Zasada szczęścia - Czy wiemy że małe staje się dużym a duże staje się małym

Cichy 3

Nowicjusz
Dołączył
3 Wrzesień 2010
Posty
47
Punkty reakcji
0
Czy zauważamy że jeżeli dążymy do dużych rzeczy to jesteśmy bardzo narażeni na porażkę i rozgoryczenie a jeżeli cieszymy się małymi to idziemy w stronę szczęścia.Dlaczego?Ponieważ mało kto osiągnie duży cel więc szansa rozczarowania jest wielka.A ludzie którzy potrafią cieszyć się małymi prozaicznymi rzeczami są skazani na wewnętrzny sukces.Tylko ilu ludzi potrafi zatrzymać swój pęd i zobaczyć urok porannej herbaty,miłych gestów i słów,spadających liści i innych małych rzeczy które mają swój urok.Ilu ludzi potrafi w taki miły i spokojny sposób budować wewnętrzne bogactwo szczęścia.Chyba niewielu.A ilu jest takich którzy w napięciu i pośpiechu biegną za swoimi wielkimi celami i marzeniami które później osiągają połowicznie a może nawet w mniejszym stopniu doświadczając smutku i złości.Pewnie wielu.Czy w takim razie nie żyjemy w środowisku obłąkanego stada na które nieliczni spoglądają z boku z politowaniem.Ale ilu ludzi potrafi wyrwać się ze stada,niewielu bo niewielu nie jest ciężko przestraszonych tym co inni sobie o nich pomyślą.
A Ty jesteś w stanie obłąkania czy wewnętrznego sukcesu...?Pewnie gdzieś pośrodku...mam nadzieję że bliżej wewnętrznego sukcesu.Bez względu gdzie jesteś pewnie warto popracować nad zbliżaniem się do pełnego wewnętrznego sukcesu.A jeżeli nie potrafisz to trudno pędź ze swoim stadem ale czasami zastanów się nad tym co tutaj napisałem.
 

Hailie

Bywalec
Dołączył
17 Wrzesień 2010
Posty
475
Punkty reakcji
118
Święta prawda. Ja od kiedy zaczęłam doceniać małe rzeczy (np. powiew wiatru, obecność zwierząt, poranne powitanie w kuchni) czuję się szczęśliwsza i bogatsza o pewne uczucia, których pozbawia się człowiek pędzący za sukcesem. Właśnie, ja bym to rozgraniczyła - szczęście i sukces. Są ludzie, dla których sukces nie jest najważniejszy, ale pomimo tego są szczęśliwi, bo odnajdują to szczęście w małych rzeczach.
Moim zdaniem nie warto gonić za czymś co tak naprawdę nie jest nam potrzebne i jest tylko powierzchowne (pieniądze, prestiż), ale na tym co rozwija nas wewnętrznie (hobby, kontakty z ludźmi, pomoc drugiemu człowiekowi). Oczywiście musimy pracować żeby żyć, ale nie wpadajmy w materializm i obsesję gromadzenia.
 
M

MacaN

Guest
A ja czuję, że zawsze gonię za czymś wielkim, ale nie potrafię się często skupic na szczegółach, które maja mnie do tego prowadzić i to jest źródło moich porażek. No tak, tylko później zawsze przychodzi taki moment " a co tam, już nie dam rady " i wtedy się poddaję jeśli chodzi o daną rzecz, ale... potem jest zaskoczenie, bo osiągam dużo większy wynik, niż się tego spodziewałem i wraca złość na samego siebie, czyli " a co by było idioto, gdybyś nie odpuścił ? "

W związku z powyższym uważam, że należy dążyć ślepo to naszego choćby najbardziej odległego celu, a jeśli będziemy do niego dążyć dostatecznie zawzięcie, to go osiągniemy.

Szczęście ? Dla mnie szczęściem byłoby zaspokojenie swoich potrzeb intelektualnych i przy okazji finansowych. Dla mnie szczęściem jest prestiż, który inni będą mogli tylko podziwiać. Jednak szczęściem jest dla mnie również wygranie ze samym sobą, z moimi wadami takimi jak brak systematyczności, pochopne podejmowanie decyzji, kiedyś za mała, ale dzis za duza pewność siebie oraz niedocenianie innych ludzi.

