MrManhattan
Nowicjusz
- Dołączył
- 25 Maj 2013
- Posty
- 25
- Punkty reakcji
- 0
- Wiek
- 27
Cześć, mam 19 lat i pewien problem z młodszą o rok dziewczyną (niech będzie to M.), która mi się podoba. Zacznijmy od początku. Poznaliśmy się w zeszłym roku, w wakacje. Typowa sytuacja, napisałem do niej na fejsie, nawet nie mając wobec niej żadnych planów. Okazała się jednak świetną dziewczyną, bardzo ją polubiłem, ale nie zauroczyłem się w niej od początku. Ona we mnie za to tak, niestety wtedy moim celem była inna dziewczyna (nazwijmy ją N.). Mimo to bez przerwy utrzymywaliśmy kontakt, a ona w ogóle nie zdradzała swoim zachowaniem, że ma do mnie jakiś żal, czy cokolwiek, cierpliwie czekała. Chciała mnie zaprosić na połowinki, jednak się wstydziła, dowiedziałem się o tym po fakcie. Powoli zaczynałem coś do nie czuć, jednak nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę, wciąż moim głównym celem była N. Przyszedł czas studniówki, tu wystąpił dylemat kogo na nią zaprosić. Zastanawiałem się tak długo, że M. została zaproszona przez innego chłopaka, którego nawet wcześniej nie znała. To chyba był moment, w którym powoli zaczynałem rozumieć, że nie chcę by była tylko koleżanką/przyjaciółką, pamiętam, że kiedy pierwszy raz zobaczyłem ją z tym chłopakiem, to poczułem lekki ból, jednak nie przejmowałem się tym zbytnio, bo przecież i tak zależało mi na N. i udało mi się ją zaprosić (nie chciałem grać na dwa fronty, nie robiłem M. wcześniej żadnej nadziei). Na studniówce M. ze swoim partnerem zdecydowanie bawiła się lepiej niż ja z moją partnerką. Wtedy właśnie przekonałem się, że z N. mi nie wyjdzie. M. za to wciąż spotykała się z tym chłopakiem, ciężko powiedzieć czy byli parą, ale na pewno do tego dążyli. Cały czas utrzymywaliśmy kontakt, nie żałowałem w sumie zbytnio moich wyborów, cierpliwie czekałem, tak jak ona wcześniej. Opłaciło się, po jakimś czasie spytała mnie czy chciałbym się spotkać, a ja oczywiście się zgodziłem, jednak z pewną niepewnością, bo ona wciąż "była" z tym chłopakiem. Niedługo po naszym spotkaniu przestała się z nim spotykać. Od tej pory wszystko szło całkiem nieźle, wciąż powoli, nie spotykaliśmy się zbyt często, dzieliła nas odległość około 30km, ale mimo to zmierzaliśmy w dobrym kierunku, rozwijaliśmy nasze relacje (oczywiście cały czas ze sobą pisaliśmy, prawie codziennie). Powoli przechodzimy do sedna. Około miesiąc temu już w pełni zrozumiałem, że ona jest osobą, z którą chciałbym być. Cieszyłem się, bo domyślałem się, że ona też tego chce, nigdy nie rozmawialiśmy o tym bezpośrednio, ale dawaliśmy sobie pewne znaki, bardzo zrozumiałe znaki. Postanowiłem więc to przyspieszyć, szczególnie, że miałem wyjeżdżać na studia, a ona jest teraz jeszcze w klasie maturalnej. Udało nam się niestety przez cały wrzesień spotkać tylko dwa razy i zaczęło mnie to smucić, wynikały drobne kłótnie, spowodowane tym, że ja chciałem się spotkać, a ona wciąż twierdziła, że nie ma czasu (nie sądzę, żeby to była tylko wymówka, ma naprawdę sporo zajęć w tygodniu - szkoła, korki, kurs prawa jazdy, wraca do domu czasem nawet około 21). Z jednej strony to rozumiałem, ale z drugiej strony wiadomo - rozczarowanie powodowało, że czasem napisałem coś głupiego. Kłótnie te nie trwały jednak długo, aż do czasu, kiedy rozzłościłem się tak bardzo, że stwierdziłem, że jej nie obchodzę. To były słowa, po których przestała się do mnie odzywać, przestała odpisywać, wciąż odczytuje wszystkie wiadomości na facebooku, nie zablokowała mnie ani nic, po prostu nie odpisuje. Jeszcze tego samego dnia przyznałem się do błędu, przeprosiłem ją, ale nic to nie dało. Trwa to już 10 dzień, a ja powoli nie wiem co ze sobą zrobić. Bardzo mi na niej zależy i wiem, że jej na mnie też zależało. Chciałbym to naprawić, nie chcę zniszczyć relacji, którą budowaliśmy przez tak długi czas (to jest chyba w niej takie specjalne, dzięki temu wiem, ze to nie jest tylko zauroczenie, które mija, ale prawdziwe uczucie, które rozwinęło się w trakcie wzajemnego poznawania się). Wiem, że to wszystko moja wina, ale nie mogę nic z tym zrobić dopóki ona nie przestanie mnie ignorować. Pomóżcie.
PS. Nie ignoruje mnie po raz pierwszy, taki jej sposób radzenia sobie ze złością, wcześniej jednak trwało to przez 2-4 dni, a nie tak długo jak teraz.
PPS. Sorry, że opisałem tu niemal całą historię mojego życia, ale wydaje mi się, że jest to istotne, by zrozumieć całą sytuację.
PPPS. Identyczny temat założyłem też na innym forum, nie jest to "kradziona" historia, po prostu chcę dotrzeć do większej ilości ludzi.
PS. Nie ignoruje mnie po raz pierwszy, taki jej sposób radzenia sobie ze złością, wcześniej jednak trwało to przez 2-4 dni, a nie tak długo jak teraz.
PPS. Sorry, że opisałem tu niemal całą historię mojego życia, ale wydaje mi się, że jest to istotne, by zrozumieć całą sytuację.
PPPS. Identyczny temat założyłem też na innym forum, nie jest to "kradziona" historia, po prostu chcę dotrzeć do większej ilości ludzi.