Papierosy niszczą mi życie

MrBronkz

Nowicjusz
Dołączył
7 Styczeń 2007
Posty
57
Punkty reakcji
1
Nie powinien palic a mimo to robie to. Nie potrafie znalesc w sobie sily zeby to gowno rzucić. Przez to zyje wbrew sobie. Rujnuja moją kondycje(duzo sportu uprawiam), wywolują problemy gastryczne co jest uciazliwe w relacjach towarzyskich, nie mowiąc już o płci przeciwnej, dobija sama mysl ze po tych papierosach nic nie mam, tylko problemy
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Przynajmniej widzisz problem.
Niektórzy go nie widzą , a jeszcze innych to nie obchodzi.
 

MiśkaMI

Nowicjusz
Dołączył
14 Marzec 2013
Posty
13
Punkty reakcji
0
wolna wola...
próbowałaś jakichs produktów "zastępczych" jak nicorett czy niquitin?
słyszałam że to niektórym pomaga a niektórzy wrecz przeciwnie, wracają do palenia po paru tygodniach...
 

SamToNazwij

Nowicjusz
Dołączył
5 Listopad 2012
Posty
14
Punkty reakcji
0
Dokładnie, silna wola przed wszystkim. Jest wiele produktów które mogą Ci w tym pomóc, jednak bez zdecydowanej chęci rzucenia nałogu to tylko zmarnowane pieniądze. Z tego co słyszałem plastry nic nie dają. Możesz spróbować z e-papierosem lub po prostu stopniowo zmniejszać ilość palonych papierosów. Nie spodziewaj się, że ktoś Ci tutaj rzuci złotą radę dzięki której z dnia na dzień rzucisz nałóg. Silna wola i wiara w sukces przede wszystkim.
 

KarolowaOla

Nowicjusz
Dołączył
21 Czerwiec 2014
Posty
217
Punkty reakcji
6
Wiek
35
Miasto
Warszawa
Ja kiedyś też miałam podobne problemy. Kaszel, częsta zadyszka. Mój facet stwierdził pewnego dnia że cuchne jak popielniczka. Więc cóż trzeba było odstawić moje ukochane fajeczki. Ciężko było, uwierzcie :( dlatego szperałam w necie w poszukiwaniu cudów. Zaczełam czytać, przeglądac strony i w końcu trafiłam na poradnie. Pomyślałam sobie "ej, serio tego potrzebujesz? Dasz sama rade". Nie dałam. Zadzwoniłam do nich i mi pomogli. Mija właśnie pół roku jak nie palę :)
 

madziulek1985

Nowicjusz
Dołączył
5 Listopad 2011
Posty
244
Punkty reakcji
0
[SIZE=100%]Nic nie mów. Zadyszka, ehh brzydki zapach z buzi, szara cera. Z jakich pomocy konkretnie korzystałaś?? Moim największym wsparciem był mój mąż. Jego pocieszenie, wsparcie w trudnych momentach, motywowanie w kryzysowych chwilach było najbardziej budujące.[/SIZE]
 

Yo_lanta

Nowicjusz
Dołączył
22 Maj 2014
Posty
198
Punkty reakcji
6
Wiek
35
Miasto
Świnoujście
[SIZE=100%]Doskonale to rozumiem :) nie jest tak łatwo zrezygnować z fajek bez wspomagaczy mi się udało tylko dlatego że paliłam mało i stosunkowo krótko. Ale wiem że im dłużej się w to brnie to potem z roku na rok jest coraz gorzej. Również polecałabym odstawianie nikotyny niestety samemu trzeba sprawdzić co będzie najbardziej skuteczne bo np e-papierosy nie sprawdziły się w przypadku mojej mamy która też rzucała. Co do poradni o której wspomina Ola to słyszałam że taki rodzaj wsparcia się naprawdę sprawdza gdyż wiele osób nie chce się dzielić z rodziną swoimi problemami gdy przychodzą ciężkie chwile lepiej wygadać się obcemu.[/SIZE]
 
D

Dorka123

Guest
A jeśli ktoś nie ma odwagi rozmawiać ani z rodziną ani z kimś obcym z poradni to na stronie jakrzucicpalenie.pl można tez zadać pytanie ekspertowi. Zakładka "porady eksperta" i tam jest opcja "zadaj pytanie".
 

