Zraniłem ją...

Przegrany192

Nowicjusz
Dołączył
17 Styczeń 2016
Posty
5
Punkty reakcji
2
Witam brać forumową.

Słowem wstępu, jestem facetem nieco po 20. Wydawałoby się że powinienem być dorosły. A zachowałem się jak ostatnie gówno.
Ponad rok temu na FB zauważyłem pewną dziewczynę. Wydała mi się ciekawa. Zaprosiłem do znajomych, wymieniłem kilka wiadomości i... tyle. Aż mniej więcej do sierpnia 2015. Wtedy zaczęliśmy coś więcej pisać, od października pisaliśmy codziennie, coraz więcej i więcej. Obdarzyła mnie zaufaniem, mówiła mi o wszystkim, nawet o najgorszych rzeczach w jej życiu. Jak to zwykle, były lepsze i gorsze czasy. Raz, ja miałem zły dzień, powiedziałem kilka słów za dużo. Dodatkowo następnego dnia wynikło nieporozumienie i bach. Obraziła się na mnie. Nie odpisywała, nie odbierała telefonu. Kupiłem jej kilka tomów jej ulubionego komiksu i popędziłem ją przeprosić, a mam do niej kilkadziesiąt km. Udało się, zapomnieliśmy o sprawie.
Niedawno nazwała mnie przyjacielem... Ja się zakochałem. Już w tym roku poznała kogoś kto ją zafascynował. Wiedziała o moim uczuciu, było jej mnie żal, ale nie potrafiła mnie pokochać. Rozmawialiśmy o tym. Powoli godziłem się z tym że zostanę tylko przyjacielem. Gdzie więc jest problem? Mam, a właściwie miałem ciemniejszą stronę osobowości...

Przez ponad miesiąc (listopad - końcówka 2015) te najgorsze sekrety które mi powierzała perfidnie wykorzystywałem. Wypisywałem okropne rzeczy jako anonim na pewnym portalu społecznościowym. Nazwałem ją suką, zastraszałem że ją zniszczę, nawet życzyłem śmierci. Jednocześnie drugą swoją twarzą broniłem jej, pocieszałem. Akcja z końca roku miała być ostatnią. Anonim miał zniknąć, sprawa miała się rozejść. Nie było tych wiadomości wiele, trzy serie chyba. Uwierzyła, bała się. Nie pytajcie co mną kierowało, co mnie opętało, nie wiem.

Wczoraj wydało się, ona się domyśliła, wygarnęła mi wszystko. Mogłem się wybronić, technicznie byłem nie do wykrycia (wiem sporo o anonimowości w sieci), jej argumenty były do zbicia, ale nie. Coś we mnie pękło. Przyznałem się, prosiłem o wybaczenie. Napisała mi że mnie nienawidzi, ze nie chce mnie znać, że się mnie boi. Że jestem chory.
Wstrząsnęło mną. Nie znajduję wytłumaczenia jak mogłem zrobić coś takiego osobie, którą przecież darzyłem i nadal darzę szczerym uczuciem. Lałem fundamenty, stawiałem mur, wkładając między cegły dynamit. Żałuję tego. Żałuję jak niczego innego. Zastanawiam się co mnie opętało, czy ja nie jestem chory... Chyba chorobliwa zazdrość... Straciłem jej zaufanie. Prosiłem, błagałem ją o wybaczenie... Odpisała. Że Żałuje że mi wierzyła, że nie będę już nawet jej kolega, że nie spodziewała się tego po mnie. Że cieszy się że nie dała mi szansy na coś więcej. Rozdzierało mnie to, czułem jakby mi ktoś wbijał gwoździe w ciało, ale miała rację.

Czasu już nie cofnę, straszliwie żałuję tego co zrobiłem ważnej dla mnie osobie. Chciałbym żeby przebaczyła, dała szansę. Nie zmarnuję jej. Chce pokazać że warto mi zaufać po raz drugi. Jeśli tym razem zrobię coś nie tak, sam odejdę, nie zranię jej już. Mam plan ponownie kupić jej drobny prezent, dodatkowo napisać list, i pojechać jej to dać. List dlatego, że wątpię ze będzie chciała ze mną rozmawiać.

Do wczoraj nie wierzyłem że człowiek może się zmienić w jednym momencie... Zobaczyłem to sam na sobie, kiedy ją straciłem.
Mój żal jest szczery, zmiana i chęć poprawy autentyczna. Chce to naprawić, jakoś zadośćuczynić.
Nie wiem po co to tutaj piszę, ale muszę. Powiedźcie, czy wy dalibyście mi szansę. Ewentualnie co mi radzicie.

