7 lat i wyprawa na drugi koniec świata, po to, żeby zostać z niczym..

VoiteQ

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2014
Posty
10
Punkty reakcji
0
Witam Państwa serdecznie,

Nie wiem czy to najlepszy kanał do przekazywania informacji, ale czuje wewnętrzną potrzebę wyrzucenia pewnych kwestii, a być może świeże spojrzenie doświadczonych użytkowników sprawi, że poczuję się lepiej lub będę miał przynajmniej jakiś plan działania na najbliższych kilka tygodni.

Rozpocznę od samego początku. Znałem ją od dziecka, mieszkaliśmy od siebie w odległości 1 km. Chodziliśmy do tej samej szkoły podstawowej, później gimnazjum. Było między nami młodzieńcze zauroczenie, ale później jakoś to minęło. Ona też wtedy 13-14 letnia dziewczynka interesowała się nie tylko mną, więc dałem sobie spokój. Po 3 latach zaczęliśmy ze sobą pisać, rozmawiać, ale ja nie byłem jakoś zainteresowany kontaktem. Poźniej pod wpływem emocji i alkoholu zadzwoniłem do niej o 3 nad ranem. Ona odebrała i się ze mną spotkała. Przez blisko 3 h rozmawialiśmy - była innym człowiekiem - dojrzalszym, mądrzejszym, chciałem zobaczyć, w którą ta chemia, która była kiedyś może pójść. Myślę o tym teraz i płaczę..

