Abstrakcja9
Nowicjusz
- Dołączył
- 14 Marzec 2015
- Posty
- 6
- Punkty reakcji
- 0
Witam,
na początku chciałam się przywitać, zwłaszcza że to mój pierwszy post tutaj.
Tak, wiem że podobnych tematów jest dość dużo w internecie ale no właśnie....podobnych. Czytałam artykuły i dyskusje na temat tego czy dziewczyna/kobieta w ogóle powinna przejąć inicjatywę, jak zagadać do znajomego chłopaka lub nieznajomego (ale tutaj w sensie np na imprezie, kiedy nie planowało się podejść do konkretnie tego, po prostu widzisz go pierwszy raz i akurat w danej chwili wpadł w oko).
Jeśli chodzi o mój przypadek, to wygląda to tak że jestem studentką (21 lat - stara krowa a rozterki jak w gimnazjum, ale cóż z tego się chyba nie wyrasta ^ ^ ) i jakoś tak od października zaczęłam zwracać uwagę na takiego jednego, sympatycznego Pana ale przez długi czas jakoś specjalnie nie przywiązywałam do tego wagi. Ot, po prostu jakiś chłopak którego mijam raz w tygodniu o tej samej porze którego twarz jakoś mi się zapamiętała i jakoś wydaje się teraz znajoma. Myślę, że zapamiętałam go też dlatego że on też wydaje się wyłapywać mnie wzrokiem z tłumu....No i tak sobie patrzamy i patrzamy jak się widujemy (szkoda ze tak rzadko swoją drogą). Tylko że jakoś zaczęłam się łapać na tym że coraz częściej o nim myślę, zaciekawił mnie. Łapię się też na tym, że jakoś tak akurat w ten dzień zazwyczaj przykładam większą wagę do tego jak wyglądam no...dość owijania no chyba się zauroczyłam po prostu . Chciałabym go poznać, ale nie wiem jak. To raczej nie są halucynacje, wiem że on też na mnie zerka gdy mnie widzi, ale nie wiem czy się patrzy bo mu się też mogłam spodobać czy się patrzy bo ja się patrzę. Sama nie wiem co zrobić (i czy w ogóle coś zrobić), chociaż bardzo bym chciała się z nim zapoznać. Ogólnie zdania są chyba podzielone jeśli chodzi o ten pierwszy krok wykonany ze strony dziewczyny. Jedni uważają że nie ważne kto zagada, tylko jak. Inni że absolutnie bo to rola faceta i to uwłacza godności kobity. Ale tak szczerze panowie (jeśli jakiś pan to czyta), czy niby wszystko pięknie, ładnie z tym że dziewczyna może zagadać no aaaleee jednak wolicie gonić tego króliczka i podświadomie gdzieś tam Wam się wydaje że ona i tak już jest zdobyta? Jeśli chodzi o moje podejście do tego chłopaka to nie ma w tym żadnej ideologii typu "czuję że to ten jedyny". Po prostu bardzo jestem ciekawa jego osoby i chętnie bym go poznała ale zdobywanie zdobywaniem i na swoim miejscu powinno pozostać . Na razie mam zamiar go jeszcze trochę poobserwować, sprawdzić czy odwzajemni uśmiech. Ale jeśli dajmy na to dalej będzie się tak gapić, może nawet też uśmiechać (bo szczerze mówiąc nie pamiętam czy to robił do tej pory ani czy ja faktycznie się uśmiechałam do niego czy tylko gapiłam bo szczerze mówiąc jak go widzę to trochę stresa łapię i nie mam różowego pojęcia co moja facjata wtedy wyraża ) to czy zagadać do niego jakoś? A jeśli tak, to jak? Ktoś napisze pewnie żebym zapytała o godzinę. No ale co jeśli mi ją poda i pójdzie dalej? A ja będę rozkminiać czy mnie olał czy był zbyt zaskoczony. Bo gdyby mnie zapytał o godzinę chłopak który mi się podoba to pewnie bym ją jakoś wyjąkała i z wrażenia poszła sobie dalej. A może lepiej podejść i zwyczajnie w świecie przyznać że chyba się oboje na siebie gapimy i czy może nie fajnie byłoby się poznać bliżej ale na zasadzie luźnego spotkania a nie randki - tylko wiadomo, jakoś ładnie to ubrać w słowa nie tak jak napisałam to teraz . Będę wdzięczna za każdą opinię, nawet jeśli ktoś uzna to wszystko za cyrk i dziecinadę - może też mi to da do myślenia . Byle konstruktywnie poproszę.