Natomiast nie jest dla mnie szczęściem " powiew wiatru ", osoba, która się do mnie uśmiechnie, miła rozmowa... Mam to wszystko na co dzień, to normalne. Nie odczułem natomiast " wyższego " poziomu tego szczęścia ( tzw. miłosci ) i to jest pewnie powodem, dla którego do niego nie dążę, ale to dobrze. Dlaczego ? Ponieważ mam jeszcze tę szansę spiąć się na studiach, olać wszystko inne i skupić się tylko na sukcesie. Gdy go osiągnę, będę się mógł wygodnie połozyć w jacuzzi na dachu mojego domu i pomyśleć, jak tu znaleźć miłość i te przyziemne źródło szczęścia. :) I hope.
 

princess_r

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2014
Posty
65
Punkty reakcji
1
Miasto
Wrocław
Nie uważasz, że skupianie się jedynie na sukcesie jest smutne? Osobiście nie chciałabym tak żyć, wolę jednak gonić życie, cieszyć się nim, a przy okazji realizować samą siebie, czy to zawodowo czy finansowo. To jest możliwe, chociaż nie ukrywam, że prawdopodobnie do niczego wielkiego w życiu nie dojdę, limuzynami jeździła nie będę, ale nie jest mi to potrzebne do szczęścia.

Wolę żyć w dostatku, na niezłym poziomie, ale mieć rodzinę, cieszyć się życiem. Nie dla mnie luksusy połączone z samotnością i indywidualizmem, przesiadywanie po 12 godzin w pracy. Wolę żyć spokojnie, ale szczęśliwie.
 

Cichy 3

Nowicjusz
Dołączył
3 Wrzesień 2010
Posty
47
Punkty reakcji
0
Ludzie pozbawieni wrażliwości nie mają innego wyjścia i muszą podążać za zewnętrznym sukcesem.Jeżeli nie robiliby tego po prostu poczuliby pustkę.Wydaje im się że czują powiew wiatru a tak naprawdę to tylko wiatr na nich wiele a oni nic specjalnego wtedy nie czują.W zasadzie to nie ma nic głupiego w podążaniu za sukcesem zewnętrznym pod warunkiem że osiąga go się bez wewnętrznych napięć oraz smutków i bez doświadczania wewnętrznej porażki.W przeciwnym razie można zostać co najwyżej takim Michaelem Jacksonem i jemu podobnym czyli zewnętrzny sukces i wewnętrzna porażka.Osobiście wolę być szczęśliwy niż bogaty i uzależniony od pieniędzy bez których niektórzy nie potrafią żyć.Choć jeżeli przyjdą do mnie pieniądze to ich nie wyrzucę tylko nie zamierzam za nimi biegać jak byłyby jakimś wielkim szczęściem.
 
M

MacaN

Guest
princess_r napisał:
Nie uważasz, że skupianie się jedynie na sukcesie jest smutne?
Nie, uważam, że to może otworzyć zupełnie nowe możliwości w życiu. Natomiast skupianie się jedynie na sukcesie z całą pewnością jest trudne.

Przeraża mnie myśl, że czas upływa coraz szybciej i pomimo tego, że niedługo stuknie mi dopiero 20, to ani się obejrzę - będzie 25, a to dopiero koniec studiów i rozpoczęcie życia. Następnie 5 lat wdrażania się w system pracy, itd. i zaczynam żyć w wieku... 30 lat ? I co ? 10 lat później będę mógł oglądać " 40 latka " i załamać się myślą, że " bliżej jest, niż dalej ".

Przepraszam, ale nie potrafię się pogodzić z myślą, że zanim się obejrzę, trzeba będzie dla mnie kopać dół i zrobię wszystko, by w międzyczasie zostać zapamiętanym na długo i przez jak największą liczbę ludzi.
 

Cichy 3

Nowicjusz
Dołączył
3 Wrzesień 2010
Posty
47
Punkty reakcji
0
MacaN napisał:
Przepraszam, ale nie potrafię się pogodzić z myślą, że zanim się obejrzę, trzeba będzie dla mnie kopać dół i zrobię wszystko, by w międzyczasie zostać zapamiętanym na długo i przez jak największą liczbę ludzi.


