Witam, chciałbym przedstawić wam krótką historię i poznać wasze zdanie, podejście i myśli na temat, który kłopocze mnie od kilku dni..
Byłem z dziewczyną prawie 2 lata, ostatnie pół roku mieszkaliśmy ze sobą. Pewnej nocy oboje byliśmy pijani i poklocilismy sie strasznie (przez telefon) do tego stopnia, ze postanowila sie wyprowadzic (ja zerwalem w gniewie, powiedzialem kilka slow za duzo). Przez kilka następnych dni dzwonila do mnie i pisała, ze kocha i teskni ale nie moze mi wybaczyc...
Po kilku dniach stała sie oschla i stwierdziła, ze sie jej odwidzialo i nie chce do mnie nigdy wrocic, mozemy byc przyjaciolmi, odmowilem stanowczo aczkolwiek spokojnie i przestalem sie odzywac
Po kilku następnych dniach ciszy zaczela pisac, ze nasi wspolni znajomi ciekawych rzeczy sie o mnie dowiedzieli, ze mialem ja juz dawno gdzies, ze spotykam sie z kims i ona ma juz dosyć i chce niej zapomniec (wszystko nieprawda)
Minely moze ze dwa dni (z mojej strony nadal milczenie) napisala, ze chce sie spotkac i pogadac. Przystalem na ta oferte i spotkalismy sie na neutralnym gruncie.
Na spotkaniu bylo milo,wyjasnilismy sobie wszystko, pogodzilismy sie, bylo troche lez, smiechu i milej atmosfery. Wczesniejsze akcje poszly w zapomnienie i wróciliśmy do siebie..
Przez kilka następnych dni bylo jak dawniej, czule slowka, mile smsy na Dobranoc i dobry, randki, ot normalny związek kochających sie ludzi i przydzieszedł następny dzień z
kolei i wszystko sie zmienilo...
Niby dzwoni mówi, ze kocha ale stala sie taka obojetna, nie pisze mi milych i czulych smsow, nie pisze, ze teskni, ze oczekuje kolejnego spotkania, nie dzwoni po wyjsciu z pracy, nie pisze na Dobranoc i dzien dobry (wszystko to bylo przed rozstaniem i kilka dni po
i powrocie)
Nie rozumiem jej zachowania, moze ktoś ja rozpracuje psychologicznie, moze ktos mial podobna sytuacje? Chetnie porozmawiam na ten temat
Byłem z dziewczyną prawie 2 lata, ostatnie pół roku mieszkaliśmy ze sobą. Pewnej nocy oboje byliśmy pijani i poklocilismy sie strasznie (przez telefon) do tego stopnia, ze postanowila sie wyprowadzic (ja zerwalem w gniewie, powiedzialem kilka slow za duzo). Przez kilka następnych dni dzwonila do mnie i pisała, ze kocha i teskni ale nie moze mi wybaczyc...
Po kilku dniach stała sie oschla i stwierdziła, ze sie jej odwidzialo i nie chce do mnie nigdy wrocic, mozemy byc przyjaciolmi, odmowilem stanowczo aczkolwiek spokojnie i przestalem sie odzywac
Po kilku następnych dniach ciszy zaczela pisac, ze nasi wspolni znajomi ciekawych rzeczy sie o mnie dowiedzieli, ze mialem ja juz dawno gdzies, ze spotykam sie z kims i ona ma juz dosyć i chce niej zapomniec (wszystko nieprawda)
Minely moze ze dwa dni (z mojej strony nadal milczenie) napisala, ze chce sie spotkac i pogadac. Przystalem na ta oferte i spotkalismy sie na neutralnym gruncie.
Na spotkaniu bylo milo,wyjasnilismy sobie wszystko, pogodzilismy sie, bylo troche lez, smiechu i milej atmosfery. Wczesniejsze akcje poszly w zapomnienie i wróciliśmy do siebie..
Przez kilka następnych dni bylo jak dawniej, czule slowka, mile smsy na Dobranoc i dobry, randki, ot normalny związek kochających sie ludzi i przydzieszedł następny dzień z
kolei i wszystko sie zmienilo...
Niby dzwoni mówi, ze kocha ale stala sie taka obojetna, nie pisze mi milych i czulych smsow, nie pisze, ze teskni, ze oczekuje kolejnego spotkania, nie dzwoni po wyjsciu z pracy, nie pisze na Dobranoc i dzien dobry (wszystko to bylo przed rozstaniem i kilka dni po
i powrocie)
Nie rozumiem jej zachowania, moze ktoś ja rozpracuje psychologicznie, moze ktos mial podobna sytuacje? Chetnie porozmawiam na ten temat