Obojętność

Gosialaudy

Nowicjusz
Dołączył
4 Sierpień 2011
Posty
15
Punkty reakcji
0
Witam,
Byłam w kilku związkach wcześniej i zawsze przy spotkaniu z mężczyzną, była tak zwana iskra, dreszcz. Teraz gdy się z nim spotykam z Panem P. to, gdy mnie chwyci za rękę nic zupełnie nie czuję, on także ale jest nam ze sobą dobrze.
Trochę to dziwne, bo cały czas wyszukujemy w naszej relacji powodów do tego aby się nie angażować. Pięć lat temu, byłam nim bardzo zauroczona, jednak on w tym czasie miał dziewczynę, a ja za niedługo poznałam chłopaka z którym byłam 4 lata. Jakoś tak wyszło, że coś mi się popsuło i wiedziałam, że on pracuje w serwisie, więc napisałam. To było bardzo dziwne jak się spotkaliśmy, ręce nam drżały (w senie ze stresu), porozmawialiśmy chwilę, potem napisał następnego dnia, czy bym nie chciała z nim pojechać na imprezę. Zgodziłam się, było naprawdę miło. Zbudowaliśmy potężny mur między sobą, bo nikt nie chciał czegoś więcej, Mamy wspólnych znajomych, on się obawiał reakcji mojego byłego, że co będzie jak się dowie (ja wiem, że nic). Ja natomiast reakcji jego przyjaciela z którym wynajmuje mieszkanie, gdyż ten przyjaciel był kiedyś we mnie bardzo zakochany, a ja nie potrafiłam się wkręcić w tą relację. Od razu zaznaczę, że nie mamy oporów jeśli chodzi o rozmowę, oboje jesteśmy szczerymi osobami. Dwa tygodnie temu zapytał mnie, czy wielu moich znajomych się pyta czy jesteśmy razem, tak bardzo dużo osób widzi, że coś się między nami dzieje, ale my tego nie czujemy. Dziwne to jest, czujemy chęć bycia ze sobą, ale to na pewno nie jest to.
Jednak wczoraj nastąpił przełom, lubimy się ze sobą spotkać na weekendzie i rozmawiać długo. Jenak tak jak zwykle mam śmiałość do mężczyzn, tak przez ten cały czas jak się spotykaliśmy unikałam kontaktu wzrokowego. Wczoraj on mnie właśnie pierwszy raz złapał za rękę, bał się tego, może to trochę co piszę wydaje się takie niedojrzałe, ale mam 22 lata i kilka związków, gdzie to ja zwykle robiłam ten pierwszy krok. Nie zależy mi na nim tak jak wcześniej na chłopakach. Myślałam, ze na ręce się skończy jednak przytuliliśmy się do siebie i także wczoraj mnie pocałował. Łoł nagle wszystkie mury runęły, żadnego skrępowania, pełny relaks.

Dobrze się czujemy ze sobą i widzimy pełno zalet w sobie nawzajem, ale są w naszej głowie pytania, co teraz? Czy to ma w ogóle sens, wiem że uczucie nie przyjdzie. Jedyne co może się pojawić to pożądanie. Spotykamy się tylko na weekendy, bo jesteśmy z 2 różnych miast. Tak jak wczoraj to określiliśmy, to taki stan między nami znajomości, która daje nam przyjemność z bycia z drugą osobą i tyle. Moje koleżanki powtarzają mi, że potrzeba czasu i to jest prawda, jednak robić sobie nadzieje? Nie chcemy nikomu mówić, ze coś jest między nami, skoro nic nie czujemy. Także idziemy w zaparte przed sobą, ale chcemy spędzać każdą wolną chwilę, może jakieś rady co o tym myśleć, ktoś miał podobnie.
 

gojita

Nowicjusz
Dołączył
18 Wrzesień 2014
Posty
16
Punkty reakcji
2
Po co? Nie ma ognia, nie ma sensu. Jest dla ciebie nudny, przewidywalny, szukacie akceptacji ludzi wokół zamiast skupić się na tym czego sami od siebie oczekujecie. Sama piszesz, że nie zależy ci tak jak zależało na innych. Samo przyjdzie? Może. A może sex friend?
 