Naprawdę zwrócenie na siebie uwagi to coś co wystarczy do szczęścia?Przecież to jest objaw kompleksów?Bardzo często celebryci są motywowani takimi kompleksami.
Domyślam się jednak że nie chcesz być tylko sławną osobą która przeżyje życie w kompleksach(szczęścia to raczej nie daje,można zostać najwyżej takim tam Michaelem Jacksonem lub inną podobną ofiarą życiową) i zamierzasz dokonać czegoś pożytecznego.
 

princess_r

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2014
Posty
65
Punkty reakcji
1
Miasto
Wrocław
MacaN napisał:
Przeraża mnie myśl, że czas upływa coraz szybciej i pomimo tego, że niedługo stuknie mi dopiero 20, to ani się obejrzę - będzie 25, a to dopiero koniec studiów i rozpoczęcie życia. Następnie 5 lat wdrażania się w system pracy, itd. i zaczynam żyć w wieku... 30 lat ? I co ? 10 lat później będę mógł oglądać " 40 latka " i załamać się myślą, że " bliżej jest, niż dalej ".

Przepraszam, ale nie potrafię się pogodzić z myślą, że zanim się obejrzę, trzeba będzie dla mnie kopać dół i zrobię wszystko, by w międzyczasie zostać zapamiętanym na długo i przez jak największą liczbę ludzi.
A mnie na przykład przeraża takie spojrzenie na świat. Dużo bardziej obawiałabym się tego, że stuknie mi 25, 30 potem 40 lat, a ja wciąż będę gnała za sukcesem i pieniędzmi, nie mając u boku osób które kocham i na których mi zależy. Czy "zaczynanie żyć" wiąże się dla Ciebie z odpowiednim statusem majątkowym, społecznym? Ja "żyję" (w Twoim tego słowa znaczeniu) mimo, że pieniędzy wiele nie mam, ot tyle by spokojnie się utrzymać i pozwolić sobie czasami na małe szaleństwa, ale z osobą za którą dałabym się pokroić, mając rzeszę fantastycznych znajomych i przyjaciół, których nie zamieniłabym na nic innego. Z dwóch dróg tu przedstawionych, zdecydowanie wybieram tą, którą podążyłam.
 
M

MacaN

Guest
princess_r napisał:
Czy "zaczynanie żyć" wiąże się dla Ciebie z odpowiednim statusem majątkowym, społecznym?
Poniekąd. Chodzi o stan, w którym możesz robić tylko to, na co masz ochotę i nie ma naturalnych przeszkód, które Ci staną na drodze.



Cichy 3 napisał:
Naprawdę zwrócenie na siebie uwagi to coś co wystarczy do szczęścia?Przecież to jest objaw kompleksów?
Nie. Chodzi raczej o zrobienie dla świata czegoś, co uczyni moje życie sensownym. Jaki sens będzie ono miało, jeśli po prostu urodzę się, przeżrę to, co jest mi dane przeżreć i umrę ? Muszę dać coś od siebie, spowodować, że w przeciwieństwie do większości moje życie odbije się na przyszłych pokoleniach. To również swego rodzaju hołd dla ewolucji, a także dla człowieka, który uświadomił nam jej istnienie :)



Cichy 3 napisał:
zamierzasz dokonać czegoś pożytecznego.
Pożyteczne to subiektywne słowo. Dla Ciebie pożyteczne będzie wynalezienie lekarstwa na raka, dla pana z naprzeciwka zmiana ustroju na świecie, dla terrorysty będzie to zbudowanie bomby atomowej.

Ja myślę raczej o czymś, co można nazwać wielkim. Nie ważne, w którą stronę to pójdzie. Niech to będzie tylko w mojej głowie.
 

