Bóg istnieje ?

kazaniamp3

Nowicjusz
Dołączył
18 Sierpień 2008
Posty
17
Punkty reakcji
0
Może jakieś dowody dla duchowo ślepych :)

Jest bo innii są ślepi mnie raczej kiepsko przekonuje :)
 

Frasunek

Nowicjusz
Dołączył
26 Marzec 2014
Posty
622
Punkty reakcji
10
To nie jego problem, że Ty się będziesz smażył w piekle, bo jesteś ślepy duchowo.
 

7Teen

Nowicjusz
Dołączył
18 Wrzesień 2012
Posty
355
Punkty reakcji
2
Wiek
46
Miasto
New York
kazaniamp3 napisał:
Może jakieś dowody dla duchowo ślepych :)

Jest bo innii są ślepi mnie raczej kiepsko przekonuje :)
Najbardziej przekonujące są duchowe prawdy, które możemy znaleźć w Słowie Bożym.

Jestem pewien że o tym już wiesz; Bóg jest duchem ale my jesteśmy cieleśni. Tak więc, aby znaleźć prawdę o Bogu, musimy zagłębić się w źródle duchowym. A co jest źródłem duchowym? Biblia. Pismo w oryginalnych językach jest pierwotnym źródłem. Ale ludzkość będąc cielesna, wyszukuje cielesnych rzeczy, by znaleźć Boga.

Bóg nie chciał, aby wszyscy zrozumieli Biblię. Biblia jest pełna ukrytej prawdy. Prawdy, które muszą być wyszukane, jak srebro i złoto jest odkryte z ziemi. To dlatego Chrystus mówił w przypowieściach.
Nie poto aby łatwiej zrozumieć rzeczy, ale aby uczynić je bardziej trudne dla tych z naturalnymi oczami i uszami do zrozumienia.

(Ew. Mateusza 13, Biblia Tysiąclecia)
(10) Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali: Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich?
(11) On im odpowiedział: Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano.
(12) Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma.
(13) Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją.
(14) Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza: Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie.
(15) Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.
(16) Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą.

(1 list do Koryntian 2, Biblia Tysiąclecia)
(10) Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego.
(11) Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży.
(12) Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych.
(13) A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha, przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha.

Przekonać osobę do wiary w Boga jest niemożliwe dla człowieka. Sam tylko Bóg może to zrobić.


Frasunek napisał:
To nie jego problem, że Ty się będziesz smażył w piekle, bo jesteś ślepy duchowo.
Uważam, że jest wystarczająco dużo dowodów biblijnych aby stwierdzić, że świat w którym żyjemy, jest piekłem wymienionym w Biblii.
 

kazaniamp3

Nowicjusz
Dołączył
18 Sierpień 2008
Posty
17
Punkty reakcji
0
Frasunek napisał:
To nie jego problem, że Ty się będziesz smażył w piekle, bo jesteś ślepy duchowo.
Rozumiem do czego zmierzasz
Hmm mnie martwi, że wśród katolików i protestantów (nawróconych w oazach i nowo-narodzonych w zborach) czasami brakuje miłości o smażeniu w piekle usłyszysz od jednych a od drugich o czyśćcu (w co niewierze). Brak treści życia i uczynków o których mówił Chrystus. Wielkie słowa: "O Bogu" a życia moralnego (z Bogiem) Brak. Właśnie to powinno najlepiej świadczyć bo ślepoty u tak zwanych prawdziwie wierzących dużo zaświadczysz :)
 

inherentny

Geniu Loci
Dołączył
19 Grudzień 2012
Posty
270
Punkty reakcji
13
Miasto
kraków
Co za bezsensowny wątek...Katolicy nie potwierdzą istnienia Boga, bo nigdy go nie widzieli, a ateiści nie zaprzeczą bo nie mają jak wyjaśnić tzw. cudów. Dziękuję i do widzenia.
 

kazaniamp3

Nowicjusz
Dołączył
18 Sierpień 2008
Posty
17
Punkty reakcji
0
inherentny napisał:
Co za bezsensowny wątek...Katolicy nie potwierdzą istnienia Boga, bo nigdy go nie widzieli, a ateiści nie zaprzeczą bo nie mają jak wyjaśnić tzw. cudów. Dziękuję i do widzenia.



