DeGie
Nowicjusz
- Dołączył
- 5 Marzec 2015
- Posty
- 5
- Punkty reakcji
- 0
Witam, Jestem 25 letnim mężczyzną. Odkąd pamiętam, zawsze byłem wstydliwy (jako dziecko, raczej nie wiele mówiłem w obecności dorosłych, kupienie sobie czegoś było niekiedy wyzwaniem), wrażliwy (łatwo współczułem innym, brałem sobie pewne rzeczy zbytnio do serca) no i, co mi nie przeszkadzało - "miałem swój świat" (dużo rysowałem, później pisałem wiersze itp), aczkolwiek nigdy się nie izolowałem i miałem wielu przyjaciół. Zawsze miałem nadzieje, że z wiekiem to się zmieni, jednakże nasiliło się to, do takiego stopnia, że dziś ciężko mi załatwić sprawy urzędowe, odbyć rozmowę o pracę, nawiązać znajomość z kobietą itp, Od razu wyobrażam sobie krytykę i krzywe spojrzenie względem mnie, ze strony rozmówcy. Uczucie towarzyszy mi nawet teraz gdy to piszę... Co raz łatwiej się rozczulam przy filmach czemu nie towarzyszy żadne depresja. Nie wiem czy to jakieś natręctwo, blokada, lęk, czy najzwyczajniej jestem zbyt krytyczny wobec siebie lub nadwrażliwy. Stres jest niekiedy tak silny, że objawia się bólami żołądka, totalnym rozkojarzeniem, szybkim biciem serca itp. Niekiedy nawet w sprawach błahych od razu to po mnie widać. Jest to na prawdę uciążliwe bo przez to wszystko sobie przekładam na później. Może wyolbrzymiam, ale może też ten stan rzeczy jest poważny, a ja po prostu nie mam porównania bo od zawsze taki byłem. Jest może jakiś sposób na zniwelowanie w sobie tej cechy do minimum? Nie chciałbym się faszerować jakimiś tabletkami na uspokojenie. Z góry dziękuje za komentarze i pozdrawiam!