Hailie

Bywalec
Dołączył
17 Wrzesień 2010
Posty
475
Punkty reakcji
118
MacaN napisał:
Nie. Chodzi raczej o zrobienie dla świata czegoś, co uczyni moje życie sensownym. Jaki sens będzie ono miało, jeśli po prostu urodzę się, przeżrę to, co jest mi dane przeżreć i umrę ?
Muszę dać coś od siebie, spowodować, że w przeciwieństwie do większości moje życie odbije się na przyszłych pokoleniach. To również swego rodzaju hołd dla ewolucji, a także dla człowieka, który uświadomił nam jej istnienie
To bardzo szlachetnie, ale musisz wziąć pod uwagę to w jakim świetle stawiasz obecnie zwykłych ludzi, którzy codziennie po prostu chodzą do pracy aby tylko zarobić na chleb. Myślisz, że życie tych ludzi jest bezsensowne? Hm, różnie się w życiu dzieje a my żyjemy w takim systemie, że dzięki takim ludziom spełniają się marzenia niektórych marzycieli takich jak Ty...czego oczywiście Ci życzę, jednak wiem z doświadczenia, że priorytety z wiekiem się zmieniają. W momencie, gdy zaczynasz podejmować decyzje samodzielnie i często stanowić o losie innych (wcale nie mam na myśli rodziny, którą musisz utrzymać) Twój świat zmienia się niepostrzeżenie, ale na tyle by zweryfikować priorytety. Nie masz jeszcze 20 lat, więc jeszcze sporo trudnych decyzji przed Tobą, które mogą wpłynąć na przyszły światopogląd. Też kiedyś myślałam, że mój jest stabilny i nie do ruszenia. Cóż, życie weryfikuje.
Mam tylko jedną radę. W trakcie dążenia do swojego celu nie zapomnij o małych rzeczach, które wypełniają nasze życie, bo nigdy nie wiadomo czy dzisiejsze, czułe spojrzenie matki nie będzie ostatnim gestem jakiego od niej doświadczysz. "Zycie choć piękne tak kruche jest, zrozumiał ten co otarł się o śmierć."
 

Cichy 3

Nowicjusz
Dołączył
3 Wrzesień 2010
Posty
47
Punkty reakcji
0
MacaN napisał:
Ja myślę raczej o czymś, co można nazwać wielkim. Nie ważne, w którą stronę to pójdzie. Niech to będzie tylko w mojej głowie.



Mam nadzieję że wiesz iż często małe rzeczy przyniosły światu dużo,dużo więcej dobrego niż wielkie rzeczy szczególnie tych którzy chcieli zaistnieć jako ktoś nieprzeciętny.
 

princess_r

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2014
Posty
65
Punkty reakcji
1
Miasto
Wrocław
Hailie, trudno się z Tobą nie zgodzić. Z czasem priorytety się zmieniają. Ja także kiedyś myślałam, że będę dokonywać niesamowitych czynów, zostanę sportowcem, którego zapamiętają na lata. Życie zweryfikowało moje marzenia bardzo szybko i teraz cieszę się z tego co mam. Że w ogóle mogę trenować, chociaż z wielkiej kariery, z takich czy innych względów, nic nie zostało.

Dobrze jest mieć marzenia, ale trzeba ostrożnie do nich podchodzić. Pamiętaj, mierz wysoko, ale i uważaj, bo im wyżej mierzysz, tym boleśniejszy będzie ewentualny upadek.

Dla mnie, większym "bohaterem" jest matka utrzymująca samotnie trójkę dzieci, niż ktoś, kto wynajduje coraz to nowe rzeczy.
 
M

MacaN

Guest
princess_r napisał:
Dla mnie, większym "bohaterem" jest matka utrzymująca samotnie trójkę dzieci, niż ktoś, kto wynajduje coraz to nowe rzeczy.
Być może, ale obiektywnie patrząc ta druga osoba rozwija cywilizację.

Priorytety może się i zmieniają, ale jak ktoś się uprze, to wiadomo :) Uważam, że lepiej spaść z wysoka i mieć świadomość tego, że próbowało się wejść na mount everest, niż zdobyć pagórek, który codziennie od początku życia widzieliśmy z okna naszego pokoju ;)
Cichy 3 napisał:
Mam nadzieję że wiesz iż często małe rzeczy przyniosły światu dużo,dużo więcej dobrego niż wielkie rzeczy szczególnie tych którzy chcieli zaistnieć jako ktoś nieprzeciętny.
Tylko lepiej dla psychiki człowieka jest wiedzieć, że dokonało się czegoś, albo jest się kimś :)
 