Aleś błysnął :wink: U ha ha. Dla każdego wierzącego jest istotne czy Bóg istnieje. Potwierdzam, że Bóg był widziany !! W Postaci Jezusa Chrystusa. Piszą o tym 4 nie zależne ewangelie. Jak Jezus udowodnił, że jest Bogiem wyciął niezły numer zawstydził wszystkich, Mahomet, Buda nie zmartwychwstali a Jezus to zrobił (taki mały dowód na Boskość) . Gdybym nie wierzył to bym nie pisał.
Cała tradycja Kościoła katolickiego i Pismo Święte mówi o tym, że Bóg istnieje.


Ateisci argumętują cuda np. samowyleczeniem a nie Bogiem :wink: .
 

asudal

Nowicjusz
Dołączył
1 Sierpień 2014
Posty
4
Punkty reakcji
1
Twierdzić, że Biblia jest dowodem na istnienie boga, to tak jakby twierdzić że książki o Harrym Potterze są dowodem na istnienie Voldemorta :wink:
 

kazaniamp3

Nowicjusz
Dołączył
18 Sierpień 2008
Posty
17
Punkty reakcji
0
asudal napisał:
Twierdzić, że Biblia jest dowodem na istnienie boga, to tak jakby twierdzić że książki o Harrym Potterze są dowodem na istnienie Voldemorta :wink:
Biblia była pisana na przestrzeni wielu wieków przez wielu ziomków :). Mądrych i mniej mądrych mimo tego jest spójna i logiczna (dla mnie natchniona). Stanowi to jakiś dowód. Wracając np. tylko do Jezusa o nim piszą także źródła pozabiblijne. Historia pozabiblijna potwierdza część wydarzeń mających miejsce w Biblii. No tak .. aaaaa co z Harrym lubię gościa :) I racja jest taka, że nie można brać dosłownie wszystkiego co w tej księdze jest zapisane. Pierwszych ksiąg np. mojżeszowych do słownie nie powino się brać(mówię tylko za siebie) ale to co piszę ma raczej przekaz moralny (duchowy).

Bywają też dowody pozabiblijne bazujące
np. logice itd.
 

Frasunek

Nowicjusz
Dołączył
26 Marzec 2014
Posty
622
Punkty reakcji
10
kazaniamp3 napisał:
Biblia była pisana na przestrzeni wielu wieków przez wielu ziomków :). Mądrych i mniej mądrych mimo tego jest spójna i logiczna (dla mnie natchniona)
Biblia nie jest spójna.

kazaniamp3 napisał:
Stanowi to jakiś dowód
Nie stanowi to żadnego dowodu.

kazaniamp3 napisał:
Wracając np. tylko do Jezusa o nim piszą także źródła pozabiblijne.
Jako o człowieku.

kazaniamp3 napisał:
Historia pozabiblijna potwierdza część wydarzeń mających miejsce w Biblii.
Jakie wydarzenia masz na myśli?


kazaniamp3 napisał:
Bywają też dowody pozabiblijne bazujące
np. logice itd.
Nie ma takich dowodów.
 

kazaniamp3

Nowicjusz
Dołączył
18 Sierpień 2008
Posty
17
Punkty reakcji
0
Biblia nie jest spójna


Udowodnij, że nie jest spójna i zaprzecza sama sobie śmiało :021: Z Chęcią zrewiduje soje poglądy



Spójność uuu
Nie stanowi to żadnego dowodu.
To dlaczego w sądzie spójność zeznań jest taka ważna :310: ?

Wracając np. tylko do Jezusa o nim piszą także źródła pozabiblijne.
Jako o człowieku.
Wybacz jak ktoś nie wierzy w Jezusa to nie będzie o nim pisał jako o Bogu całkiem logiczne.
Nie jest to argument przeciwko Boskości Jezusa raczej oczywista oczywistość.

kazaniamp3 napisał:
Historia pozabiblijna potwierdza część wydarzeń mających miejsce w Biblii.
Jakie wydarzenia masz na myśli?
np. wpisz sobie w google: ŁOPATA ARCHEOLOGA POTWIERDZA BIBLIĘ



kazaniamp3 napisał:
Bywają też dowody pozabiblijne bazujące
np. logice itd.
Nie ma takich dowodów.

