Mam 19 lat - jestem prostytutką. Czy jest szansa ?

Jaritka

Nowicjusz
Dołączył
29 Grudzień 2013
Posty
10
Punkty reakcji
1
Na wstępie zaznaczam, że nie jestem żadnym trollem. Sama przerwałam pisanie posta w połowie bo nie wiedziałam czy z moim problemem skierować się do was. Jednak postanowiłam w końcu wygadać się z kimś o moim życiu, być może znaleźć jakąś podpowiedź i radę co mam robić z swoim życiem.

Wychowałam się w awanturniczej rodzinie na pozór sprawiającą dobrze ułożoną i ultrakatolicką rodzinkę, której się lekko nie powiodło. Nikt u nas w domu nie pracuje. Matka od wielu lat jest na bezrobociu i ciągnie kase na utrzymanie od babci z którą mieszkamy. Poza tym dostaje jeszcze zasiłek rodzinny + alimenty na mnie i na brata. Jest cięzko bo mieszkanie jest ruiną, w połowie miesiąca nie starcza nam pieniędzy. Matka od zawsze kombinowała jak kase zdobywać niestety w sposób wyrachowany - spotykajac sie z facetami niby udajac ze jest zainteresowana zwiazkiem z nimi, a gdy Ci czuli coś do niej ona to wykorzystywała i dosłownie brała duże kwoty pieniędzy niekoniecznie na domowe potrzeby. Moj ojciec odszedl od matki gdy tylko zaszła w nieplanowaną ciąże, która ona jak i ojciec planowali usunąć. Mój brat ma innego ojca, który też od niego odszedł. Matka nigdy nie była w żadnym z związków więc wychowałam się w niepełnej rodzinie. Dzieciństwo miałąm smutne - ciągłe awantury, bijatyki ojca mojego i brata o matke, częste interwencje policji, konflikty ojca matki z sąsiadami z naszego bloku. W moim domu zawsze bylam ponizana słownie i psychicznie, wiele razy uderzona mimo, ze starałam się być jak najlepszą córką - miałam najlepsze oceny w szkole, pomagałam w domu, byłam osobą która brzydziła się patologią (alkohol, narkotyki, papierosy).

Od zawsze chciałam chociaż raz poczuć miłość - poczuć prawdziwe uczucie od faceta, którego bym kochała pełną miłością, byłabym mu wierna, oddana, posłuszna, była na każde jego skinienie palca. Gdyby tylko miał jakiś problem to ja bym była obok niego niezależnie jak daleko by był - byłabym blisko, wybaczała mu słabości - po prostu bym go kochała.

Poznałam w wieku niecałych 17 lat mojego pierwszego faceta w życiu na poważnie(on miał 25 lat) - kochałam go tak jak pisałam wyżej, on odwzajemniał moje uczucie, brał mnie czesto sam z domu abym nie musiała wylewać łez z powodu tego co się dzieje w domu. Z nim przeżyłam swój pierwszy raz, który pokazał jak ogromną seksualność posiadam - sama sie dziwiłam, że taka dziewczyna nieśmiała, cicha i spokojna jak ja ma tak ogromne potrzeby seksualne i temperament. W wieku 18 lat gdy podczas awantury domowej zostałam pobita, wyprowadziłam się z domu i razem z chłopakiem wyjechaliśmy ok. 300 km od naszego miejsca zamieszkania, ponieważ znalazł tam bardzo dobrą prace, któraby nas utrzymała. Było pięknie przez pierwsze 2 miesiące wspólnego mieszkania - nigdy nie zapomne tych pięknych chwil niestety....nie pasowaliśmy do siebie pod wzgledem seksualnym, powoli zaczeły wychodzić na jaw różnice jakie nas dzieliły mimo, że znaliśmy się bardzo długo. W końcu jednego dnia powiedział, że zrywa ze mną - poczulam się jak śmieć, jak ktoś kogo można wykorzystać. Z płaczem spakowałam walizki i wyprowadziłam się do znajomej, która nie była aniołem bo była typem imprezowiczki i nadużywała alkoholu.