KarolowaOla

Nowicjusz
Dołączył
21 Czerwiec 2014
Posty
217
Punkty reakcji
6
Wiek
35
Miasto
Warszawa
madziulek1985 korzystałam konkretnie z jednej strony i oczywiście z ich poradni http://jakrzucicpalenie.pl. Przemili ludzie którzy uświadomili mi wiele spraw. Ja właśnie miałam tak, że trochę wolałam wygadać się obcej osobie. Nie to, żeby mnie nikt nie wspierał, bo było wręcz przeciwnie. Ale pomogła mi rozmowa z kimś, kto wie na temat rzucania naprawdę dużo:) Nie palę i uwierzcie mi, że czuje się tylko lepiej. Ale ile kasy zaoszczędziłam :p
 

madziulek1985

Nowicjusz
Dołączył
5 Listopad 2011
Posty
244
Punkty reakcji
0
[SIZE=100%]No wiesz, moim zdaniem oparcie w rodzinie i przyjaciołach jest najważniejsze, ale nie mają oni na pewno fachowej wiedzy, którą posiadaja poradnie telefoniczne czy strony internetowe, a wiadomo, że specjalista dużo lepiej nam poradzi, fachowo i konkretnie, a rodzina przytuli i pocieszy, ewentualnie zajmie nasze myśli w chwilach słabości. Najlepiej mieć jedno i drugie :)[/SIZE]
 
N

nianiaSweet

Guest
rzucając palenie możemy jedynie zyskać, bo to same plusy, nie trujmy się, oszczędzamy pieniądze trzeba tylko znaleźć sposób jak rzucić palenie. Widzę KarolowaOla że masz tak jak ja, ja też wolę wygadać się przed obcym i myślę, że wtedy łatwiej być szczerym, więc taka Telefoniczna Poradnia Palącym może pozwolić Nam się otworzyć i być szczerym w mówieniu o swoim nałogu.
 
N

Naxxramas

Guest
MrBronkz napisał:
Nie potrafie znalesc w sobie sily zeby to :cenzura: rzucić.
Nieprawda. Potrafisz.

Wmawiasz sobie znowu przez kolektywny system wierzeń zupełnie jak inni internauci z działu lekarz. Po prostu przestań palić i uwierz w to, że masz moc - bo ja wiem, że masz. Zmień tylko podejście, że rzucenie palenia jest łatwe i proste a wtedy takie będzie. Uwierz mi, że tak jest na 100%.

MNICH OŚWIECONY
 
D

Dobrawa

Guest
Niestety łatwo jest sięgnąć po papierosa, ale dużo trudniej zerwać z nałogiem, dlatego ja popieram wszelkie próby i sposoby. Super, że są takie poradnie jak ta o której piszesz, że jednak człowiek wie, że nie jest sam z problemem. Dla wielu osób takie wsparcie to już bardzo dużo.
 

Arni93

Nowicjusz
Dołączył
24 Wrzesień 2014
Posty
4
Punkty reakcji
0
Dobrawa napisał:
Niestety łatwo jest sięgnąć po papierosa, ale dużo trudniej zerwać z nałogiem, dlatego ja popieram wszelkie próby i sposoby. Super, że są takie poradnie jak ta o której piszesz, że jednak człowiek wie, że nie jest sam z problemem. Dla wielu osób takie wsparcie to już bardzo dużo.
Zgadzam się moja ciotka po rzuceniu palenia dostała depresji lekkiej (płakała po nocach itp.) a teraz przebolała to wszystko i jest dobrze nie pali już rok :)
 

Wilk_LancaSter

wiek jest zmienną niezależną, od której wiele zale
Dołączył
18 Luty 2012
Posty
3 319
Punkty reakcji
40
Niesamowite - wie. że szkodzą, a pali!
Prawdziwą, zauważalną szkodliwość przynosi starość i wtedy rzuca się łatwiej
 

Scorlen

Nowicjusz
Dołączył
26 Październik 2014
Posty
24
Punkty reakcji
0
Ja paliłem przez 4 lata...od 18 do 22 roku życia. Nie rzuciłbym palenia(chociaż chciałem) gdyby nie tragedia, która bardzo dotknęła mnie...a zwłaszcza rodzinę mej śp bliskiej koleżanki.

Teraz po 3 latach od rzucenia palenia...zdarza mi się w towarzystwie zapalić. Czuję się wtedy...lepiej...ale z każdym ukończonym papierosem powracają wpsomnienia...dlatego mimo iż lubię czasami zapalić to negatywne emocje pozwalają mi nie wciągnąć się spowrotem w nałóg.
 

kaja8

Nowicjusz
Dołączył
23 Październik 2014
Posty
76
Punkty reakcji
2
Lepiej zacząć rzucanie od razu ;) im wcześniej tym lepiej. Zacząć można od przetestowania naszej silnej woli, a jeśli to bicie się z myślami nie pomoże, to wtedy trzeba chyba poradzić się specjalisty, lub sięgnąć po dodatkowe środki. Ja rzuciłam po kilku latach palenie, po prostu z dnia na dzień, nie zażywałam żadnych środków, ani nie objadałam się słodyczami :p
 