B

Blancos

Guest
A moim zdaniem ma to bardzo, bardzo duży sens.

To, czego Ci brakuje - czyli ta "iskra", "chemia", "motylki w brzuchu" to nie miłość, ale zakochanie. Prosto mówiąc - efekt wyrzutu fenyloetyloaminy, dopaminy, adrenaliny i kilku innych substancji przez odpowiednie organy, które stymulują mózg do odczuwania ekscytacji i innych doznań emocjonalnych, które same w sobie żadnego znaczenia na dłuższą metę nie mają, ponieważ jako procesy patologiczne i destabilizujące pracę organizmu, prędzej czy później ulegną wygaszeniu. Tak więc, bez względu z jakim facetem będziesz w końcu nadejdzie taki moment, gdzie ta "iskra" się wypali. I co wtedy?

Sprawa jest tutaj prosta - jeżeli uważasz tego faceta za dobrego człowieka, jeżeli on dobrze Cię traktuje, jeżeli przyjemnie spędzacie razem czas, ufasz mu, dobrze wam się rozmawia, czujesz się przy nim doceniona i bezpieczna... to daj temu szansę. Jeżeli uczucie przyjdzie to fajnie, jeżeli nie... Być może z czasem dojdziesz do wniosku, że posiadanie takiej osoby, na którą zawsze możesz liczyć, która jest Ci bliska i z którą jest Ci dobrze jest dla Ciebie na tyle ważne, że te uczucie nie jest wcale do szczęścia potrzebne?

I weź poprawkę na jedno - na poprzednich partnerach niby zależało Ci bardziej i niby była ta "iskra", tak? No to dlaczego nie jesteście dalej? Coś się wypaliło, coś się popsuło, kłóciliście się, ktoś kogoś zdradził, był nie fair... Opcji jest wiele. Niezależnie od tego, jakie były powody - nie jesteście dalej, bo "czegoś" brakowało. Wniosek: ta "iskra" i te "uczucia" to najwidoczniej nie są tym "czymś", co jest potrzebne, aby związek przetrwał i był udany, a kto wie, może ta wasza relacja właśnie to "coś" już ma?

Szanse warto dać. Nikt nie każe Ci przecież od razu brać z nim ślub i robić dzieci, prawda? Moja rada - bądź z nim szczera. Powiedz mu, że Ci na nim zależy i chcesz z nim być, ale nie jesteś w nim jakoś szaleńczo zakochana i nie wiesz, czy bez tej "iskry" ta chęć bycia razem przetrwa, ale chcesz spróbować. Otwartość i szczerość przede wszystkim. A potem - spróbuj i zobacz, jak wyjdzie.

P.S. Znam parę takich związków, gdzie na początku nie było tej "iskry", "chemii", czy jak chcesz to zwać - z moich obserwacji wynika, że z reguły są bardziej zgodne i trwałe niż te z wielkimi uczuciami. Może dlatego, że tworzą je ludzie dobrani, a nie losowo zakochane w sobie jednostki?
 

gojita

Nowicjusz
Dołączył
18 Wrzesień 2014
Posty
16
Punkty reakcji
2
@up: cała twoja wypowiedź ma sens, ale takie usilne próby bycia razem 'bo może uczucie przyjdzie z czasem' pachnie desperacją.



Wniosek: ta "iskra" i te "uczucia" to najwidoczniej nie są tym "czymś", co jest potrzebne, aby związek przetrwał i był udany
Nie generalizowałbym. To, że autorka ma takie a nie inne doświadczenia z facetami nie oznacza, że 'iskra' i 'uczucia' są zbędne, że lepiej chłodno kalkulować i się nie przejechać - trochę to takie wygodnictwo - a moim zdaniem nie o to w życiu chodzi.
 