Idąc dalej zaczęliśmy się ze sobą spotykać. To była klasa maturalna, a po niej oboje wyjechaliśmy do Krakowa, aby studiować. Przez pierwszy rok studiów mieszkaliśmy oddzielnie, ale potem doszedłem do wniosku, że skoro to ma być moja przyszła partnerka to konieczne jest, aby zamieszkać razem, żeby zobaczyć jak to będzie wyglądać między nami, kiedy będziemy się widzieć na co dzień. Bywało lepiej, bywało gorzej. Mieszkaliśmy razem przez blisko 4 lata. Wzloty, upadki, kłótnie, ale ciągle przy tym trwaliśmy. Po zakończeniu studiów oboje znaleźliśmy pracę i zaczęliśmy zastanawiać się nad przyszłością. Oboje wiedzieliśmy, że w Polsce nie ma dla nas zbyt wielkich perspektyw. Rozmawialiśmy o tym, gdzie wyjechać. Ja proponowałem Norwegię, Anglię, Niemcy. Ona powiedziała, że jak mamy gdzieś wyjechać, to żeby było ciepło. W końcu padło na Australię. Pół roku załatwiania, ogromny nakład czasu, energii i pieniędzy. Udało się - wyjechaliśmy do Australii, gdzie walczyliśmy o swoją przyszłość. Oboje po tygodniu znaleźliśmy pracę - ona w zawodzie, ja jako pracownik fizyczny, ale liczyło się tylko, żeby zarobić, mieć na życie i na potencjalną kolejną wizę. Wiele przejść tam także, ale koniec końców, ja znalazłem trochę lepszą pracę, ona w swojej zaczęła zarabiać więcej i skłoniliśmy jej pracodawcę, żeby nas zasponsorował tzn. uzyskalibyśmy wizę stałego pobytu i świat stanął by przed nami otworem. Oczywiście między nami nadal bywało lepiej i gorzej. Dla mnie dużym problemem była zmniejszająca się ilość stosunków seksualnych, ale myślę sobie tak, moja partnerka pracuje, zarabia więcej niż ja, chodzi do szkoły, gdyż była to jeszcze wiza studencka, wraca do domu i przygotowuje posiłki, nie mogę oczekiwać dużo, bo ona i tak bardzo dużo robi i walczy. Bywałem niemiły i niezadowolony, myślę, że można by powiedzieć, że nie byłem do końca w porządku, ale później, jak w jednej z ostatnich rozmów o tym rozmawialiśmy, to oboje uznaliśmy, że to przez moją pracę - była to ciężka fizyczna robota przez blisko 14 miesięcy, nie zrozumcie mnie źle, wiem, że są ludzie w gorszych warunkach, natomiast zmierzam do tego, że będąc w Polsce miałem pracę w klimatyzowanym biurze. Ona bardzo dużo opowiadała mi o swojej pracy i starałem się jej wysłuchać, ja o swoich problemach wolałem nie mówić, przez to, że ona miała dużo na swojej głowie. Mieliśmy potem jedną rozmowę, gdzie powiedziała, że potrzebuje pomocy. Niechętnie, ale zgodziłem się na mycie łazienki i odkurzanie mieszkania. Ona chciała wychodzić na plaże w każdy weekend, ja byłem zmęczony i wolałem posiedzieć w domu i obejrzeć film czy sobie pograć.
Zmierzając do końca, 3 tygodnie temu powiedziała, że chce ze mną porozmawiać, wspomniała coś o zakończeniu związku, nie wziąłem tego na poważnie, to było w piątek. W niedzielę znowu rozmawialiśmy i wtedy do mnie dotarło - jak frontal na twarz, jak grom z jasnego nieba. Ona mówi to na prawdę. Zaczęła mówić, że założyła sobie nowe konto i że przeleje tam część pieniędzy i że będzie się rozglądać za nowym mieszkaniem. Spakowałem swoją walizkę, powiedziałem jej w emocji, że nie chce jej więcej widzieć i że złamała mi serce. Na następny dzień jak ochłonąłem napisałem do niej, że chciałbym porozmawiać. Powiedziała mi, żebym przyszedł na obiad. Powiedziałem jej, że ją kocham, że dla mnie w tym momencie nie liczy się wiza ani pieniądze, tylko ona, że to był nasz wspólny wyjazd i że to razem mieliśmy tworzyć tu przyszłość. Ona dała mi wyraźnie do zrozumienia, że to koniec, powiedziała, że juz straciła cierpliwość i że się jej nie chce. Że myślała, o tym, żeby zakończyć to wcześniej ale nie miała odwagi i nie dawałem jej powodów. Złamała mi serce, powiedziałem, że w takim wypadku wracam do kraju. Ona stwierdziła, żebym nie podchodził do tego tak emocjonalnie, żebym pomyślał o swojej przyszłości. Przekonała mnie. Przez następne 2 tygodnie mieszkaliśmy razem, ale możecie sobie wyobrazić, jak to wyglądało. W tym czasie próbowałem oporządzić w domu. Rozmawialiśmy o trochę o tym co się wydarzyło, ale ani przez moment nie dała po sobie poznać, żeby to był błąd z jej strony. Na weekendy wychodziła i spotykała się ze swoimi koleżankami i parą gejów. Nie mogłem się z tym pogodzić, ale mówię sobie, muszę walczyć. Zapisałem się na zajęcia krav magi, zacząłem biegać, chciałem przez weekendy pójść na jakiś wolontariat. Po czym w zeszłą środę tj. 5.11.2014, powiedziała, że przeze mnie może nie dostać wizy, że w jej pracy dowiedzieli się, że nie jesteśmy razem (o czym szefa poinformował jej współpracownik, któremu opowiedziała cała historię) i jak to usłyszałem, to powiedziałem, że nie będę dla niej przeszkodą już w niczym, zabookowałem bilet i następnego dnia wyleciałem z Sydney. Od tygodnia jestem w domu w Polsce. Ale nie mogę o niej zapomnieć. Była świetną gospodynią domową, dobrze gotowała, mieliśmy wspólne plany, z seksem było różnie, ale cały czas sobie mówiłem miłość to nie tylko seks, miłość to trwanie razem w największych trudnościach i wszystko na nic...
Mam 24 lata, złamane serce i nie mogę zapomnieć. To jak jątrząca się rana. Próbowałem z nią rozmawiać, ale to nie ma sensu. Racjonalnie podchodząc wiem, że to koniec. Ale co można poradzić na serce. Jeżeli mielibyście jakieś pytania dodatkowe, które mogłyby Wam zrozumieć coś więcej, to piszcie.
 

dodektrn

Nowicjusz
Dołączył
6 Sierpień 2009
Posty
81
Punkty reakcji
0
Wiek
33
A ja myslalem,ze w moim przypadku jak zerwala po 3latach zwiazku smsem to masakra. Szczerze powiedziawszy z tego co napisales to nic takiego zlego w waszym zwiazku sie nie dzialo (w moim zreszta tez),moze jest jakas ukryta przyczyna albo taka o ktorej nie napisales :) bo jezeli nie to ewidentnie dziewczyna sama nie wie czego chce,a wspolny wylot az do Australii chyba musial o czyms swiadczyc.
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Według mnie za szybko odpuściłeś.
Twoja partnerka mogła przechodzić jakiś kryzys.


