Zostałam wykorzystana i odrzucona - jak mam sobie z tym poradzić?

kwiniews

Nowicjusz
Dołączył
14 Grudzień 2015
Posty
2
Punkty reakcji
0
Przepraszam z góry za chaotyczny tekst, ale targają mną emocję i nie mogę się z tym uporać.

Mam 21 lat, dwa miesiące temu wyjechałam w ramach programu Erasmus na wymianę do Niemiec. Przez pierwsze trzy tygodnie nie miałam gdzie mieszkać, więc mieszkałam to tu to tam. Okazało się, że moja koleżanka ze studiów również wyjechała na wymianę, więc pojechałam do niej na weekend, 100 km od miasta, w którym byłam. Ona mieszka w akademiku wraz z dwoma współlokatorami, dziewczyną i facetem. Nigdy żaden facet nie rozpalił we mnie takich uczuć jak zrobił to on, jednak nie robiłam sobie żadnych nadziei, on ma 27 lat i jest po rozstaniu z kobietą, z którą był 4 lata. Wiem, że to przeżył bardzo mocno. W ten weekend do niczego między nami nie doszło. Kiedy w końcu udało mi się zdobyć mieszkanie, zaprosiłam dwie koleżanki, w tym współlokatorkę obiektu moich westchnień. Niespodziewanie on też przyjechał, zrobiliśmy małą imprezę i dało się wyczuć, że między nami może do czegoś dojść. Koleżanki położyłam do innego pokoju, a ja z nim poszłam do łóżka w moim... Nie wiem, jak to się stało. Niczego nie planowałam, ale znienacka zaczął mnie całować, ja powiedziałam, że nie chcę uprawiać z nim seksu, a on się zgodził. Następnego dnia ani słowa na ten temat, czułam się fatalnie, nie wiem dlaczego, czułam, że dla niego to nic nie znaczy, on był jakiś cichy, nieswój, nie mogłam go rozszyfrować i było mi jeszcze gorzej. Od tamtego momentu wpadłam po uszy, już wiedziałam, że będę cierpieć, ale nie dopuszczałam tego do siebie. W następny weekend koleżanka przyjechała do mnie i choć miałam nadzieję, że ona też przyjedzie tak się nie stało. W trzeci weekend zrobiłam parapetówkę u nas (mieszkam ze współlokatorką, która widziała jak się męczę). On nie chciał przyjechać,wykręcał się brakiem czasu i ja straciłam nadzieję, mogłam to przełknąć i ruszyć dalej, bo do czego między nami doszło, tylko do namiętnych pocałunków itp. Ale moja współlokatorka zadzwoniła do niego i powiedziała, że nie ma być takim dyplomatą i widzi go u nas.

Przyjechał, widać było, że jest smutny, schudł, zrobiło mi się go żal, jak dowiedziałam się, że ma problemy ze swoją byłą, do tego problemy rodzinne... Próbowałam go jakoś rozweselić, ale przez pierwszą godzinę imprezy, był w ogóle niedostępny. Później jednak się rozkręciło, zaczął normalnie rozmawiać i skończyło się na tym, że zostaliśmy we dwójkę w kuchni, rozmawialiśmy, kiedy inni spali. Wszystkie pokoje były zajęte, więc rozłożyłam w kuchni materac i po prostu chciałam pójść spać, był już ranek, więc byliśmy naprawdę zmęczeni. Żeby do niczego nie doszło odwróciłam się do niego plecami i po prostu próbowałam zasnąć, jednak mu zebrało się na rozmowę, która trwała jeszcze z pół godziny, śmialiśmy się, on mnie przytulał, aż w końcu powiedział, że to bardzo niegrzeczne z mojej strony, że jestem do niego odwrócona plecami. Przekręciłam się na drugi bok i on wtedy zapytał się, czy może mnie pocałować. Powiedziałam, że nie wiem czego on ode mnie oczekuje, więc nie. Porozmawialiśmy trochę, on powiedział, że skoro kończę teraz licencjat, mogłabym na magisterkę przyjechać do Niemiec, on chciałby, żebym tutaj była, ja powiedziałam, że musiałabym zdać egzaminy itd, on zasugerował, że by mi pomógł.....i wtedy niebezpiecznie się przybliżył. Znowu nie wiem jak to się stało, ale wiem, że to była najlepsza noc w moim życiu. W sposób w jaki mnie dotykał, całował, wszystko było na swoim miejscu....