Dziękuję, miłego wieczoru
Przegrany
 
Y

Yellow Jester

Guest
Co za świntusium... Okropniasta okropnościowość. Ja bym ci jeszcze solidną karę wlepił za te groźby. Ogon pod siebie i zmykaj! Albo kup jej jakieś fajne komiksy i dopiero wtedy zmykaj.

Rzucam na ciebie klątwę, twoje dni są policzone.
 
M

MacaN

Guest
Przegrany192 napisał:
Napisała mi że mnie nienawidzi, ze nie chce mnie znać, że się mnie boi. Że jestem chory.
Ma rację.

Przegrany192 napisał:
Mam plan ponownie kupić jej drobny prezent, dodatkowo napisać list, i pojechać jej to dać. List dlatego, że wątpię ze będzie chciała ze mną rozmawiać.
Nie rób tego, daj dziewczynie spokój. Swoja drogą, ona może wystąpić na drogę prawną. W przypadku dostania listu powinna to uczynić.



Przegrany192 napisał:
Chce to naprawić, jakoś zadośćuczynić.
Przegrany192 napisał:
Ewentualnie co mi radzicie.
Radzę po prostu usunąć sie w cień, jak normalny, zrównoważony psychicznie człowiek.

Kiedy dziewczyna mówi nie, to znaczy nie. Ty nie potrafiłeś tego zrozumieć i tak jak Yellow napisał, ogon pod siebie, komiksy w dłoń i zmykaj w świat pozbawiony tej dziewczyny.
 

Przegrany192

Nowicjusz
Dołączył
17 Styczeń 2016
Posty
5
Punkty reakcji
2
Gwoli wyjaśnienia. Nienawiść i te słowa które opisałem były pierwsza reakcją. Potem rozmawiała ze mną, mówiła że nie wie czy jest w stanie mi wybaczyć takie coś. Mówiła że przykro jej ze względu na moje zachowanie. Jest na mnie zła i to bardzo, nie ufa mi już, ale chyba jest cień szansy na wybaczenie.
 
K

kate2

Guest
Cień szansy na resocjalizację masz pod warunkiem że zamkniesz rozdział z tą dziewczyną i wyciągniesz wnioski na przyszłość. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki tym bardziej że się ją bardzo zanieczyściło. A dziewczyna ta nie będzie umiała na Ciebie spojrzeć inaczej jak przez pryzmat tego co zrobiłeś. Sporo ofiar na tej Twojej drodze do szczęścia....
 

karolina888

Nowicjusz
Dołączył
3 Listopad 2014
Posty
13
Punkty reakcji
0
Popieram zdecydowanie. Zostaw tą biedna dziewczynę i zastanów się nad sobą, po co to wszystko robiłeś...
 

Przegrany192

Nowicjusz
Dołączył
17 Styczeń 2016
Posty
5
Punkty reakcji
2
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Szczerze mówiąc, spodziewałem się takiej reakcji. Karolina888, zastawiałem się... Jeszcze zanim się wydało. Nie wiem, naprawdę nie wiem co się ze mną działo.
MacaN, nie wiem co mogę powiedzieć...List oczywiście byłby z przeprosinami i prośbą o wybaczenie. Uwierz mi, gdyby wystąpiła na drogę prawną przyznałbym się. Uwierz też że to co przeżywam teraz jest o wiele gorsze. Nie wiem co z sobą zrobię. Tak cholernie żałuję...
Zrobiłbym wszystko żeby mi wybaczyła. Już nie mówię o odbudowaniu zaufania, tylko wybaczenie. Spróbuję odsunąć się w cień, może zaczekam jakiś czas i ponownie poproszę o wybaczenie. Nie wiem, nie wiem co ze mną będzie... Wiem, nie jest jedyna, mogę spotkać inną i być dla niej ideałem, bo jestem pewien że już nigdy nie zrobię komuś takiego czegoś. Ale zawsze będę gdzieś tam w sercu żałował tego co jej zrobiłem.
 

Przegrany192

Nowicjusz
Dołączył
17 Styczeń 2016
Posty
5
Punkty reakcji
2
Zrobiłem jak mówiliście. Powoli się od niej odcinam. Kasuję ze swojego życia. Jest ciężko, ale jakoś idzie. MacaN - jeśli mogę prosić, skasuj ten temat. Nie chcę żeby kiedyś mi o niej przypomniał.
 