VoiteQ napisał:
Dla mnie dużym problemem była zmniejszająca się ilość stosunków seksualnych,
Już wtedy było coś nie tak. Ok , można mieć gorszy dzień,tydzień, ale nie miesiąc , pół roku.

Od dłuższego czasu wkradło się jakieś nieporozumienie, może liczyła , że się domyślisz, będziesz chciał z nią porozmawiać. A że tego nie zrobiłeś, urządziła "poważną rozmowę". Nie zauważyłeś u niej dziwnego zachowania w ciągu ostatniego miesiąca, dwóch ?
 

VoiteQ

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2014
Posty
10
Punkty reakcji
0
RainQueen napisał:
Według mnie za szybko odpuściłeś.
Twoja partnerka mogła przechodzić jakiś kryzys.

Skoro tak uważasz, to co Twoim zdaniem mogłem zrobić, kiedy dała mi wyraźnie do zrozumienia, że to koniec i całość planów, które razem ustaliśmy poszły w nicość. Mam świadomość tego, jak pod ogromną presją była z każdej strony i może rzeczywiście powinienem był zrobić więcej, ale z drugiej strony co Twoim zdaniem byłoby zachowaniem, które ona mogłaby uznać za wyrażające chęć powrotu?

Dla mnie dużym problemem była zmniejszająca się ilość stosunków seksualnych,
Już wtedy było coś nie tak. Ok , można mieć gorszy dzień,tydzień, ale nie miesiąc , pół roku.

Od dłuższego czasu wkradło się jakieś nieporozumienie, może liczyła , że się domyślisz, będziesz chciał z nią porozmawiać. A że tego nie zrobiłeś, urządziła "poważną rozmowę". Nie zauważyłeś u niej dziwnego zachowania w ciągu ostatniego miesiąca, dwóch ?
Co masz na myśli mówiąc dziwne zachowanie? Wracała z pracy, spędzała trochę więcej czasu na telefonie, bo miała prywatnych klientów, o których rozmawiała ze swoim współpracownikiem, przez pewien czas po całym zajściu myślałem, że to może on jej namieszał w głowie, ale im dłużej sobie to analizuję, to ani razu nie było takiej sytuacji, żeby została dłużej w pracy, albo żeby chowała komórkę czy coś w tym stylu - nie wiem co jeszcze mogą robić kobiety, które chciałyby coś ukryć. Pytałem ją o to trzykrotnie - czy jest ktoś inny i za każdym razem odpowiedź była taka sama. Wiesz mnie najbardziej zabolało to, że ona tak z marszu przeszła do tego, jakby to 7 lat było 1 tygodniem. Myślę, że z tym nie mogę się najbardziej pogodzić. Jak coś innego przychodzi Ci do głowy, to pytaj. Wiem, że muszę ruszyć do przodu, natomiast ta sprawa daje mi dużo do myślenia. Rozmawiałem z moją mamą na ten temat - ona poza tym, że bardzo się na nią zdenerwowała, bo jej rodzina niewiele nam pomogła z załatwieniem wizy, to nazwała to syndromem niewolnicy tzn. ona pracowała, robiła wszystko w domu. nie miała większego wsparcia z mojej strony i doszła do wniosku, że ma to już gdzieś. Może to to, nie wiem.. Pytam, szukam odpowiedzi, rozmawiam z różnymi ludźmi, każdy powie coś nowego.
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
VoiteQ napisał:
Co masz na myśli mówiąc dziwne zachowanie?
Jakieś fochy , niedopowiedzenia.



VoiteQ napisał:
Ona chciała wychodzić na plaże w każdy weekend, ja byłem zmęczony i wolałem posiedzieć w domu i obejrzeć film czy sobie pograć.
Myślę , że tu główny problem. Kobieta potrzebuje od czasu gdzieś wyjść z partnerem, chce poczuć się kobieco i takie inne pierdoły.Może miała ochotę poprzeżywać jakieś romantyczne chwile. Uważam, że zaniedbaliście to. W sumie to Ty , bo nie chciałes nigdzie wychodzić tylko siedzieć w domu. Ok , miałeś ciężką pracę ,ale raz na jakiś czas mogłeś sprawić jej przyjemność.
Wydaje mi się, że ona wpadła w rutynę; praca , dom , obiad sprzątanie i tak w kółko. I dziw się, że nie miała ochoty na seks . Kobieta to nie maszyna , chce by o nią dbać, troszczyć się itd. Jesteście tacy młodzi, a żyliście jak stare małżeństwo. Miała tego po prostu dość. I to nie jest dziwne, nikt w tym wieku nie chce chyba żyć jak robot.
Zauważ , że ona nawet próbowała z Tobą rozmawiac, a nic to nie dało. Dlatego zdecydowała się na taki krok. Na pewno było jej ciężko, ale może nie miała już siły rozmawiać ,tłumaczyć.
 