Mieszkając z nią początkowo byłam załamana i wypruta z życia po rozstaniu z facetem. Wyżaliłam się też jej z mojej seksualności, z mojego temperamentu jaki posiadam. Ona zaproponowała mi, że dobrym wyjściem dla mnie będzie wyszaleć się seksualnie z różnymi facetami, abym mogła zapomnieć o ranach jakie posiadałam. Ona była typem osoby rozwiązłej - wiele jej partnerów "przekazywała" mi, abym nie musiała ich podrywać na imprezach w dyskotece. Cóż - ja byłam mocno zdesperowana po rozstaniu poza tym smak seksu jaki został po facecie rósł i głód osiągnął apogeum - skusiłam się na propozycje znajomej. Odtąd zaczeła sie moja przygoda z przygodnym seksem bez zobowiązań, alkoholizmem (zaczełam pić jak ona, gdyż mówiła że to odstresowuje) - zaczełam wyzwalać się z jakichkolwiek zahamowań co do seksu - robiłam to z jednym, z dwoma naraz, raz z kobietą...hamulce spadły ze mnie całkowicie a pragnienie seksu rosło i rosło wraz z nowymi wrażeniami. W końcu zaczeło się robić źle bo znajoma zaczeła brać ode mnie kase od rodziców (kontaktowalam sie z nimi i wysyłali mi pewne kwoty pieniedzy co miesiac) + alimenty z funduszu do tego stopnia, że nie miałam co jeść - głodowałam czasem wiele dni. Na dodatek w domu były libacje alkoholowe, wiele razy znajoma mnie uderzyła, towarzystwo było coraz gorsze w jej domu. Głód, chęć wyprowadzi i ustatkowania się oraz rosnące pragnienia seksualne doprowadziły mnie do prostytucji....

Pierwszy raz zrobiłam to z facetem z czata, przystojnym i dosyć bogatym mieszkającym w zamożniejszej cześci miasta. Gdy jechałam na spotkanie w celu dokonania "transakcji" miałam myśli czy by nie przestać, jednak moja nowa "ja", która zrodziłą się po zerwaniu z facetem wyśmiewała moją częśc dawnego "ja", śmiałąm sie ze jestem najlepsza bo moge miec dobra kwote pieniedzy w jeden dzien i wydac ja na drogie ciuchy, ubrania kosmetyki - co było u mnie też czymś nowym bo kiedys do szczescia mi wystarczało aby miec na przezycie, na chleb i zeby byc czysta a teraz - jarałą mnie droga biżuteria, markowe ciuchy, drogie wina, drogie buty....Po tym wszystkim gdy facet wręczył mi kwote pieniędzy te uczucia eksplodowały. Pomyślałam sobie "Mam gdzieś wszystkie normy społeczne i kulturowe - kasa sie liczy, na kasie bede mogla zyc. Kasa lepsza niz uczucia. Kasa i seks - to moja dusza" Nie poznawałam siebie.

Gdy odeszłam od znajomej nie miałam tylu pieniędzy, aby zamieszkać na włąsny rachunek - zdecydowałam się na prace w agencji towarzyskiej, aby mieć zapewniony luksusowy dach nad głową. Przez 3 miesiące pracy u nich dzień w dzień przyjmowałam spora ilość klientów. Moje pragnienie seksu było już tak wyuzdane i wybrakowane, że nocą gdy agencje zamykano (pracowałam tam jeszcze z 7 dziewczynami które w nocy ruchu nie miały tak jak ja, więc szefowa zamykała burdelik i miałyśmy czas dla siebie mieszkając tam) to umawiałam się od tak z facetami z jakichś dyskotek czy nawet z ulicy na "zabawe". Seksu pragnelam ciągle, bez przerwy na dodatek nie takiego normalnego a raczej wręcz brutalnej dominacji mężczyzny, zakrwawającej często o gwałt. Na dodatek zmienił się obraz mojego faceta - lubiałam jak facet jest bezwzględny, jest silny fizyczny, jest mega prostacki, klnie - zaczęło mnie bawić jak facet klnął jak szewc, chwalił się przed innymi jak zaliczał po kolei panienki - śmieszyło mnie to bardzo i bawiło takie zachowanie u faceta, podobali mi sie faceci z kryminałów, którzy kradli i mieli inne przewinienia.

