Nadwrażliwość?

DeGie

Nowicjusz
Dołączył
5 Marzec 2015
Posty
5
Punkty reakcji
0
Witam, Jestem 25 letnim mężczyzną. Odkąd pamiętam, zawsze byłem wstydliwy (jako dziecko, raczej nie wiele mówiłem w obecności dorosłych, kupienie sobie czegoś było niekiedy wyzwaniem), wrażliwy (łatwo współczułem innym, brałem sobie pewne rzeczy zbytnio do serca) no i, co mi nie przeszkadzało - "miałem swój świat" (dużo rysowałem, później pisałem wiersze itp), aczkolwiek nigdy się nie izolowałem i miałem wielu przyjaciół. Zawsze miałem nadzieje, że z wiekiem to się zmieni, jednakże nasiliło się to, do takiego stopnia, że dziś ciężko mi załatwić sprawy urzędowe, odbyć rozmowę o pracę, nawiązać znajomość z kobietą itp, Od razu wyobrażam sobie krytykę i krzywe spojrzenie względem mnie, ze strony rozmówcy. Uczucie towarzyszy mi nawet teraz gdy to piszę... Co raz łatwiej się rozczulam przy filmach czemu nie towarzyszy żadne depresja. Nie wiem czy to jakieś natręctwo, blokada, lęk, czy najzwyczajniej jestem zbyt krytyczny wobec siebie lub nadwrażliwy. Stres jest niekiedy tak silny, że objawia się bólami żołądka, totalnym rozkojarzeniem, szybkim biciem serca itp. Niekiedy nawet w sprawach błahych od razu to po mnie widać. Jest to na prawdę uciążliwe bo przez to wszystko sobie przekładam na później. Może wyolbrzymiam, ale może też ten stan rzeczy jest poważny, a ja po prostu nie mam porównania bo od zawsze taki byłem. Jest może jakiś sposób na zniwelowanie w sobie tej cechy do minimum? Nie chciałbym się faszerować jakimiś tabletkami na uspokojenie. Z góry dziękuje za komentarze i pozdrawiam! :)
 

Hailie

Bywalec
Dołączył
17 Wrzesień 2010
Posty
475
Punkty reakcji
118
Często wzór naszego przyszłego życia jest kształtowany w dzieciństwie, ale istnienie pewnych schematów nie oznacza, że są bezkompromisowe. Najgorsze co zrobiłeś w sytuacji, gdy zaczęły Ci przeszkadzać, już zrobiłeś. A raczej nie zrobiłeś nic, bo liczyłeś na to, że coś się zmieni. Niestety, cytując klasyka "Od na d*pie siedzenia, nic się nie zmienia". Sam widzisz, teraz może być już tylko lepiej!
Przede wszystkim musisz zrozumieć, że wszystkie nasze "strachy" są wytworem umysłu, który próbuje komplikować nam życie. Ja też się bałam wielu rzeczy i gdy dochodziło do konfrontacji wychodziłam mu naprzeciw - to naprawdę wzmacnia. Po prostu trzeba robić niektóre rzeczy wbrew sobie. Ponadto Twoje argumenty, o tym co sobie ktoś pomyśli są bezpodstawne. To prawda, że ludzie nie akceptują zachowań innych od ich indywidualnych schematów postępowania, ale to nie znaczy wcale, że są złe. Nie należy przejmować się innymi (trzeba trzymać ich uwagi na dystans), tylko patrzeć na siebie i robić to co jest zgodne z naszym sumieniem. "Ok, szanuję Twoje zdanie, ale zrobię to co uważam za słuszne". Zawsze, w każdej dziedzinie życia wychodzę z tego założenia i nigdy się nie zawiodłam.
Widzę, że brak Ci pewności siebie i to może być przyczyną Twoich problemów. Ludzie mają różne sposoby na jej zbudowanie i czasem trzeba przebrnąć przez różne wizje by to zrozumieć. Mój sposób to sport, konkretnie bieganie. Niesamowicie dopala wewnętrznie. Poza tym filozoficzne koncepcje głoszą iż poprawa w jednej sferze powoduje podciągnięcie "nas całych" w górę. W tej kwestii mogę to potwierdzić.
Czasem nie należy walczyć z wiatrakami, ale drobne zmiany zawsze się przydadzą. Jesteś wrażliwy? A może po prostu wyjątkowy? :)
 

