M
MacaN
Guest
Tekst pisałem w Wordzie dla siebie samego, nie myśląc o forum. Dlatego akapity są takie długie, a cały tekst to w zasadzie wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Dla lepszej estetyki oddzieliłem akapity enterem. Miłej lektury.
Jednak przychodzi taki dzień, w którym Twój skarb znika. Na początku podejmujesz desperackie próby jego odnalezienia, lecz wkrótce zdajesz sobie sprawę z tego, że przedmiot, który niegdyś Ci ofiarowano opuścił Cię na dobre. Wracasz tedy do swojego domu i nie wiedząc, co ze sobą zrobić słaniasz się, chodzisz z kąta w kąt, siadasz na fotelu i sączysz kawę, jednak tym razem kawa jakby szybciej się kończyła, tym razem wpatrywanie się w ścianę, która jawi się przed Tobą wydaje się być całkowicie pozbawionym sensu zajęciem. Z nudów zaczynasz chodzić po domu, aby wypełnić czas, który dotąd upływał Ci na wpatrywaniu się w utraconą rzecz, rozdrażniony dostrzegasz wokół siebie pewne niedoskonałości, jak choćby kurz zalegający na stole, czy pajęczyna zawieszona pod sufitem kuchni, jednak jeszcze jesteś zbyt zmęczony, by to naprawić, choć tak naprawdę nic dziś nie zrobiłeś.
Mijają kolejne godziny, a Ty nadal nie wiesz co ze sobą zrobić. Spoglądasz więc z nadzieją na półki, zaczynasz przeglądać zeszyty, kartki walające się na biurku, notatki i wtedy odkrywasz, że za tydzień masz egzamin. Zwykle uczyłeś się dzień przed nim, mając nadzieję na zaliczenie. Teraz jednak z samych nudów siadasz do książek, z których zaczynasz powoli czerpać potrzebną Ci wiedzę. W miarę upływającego czasu zaczynasz zauważać, że Twoje oceny radykalnie się podniosły. Zalazłeś też czas na czytanie książek i utrzymywanie porządku w domu, widząc w tych zajęciach odskocznię od ciągłej nauki wywołanej nudą. Wyraźnie czujesz, że zmieniasz się na lepsze, a Twoja przyszłość zdaje się zapowiadać śpiewająco. W tym momencie dociera do Ciebie, że na osiągnięcie takiego stanu rzeczy potrzebowałeś zaledwie miesiąca. Zdajesz tez sobie sprawę z tego, iż źródłem Twoich kłopotów był ten przedmiot, od którego nie mogłeś się uwolnić od kilku lat, a który kazał Ci spoglądać na siebie, zabierając tym samym wiele godzin z każdego dnia Twojego życia.
Policz, ile czasu łącznie przez te wszystkie lata zabrały Ci internet i telewizja oraz pomyśl, jak wiele mogłeś w tym czasie zrobić i ile mógłbyś dziś mieć.
[SIZE=14pt]Internet – współczesny pierścień władzy.[/SIZE]
Wyobraź sobie, że dostajesz do rąk przedmiot tak cenny, piękny, tajemniczy i pociągający, iż odnajdujesz przyjemność w samym nań spoglądaniu. Na początku jesteś wobec niego nastawiony dość podejrzliwie, ostrzeżono Cię bowiem o niebezpieczeństwie, jakie niesie ze sobą dana rzecz. I rzeczywiście, pomny na słowa, które usłyszałeś chowasz go gdzieś w swym domu i korzystasz zeń, kiedy tylko pojawi się taka potrzeba. Jednak ów przedmiot jest na tyle przebiegły, iż z każdym jego użyciem zaczyna narzucać właścicielowi swoja własną wolę, zatruwając jego umysł i wczepiając się w myśli, niczym pasożyt wczepiający się w swojego nowego żywiciela. Z każdym dniem wyjmujesz go coraz częściej i przypatrujesz mu się coraz to dłużej. Nie wynika z tego wprawdzie nic pożytecznego, siedzisz na fotelu przy kominku, sącząc kawę i spoglądając na swój skarb, a kiedy wkładasz go z powrotem do przyszykowanej skrytki, czujesz że czegoś Ci brakuje. Tak mijają dni, tygodnie, miesiące i całe lata, a Ty nadal spędzasz zdecydowana większość swojego czasu wpatrując się w tę błyskotkę i nie widzisz w tym absolutnie nic dziwnego.Jednak przychodzi taki dzień, w którym Twój skarb znika. Na początku podejmujesz desperackie próby jego odnalezienia, lecz wkrótce zdajesz sobie sprawę z tego, że przedmiot, który niegdyś Ci ofiarowano opuścił Cię na dobre. Wracasz tedy do swojego domu i nie wiedząc, co ze sobą zrobić słaniasz się, chodzisz z kąta w kąt, siadasz na fotelu i sączysz kawę, jednak tym razem kawa jakby szybciej się kończyła, tym razem wpatrywanie się w ścianę, która jawi się przed Tobą wydaje się być całkowicie pozbawionym sensu zajęciem. Z nudów zaczynasz chodzić po domu, aby wypełnić czas, który dotąd upływał Ci na wpatrywaniu się w utraconą rzecz, rozdrażniony dostrzegasz wokół siebie pewne niedoskonałości, jak choćby kurz zalegający na stole, czy pajęczyna zawieszona pod sufitem kuchni, jednak jeszcze jesteś zbyt zmęczony, by to naprawić, choć tak naprawdę nic dziś nie zrobiłeś.
Mijają kolejne godziny, a Ty nadal nie wiesz co ze sobą zrobić. Spoglądasz więc z nadzieją na półki, zaczynasz przeglądać zeszyty, kartki walające się na biurku, notatki i wtedy odkrywasz, że za tydzień masz egzamin. Zwykle uczyłeś się dzień przed nim, mając nadzieję na zaliczenie. Teraz jednak z samych nudów siadasz do książek, z których zaczynasz powoli czerpać potrzebną Ci wiedzę. W miarę upływającego czasu zaczynasz zauważać, że Twoje oceny radykalnie się podniosły. Zalazłeś też czas na czytanie książek i utrzymywanie porządku w domu, widząc w tych zajęciach odskocznię od ciągłej nauki wywołanej nudą. Wyraźnie czujesz, że zmieniasz się na lepsze, a Twoja przyszłość zdaje się zapowiadać śpiewająco. W tym momencie dociera do Ciebie, że na osiągnięcie takiego stanu rzeczy potrzebowałeś zaledwie miesiąca. Zdajesz tez sobie sprawę z tego, iż źródłem Twoich kłopotów był ten przedmiot, od którego nie mogłeś się uwolnić od kilku lat, a który kazał Ci spoglądać na siebie, zabierając tym samym wiele godzin z każdego dnia Twojego życia.
Policz, ile czasu łącznie przez te wszystkie lata zabrały Ci internet i telewizja oraz pomyśl, jak wiele mogłeś w tym czasie zrobić i ile mógłbyś dziś mieć.