Muszę się wygadać

Adu123

Nowicjusz
Dołączył
11 Sierpień 2012
Posty
56
Punkty reakcji
0
Witam


Chciałem się wygadać...

Od pewnego czasu poprostu nie daje rady... wczoraj około 19 myłem szyby w mieszkaniu. Obok mam sklep taki dosyć często oblegany przez ludzi. Siedziałem sobie chwilkę I patrzyłem jak chodzą uśmiechnięci I szczęliwi ludzie. To jakieś zarty, to zabawy. Później około 21 widziałem jak młodzi ludzie w moim wieku (tak na oko) chodzili z piłkami, na spacery, jeździli rowerami, rodzinnie spędzali czas, biegali.

W sobotę jadąc mostem niedaleko mojego mieszkania widze jak ludzie isę oplają, pływają itp.

A ja? Albo praca albo “praca po pracy” bo sporo rzeczy do zrobienia. Gdzie jakiś czas wolny? Nie ma, nie raz robię do wieczora, bo zawsze spraw masa. A niedziela? Wstaję wcześnie żeby nie marnować wolnego czasu, zaraz obiad, do kościoła I stres że już się dzień kończy :(

Ja już niedaję rady, jest mi przykro ze tyle lat tak wygląda moje życie, ciągła gonitwa, stres I chyba to już pękło we mnie. Wczoraj poprostu mi łzy leciały same... że ja tylko rypię całe dnie I stresuję się a inni mają czas na relaks, sport, hobby.

Chyba coś poszło nie tak w moim życiu, teraz patrzę wstecz I łzy się same cisną... Gimnazjum, liceum.. wiecznie pod dyktando każdego, wakacji zero jak to u rodziców na wsi...

Powiem szczerze ze zazdrosciłem wczoraj tym co byli szczęśliwi. Wiecie kiedy ja ostatnio czułem się szczęśliwy bez problemów w głowie? 3 dni temu przez jakieś 3 sekundy a wcześniej to niepamiętam.

Czuję pustkę wewnątrz siebie, taki wrak, jakby mi się bezpieczniki przepaliły.

Tak napisałem ten temat żeby się wygadać... dziękuję

Czemu ja nie mam normalnego życia, wstaje rano, praca a później podstawowe obowiązki i tyle:(
 

seba211

Stały bywalec
Dołączył
2 Lipiec 2010
Posty
331
Punkty reakcji
219
Jak na moje, to Ty właśnie masz normalnie. Nie sądzisz, że większość ludzi wstaje rano, idzie do pracy, a po niej ma podstawowe obowiązki? Różnica w tym, że każdy sobie inaczej z tym radzi. Jedni potrafią cieszyć się każdą najkrótszą chwilą, a inni będą rozpaczali, że ta chwila jest tak krótka, zamiast z niej korzystać. Nie masz jakiegoś hobby? Czegoś co sprawiałoby Ci przyjemność podczas wolnych chwil. Wyjdź też do ludzi, bo ciągłe siedzenie w domu taki stan może pogłębiać. Po prostu zorganizuj sobie życie.
 

Paulina_smacka

Nowicjusz
Dołączył
3 Czerwiec 2014
Posty
21
Punkty reakcji
0
Słuchaj, ja też chodzę do pracy od 9-21 i oprócz tego w sobotę i niedzielę też bo C.H jest otwarte na okrągło. Jak mam wolne to w tygodniu, bo weekendy prawie wcale. I co robię? Sprzątam,gotuję, czasem zagram w jakąś grę na Xbox-ie a wieczorem idę z mężem na spacer, czytam książkę, robię coś dla Siebie.

Mój mąż pracuje od pon-pt po 8 godz. Też narzeka, że nie ma czasu wolnego. Zawsze mu powtarzam że ma, tylko nie potrafi go sobie zorganizować.

Spróbuj spojrzeć na to inaczej. Wróć z pracy, odkurz mieszkanie i wyjdź na spacer, jak pada poczytaj książkę, znajdź coś, co sprawia Ci przyjemność i przynajmniej raz w tygodniu rób to.
 

kasia735

Nowicjusz
Dołączył
27 Listopad 2012
Posty
42
Punkty reakcji
0
To jak jak z wszystkimi filmami/serialami produkcji amerykańskiej - cały czas zastanawiasz się, skąd do licha oni mają czas na to, aby przed śniadaniem wybiegać się porządnie, wziąć długi prysznic, potem zjeść rodzinne śniadanko - oczywiście zrobić pancakes, wypić kawę i sok pomarańczowy, a w międzyczasie wyprowadzić psa i to wszystko bez pośpiechu.
Może u Ciebie to jest też kwestia organizacji, ilości snu?
 

misia22

Nowicjusz
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
124
Punkty reakcji
0
Jakie to obowiązki? Rodzina Cię tak ogranicza? Dużo pracujesz, więcej niż 8h dziennie? Ja już dawno zrezygnowałam z chodzenia do Kościoła - strata 2h to za dużo (dojazd/dojście + sama msza)... ale co kto woli....
 

sandal_wood

Nowicjusz
Dołączył
10 Luty 2013
Posty
34
Punkty reakcji
0
No właśnie jakie masz obowiązki? Moim zdaniem musisz nauczyć się żyć sam dla siebie, napisałeś, że żyłeś pod dyktando innych - zmień to! Powiem Ci na przykładzie mojej znajomej. Na studiach tylko nauka albo pomoc rodzicom na wsi. Gdy chciałyśmy ją gdzieś wyciągnąć - ona musi jechać do domu zrobić to i tamto (a ma rodzeństwo). Skończyła studia dalej to samo, tylko do osób, którzy zaczęli jej wchodzić na głowę doszedł pracodawca - płaci jej marne grosze, a wymaga wszyyystkiego - nawet rezygnacji z urlopu!!!! Po tych długich latach "wyzyskiwania" dziewczyna się w końcu obudziła, ale sama nie była w stanie być asertywna, zapisała się do psychologa pani Izabeli Boryczki, chodzi na terapię i odżyła. Mówi już nie i ostatnio sama do mnie napisała, czy wyjdziemy na kawę!
 
Do góry