Popatrzyłem na tę dziewczynę to łzy miała w oczach już ale twardo się trzymały by się nie rozpłakać.
Chorowałam na nowotwór mózgu z przerzutami na jajniki oraz rdzeń w dzieciństwie (do dnia dzisiejszego zmagam się z guzami na przysadce mózgowej i jajnikach - ot predyspozycje genetyczne). Jakoś nie spotkałam się z oznakami szyderstw czy śmiechów mimo, że chorowałam w okresie podstawówki/gimnazjum. Rówieśnicy wspierali mnie w walce z chorobą mimo, że moje objawy były nawet gorsze niż przy typowej padaczce (przez pół roku byłam sparaliżowana). Dlaczego ? Pomimo choroby w czasie rozmów omijałam temat choroby, żartowaliśmy, spędzaliśmy z sobą wolny czas, pomagali w lekcjach i wzajemnie się wspieraliśmy.
Dużo u ludzi chorych zależy od nastawienia do swojej choroby i od charakteru bo jak ciągle mówisz co Cię boli, co Ci dolega, jak nie dajesz rady lub jakie to życie jest okropne to ludzie uznają Cię za osobę słabą, bezsilną, beznadziejną i łapią Cię jako kozła ofiarnego. Na onkologii widziałam takie przypadki....osamotnionych ale też z ciężkim charakterem rówieśników.
grzesio_89 napisał:
Nie rozumiem jak można się śmiać, że ktoś jest chory, przecież to nie ich wina, zero empatii, współczucia, wyrozumiałości. Oni nie rozumieją że też może ich to spotkać w przyszłości a może nawet i gorzej. Do czego ten świat dąży ? Szkoda słów, ręce opadają.
Ten świat był taki rok, pięć lat temu, dziesięć, sto, tysiąc.....
Ludzie zawsze byli, są i będą atakować osoby słabe, które nie umieją poradzić sobie z swoim życiem oraz robią z siebie podświadomie ofiary losu. Nasz świat nie jest kółkiem wzajemnej adoracji. Gdyby był to szybko przestałby istnieć bo wspierając słabości ludzi doprowadzilibyśmy do sytuacji kiedy to nasz gatunek nie umie dokonać postępu. Ot ewolucja. Pomagać należy poprzez zwalczanie przyczyn problemów a nie eliminowanie nich samych. Jeśli ktoś ubiera się niestosownie to takiej osobie nie pomożemy nakazując jej zmieniać środowisko bo pójdzie do innego i spotka ją to samo i co ? Albo będzie samotnikiem albo stanie się jakimś radykałem poglądowym.