VoiteQ

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2014
Posty
10
Punkty reakcji
0
RainQueen napisał:
Co masz na myśli mówiąc dziwne zachowanie?
Jakieś fochy , niedopowiedzenia.



VoiteQ napisał:
Ona chciała wychodzić na plaże w każdy weekend, ja byłem zmęczony i wolałem posiedzieć w domu i obejrzeć film czy sobie pograć.
Myślę , że tu główny problem. Kobieta potrzebuje od czasu gdzieś wyjść z partnerem, chce poczuć się kobieco i takie inne pierdoły.Może miała ochotę poprzeżywać jakieś romantyczne chwile. Uważam, że zaniedbaliście to. W sumie to Ty , bo nie chciałes nigdzie wychodzić tylko siedzieć w domu. Ok , miałeś ciężką pracę ,ale raz na jakiś czas mogłeś sprawić jej przyjemność.
Wydaje mi się, że ona wpadła w rutynę; praca , dom , obiad sprzątanie i tak w kółko. I dziw się, że nie miała ochoty na seks . Kobieta to nie maszyna , chce by o nią dbać, troszczyć się itd. Jesteście tacy młodzi, a żyliście jak stare małżeństwo. Miała tego po prostu dość. I to nie jest dziwne, nikt w tym wieku nie chce chyba żyć jak robot.
Zauważ , że ona nawet próbowała z Tobą rozmawiac, a nic to nie dało. Dlatego zdecydowała się na taki krok. Na pewno było jej ciężko, ale może nie miała już siły rozmawiać ,tłumaczyć.
Myślę, że możesz mieć rację. Tylko priorytetem było odłożenie środków finansowych na wizę i kreowanie wspólnej przyszłości. Oboje żyliśmy oszczędnie. Pamiętam, że kiedyś powiedziała, że nie pamięta kiedy ostatni raz dostała ode mnie kwiaty, nie wiem, może to rzeczywiście ma znaczenie. Ja chciałem więcej namiętności i pasji w tym związku, ale jak to zrobić, kiedy nie uprawiasz seksu, a nie robisz tego dlatego, że partner jest zmęczony, bo ma za dużo na głowie - błędne koło.

Nie zrozum mnie źle, nie próbuję się usprawiedliwiać, ale cały czas jestem na etapie, że skoro jest się ze sobą tyle lat i planuje się budować wspólną przyszłość to są rzeczy ważne i ważniejsze. Najwyraźniej będzie to dla mnie lekcja na przyszłość i być może te 7 wspólnie spędzonych lat to będzie najlepsza lekcja jaką otrzymałem od życia, pomimo tego, że jeszcze jest bardzo gorzka.

Myślę, że możesz mieć rację, bo to koresponduje z wersją mojej mamy, natomiast czy uważasz, że w obliczu takiej sytuacji, ja obecnie w Polsce, ona nadal w Sydney, za miesiąc sama składa aplikację wizową i najprawdopodobniej tam zostanie, jest coś co jeszcze można zrobić?