Zatraciłam się w tym i teraz nie potrafię sobie tego wybaczyć. Następnego dnia nie było o tym mowy, on musiał wracać do siebie bo kończy studia i pisze pracę... Za tydzień byłam u niego, pierwszej nocy traktował mnie jak znajomą znajomej, drugiej sugerował, że ona ma dwa łóżka w pokoju i może poszłabym spać do niego. Nie zgodziłam się, chciałam się na nim odegrać za to jak mnie traktuje. Dwa tygodnie później znowu pojechałam do nich z myślą, że jadę porozmawiać z nim o tej całej sytuacji. Tak nie może być, że przyjeżdża do mnie, robi mi nadzieje, szepcze mi do ucha, udaje nie wiadomo jak zakochanego, a jak ja wybieram się do nich jest zimny, oschły, daje sprzeczne sygnały i nie wiadomo o co mu chodzi.. czuć, że nie nie jestem u niego tylko u tej mojej koleżanki, chociaż tak naprawdę jeżdżę tam, aby pobyć z nim. Miałam zostać tylko na jedno popołudnie, iść na jarmark świąteczny i z nim porozmawiać. On wychodził do biblioteki i mówił, że wróci wieczorem, więc cały mój plan poległ. On powiedział, że ma nadzieję, że ja zostanę na noc i może jak on przyjdzie to porozmawiamy... Więc zostałam, jak przyszedł, zjadł tylko kolację, porozmawiał chwilkę i poszedł do siebie, nic a nic. Z koleżanką zrobiłyśmy małą imprezę, a on nawet nie wyszedł tej nocy z pokoju, trochę się upiłam i czekałam na niego w kuchni, kiedy koleżanka poszła odprowadzić znajomych. On nie wyszedł, więc czułam, że coś jest nie tak, ale wciąż miałam nadzieję z nim porozmawiać, tylko następnego dnia.

Następnego dnia on miał blok zajęć, więc prawie się nie widzieliśmy, miałam zostać do niedzieli, więc czekałam...kręciłam się, żeby z nim porozmawiać, kiedy już on wrócił. Miał cały czas otwate drzwi, koleżanka stwierdziła, że on nigdy tego nie robi, że może też chce ze mną porozmawiać. W pewnym momencie zobaczyłam jaki oschły on jest, jak się zachowuję i serce mi się rozpadło, stwierdziłam, że to nie ma sensu, zaczęłam się pakować z płaczem i chciałam jak najszybciej stamtąd uciekać, on nawet nie kiwnął palcem, ale chodził jak struty. Spakowana, doprowadzona mało wiele do porządku, wyszłam do kuchni i on się zdziwił, że wychodzę bo przecież "miałam zostać do niedzieli". Powiedziałam, że taki był plan, ale się zmienił. On się na mnie popatrzył i powiedział "W takim razie tschuss" i mnie przytulił, czuć było dystans, przynajmniej z mojej strony, z jego to nie wyczułam nic, jak zawsze, pożegnałam się on się uśmiechnął lekko, pokiwałam mu i wyszłam. Wróciłam do siebie zmarnowana, całą drogę przepłakałam, nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam. Czułam, że to było nasze ostatnie spotkanie i do tego tak oschłe. Serce mi pękło, ale cały czas miałam nadzieję, że może jednak... Jednak następnego dnia rozmawiałam z jego współlokatorką na skypie. Powiedziała mi, że nie mogła tego tak zostawić i z nim porozmawiała. Dla niego to jasna, klarowna sytuacja, że między nami nic nie ma, bynajmniej z jego strony.

Pękło mi serce po raz drugi. Powiedział, że on chce tylko przyjaźni.... Nie wiem, jak mogłam być taka głupia, zakochałam się bez pamięci w jakimś facecie, który najpierw uwodzi a później chce tylko "przyjaźni". Dlaczego on mi to zrobił? Nie potrafię się pozbierać, mam egzaminy, ale nie wiem jak się za to zabrać, bo myślę tylko o nim i o sobie. O tym, że jestem beznadziejna, co jest ze mną nie tak, dlaczego dałam się nabrać. Czuję, jakbym zostawiła serce przy nim i teraz była pusta, bez szans na jakąkolwiek miłość. Próbuję przestać o nim myśleć, robię coś dla siebie. Zmusiłam się, żeby pójść na siłownię, jednak nie sprawiło mi to przyjemności.