JAK DASZ RADĘ TO PRZECZYTAJ DO KOŃCA:
Albert Einstein: - Bóg nie stworzył zła. LOGICZNA ARGUMĘTACJA

- Pozwólcie, że wyjaśnię wam problem jaki nauka ma z religią.
Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym
studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak.
- A Ty - jesteś dobry czy zły?
- Wedlug Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości - Ach tak, Biblia!
- A po chwili zastanowienia dodaje:
- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy, że znasz chorą i cierpiącą
osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie?
Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Wiec jesteś dobry...!
- Myślę, że nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie,
jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale
Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej - Nie pomaga, prawda? Mój
brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o
uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to
pytanie?
Student nadal milczy, wiec profesor dodaje
- Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda? - aby dać studentowi chwile
zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk
wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak... jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada - Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze
synu - czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze ...
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył
Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Wiec kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył
również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także
i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie
okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?
Student drżącym głosem odpowiada - Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie - Kto je stworzył? -
wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po
audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby - Czy wierzysz w
Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny
otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze.
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może
wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem
Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia,
nauka twierdzi ze Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoja wiarę.
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka
napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwile, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło,
ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak
ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem.
Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza
(zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła – nie potrafimy
osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w
przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej
273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają
energie lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła.
Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do
opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w
jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest
przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kacie ktoś upuścił
pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak
ciemność?
- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie
ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem
czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło,
migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie
to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo
ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby,
potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry
semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego
rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek
jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie – wyjaśnia
student - twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i
zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać
pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego
zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie
poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że
śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć
nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem
życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi
odpowiedzieć - czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie
jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w
jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr,
naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych i nie
jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to
przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacja, nie
wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim
razie bardziej kaznodzieja niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim
poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student
rozgląda się po sali - Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana
profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał
mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową
metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym
szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka
mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma
szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się
trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi
niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi
powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło? Niezbyt pewny odpowiedzi
profesor mówi - Oczywiście że istnieje. Dostrzegamy je przecież każdego
dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W
całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na świecie. Przecież te
zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako
zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność
i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia
braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w momencie, kiedy
człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem
braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło...
 

Frasunek

Nowicjusz
Dołączył
26 Marzec 2014
Posty
622
Punkty reakcji
10
kazaniamp3 napisał:
Udowodnij, że nie jest spójna i zaprzecza sama sobie śmiało Z Chęcią zrewiduje soje poglądy
Napisałem, że nie jest spójna i wcale nie musisz zmieniać swoich poglądów, bo sam dzielisz Biblię na bajki, których nie należy rozumieć dosłownie i dowody na to, że Bóg istnieje, podział ten wcale nie wynika z samej Biblii.

kazaniamp3 napisał:
To dlaczego w sądzie spójność zeznań jest taka ważna ?
Bo brak spójności znaczy, że coś jest tak. Sama spójność nie znaczy nic, bo nawet rzecz w 100% zmyślona może być spójna.
kazaniamp3 napisał:
Wybacz jak ktoś nie wierzy w Jezusa to nie będzie o nim pisał jako o Bogu całkiem logiczne.
Nie rozmawiamy o wierze, ale o dowodach. To, że coś niebiblijnego wspomina, że żył sobie jakiś Jezus nie jest żadnym dowodem na jego boskość.


kazaniamp3 napisał:
np. wpisz sobie w google: ŁOPATA ARCHEOLOGA POTWIERDZA BIBLIĘ
Nie wpiszę, bo nie mam ani czasu ani ochoty na przeglądanie jakieś nawiedzonych stronek i odgadywanie co miałeś na myśli. O wiele prościej będziesz jak napiszesz jakie wydarzenie z Biblii jest potwierdzone.

kazaniamp3 napisał:
JAK DASZ RADĘ TO PRZECZYTAJ DO KOŃCA:
Albert Einstein: - Bóg nie stworzył zła. LOGICZNA ARGUMĘTACJA
Przeczytałem i stwierdzam, że to nie jest żaden dowód na istnienie Boga.
 

kazaniamp3

Nowicjusz
Dołączył
18 Sierpień 2008
Posty
17
Punkty reakcji
0
Frasunek napisał:
Udowodnij, że nie jest spójna i zaprzecza sama sobie śmiało Z Chęcią zrewiduje soje poglądy
Napisałem, że nie jest spójna i wcale nie musisz zmieniać swoich poglądów, bo sam dzielisz Biblię na bajki, których nie należy rozumieć dosłownie i dowody na to, że Bóg istnieje, podział ten wcale nie wynika z samej Biblii.