Dziękuję za Twój komentarz do tej pory.
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
VoiteQ napisał:
Myślę, że możesz mieć rację. Tylko priorytetem było odłożenie środków finansowych na wizę i kreowanie wspólnej przyszłości.
Priorytety priorytetami, ale miłość trzeba pielęgnować , a Ty to zaniedbałeś.
VoiteQ napisał:
Oboje żyliśmy oszczędnie. Pamiętam, że kiedyś powiedziała, że nie pamięta kiedy ostatni raz dostała ode mnie kwiaty, nie wiem, może to rzeczywiście ma znaczenie.
Ma. Gdy człowiek wpada w taką monotonie , nawet nie wie kiedy życie przestaje go cieszyć i liczą się właśnie takie drobne gesty , by choć na chwilę zapomnieć o codzienności i zapaść się w ramionach ukochanego. Czekoladki i jakiś kwiatek to nie majątek.
VoiteQ napisał:
Ja chciałem więcej namiętności i pasji w tym związku, ale jak to zrobić, kiedy nie uprawiasz seksu, a nie robisz tego dlatego, że partner jest zmęczony, bo ma za dużo na głowie - błędne koło.
Namiętności i pasji ? przed komputerem ? "Na kobietę, którą nigdy nie boli głowa ,a gdy boli ma ibuprom trzeba sobie zasłużyć" Odsyłam do tematu : http://www.forumowisko.pl/topic/131539-rada/ i wypowiedzi Avior.
VoiteQ napisał:
Nie zrozum mnie źle, nie próbuję się usprawiedliwiać, ale cały czas jestem na etapie, że skoro jest się ze sobą tyle lat i planuje się budować wspólną przyszłość to są rzeczy ważne i ważniejsze.
Nie doceniałeś swojej kobiety,a ona się starała, dlatego wyszło tak, jak wyszło.
VoiteQ napisał:
jest coś co jeszcze można zrobić?
Myślę, że jeżeli napiszesz jej, że wiesz jaki popełniłeś błąd ( nie doceniałeś jej , nie dbałeś o nią, o związek) i że bardzo tego żałujesz , dopiero teraz to zauważyłeś itd. to może jest jeszcze jakaś szansa na odzyskanie jej. Napisz , że do niczego jej nie zmuszasz , ale bardzo ją kochasz i Ci na niej zależy i bardzo chcesz spróbować jeszcze raz. Dodaj też , że zrozumiesz jeżeli nie będzie chciała się wiązać, wiesz, że nie było jej dobrze przy Tobie , że zachowywałeś się egoistycznie.
Nie naciskaj , pozwól jej podjąć decyzję. Jeżeli nie będzie chciała być z Tobą , daj jej spokój i zacznij życie od nowa.


VoiteQ napisał:
Dziękuję za Twój komentarz do tej pory.
Nie ma za co :)
 

VoiteQ

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2014
Posty
10
Punkty reakcji
0
Myślę, że masz rację i dlatego to do mnie wraca, bo czuję, że gdzieś zjebałem.. Szkoda. Zrobię tak, jak mówisz, ale bez wiary w powodzenie tej misji. Dziękuję za szczere rady.
 

VoiteQ

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2014
Posty
10
Punkty reakcji
0
RainQueen napisał:
Nasunęła mi się jeszcze jedna rzecz, bo w toku naszej dyskusji winą zostałem obarczony ja za całokształt. To ja nie starałem się wystarczająco dużo, to ja za mało dbałem, to ja za mało pomagałem.
Tydzień przed tym, jak o wszystkim mi powiedziała byliśmy na 2-dniowej wycieczce w Newcastle, odwiedzić kangury w Morisett, a następny dzień spędziliśmy w klubie winiarskim, gdzie kupiliśmy kilka butelek wina i piwa i zjedliśmy najdroższy obiad w naszej długoletniej historii związkowej. Jak ustosunkujesz się do tego?
Nie zrozum mnie źle - wiem, że chcesz mi pomóc, o ile się da, ale zarówno Ty, jak i ona dość szybko mnie przekreśliłyście, co o tym sądzisz?
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Hmm , a jak długo nie wychodziliście razem , nie licząc tej ostatniej wycieczki ?


VoiteQ napisał:
zarówno Ty, jak i ona dość szybko mnie przekreśliłyście
Ona mówiła Ci co jest nie tak , a Ty nie zareagowałeś , pracowała , sprzątała, gotowała - nie doceniałeś jej. Chciała żeby ktoś ją docenił , wspierał. Nie było takiej możliwości bo Tobie samemu było ciężko. W waszym związku zabrakło szczerej rozmowy o tym jak się czujecie i czego oczekujecie.
Ona chciała się rozerwać, a nie czuć jak kura domowa , a Ty z kolei chciałeś odpocząć. Nie było równowagi.
 