Boję się, że on o mnie szybko zapomni, a nie chcę być dla niego tylko którąś z kolei, to tak boli.... Wszyscy mi mówią, że wiedzieli, że tak będzie. Współlokatorka powiedziała, że w lutym wracam do Polski i to umrze śmiercią naturalną, bo nie będzie pielęgnowane. Wiem to, ale to tak boli, że już go nigdy nie zobaczę, że on już nigdy mnie nie obejmie, nie pocałuje.... Nie wiem, czy jestem w stanie wrócić do normalności...... Jak sobie z tym poradzić? Wiem, że czas leczy rany, ale czy przestanę go kiedyś kochać? To śmiesznie zabrzmi, ale on był naprawdę moją pierwszą wielką miłością. Nikt w życiu nie zburzył we mnie góry lodowej, którą budowałam przez wiele lat. A on to zrobił bez problemu. Byłam odporna na miłość, na zakochanie się, dążyłam do wyznaczonych celów, typ karierowiczki, a nie romantycznej duszy. Teraz czuję, jakby nic nie miało sensu. Zniszczył mnie od środka i nie jestem w stanie na nowo się odbudować. Nie ma we mnie już ani serca, ani tej góry lodowej, czuję się taka pusta..... Chciałabym, żeby on poczuł, że mnie stracił, żeby zobaczył, że jestem szczęśliwa......
 
Y

Yellow Jester

Guest
Szokująca puenta, ostatnie zdanie wbiło mnie w podłogę! :eek:h:

kwiniews napisał:
Chciałabym, żeby on poczuł, że mnie stracił, żeby zobaczył, że jestem szczęśliwa......
Czy to jest preludium do zemsty? Oby nie.

https://www.youtube.com/watch?v=Lfvv52Q6TvA
 
E

Elen

Guest
kwiniews napisał:
Byłam odporna na miłość, na zakochanie się, dążyłam do wyznaczonych celów, typ karierowiczki, a nie romantycznej duszy. Teraz czuję, jakby nic nie miało sensu. Zniszczył mnie od środka i nie jestem w stanie na nowo się odbudować. Nie ma we mnie już ani serca, ani tej góry lodowej, czuję się taka pusta..... Chciałabym, żeby on poczuł, że mnie stracił, żeby zobaczył, że jestem szczęśliwa......
Po pierwsze- nikt Cie nie wykorzystal. bo sama sie na wszystko zgodzilas, A ze - jak sama przyznajesz- bylas wczesniej typem zimnej karierowiczki, to w koncu przyszedl czas na zmiany w zyciu, stad takie zamieszanie emocjonalne w Tobie. Nic sie nie dzieje. Po prostu musisz sie nauczyc, ze - seks to jeszcze nie milosc. Byc moze ten chlopak poruszyl w Tobie jakies uczucia, ale miloscia bym tego nie nazwala. Poki co chcialabys zeby on "poczul", zeby cierpial i tesknil za Toba. Ale wcale tak nie musi byc. Czas nauczyc sie, ze - nie zawsze dostajemy w zyciu to, co chcemy, ale najczesciej to... na co zaslugujemy. Potraktuj to jako lekcje (rozniez seksu), wyciagnij wnioski i idz dalej! I usmiechnij sie do swiata i siebie. Na pewno spotkasz jeszcze wielu mezczyzn (i kobiet). Powodzenia. :)
 

kwiniews

Nowicjusz
Dołączył
14 Grudzień 2015
Posty
2
Punkty reakcji
0
Żadne preludium do zemsty. Po prostu chciałabym przejść do porządku dziennego tak jak on, stało się i koniec, wiązałam zbyt wielkie nadzieje, oszukiwałam samą siebie i nie byłam w stanie zauważyć, że mu zależy tylko na znajomości typu "friends with benefits". Dla niego to było jasne, dla mnie nie. Za dużo niedomówień...
 
Y

Yellow Jester

Guest
kwiniews napisał:
znajomości typu "friends with benefits"
To bardzo ciekawy typ znajomości, jeszcze o takim nie słyszałem. Ładny mi "friend", co tylko do twej grzeszności dobrać się chciał!
 
E

Elen

Guest
Ja bym tego chlopaka az tak ostro nie oceniala. Zwroc uwage na ten fragment- " Koleżanki położyłam do innego pokoju, a ja z nim poszłam do łóżka w moim... Nie wiem, jak to się stało. Niczego nie planowałam, ale znienacka zaczął mnie całować, ja powiedziałam, że nie chcę uprawiać z nim seksu, a on się zgodził. Następnego dnia ani słowa na ten temat, czułam się fatalnie, nie wiem dlaczego, czułam, że dla niego to nic nie znaczy, on był jakiś cichy, nieswój, nie mogłam go rozszyfrować i było mi jeszcze gorzej. Od tamtego momentu wpadłam po uszy, już wiedziałam, że będę cierpieć, ale nie dopuszczałam tego do siebie. W następny weekend koleżanka przyjechała do mnie i choć miałam nadzieję, że ona też przyjedzie tak się nie stało. W trzeci weekend zrobiłam parapetówkę u nas (mieszkam ze współlokatorką, która widziała jak się męczę). On nie chciał przyjechać,wykręcał się brakiem czasu i ja straciłam nadzieję, mogłam to przełknąć i ruszyć dalej, bo do czego między nami doszło, tylko do namiętnych pocałunków itp."