Gosialaudy

Nowicjusz
Dołączył
4 Sierpień 2011
Posty
15
Punkty reakcji
0
W sumie Blancos, to myślimy cały czas o sobie i wspieramy się nawzajem :) I my rozmawialiśmy już na ten temat, dajemy sobie czas, szanse na rozwój zdarzeń. To jest właśnie coś innego niż dotychczas, albo w związkach ktoś na siłę mnie trzymał, albo ja próbowałam ratować, coś co nie miało najmniejszego sensu. Może czas zacząć od przyjaźni, nigdzie się nam nie spieszy. Teraz jak sobie przez te pare dni myślałam o tej relacji, to przypomniało mi się jak na mnie patrzył, gdy poprosił ktoś mnie inny do tańca, oczy zdradzają wiele, dlatego tak unikałam kontaktu wzrokowego, aby nie dać się schwytać. Chyba już powoli się wkręcamy, nawet mój były mi powiedział że coś mu się zdaje, że coś się dzieje w mojej głowie i się bardzo pogodna zrobiłam i kto to jest? he he

Jak na ten czas to znajomość w której nie czuję żadnego ograniczenia (oczywiście są pewne zasady, których się nie przekracza), co mi się bardzo podoba. Szczerość to podstawa, nie mamy tematów tabu przed sobą, widocznie tak ma być abym poznała inną stronę relacji kobieta-mężczyzna. Może dodam jeszcze, że cieszę się dość sporym powodzeniem u płci przeciwnej i dziś jadąc autobusem przysiadł się do mnie pewien chłopak, gadaliśmy, śmialiśmy się i nagle złapał mnie za rękę, szok dreszcz przeszedł, a w głowie, ej to głupie nie znasz człowieka i nie chcesz kontynuować tej relacji, bo ktoś już o tobie myśli i ma pełen szacunek do twojej osoby, tak sobie myślę, że to super że takie mam nastawienie i jednak powoli coś się we mnie rodzi. Oderwałam rękę szybko, tak mi było głupio.

Gojita może to pójście na łatwiznę, ale jakoś tak robimy, że wszystko raczej sobie komplikujemy. Zakładając że się nie uda, bo to tylko weekendy, inne podejście do wiary i jeszcze jeden element zielsko jego. To jest pierwsza taka sytuacja, gdzie nie chcę gadać o nas dopóki nie będę pewna, choć podobno, mając kogoś za żonę, męża nikt nie jest pewny swojego wyboru, zawsze pojawia się dylemat.
 

yesmer

Nowicjusz
Dołączył
12 Maj 2011
Posty
350
Punkty reakcji
17
Komplikujecie sobie, bo to nie jest takie proste. Tak jak napisał Blacos. Motylki w brzuszku. Każdy mój związek się na tym opierał i nic z niego nie wynikło pozytywnego. Gdybym, nie nauczył się wyciągać wniosków z porażek to dalej bym popełniał ten sam błąd. Ujmę to tak. Jeśli on Cię pocałował, a Ty nie odsunęłaś się od niego, to znaczy, że w gruncie rzeczy tego chciałaś. Po prostu nie zastanawiaj się nad tym, nie próbuje tego analizować, szukać sensu. W gruncie rzeczy zakochanie jest szalenie racjonalne. Hormony przejmują władzę, ogarniają nas enzymy i jak mawiał Al Pacino w Adwokacie Diabła, nie ma żadnej różnicy pomiędzy miłością, a zjedzeniem tabliczki czekolady. Dwoje ludzi nie jest ze sobą z racjonalnych pobudek. Przeciwnie z kompletnie irracjonalnych. Po co Ci ta racjonalna chemia? Jest Ci dobrze? Czujesz się bezpieczna? Czego więcej potrzebujesz?
 

Gosialaudy

Nowicjusz
Dołączył
4 Sierpień 2011
Posty
15
Punkty reakcji
0
Witam,
Powracam z wieściami, trochę czasu upłynęło od kiedy napisałam z zapytaniem co robić. Więc tak nie odpuściliśmy, postanowiliśmy zaryzykować i wejść w tą relację. Jak teraz jest?
Hmm od miesiąca jestem jego narzeczoną :D tak to już jest w sumie to może i dobrze, że nic nie czuliśmy na początku, jednak to potrzeba bliskości i jak się później okazało wspaniale przeżyty czas zbliżył nas niesamowicie. Przy nim czuję się najpiękniejszą kobietą, a on jak twierdzi w końcu możemy poczuć czym jest prawdziwa miłość. Za rok ślub i wspólne życie, także czasem jednak nie warto odpuszczać, bo to inne to właśnie może być znak, że to właśnie ten :D
 
Do góry