DeGie

Nowicjusz
Dołączył
5 Marzec 2015
Posty
5
Punkty reakcji
0
Zgodzę się. Wielokrotnie zetknąłem się z opiniami ludzi, których zdanie respektuję, mówiącymi, iż to jak wygląda życie dorosłego człowieka jest wypadkową tego jak wyglądało ono gdy ów człowiek był jeszcze dzieckiem. Szczególnie ważny jest okres do czwartego roku życia. Czas w naszym życiu którego raczej nie pamiętamy, ale to właśnie wtedy buduje się nasza podświadomość. Oczywiście dzieciństwo wspominam dobrze nawet jeśli źle rzutowało. Było minęło, skupiam się na tym co jest teraz.
Czytałem trochę artykułów, książek itp. na temat siły umysłu, tego jak można sobie coś wmówić i jak dzięki tej silę można to zmienić. Myślę, że moim problemem jest brak tej siły i tu nawiążę do mądrej wypowiedzi aktora Willa Smitha. Chodziło o to, iż właśnie bieganie jak mówisz sprawia, że kiedy myślisz, że nie pobiegniesz dalej to tak na prawdę możesz to zrobić, ale na ogół Ci się wydaje i to się przekłada na każde pole Twojego życia bo jeśli chcesz to pobiegniesz jeszcze i jeszcze. Czyż nie jest tak? :) Bieganie hartuje w człowieku cechę którą jest wytrwałość. :) Myślę, że może być tak, że nawet jakiejś niesamowitej książkowej wiedzy nie da się przełożyć na płaszczyznę praktyczną jeśli nie ma tego "portalu", a w tym przypadku jest to wytrwałość. Za dużo myślę, szukam minusów na siłę i się poddaję uciekając do "swojego świata" w którym to jest mi tak wygodnie i nawet świadomość tego nie wiele zmienia. Dziękuję za radę, jestem obecnie chory, ale kiedy wyzdrowieję na pewno zażyje trochę ruchu. :)
Co do negatywnej reakcji ludzi na moje zdanie, to jest ona uzasadniona bo rzeczywiście, niemal zawsze i w każdej kwestii moje zdanie jest... mówiąc delikatnie specyficzne i te właśnie reakcje może zakorzeniły we mnie schemat, mówiący mylnie, że jest coś ze mną nie tak. Lecz skoro jak widać, nie tylko ja myślę, że cudza akceptacja wcale nie jest najważniejsza to coś w tym jest. Jeszcze raz dziękuję. Jednak nawet takie internetowe wsparcie to zawsze coś. :) Pozdrawiam!
 
K

konwalia78

Guest
DeGie napisał:
Zawsze miałem nadzieje, że z wiekiem to się zmieni, jednakże nasiliło się to, do takiego stopnia, że dziś ciężko mi załatwić sprawy urzędowe, odbyć rozmowę o pracę, nawiązać znajomość z kobietą itp, Od razu wyobrażam sobie krytykę i krzywe spojrzenie względem mnie, ze strony rozmówcy. Uczucie towarzyszy mi nawet teraz gdy to piszę..
Czy myślałeś kiedykolwiek o wzięciu udziału w terapii grupowej? Trafia się na ową przez wizytę/wizyty u psychologa. Twoja reakcja po tym co napisałam może być podobna do mojej (absolutnie: NIE!) ale może po głebszym zastanowieniu się zainteresowałbyś się tematem? Ja na 3- miesięczną terapię trafiłam (dawno temu) trochę wbrew sobie, nakrzyczałam nawet na psychologa, że zamiast zająć się moim problemem wysyła mnie do grupy, gdzie ja się kompletnie nie czuję. Z domu wyszłam nieco potargana emocjonalnie i z rozstrojem nerwów stąd propozycja psychologa co do terapii. I choć z perspektywy czasu skłonna jestem twierdzić, że miała ona mały wpływ na moje życie to jednak właśnie tam dowiedziałam się o sobie mnóstwo pozytywnych rzeczy, których nie słyszałam od nikogo. Informacje zwrotne jakie otrzymałam od uczestników terapii pozwoliły mi na siebie spojrzeć łaskawym okiem i odkryć talent i potencjał. Na terapię trafiają ludzie z problemami i nikt tam nie patrzy na drugiego jak na oszołoma, wariata, dziwaka. Po czasie bycia ze sobą otwiarają się , zaczynają wracać do przeszłosci, płaczą, buntują się, i dokopują się do spraw , które kryją się pod warstwami pozornych usmiechów i zachowań. Wiele rzeczy dopiero wtedy zaczynają w sobie akceptować bo rozumieją, że nie wszystkiemu są winni i że jutrzejszy dzień a nawet już dzisijeszy zależy od nich. Gdy się rozliczą z przeszłoscią, zamykają ją i próbują zacząć życie :TU I TERAZ.