kazaniamp3 napisał:
To dlaczego w sądzie spójność zeznań jest taka ważna ?
Bo brak spójności znaczy, że coś jest tak. Sama spójność nie znaczy nic, bo nawet rzecz w 100% zmyślona może być spójna.
kazaniamp3 napisał:
Wybacz jak ktoś nie wierzy w Jezusa to nie będzie o nim pisał jako o Bogu całkiem logiczne.
Nie rozmawiamy o wierze, ale o dowodach. To, że coś niebiblijnego wspomina, że żył sobie jakiś Jezus nie jest żadnym dowodem na jego boskość.


kazaniamp3 napisał:
np. wpisz sobie w google: ŁOPATA ARCHEOLOGA POTWIERDZA BIBLIĘ
Nie wpiszę, bo nie mam ani czasu ani ochoty na przeglądanie jakieś nawiedzonych stronek i odgadywanie co miałeś na myśli. O wiele prościej będziesz jak napiszesz jakie wydarzenie z Biblii jest potwierdzone.

kazaniamp3 napisał:
JAK DASZ RADĘ TO PRZECZYTAJ DO KOŃCA:
Albert Einstein: - Bóg nie stworzył zła. LOGICZNA ARGUMĘTACJA
Przeczytałem i stwierdzam, że to nie jest żaden dowód na istnienie Boga.
Mówią, że to chrześcijanie są nawiedzeni i nie przyjmują racjonalnych argumentów. Hmm Proszę o to przykład
w drugą stronę :310: . Po prostu wierzysz, że Boga niema jesteś osobą wierzącą w to, że nie ma Boga. Hura tam po drugiej stronie też są fanatycy :frusty: . Nie mam zamiaru cię przekonywać dla mnie Bóg jest: Potwierdza to spójność Pisma Świętego, Dowody archeologiczne (nie nawiedzeni archeolodzy ) Logika, Historia, literatura itd.

Dla ciebie Boga niema ok
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
będę się przyglądał temu wątkowi, przyznam szczerze, że wątpię aby pojawiło sie w nim coś ponad to co w bliźniaczym http://www.forumowisko.pl/topic/200092-boga-nie-ma/
jeżeli się objawi pozostawię, jeżeli nie połączę

napiszę krótko
są w Biblii niespójnośc i w starym i w nowym testamencie
podobnie jak nie można traktować opowieści biblijnych jako zapisu historii - prosty przykład przypisane Salamonowi pałace, stadniny itp rzeczy miały miejsce, ale jak wskazują odkrywki archeologiczne dotyczyły czasów króla Manassesa (kilkaset lat później) - jest tego więcej - to tylko akcent

Frasunku ludzkie poznanie opiera się na 2 podstawach: empirycznym poznaniu (i wnioskach z niego płynących) oraz wierze, obawiam się, że w tym przypadku twa oparta jest li i jedynie na wierze (w nieprawdziwość biblii itd), to jednak niezmiennie będzie wiara, gdyż wiedzy (co naturalne) posiadać na te tematy nie możesz
pozostawiam Cię z twą wiarą, a innych z inną...
 

Tendencjusz

-- . .-. -.- ..- .-. -.--
Dołączył
15 Marzec 2008
Posty
1 602
Punkty reakcji
69
Brave napisał:
Frasunku ludzkie poznanie opiera się na 2 podstawach: empirycznym poznaniu (i wnioskach z niego płynących) oraz wierze
W moim odczuciu trochę mało miejsca zostawiłeś na te wnioski, jak dla mnie to zasługiwały na przejęcie całego drugiego punktu, można też dyskutować czy przypadkową aktywność neuronów również można potraktować jako "wypływanie z empirium", bez tego już bardzo wygodnym jest podział na aprioryzm i aposterioryzm. Wiara? Poznanie... wiara... poznanie... nie łączą mi się. Naturalnie, że jak już coś poznamy, w dowolny sposób, to w to wierzymy, to synonim wiedzy. Nie mamy wiedzy i wiary, mamy tylko jedno, inaczej będą to wiara nieszczera lub wiedza niepewna. Tak więc wierzymy np. że Ziemia jest okrągła, dlatego mówimy że wiemy, że jest okrągła. Wierzymy że to prawda.