Jozik1234

Nowicjusz
Dołączył
13 Sierpień 2016
Posty
1
Punkty reakcji
0
Myślę że nie byliście siebie warci. Emocjonalnie na innym poziomie. Raczej kierowales sie pozadaniem niz miloscia a ona zraniona przeszłością dała się wkręcić... Tak czasem bywa... zawsze jest coś po coś... ty już nigdy nie będziesz bawił się cudzym emocjami będziesz miał żonę która będziesz cenił, kochał i szanowal a ona znajdzie księcia z bajki, który będzie cierpliwy, czuły i odnajdzie spokój.... i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie ☺
 

Jozik222

Nowicjusz
Dołączył
28 Październik 2017
Posty
1
Punkty reakcji
0
Cześć, mój pierwszy post po barrrrdzoo dłuuuugiej nieobecności tutaj :)

Przegrany192 z około 10 lat temu też przeżyłam coś podobnego. Poznałam chłopaka, w którym zakochałam się. Za krótko znaliśmy się, za mało o sobie wiedzieliśmy, aby on był w stanie zrozumieć moje postępowanie. Wiem, że go onieśmielałam i czasem zwodziłam... a on... tak bardzo zraniłam jego dumę, że postanowił zagrać na moich emocjach. Nie wiem co chciał, przez to pokazać - zemścić się?! Abym czuła się gorzej niż on?! Nie umiem tego zrozumieć choć wiem, że równocześnie bawił się moimi emocjami i miał dziewczynę. A rok później już nawet jej oświadczył się.

Długo nie mogłam dojść do siebie po tym praniu mózgu. Przestałam wierzyć w wielką "love" - bo ta pierwsza wielka mnie zawiodła. Ukradła moje serce, poraniła.

Później poznałam innego chłopaka - podobał się mi i moim wszystkim koleżankom - ale nie czułam takiej chemii jak do Pana B. Związek rozpadł się szybko, bo byłam zazdrosna i jak się później okazało - kobieca intuicja nie zawodzi. Nie płakałam - bo nie było po czym. Jednak taką złość czułam w środku.
Przez ten żal i poranione serduszko zamknęłam się na miłość. Nie zamknęłam się w domu wręcz przeciwnie. Spotykałam się z chłopakami, chodziłam na randki... ale obiecałam sobie, że nie oddam już władzy nad moim sercem nikomu. Oj. flirt był rozrywką - schlebiał mi fakt który odkryłam, że urodą przyciągałam - i dlaczego miałam stać się zakonnicą tylko dlatego, że niedojrzały emocjonalnie IDIOTA podeptał moje uczucia. Widocznie nie był ich wart.

W tym tłumie adoratorów był jeden taki, który był bardzo uparty :D Śmiałam się niesamowicie jak na którymś już z kolei spotkaniu zapytał się mnie czy będę jego dziewczyną. Zabrzmiało to jak pytanie dzieciaka z podstawówki - ale po latach jak sobie o tym przypominam (oczywiście z uśmiechem) to myślę, że to miało znaczyć - nie spotykaj się i nie flirtuj z innymi - OK?! :D
Pozwoliłam mu być jego księżniczką :D Śmiałam się jak mi mówił, że będę jego żoną - bo wcale nie miałam ochoty na ślub i nie wierzyłam mu. Myślałam, że mówi mi tak aby zaciągnąć mnie do łóżka :D Ale o dziwo mieliśmy dużo wspólnych tematów, uzupełnialiśmy się. Dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie. Wspólnie zaczęliśmy spędzać zarówno dnie jak i noce... poprosił mnie abym z nim zamieszkała... opierałam się trochę. Rozpieszczał mnie. Imprezy, wyjazdy, gotował mi obiady, wspierał mnie i motywował zawodowo. Z każdym dniem angażowałam się coraz bardziej i moje serce przestało krwawić. W końcu chyba zrozumiałam i doświadczyłam prawdziwej miłości.
Teraz jesteśmy poślubię i pod serduszkiem noszę jego dziecko :) Jestem szczęśliwa i z perspektywy czasu wiem, że gdyby nie Pan B. to nie doceniłabym mojego męża...

Przegrany192 wybacz jej, sobie i zacznij wszystko od nowa z kimś innym. Nasze życie jest drogą na której spotykamy ludzi, którzy budzą w nas różne emocje. To wszystko ma jakiś sens, pozwala odkryć nam kim tak naprawdę jesteśmy. Może właśnie w jej życiu musiałeś odegrać ten epizod. Musisz skupić się na sobie, swoich marzeniach. Nie rozpamiętywać! Po co zadręczać się?! Trzeba żyć tu i teraz!!! Żyć chwilą - korzystać z niej. Nie myśleć za dużo. Śmiać się, żyć i kochać!
 
Do góry