B

bajderman

Guest
A ja nadal palę - próbowałam rzucić, ale średnio mi to wychodziło. Problemem są dla mnie tylko ceny fajek, bo jednak przesadzają. Rozumiem walczyć, ale przecież nie każdy potrafi rzucić fajki... Teraz palę LD RED BIG BOX 23, setka za cały wagon, więc jeszcze do przeżycia, ale to też tylko przez net --> http://www.trafika.pl/pl/p/Papierosy-LD-RED-BIG-BOX-23/1275Smakowo jest na prawdę ok. Wiem, że można też kupić fajki z przemytu, ale tego bym już na pewno do ust nie wzięła...
 

max242

Nowicjusz
Dołączył
3 Marzec 2012
Posty
368
Punkty reakcji
16
Rozpoczęcie >wewnętrznej walki< z nałogiem jest mym zdaniem bardzo indywidualną kwestią. Osobiście nie bardzo wierzę w uniwersalne metody, "cudowne terapie", i "złote rady" typu: "uwierz w siebie, dasz radę". Oczywiście można próbować oszukać psychikę przyjmując takie rady, i rzeczywiście może się udać, ale po kilku potknięciach wmówiony nam mit o własnej "potędze charakteru" wywoła co najwyżej kompleksy...

Dwie rzeczy: Motywacja i Determinacja.

U mnie wyglądało to tak, że wzrost motywacji był stopniowy. A związana była ze wzrostem świadomości o wartości ludzkiego życia, a także poszukiwaniem jego sensu (co trwa do dziś). Odkrywałem u siebie coraz dłuższe okresy uwalniania się od nałogu (nie tylko tytoń), i zrozumiałem przyczynę sukcesu: po upadku należy natychmiast rozpocząć walkę od nowa!
I to jest determinacja...

Każdy ma inne cele w życiu, a niektóre mogą pojawić się właśnie w tych okresach zrywania z nałogiem. I nie ważne, że upadamy, bo widzimy w sobie coraz większą siłę. Skoro mogę wytrzymać tydzień to czemu nie dwa. A skoro dwa to czemu nie miesiąc, dwa lub trzy miesiące. Po trzech miesiącach wiedziałem już, że warto się podnosić. Wciąż i wciąż...

Nie ma nad czym się zastanawiać, gdy zdasz sobie sprawę, że nałóg nie wyzwala, lecz ogranicza. Zjada Cię "po kawałeczku".

Teraz próbuję wszczepić ten pomysł znajomemu, z którym regularnie ćwiczymy na siłowni. Na początku nie rozumiał, twierdząc, że już przecież rok nie palił, i dobrze wie jak to wygląda. Nie kochani, nasłuchał się pochwał wierząc, że jest supermenem, a po roku bańka mydlana pękła. Jednak jestem dobrej myśli, bo chociaż jeszcze pali regularnie, to próbuje zastosować tę żelazną dla mnie zasadę "podnoszenia się po ciosie" w stosunku do jeszcze chyba bardziej parszywego nałogu. Optymizm wzrasta, bo zamiast się tylko "mazać", nauczył się również doceniać postępy, i planować coraz dłuższe okresy wolności od nałogu. Jak dojdzie do trzech miesięcy, to sobie uświadomi, że już czas na zmiany. I nawet jak po roku będzie miał chwile słabości, to wtedy już bedzie wiedział co robić. Ma podnieść się i iść do przodu. Ale to oczywiście kwestia indywidualnych oczekiwań, wszak nie podniesiemy się jeśli nie będziemy mięli po co wstawać. Dlatego warto poszerzać pole własnych zainteresowań, przywoływać dawne pasje i tworzyć nowe. To będzie silny argument przeciwko własnym zwątpieniom i słabościom...


Jednak w moim przypadku odchodzenie od ciękich nałogów było trochę dziwne, bo tak naprawdę nigdy sam z siebie nie wierzyłem, że to możliwe, i nałóg jakby sam odchodził ode mnie. Mam to poczucie przez cały czas, a stosunkowo niedawno dowiedziałem się, że pewne osoby modliły się za mnie. Osiem lat temu - ni stąd ni zowąd - poczułem impuls do walki z nałogami, żeby się im przeciwstawiać. Trwało to około 2,5 roku, i jak sprawdziłem, okres ten dokładnie pokrywa się z okresem zaangażowania się pewnych osób w modlitwę o mnie. I znając siebie, oraz wcześniejsze bezskuteczne próby walki z nałogiem, nie bardzo chce mi się wierzyć, że dokonałem tego sam. A jeśi tak, to dziękuję Bogu z całego serca...
 

Neverdie

Nowicjusz
Dołączył
24 Grudzień 2014
Posty
68
Punkty reakcji
3
Miasto
Nsa
Jako motywację mogę Ci powiedzieć ze moi teściowie z dnia na dzień rzucili. Jak ja się cieszę że nie mam z tym problemu bo mnie to nie kreci :)
 
Do góry