Pozdrawiam
na początku chciałam się przywitać, zwłaszcza że to mój pierwszy post tutaj.
Tak, wiem że podobnych tematów jest dość dużo w internecie ale no właśnie....podobnych. Czytałam artykuły i dyskusje na temat tego czy dziewczyna/kobieta w ogóle powinna przejąć inicjatywę, jak zagadać do znajomego chłopaka lub nieznajomego (ale tutaj w sensie np na imprezie, kiedy nie planowało się podejść do konkretnie tego, po prostu widzisz go pierwszy raz i akurat w danej chwili wpadł w oko).
Jeśli chodzi o mój przypadek, to wygląda to tak że jestem studentką (21 lat - stara krowa a rozterki jak w gimnazjum, ale cóż z tego się chyba nie wyrasta ^ ^ ) i jakoś tak od października zaczęłam zwracać uwagę na takiego jednego, sympatycznego Pana ale przez długi czas jakoś specjalnie nie przywiązywałam do tego wagi. Ot, po prostu jakiś chłopak którego mijam raz w tygodniu o tej samej porze którego twarz jakoś mi się zapamiętała i jakoś wydaje się teraz znajoma. Myślę, że zapamiętałam go też dlatego że on też wydaje się wyłapywać mnie wzrokiem z tłumu....No i tak sobie patrzamy i patrzamy jak się widujemy (szkoda ze tak rzadko swoją drogą). Tylko że jakoś zaczęłam się łapać na tym że coraz częściej o nim myślę, zaciekawił mnie. Łapię się też na tym, że jakoś tak akurat w ten dzień zazwyczaj przykładam większą wagę do tego jak wyglądam no...dość owijania no chyba się zauroczyłam po prostu . Chciałabym go poznać, ale nie wiem jak. To raczej nie są halucynacje, wiem że on też na mnie zerka gdy mnie widzi, ale nie wiem czy się patrzy bo mu się też mogłam spodobać czy się patrzy bo ja się patrzę. Sama nie wiem co zrobić (i czy w ogóle coś zrobić), chociaż bardzo bym chciała się z nim zapoznać. Ogólnie zdania są chyba podzielone jeśli chodzi o ten pierwszy krok wykonany ze strony dziewczyny. Jedni uważają że nie ważne kto zagada, tylko jak. Inni że absolutnie bo to rola faceta i to uwłacza godności kobity. Ale tak szczerze panowie (jeśli jakiś pan to czyta), czy niby wszystko pięknie, ładnie z tym że dziewczyna może zagadać no aaaleee jednak wolicie gonić tego króliczka i podświadomie gdzieś tam Wam się wydaje że ona i tak już jest zdobyta? Jeśli chodzi o moje podejście do tego chłopaka to nie ma w tym żadnej ideologii typu "czuję że to ten jedyny". Po prostu bardzo jestem ciekawa jego osoby i chętnie bym go poznała ale zdobywanie zdobywaniem i na swoim miejscu powinno pozostać . Na razie mam zamiar go jeszcze trochę poobserwować, sprawdzić czy odwzajemni uśmiech. Ale jeśli dajmy na to dalej będzie się tak gapić, może nawet też uśmiechać (bo szczerze mówiąc nie pamiętam czy to robił do tej pory ani czy ja faktycznie się uśmiechałam do niego czy tylko gapiłam bo szczerze mówiąc jak go widzę to trochę stresa łapię i nie mam różowego pojęcia co moja facjata wtedy wyraża ) to czy zagadać do niego jakoś? A jeśli tak, to jak? Ktoś napisze pewnie żebym zapytała o godzinę. No ale co jeśli mi ją poda i pójdzie dalej? A ja będę rozkminiać czy mnie olał czy był zbyt zaskoczony. Bo gdyby mnie zapytał o godzinę chłopak który mi się podoba to pewnie bym ją jakoś wyjąkała i z wrażenia poszła sobie dalej. A może lepiej podejść i zwyczajnie w świecie przyznać że chyba się oboje na siebie gapimy i czy może nie fajnie byłoby się poznać bliżej ale na zasadzie luźnego spotkania a nie randki - tylko wiadomo, jakoś ładnie to ubrać w słowa nie tak jak napisałam to teraz . Będę wdzięczna za każdą opinię, nawet jeśli ktoś uzna to wszystko za cyrk i dziecinadę - może też mi to da do myślenia . Byle konstruktywnie poproszę.
Pozdrawiam