Oczywiście możemy umówić się na różne definicje i procedury używania pojęć, jednakże gdy dostępne jest prostsze rozwiązanie nie dostrzegam potrzeby zwiększania komplikacji. Zwłaszcza wobec spodziewanych obaw, czy nieprzejrzystość standardu nie zostanie użyta to ukrycia niedoskonałości logicznych argumentacji uczestników dyskusji. Często można odnieść wrażenie, iż właśnie w tym celu używa się rozróżnienia na wiedzę i wiarę, co jest nieuprawnione o tyle, że żadnej doskonałej wiedzy nie posiadamy, zaledwie wierzymy w to, co "wiemy". Dodanie kolejnego, jeszcze mniej wiarygodnego stopnia wiary uwłacza religii. Używanie dedykowanego aparatu poznawczego wobec niej jest zaś jej przekreśleniem. Dlatego w przypadku dyskusji o wierze bardzo potrzebny jest rygor logiczny, to wszystko co mamy, choć nawet tego nie wiemy, jedynie wierzymy w to.

Czym jest faktycznie wiara, gdzie nie traktuje się tego, w co się wierzy jako faktu? Gdybym wiedział(moje odczucie, w rzeczywistości: gdybym wierzył), że Bóg istnieje i jest wszędzie i trzyma tablice z przykazaniami a ja załatwiam sobie wieczny urlop przestrzegając tych regułek, to wiem, że nie złamałbym ani jednej, chyba że spodziewałbym się wiecznej nudy, a nie wiecznego i doskonałego szczęścia vs wiecznej nieskończonej męczarni w piekle. Ludzie "wierzący" postępują przeważnie jakby Boga nie było, traktują religię jako narzędzie, element kultury, niewygodne prawo którego jednak nie ma się odwagi czy chęci zmieniać. Można argumentować, iż są limity do których zmienne mogą dochodzić - preferencja czasowa może nie przyjmować w psychice człowieka czegoś takiego jak nieskończona wartość przyszłej korzyści. Wówczas jednak czy jest to winą człowieka czy stwórcy?

Bardzo często dyskutanci przeciągają sprawę na skali od komplikacji po prostotę, czy to komplikując dla zasłony dymnej czy też upraszczając nadmiernie i prowadząc by rozbić argumentację w trywialnym frameworku. W przypadku religii jest to wybitnie łatwe, co więcej całkiem uprawnione w ramach naszych możliwości poznawczych. Jeżeli przyjmiemy, że nasze poznanie jest doskonałe - religia jest obalona z miejsca. Jeżeli zaś nie przyjmiemy tego założenia, to arbitralnej kompozycji tego co uznajemy a czego nie uznajemy podporządkowany jest rezultat naszego dociekania. Wiemy, że nasze poznanie jest niedoskonałe - wynik jednakże pochodzi w naszego poznania, które wg, niego jest niedoskonałe. Nie oznacza to, że musi ono być niedoskonałe, bowiem mowa o jego potencjale nie zaś o osiągnięciach jakie ma już na koncie ludzkość tego poznania używająca. Mało tego, nie musi ono być jednorodne w populacji, w czasie itd...

W praktyce oznacza to dla nas tyle - nie wiemy nic na temat Boga, Bogów ani innych cywilizacji żyjących we wszechświecie. Praktycznym postępowaniem jest robienie tego, co działa, na tym się zasadzanie. Nie chcę nazywać tego tutaj po imieniu, bowiem jest to termin nadużywany przez obydwie strony, w większości też wydaje się być źle rozumiany - powiem tylko że mowa o pewnym zestawie przyjętych praktyk postępowania w ramach poznania oraz bazy wiedzy już osiągniętej. Ten toolkit nie daje nam podstaw by wierzyć w Boga, innego praktycznego wyjścia nie mamy. Tak czy inaczej zaś wypada nam przyznać się do ogromnej niewiedzy i niewielkiego zasobu wiedzy o niedoskonałym źródle którego nie jesteśmy w stanie specjalnie wesprzeć argumentami, bowiem musiałyby wykraczać poza nasze zdolności. Bóg również, gdyby istniał nad nami, nie miałby pewności, że nie ma swojego Boga. Przyszło nam istnieć w pewnej permanentnej niepewności, którą po ludzku zapychamy kitem - ignorujemy w sposób całkiem naturalny, już bez wypracowanego praktycznego rygoru. Czy to nazywasz wiarą?

