Zastanawialam sie, gdzie to dac. Normalnie nawet mnie zszokowal ten artykul, ale ze az tak jest... to sie nie spodziewalam. Cytuje: "Propagandyści Prawa i Sprawiedliwości sięgają po sprawdzone wzorce rodem z PRL. "Folksdojcze w akcji" - komplementy tego typu ostatnio czytamy o sobie w internecie. Autorów tych epitetów oburza to, że dziennikarze "Gazety Wyborczej", która ostro protestuje przeciwko niszczeniu polskiej demokracji przez Prawo i Sprawiedliwość i pomaga konsolidować ruch protestu, ośmielają się mówić o tym w zagranicznych mediach. Wzorem swych protoplastów z aparatu propagandy PRL zarzucają nam, że "donosimy", "szczujemy".
Już jakiś czas temu w internecie pojawiły się listy i zdjęcia autorów piszących źle o PiS za granicą. Teraz PiS-owska blogosfera zagotowała się, gdy się okazało, że nasi dziennikarze będą opisywać to, co się w Polsce dzieje, na portalu renomowanego niemieckiego tygodnika "Die Zeit". Do potępień włączył się nawet Marek Magierowski, rzecznik prezydenta, nasz dawny redakcyjny kolega, domagając się na Twitterze, by w imię pluralizmu opinii "Die Zeit" pozwolił też blogować prorządowej dziennikarce. Redakcja odpowiedziała, że w ramach pluralizmu chętnie porozmawia o tym, co się dzieje w Polsce, z prezydentem Andrzejem Dudą. "Może wywiad?" - zapytali Magierowskiego. Rzecznik zamilkł.
"Poszli tam na kapusiów", "Wy to nazywacie dziennikarstwem", "Poproście o azyl" - syczy twitterowa brygada PiS. A mnie te słowa tylko utwierdzają w przekonaniu, że wybraliśmy słuszną drogę.
PiS mówi, że będzie bronić polskich interesów, nie oglądając się na zdanie zagranicy. Ale tak naprawdę na wizerunku za granicą ekipie PiS-u bardzo zależy. A przede wszystkim na tym, by postrzegano ją, wbrew faktom, jako normalny rząd, który tylko naprawia doprowadzone do ruiny państwo.
Premier Beata Szydło będzie musiała prędzej czy później odwiedzić Berlin i Paryż. I nie będą to już podróże pełne uśmiechów i komplementów jak te, które jesienią odbył prezydent Andrzej Duda. Wówczas w Europie wydawało się, że nowa polska władza nie ma już twarzy Jarosława Kaczyńskiego, że w Polsce nic złego nie będzie się działo, że z Warszawą da się dogadać. "Wygaszanie" Trybunału Konstytucyjnego i domaganie się dostępu do broni jądrowej rozwiały jednak ostatnie złudzenia. Premier będzie się z tego musiała tłumaczyć w Brukseli i europejskich stolicach.
Partyjne służby robią więc wszystko, by krytykę ograniczyć. Brygada PiS na Twitterze dostała rozkaz "bierz!" i wykonuje go, krzycząc: "Zdrajcy!", "Zaprzańcy!", "Folksdojcze!". W ten sam sposób opozycję szczuto na Węgrzech, gdzie propaganda premiera Viktora Orbána wylewała pomyje na liberałów - "zdrajców donoszących na swój kraj za granicą".
PiS sięga więc po sprawdzone wzorce. W Warszawie mamy przecież Budapeszt. Ciekaw jestem, kiedy sięgną po kolejne węgierskie rozwiązanie i zaczną ośmieszać swoich przeciwników na billboardach.
Trzeba przy tym pamiętać, że zastraszanie opozycji, by milczała za granicą, ma długą historię. Funkcjonariusze i propagandyści PiS powinni pamiętać np. plakaty oczerniające działaczy "Solidarności" - pokazujące ich jako konary wyrastające z "drzewa narodowej zdrady".
Szanowni PiS-owcy, możecie więc nazywać nas "zdrajcami" i "folksdojczami". My będziemy robić swoje i dbać o to, by prawda o tym, co wyprawiacie w Polsce, była w Europie znana."
Cały tekst:
http://wyborcza.pl/1,75968,19331666,czerwone-brygady-pis-w-internecie.html#ixzz3u22jYokV