Nowomowa

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
Zapewne nie jestem jedynym, który miał styczność z "nowym słownictwem", jakie pojawiło się wraz z wejściem do UE, dosyć tępe, aby nie rzec prymitywne tłumaczenie słów w tekstach obcojęzycznych prowadzi do sytuacji kuriozalnych, gdzie odpowiednik w języku polskim nie istnieje, bądź jego znaczenie, nie ma związków ze znaczeniem np. w języku angielskim, czy francuskim właśnie dostałem do zaopiniowania tekst projektu rozporządzenia w sprawie warunków i trybu kontroli w ramach PROW, już strona pierwsza spowodowała uśmiech, w języku francuskim istnieje słowo: télédétection, o nieco szerszym, niż polskie znaczeniu, w języku angielskim w zasadzie wymarło jego użycie na rzecz (remote sensing), to taki drobny przykład, aby pokazać, że po akcie prawnym widać, z jakiego języka był on tłumaczony
Po czym, za jakiś czas nastąpią uwagi "znanych i uznanych polonistów" o zaśmiecaniu języka polskiego w "horyzontalnej podstawie"
 

viola1308

Nowicjusz
Dołączył
2 Maj 2015
Posty
199
Punkty reakcji
25
Myślę, że pojawianiu się pewnych zwrotów nie jesteśmy w stanie zapobiec. Zawsze pojawiały się jakieś germanizmy czy rusycyzmy Teraz kolej na język angielski. Mimo to staram się o to by język jakim się posługuję był w miarę " czysty". Unikam nowomodnych zwrotów. Denerwują mnie wszelkiego rodzaju "sorki", " hello". Dobrze, że młodzi ludzie też to zauważają.
 

Herbatniczek

dziadek dynamit (wnuk mnie tak nazwał)
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
10 511
Punkty reakcji
172
to faktycznie standart

przecież cała baza narzędziowa ma swoje pochodzenie niemieckie, by nie wspomnieć o nieśmiertelnych kartoflach
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
co do zasady zgoda, ja tutaj jednak przywołuję błędne tłumaczenia, a nie naturalne absorpcje językowe, to zabija mi rozum..
swoją drogą google translator za duże pieniądze?
 
S

Spamerski

Guest
Kolejnym problemem jest świat nauki prawa. Zamiast rozwijać własne teorie prawne, większość skupia się na publikacjach, których w zasadzie poza recenzentami nikt nie czyta. Ponadto cechą nauki jest w pierwszej kolejności krytyczne podejście, natomiast polskie środowisko naukowe to jedno wielkie kółko wzajemnej adoracji. Czy ktoś sobie wyobraża krytyczną publikację, podważającą teorie najbardziej znanych polskich profesorów prawa? Mamy zatem bardzo ograniczone horyzonty patrzenia na prawo, co z kolei przejawia się tym nieudolnym tłumaczeniem terminów prawnych głównie z języka angielskiego i francuskiego. Nawet ostatnio w jednym z tematów na forum zwróciłem uwagę, że nie powinno się tłumaczyć A rule of law framework for the European Union jako "Procedura monitorowania praworządności", lecz "Państwo prawa fundamentem UE". Zasada praworządności została określona w art. 7 i wynika z zasady państwa prawa określonej w art. 2 Konstytucji. Czy ktoś mi może podać chociaż jedną polską publikację naukową dotyczącą A rule of law framework for the European Union? Swoją drogą procedura w ramach "Państwo prawa fundamentem UE" dotyczy naruszania zasady państwa prawa w sposób systemowy, więc jak dla mnie postępowanie jest bezprzedmiotowe. Czy któryś z wybitnych profesorów prawa by na to wpadł... Nie, bo prawo to umiejętność argumentowania w oparciu o prawo stanowione, natomiast polska nauka prawa opiera się na radzieckim modelu nauki prawa, czyli szukaniu luk w prawie. Najpierw trzeba poznać prawo, a później znajduje się luki. Mało w tym miejsca na rzeczową argumentację. Ciekawe kiedy ktoś napisze o tym publikację? Byłaby niezła heca.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
dziękuję za ściśle merytoryczny i dobry wpis, wśród elit w "sprawach europejskich" dominuje ignorancja połączona z "nakolankową" postawą
 