Jak to "nie wiesz jak to sie stalo", skoro kladziesz sie swiadomie z obcym chlopakiem do jednego lozka? To ma byc jakis zart? I liczysz na to ze on Cie nie dotknie? To jest MEZCZYZNA ! I reaguje po mesku. To tak jakbys polozyla kotu kielbase pod nosem. :D To prowokacja. Nie macie po 5 latek. Mysle, ze jednak to bylo planowane. A ze on czul sie po wszystkim niezrecznie i nieswojo... wcale sie nie dziwie. I najwyrazniej nie chcial sie juz spotykac. Nalezalo wyciagnac wnioski juz na tym etapie. Ludzie.... czas dorosnac.
 
K

kate2

Guest
kwiniews napisał:
on ma 27 lat i jest po rozstaniu z kobietą, z którą był 4 lata. Wiem, że to przeżył bardzo mocno
Najprawdpodobniej to był powód Jego smutku i dekoncentracji. Ponieważ akurat los postawił Cię na Jego drodze w tym momencie to według mnie chciał sobie trochę poprawić nastrój powierzchownymi z Twoim udziałem doznaniami. Co więcej sama Mu się podawałaś na tacy. Nic więcej. Nie wiązał z Tobą żadnych planów i nie patrzył na ciebie jak na potencjalną , kolejną dziewczynę do związku. Natomiast Twoje wyobrażenie o Nim, i o tym, co się może rozwinąć to tylko wytwór Twojej wyobraźni i pragnień. Wszelkie Twoje plany krążyły wobec Jego osoby, natomiast On tylko dopasowywał się jesli akurat miał na to ochotę do zaistaniałej sytuacji. Ludzie najbardziej cierpią wtedy gdy mają nierealne , oderwane od rzeczywistosci oczekiwania i te oczekiwania nie zostają zaspokojone.


kwiniews napisał:
Chciałabym, żeby on poczuł, że mnie stracił, żeby zobaczył, że jestem szczęśliwa......
Ty coś straciłaś ( w zasadzie nic prócz swoich wyobrażeń) i chciałabyś by On postzregał tę sytuację tak samo. Myślę, że On w ogóle nie zaprząta sobie tym tematem głowy. Dlatego Ty powinnaś uczynić tak samo. Idź do przodu żyjąc własnym, realnym życiem.
 
B

Blancos

Guest
kate2 napisał:
Ponieważ akurat los postawił Cię na Jego drodze w tym momencie to według mnie chciał sobie trochę poprawić nastrój powierzchownymi z Twoim udziałem doznaniami.
A moim zdaniem on po prostu sam nie wiedział, czego chce... Z jednej strony koleżanka pewnie mu się spodobała i czuł do niej jakiś pociąg, z drugiej jednak był po długim związku i nie chciał sie wiązać...

A autorka... Wykorzystana i odrzucona? Co?! Nie, moja droga - tu nie ma mowy o żadnym wykorzystaniu, bo poprzez swoje zachowanie to Ty sama prosiłaś się o to, aby do czegoś doszło. Jeżeli wiesz, że do faceta Cię ciągnie i nie chcesz, żeby do czegoś doszło to proste - nie kładziesz się z nim do jednego łóżka albo nie zostajecie razem sami na noc w jednym pokoju, bo to aż się prosi o to, aby coś się stało.

kwiniews napisał:
Chciałabym, żeby on poczuł, że mnie stracił, żeby zobaczył, że jestem szczęśliwa......
Nieprawda. Chciałabyś, żeby on też Cię chciał i żebyście byli razem szczęśliwi.
Gdyby on poczuł, że Cię stracił i zobaczył, że jesteś szczęśliwa - no, gdyby to go w jakikolwiek sposób ruszyło, tak jak chcesz, to oznaczałoby, że też mu na Tobie zależało i wtedy mogłabyś potencjalnie mieć to, czego chciałaś. Tylko, że dla niego to były najwidoczniej tylko chwilowe uniesienia i tyle, więc teraz on zapewne, w przeciwieństwie do Ciebie, wcale jakoś szczególnie się tym tematem nie zajmuje.
 
Do góry