Cichy 3

Nowicjusz
Dołączył
3 Wrzesień 2010
Posty
47
Punkty reakcji
0
Najwięksi są Ci którzy potrafią zapomnieć o sobie ale to najwyższa szkoła jazdy więc nie próbuj tego.
W chwili obecnej dokonaj czegoś i zostań kimś.Być może kiedyś w przyszłości będziesz w stanie spróbować wyższej szkoły jazdy.
 

princess_r

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2014
Posty
65
Punkty reakcji
1
Miasto
Wrocław
Cichy 3 napisał:
Najwięksi są Ci którzy potrafią zapomnieć o sobie ale to najwyższa szkoła jazdy więc nie próbuj tego.
Właśnie o to chodzi. Najwięksi są Ci, którzy potrafią odrzucić własne dobro i poświęcić się w sprawie innych. I na szczęście, coraz więcej zaczyna się o takich ludziach mówić.

Dążenie do sukcesu jest ważne, ale jak patrzę na Twoje wpisy, to jest jakaś obsesja bycia kimś wielkim. Nie sądzę aby to było coś tak bardzo dobrego.

Lepiej, w moim odczuciu, jest z sukcesem dokonywać małych rzeczy i pomóc niewielkiej grupie osób (jak chociażby opieka nad rodziną), niż spalić plany pomocy całej cywilizacji. Pamiętaj, że od małych kroków zaczynają się zawsze wielkie kroki. Można to porównać w taki sposób jak ty to zrobiłeś. Żeby wejść na Mount Everest, najpierw musisz trenować. A gdzie lepiej można poćwiczyć jak nie na pagórku za oknem?
 
M

MacaN

Guest
princess_r napisał:
Właśnie o to chodzi. Najwięksi są Ci, którzy potrafią odrzucić własne dobro i poświęcić się w sprawie innych. I na szczęście, coraz więcej zaczyna się o takich ludziach mówić.
Mówi i robi tak większość, bo są za słabi na osiągnięcie czegoś więcej, więc zawsze wykręcają kota ogonem i twierdzą, że " poświęceją swoje dobro w imię innych " jak tak wszyscy się poświęceją, to ja się pytam - gdzie są Ci " inni " ?



princess_r napisał:
Żeby wejść na Mount Everest, najpierw musisz trenować. A gdzie lepiej można poćwiczyć jak nie na pagórku za oknem?
Tak. Trzeba trenować. W szkole, a później w domu przed książkami, a następnie w terenie oraz w praktyce. To są te małe kroki.



Cichy 3 napisał:
Najwięksi są Ci którzy potrafią zapomnieć o sobie ale to najwyższa szkoła jazdy więc nie próbuj tego.
Tak jak napisałem - moim zdaniem to wymówka słabych. Owszem, to twierdzenie jest prawdziwe, ale pod jednym warunkiem - masz możliwość osiąghnięcia wielkiego celu, już go trzymasz w garści i wtedy się poświęcasz. Tylko... ile wtedy warte jest Twoje dotychczasowe życie ? Nic.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Tja, cieszenie się małymi rzeczami to dobra wymówka, żeby nic od siebie nie wymagać <_<
 

Hailie

Bywalec
Dołączył
17 Wrzesień 2010
Posty
475
Punkty reakcji
118
Hauser napisał:
Tja, cieszenie się małymi rzeczami to dobra wymówka, żeby nic od siebie nie wymagać <_<
Możesz dokładnie sprecyzować co masz na myśli, bo jakoś nie wydaje mi się by jedno wykluczało drugie.
 
M

Mother Russia

Guest
Cichy 3 napisał:
Czy wiemy że małe staje się dużym a duże staje się małym
Nic mi o tym nie wiadomo, pierwsze słyszę. Skłonny jestem twierdzić, iż jest to nieco kretynoidalna teza. Wybacz.
 

princess_r

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2014
Posty
65
Punkty reakcji
1
Miasto
Wrocław
Nie przemawia do mnie Twój sposób rozumowania, ale każdy ma swój. Różnica charakterów. Dla mnie jedne rzeczy są ważne, dla Ciebie inne, nie ma co się jendak spierać, kto ma rację, bo ta jak tyłek, każdy ma swoją.

Hailie, Hauser napisał to chyba w trochę ironicznym tonie w odpowiedzi do wypowiedzi MacaNa. ;)
 
Do góry