Odpowiadając zaś na pytanie tytułowe: Nie wiemy i nie możemy wiedzieć(na 100%) czy Bóg spełniający określoną definicję istnieje. Praktyczny rygor jakim podnosimy nasze naturalne zdolności statystyczne i uczenia się nie pozwala nam oprzeć na sobie żadnej wiedzy(wiary - maximum wiedzy na jakie możemy sobie pozwolić wobec niedoskonałości poznawczej) o Bogu czy jego istnieniu. Pozostaje tylko proste wypełnianie luk w wierze o rzeczywistości nas otaczającej, ale to nie jest obszar "wiarygodny".
 

ptak123a

Nowicjusz
Dołączył
22 Październik 2011
Posty
1 071
Punkty reakcji
8
kazaniamp3 napisał:
Biblia nie jest spójna


Udowodnij, że nie jest spójna i zaprzecza sama sobie śmiało :021: Z Chęcią zrewiduje soje poglądy



Spójność uuu

Nie stanowi to żadnego dowodu.
To dlaczego w sądzie spójność zeznań jest taka ważna :310: ?

Wracając np. tylko do Jezusa o nim piszą także źródła pozabiblijne.
Jako o człowieku.
Wybacz jak ktoś nie wierzy w Jezusa to nie będzie o nim pisał jako o Bogu całkiem logiczne.
Nie jest to argument przeciwko Boskości Jezusa raczej oczywista oczywistość.

kazaniamp3 napisał:
Historia pozabiblijna potwierdza część wydarzeń mających miejsce w Biblii.
Jakie wydarzenia masz na myśli?
np. wpisz sobie w google: ŁOPATA ARCHEOLOGA POTWIERDZA BIBLIĘ



kazaniamp3 napisał:
Bywają też dowody pozabiblijne bazujące
np. logice itd.
Nie ma takich dowodów.

JAK DASZ RADĘ TO PRZECZYTAJ DO KOŃCA:
Albert Einstein: - Bóg nie stworzył zła. LOGICZNA ARGUMĘTACJA

- Pozwólcie, że wyjaśnię wam problem jaki nauka ma z religią.
Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym
studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak.
- A Ty - jesteś dobry czy zły?
- Wedlug Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości - Ach tak, Biblia!
- A po chwili zastanowienia dodaje:
- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy, że znasz chorą i cierpiącą
osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie?
Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Wiec jesteś dobry...!
- Myślę, że nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie,
jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale
Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej - Nie pomaga, prawda? Mój
brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o
uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to
pytanie?
Student nadal milczy, wiec profesor dodaje
- Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda? - aby dać studentowi chwile
zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk
wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak... jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada - Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze
synu - czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze ...
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył
Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Wiec kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył
również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także
i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie
okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?
Student drżącym głosem odpowiada - Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie - Kto je stworzył? -
wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po
audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby - Czy wierzysz w
Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny
otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze.
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może
wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem
Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia,
nauka twierdzi ze Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoja wiarę.
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka
napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwile, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło,
ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak
ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem.
Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza
(zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła – nie potrafimy
osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w
przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej
273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają
energie lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła.
Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do
opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w
jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest
przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kacie ktoś upuścił
pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak
ciemność?
- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie
ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem
czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło,
migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie
to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo
ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby,
potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry
semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego
rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek
jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie – wyjaśnia
student - twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i
zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać
pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego
zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie
poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że
śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć
nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem
życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi
odpowiedzieć - czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie
jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w
jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr,
naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych i nie
jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to
przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacja, nie
wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim
razie bardziej kaznodzieja niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim
poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student
rozgląda się po sali - Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana
profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał
mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową
metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym
szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka
mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma
szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się
trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi
niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi
powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło? Niezbyt pewny odpowiedzi
profesor mówi - Oczywiście że istnieje. Dostrzegamy je przecież każdego
dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W
całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na świecie. Przecież te
zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako
zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność
i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia
braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w momencie, kiedy
człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem
braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło...




co to za przypowieść i przez kogo zmyslona ?
 
Do góry