VoiteQ

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2014
Posty
10
Punkty reakcji
0
RainQueen napisał:
Hmm , a jak długo nie wychodziliście razem , nie licząc tej ostatniej wycieczki ?


zarówno Ty, jak i ona dość szybko mnie przekreśliłyście
Ona mówiła Ci co jest nie tak , a Ty nie zareagowałeś , pracowała , sprzątała, gotowała - nie doceniałeś jej. Chciała żeby ktoś ją docenił , wspierał. Nie było takiej możliwości bo Tobie samemu było ciężko. W waszym związku zabrakło szczerej rozmowy o tym jak się czujecie i czego oczekujecie.
Myślę, że były takie rozmowy, gdyby ich nie było, to nie bylibyśmy tak daleko tylko we dwoje, z dala od bliskich i przyjaciół. I jak rozumieć argument - chciałam to już dawno skończyć, ale nie miałam odwagi i nie dawałeś mi powodów?



Ona chciała się rozerwać, a nie czuć jak kura domowa , a Ty z kolei chciałeś odpocząć. Nie było równowagi.


I czy to Twoim zdaniem po 7 latach związku jest wystarczający powód, żeby zrobić to co zrobiła?
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
VoiteQ napisał:
I jak rozumieć argument - chciałam to już dawno skończyć, ale nie miałam odwagi i nie dawałeś mi powodów?
Już od dłuższego czasu coś jej nie pasowało w Waszym związku, ale nie wiedziała, jak Ci to powiedzieć .
Skoro "nie dawałeś jej powodów" to znaczy, że albo u niej wypaliło się uczucie , albo ma kogos na oku.
 

VoiteQ

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2014
Posty
10
Punkty reakcji
0
RainQueen napisał:
I jak rozumieć argument - chciałam to już dawno skończyć, ale nie miałam odwagi i nie dawałeś mi powodów?
Już od dłuższego czasu coś jej nie pasowało w Waszym związku, ale nie wiedziała, jak Ci to powiedzieć .
Czyli dochodzimy do magicznego momentu, że miałem się domyślić? :D
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Domyślać to się mogłeś ,odkąd w sypialni zaczęło się psuć :p
Może ktoś wzbudził jej zainteresowanie , a że u Was w związku nie grało, skorzystała.
 

VoiteQ

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2014
Posty
10
Punkty reakcji
0
RainQueen napisał:
Domyślać to się mogłeś ,odkąd w sypialni zaczęło się psuć :p
Może ktoś wzbudził jej zainteresowanie , a że u Was w związku nie grało, skorzystała.
I to co teraz mówisz jest przykre. Bo dla mnie 7 lat razem coś znaczyło, a skoro bazując na Twoim doświadczeniu, a myślę, że możemy bo jesteś zasłużoną użytkowniczką Deszczowa Królowo, byłoby prawdą, jak perfidną istotą jest kobieta, kiedy Ty jesteś w porządku. Nie jesteś księciem z bajki, nie rozpieszczasz jej prezentami, ciężko pracujesz i walczysz o lepsze jutro, w zamian dostaniesz to, że kobieta się zainteresuje innym, gdzie lojalność, gdzie jakieś wartości? Fajnie, że wywiązała się taka dyskusja, może to otworzyło mi oczy na pewne kwestie. I jak zapewne możesz się teraz domyślić - rozmowy były, bo ja drążę temat, jeżeli komuś coś nie pasuje.
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
RainQueen napisał:
Hmm , a jak długo nie wychodziliście razem , nie licząc tej ostatniej wycieczki ?
Ponawiam pytanie.



VoiteQ napisał:
I to co teraz mówisz jest przykre.
Ale może prawdziwe. Musisz brać różne opcje pod uwagę.


VoiteQ napisał:
Fajnie, że wywiązała się taka dyskusja, może to otworzyło mi oczy na pewne kwestie.
W tej wiadomości do niej , możesz też napisać , że jeżeli jest ktoś inny to chcesz wiedzieć. Nie będziesz miał pretensji, tylko chcesz szczerości, bo chyba Ci się to należy po 7 latach związku.
 

VoiteQ

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2014
Posty
10
Punkty reakcji
0
RainQueen napisał:
Hmm , a jak długo nie wychodziliście razem , nie licząc tej ostatniej wycieczki ?
Ponawiam pytanie.



VoiteQ napisał:
I to co teraz mówisz jest przykre.
Ale może prawdziwe. Musisz brać różne opcje pod uwagę.


VoiteQ napisał:
Fajnie, że wywiązała się taka dyskusja, może to otworzyło mi oczy na pewne kwestie.
W tej wiadomości do niej , możesz też napisać , że jeżeli jest ktoś inny to chcesz wiedzieć. Nie będziesz miał pretensji, tylko chcesz szczerości, bo chyba Ci się to należy po 7 latach związku.
RainQueen napisał:
Hmm , a jak długo nie wychodziliście razem , nie licząc tej ostatniej wycieczki ?
Ponawiam pytanie.