Ja tam nauczyłam się wypowiadać w większym gronie (miałam z tym problem sądząc że niewiele mam mądrego dopowiedzenia) i okazało się, że to, co mówię jest ciekawe i wywołuje emocje. Przez lata blokowania tego, co czuję i co myślę nauczyłam się milczeć i patrzeć na siebie przez pryzmat tego, co myślą o mnie inni ( szczególnie rodzina).
Zmierzam do tego, że człwoiek w pewnym momencie życia bardzo potrzebuje się przejrzeć w dobrych i życzliwych oczach innych ludzi by mógł odbić się od ziemi i rozwinąć skrzydła. I nawet jeśli podczas swojego lotu nie raz napotka na przeszkodę to będzie w nim zasiew tych, co spojrzeli na niego ludzkim wzrokiem i wyda to swój owoc.
Przyjdzie taki czas, że złośliwa krytyka, ironiczny uśmiech, poniżające słowa i zachowania odbiją się od Ciebie jak od ściany bo gdy pozwolisz sobie na szukanie prawdziwego siebie odnajdziesz tam dużo dobra i wiele potencjału.


I na pewno 4 lata początku życia człwoieka nie ma na niego decydującego wpływu. Wszystko jakoś zostawia na człwoieku swój ślad ale mocą swojej woli i wysiłku człwoiek może w każdej chwili zmienić kierunek swojego myslenia i postępowania.
Wracanie do przeszłości (dzieciństwo, wiek dorastania) powinno mieć w sobie intencję próby zrozumienia siebie, swoich zachowań, uczunków: nigdy usprawiedliwiania siebie.

https://www.youtube.com/watch?v=pgQbx-0Y0yY
 

DeGie

Nowicjusz
Dołączył
5 Marzec 2015
Posty
5
Punkty reakcji
0
No proszę, nie miałem pojęcia, że takie rzeczy mają miejsce też w Polsce. Oczywiście moja reakcja jest wiadoma "absolutnie: NIE!", aczkolwiek wezmę to pod uwagę jeśli inne pomysły zawiodą, a kieszeń pozwoli. Dziękuję za tę mądrą, ciekawą i rzeczową radę, na dodatek popartą własnym doświadczeniem! Zapamiętam. Pozdrawiam :)
 
I

ItaliaAmore

Guest
konwalia78 napisał:
I na pewno 4 lata początku życia człwoieka nie ma na niego decydującego wpływu. Wszystko jakoś zostawia na człwoieku swój ślad ale mocą swojej woli i wysiłku człwoiek może w każdej chwili zmienić kierunek swojego myslenia i postępowania.
Wracanie do przeszłości (dzieciństwo, wiek dorastania) powinno mieć w sobie intencję próby zrozumienia siebie, swoich zachowań, uczunków: nigdy usprawiedliwiania siebie.

https://www.youtube.com/watch?v=pgQbx-0Y0yY
zgadzam się z tymi slowami, to prawda wiele rzeczy nas warunkuje, ale zawsze czlowiek moze sie zmienic...
 
Do góry