S

Spamerski

Guest
Nie ma za co, mojej wypowiedzi daleko do merytorycznej oceny sytuacji, jest to raczej zarys problemu. Problemu, który z pewnych względów nie jest przedmiotem badań naukowych. Zresztą nie mam zamiaru wieszać psów na środowisku naukowym, które niestety jest mocno ograniczone różnymi czynnikami, gdyż problem jest bardzo złożony. Trzeba zauważyć, że Europa Zachodnia ma w zasadzie gotowe regulacje prawne, które my przeszczepiamy do własnego systemu prawnego. Niemniej jednak zapomina się o tym, że to, co działa np. w Niemczech nie musi automatycznie działać w Polsce. Trudno bowiem wyznaczać takie same zadania biednemu i bogatemu państwu, a następnie oczekiwać identycznych rezultatów. Gdyby energię, którą poświęca społeczeństwo na kombinatorstwo przeznaczać na twórcze działanie, to można byłoby oczekiwać fajnych rezultatów. To z kolei rzutuje wprost na prawo, ponieważ legislacja prawa unijnego w zasadzie ogranicza się do jego nieudolnego przeszczepiania, co skutkuje odrzuceniem tego "prawniczego przeszczepu" przez społeczeństwo. Zapewnienie spójności systemu prawnego w ramach jednego państwa jest nie lada wyczynem, a co dopiero unijne próby w jednoczeniu systemów prawnych państw członkowskich. Można byłoby o tym napisać niejedną pracę naukową na poziomie co najmniej doktoratu, ale wiązałoby się to z niemałymi problemami z karierą naukową, więc pewnie nadal będzie to tajemnica poliszynela. Ponadto inflacja prawa będzie rozmywać istotę prawa i coraz większe znaczenie będzie przypisywać się prawu naturalnemu, co przejawia się chociażby już dzisiaj tym, że źródłem praw i wolności jest godność ludzka - zdaniem prof. Zolla to największe osiągnięcie polskiej Konstytucji. W sensie moralnym może i tak, ale czy prawnym? Z jednej strony mamy pozytywizm prawniczy, ale z drugiej czyste prawo naturalne. Z prawem naturalnym ostro walczono już za Polski Ludowej, jednocześnie wprowadzając "zasady współżycia społecznego", które de facto są prawem naturalnym. Kolejna biała plama w nauce prawa, bo jakby to uprościć zgodnie z logicznymi zasadami, to okazałoby się, że mamy nie inflację, ale hiperinflację prawa. Podobnie jak podczas Wielkiego Kryzysu. Problem w tym, że gdyby prawo było logiczne i specjalistyczne, to większość prawników kompletnie nie umiałaby dokonywać jego wykładni. To trochę jak z matematyką. Dawniej jak ktoś był kiepski z matematyki, to po prostu nie przyjmowano go na studia matematyczne. Dzisiaj organizuje się zajęcia wyrównawcze... Prawo więc dostosowywane jest do współczesnych społeczeństw, które zamiast same obliczyć sobie ratę kredytu i wybrać najlepszą opcję kierują się jakimiś bliżej nieokreślonymi i wyjątkowo irracjonalnymi przesłankami, wręcz przesądami.
 
S

Spamerski

Guest
Chyba zły link podałeś, bo po wejściu przekierowuje do panelu logowania. Po lekkiej modyfikacji linku (usunięciu "edytuj-post") wychodzi to: http://www.mpolska24.pl/post/10921. O ten wpis chodzi?

Jeśli o ten artykuł chodziło, to w pełni zgadzam się z tezą zawartą w podsumowaniu. Jednocześnie warto dodać, że prawo dla "przeciętnego Kowalskiego" to ni mniej, ni więcej moralność Kalego, co w połączeniu z tym, że każdy człowiek jest autonomicznym źródłem słuszności, dobra i sprawiedliwości, czyli po prostu źródłem prawa, nie napawa optymizmem. Natomiast w państwie rzymskim źródłem prawa była sprawiedliwość - ius pochodzi od iustitia (sprawiedliwość), a wszyscy byli jej podporządkowani. Proste, logiczne, a przede wszystkim zrozumiałe dla "przeciętnego Kowalskiego" w przeciwieństwie do np. zasady demokratycznego państwa prawa, godności jako źródła praw i wolności człowieka itd.

Rzymska koncepcja sprawiedliwości opierała się na filozofii starożytnej Grecji, a wystarczy chociażby wspomnieć o kazusie Sokratesa i Antygony. W dzisiejszych czasach do takich procesów by nie doszło ze względu na protesty obrońców praw człowieka i nagonkę medialną, ale czy byłoby to sprawiedliwe? W starożytności nie, współcześnie tak.

Ponadto mamy nadal radziecki model prawa, który skutkuje tym, że w zasadzie nie da się funkcjonować bez łamania norm prawnych w myśl zasady dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie. To z kolei umacnia polskie kombinatorstwo i przepis na "ch…, d… i kamieni kupa" gotowy. Holmes zdefiniował prawo jako przewidywanie tego, co zrobi sąd, więc skoro u nas często po prostu nie da się tego przewidzieć nawet odnośnie orzeczeń SN czy NSA, to pozostawia to raczej nieciekawe wrażenia.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
oczywiście , link poprawiony,
co do wywodu masz rację, nie mniej jednak chciałem ukierunkować dyskusję, nie na zarzuty wobec samego stanowienia przepisów (opory z napisaniem słowa: prawa)
przy użyciu wspomnianej w tytule nowomowy
btw możesz skroić temat o spostrzeżeniach czym i jakie prawo być powinno
 
S

Spamerski

Guest
Trudno w kilku zdaniach odnieść się do tak obszernej kwestii. Z pewnością od strony technicznej prawo mogłoby wyglądać jak w okresie rozwiniętego prawa klasycznego (II w n.e.). Jestem ciekaw jak współcześnie sprawdziłaby się instytucja ius publice respondendi. Ponadto dość ciekawą koncepcją jest funkcjonalizm prawniczy. W krajach rozwiniętego pozytywizmu krytykowano wówczas system prawny USA jako prymitywny, zarzucając mu brak dorobku instytucji prawnych. Mimo to w USA dzięki aktywnej roli sądów w tworzeniu prawa stworzono całkiem sprawnie funkcjonujący system prawny, który z czasem stał się wzorcowym. Wydaje się zatem, że przeniesienie całego ciężaru stanowienia prawa na parlament nie sprzyja "jakości prawa". Trzeba również pamiętać, że "Prawnicy rzymscy nie uznawali samej uchwały za źródło prawa. Źródłem prawa był wniosek, zwany oratio principis, zaś akt głosowania prowadził tylko do nadania mocy prawnej wnioskowi. Prawo do wniesienia wniosku miał każdy z Senatorów oraz Cesarz." (wikipedia).
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
przyznam, że jednak klasyczny system wolałbym wzbogacony o konstrukcje średniowieczne, czy nawet późniejsze, generalizując bez nowomodnych trendów XIX wieku i tegoż konsekwencji
 
Do góry