VoiteQ napisał:
I to co teraz mówisz jest przykre.
Ale może prawdziwe. Musisz brać różne opcje pod uwagę.


VoiteQ napisał:
Fajnie, że wywiązała się taka dyskusja, może to otworzyło mi oczy na pewne kwestie.
W tej wiadomości do niej , możesz też napisać , że jeżeli jest ktoś inny to chcesz wiedzieć. Nie będziesz miał pretensji, tylko chcesz szczerości, bo chyba Ci się to należy po 7 latach związku.
Wychodziliśmy rzadko, raz na 2-4 tygodnie. Różnie bywało, czasem przychodzili do nas Ci koledzy geje, czasem my szliśmy do nich. Na plażę nie lubiłem chodzić, ale od czasu do czasu się zmusiłem.

Jakbyś wcześniej troszkę uważnie przeczytała to zapytałem ją trzykrotnie wprost - za każdym razem odpowiedź była taka sama. Raz nawet zażartowała na ten temat, że skoro my tak rzadko uprawiamy seks i ona jak to kiedyś określiła nie potrzebuje tego do szczęścia, to gdzie by miała jeszcze czas na drugiego faceta - w co sumie jestem skłonny uwierzyć. W sumie jak mam być szczery to tematyka seksu od zawsze była problematyczna, nie tylko w ostatnim okresie, tylko jakoś sam w sobie dusiłem moje wybujałe potrzeby w imię miłości i tego co budowałem - cały czas liczyłem, że jak dobije 30-35 lat to obudzi się w niej kuguar :)
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
VoiteQ napisał:
Jakbyś wcześniej troszkę uważnie przeczytała to zapytałem ją trzykrotnie wprost - za każdym razem odpowiedź była taka sama.
Co innego pytać jeszcze podczas związku, a co innego w liście "pożegnalnym".


VoiteQ napisał:
tylko jakoś sam w sobie dusiłem moje wybujałe potrzeby w imię miłości i tego co budowałem
A może nie trzeba było tego dusić , tylko ją odpowiednio zachęcić? ;) Może czuła się nieatrakcyjna, albo coś równie głupiego i kobiecego :p


VoiteQ napisał:
cały czas liczyłem, że jak dobije 30-35 lat to obudzi się w niej kuguar
Hyhy, to jeszcze byś sobie poczekał, a jeszcze jakby wpadło dziecko w między czasie , to juz w ogóle mógłbyś zapomnieć o zbliżeniu. ;)
 

VoiteQ

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2014
Posty
10
Punkty reakcji
0
RainQueen napisał:
Jakbyś wcześniej troszkę uważnie przeczytała to zapytałem ją trzykrotnie wprost - za każdym razem odpowiedź była taka sama.
Co innego pytać jeszcze podczas związku, a co innego w liście "pożegnalnym".


VoiteQ napisał:
tylko jakoś sam w sobie dusiłem moje wybujałe potrzeby w imię miłości i tego co budowałem
A może nie trzeba było tego dusić , tylko ją odpowiednio zachęcić? ;) Może czuła się nieatrakcyjna, albo coś równie głupiego i kobiecego :p


VoiteQ napisał:
cały czas liczyłem, że jak dobije 30-35 lat to obudzi się w niej kuguar
Hyhy, to jeszcze byś sobie poczekał, a jeszcze jakby wpadło dziecko w między czasie , to juz w ogóle mógłbyś zapomnieć o zbliżeniu. ;)
Zapytałem ją wprost, nie tylko w liście pożegnalnym, zresztą to nic nie zmienia. Myślałem, że już znalazłem odpowiedź, a im dłużej z Tobą rozmawiam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że nie dowiem się co tak naprawdę się stało. Bo w to, że można się odkochać po 7 latach z dnia na dzień nie uwierzę.
Myślę, że moja ostateczna konkluzja będzie taka - że dałem dupy w pewnych kwestiach, mogłem zachować się bardziej jak mężczyzna, ale jeśli ona darzyłaby mnie tym samym uczuciem, którym ja wciąż ja darzę, choć coraz mniej z każdym mijającym dniem, to wciąż bylibyśmy razem.
 
Do góry