W końcu w tym wszystkim nagle pojawiał się umnie żal, że się zmieniłam - przyczyniła sie do tego jedna z pracownic z której sie poczatkowo smialam, ze poznala faceta ktory sie w niej zakochal. Jednak z czasem to jak mowila o ich uczuciu powodowalo, ze ja....ja zaczelam sie zastanawiac nad swoim zyciem i postepowaniem. W koncu postanowilam skonczyc z takim zyciem. Wrocic do swego dawnego "ja" i byc ta cicha i niesmiala dziewczyna. Wyniosłam sie z agencji. Niestety nie miałąm gdzie mieszkać - całą kase jaka zarabiałam wydawałam na drogie perfumy, ciuchy, bizuterie - nic nie odłożyłam nim wyszłam. Do rodziny wrócić nie mogłam bo miałąm tutaj ustatkowaną szkołę i znajomych. Spowodowało to to, ze przez 3 dni nocowałąm na dworcu w pełnym mrozie - było mi zimno, tułałam się po mięscie w poszukiwaniu lepszego schornienia. "Ciepło" "ciepło" to byly jedyne mysli jakie mialam. W koncu znajoma zaproponowala mi mieszkanie w akademiku. Po 2-3 dobach spedzonych w nim zostalam oficjalnie przyjeta. Znalazlam tam fajne i porzadne towarzystwo. Wczesniej moim towarzystwem byly prostytutki, ludzie z kryminalu ktorzy wspolpracowali z szefem agencji - teraz miałam okaze zaczac nowe życie a doświadczenie z chwilową bezdomnością na dworcu uznałam jako osobistą pokutę. Nie wiedziałam tylko, że bez prostytucji i seksu wytrzymam raptem tylko 3 tygodnie.....

W pokoju były dwie dziewczyny, z którymi się super zakumplowałam. Jedna była taka jak ja kiedys - bardzo spokojna, cicha i niesmiala, druga to typowy typ imprezowiczki. Coz - w akademiku fajnie sie mieszkalo, mialam sporo znajomych, z ktorymi sie widywalam. Z ta bardziej imprezowa dziewczyna bardzo sie dogadywalam, mielismy wspolne tematy do rozmow, szybko przeszlysmy do wspolnych zwierzen....w koncu wyszlo cos czego nigdy sie nie spodziewalam. Okazalo ze, ze moja znajoma z pokoju tez jest prostytutka, jednak bardziej taka spokojniejsza i nieoficjalna (chodzi o to ze w przeciwienstwie do mnie nie mial setki ogloszen na portalach). Na poczatku pomyslalam aby nie uciec z tego pokoju i jej nie zostawic bo wiem co prostytucja zrobila ze mna. Ale postanowilam zostac i jej pomoc z tego wyjsc, ale niestety...zaczęło się znów to samo. Najpierw były znów spotkania niezobowiązujące z facetami (których wiekszosc juz znalam - dowiedzialam sie ze w miescie rosnie juz "opinia" o mnie) i skonczylo sie znow.....prostytucja. Znow mialam zachety aby wszystko wydawac na ciuchy, ubrania, bizuterie, znow wrocila mi ladacznicza mentalność do tego stopnia, ze zostalam wyrzucona z akademika gdyz w zartach powiedzialam kolezance w pokoju ze jej chłopak ja zdradzi z jakas prostytutka. Gdy dowiedziala sie o tym moja friend (A byla tez kumpela tej znajomej) to zostalam wywalona z akademika bo rozpowiedzialy o mnie kim jestem. W koncu nie wytrzymalam tego krotkiego epizodu powrotu do zawodu. Postanowilam wrocic do korzeni - do rodziny w kotrej kiedys mieszkalam. Bylam swiecie przekonana ze u nich znów wróci moja dawna "ja". I tak się tez stało - wróciłam do nich, przepisałam sie do tutejszej szkoły. Wszystko było ok poza tym, ze w szkole byłam nielubiana przez towarzystwo bogatych osób (niestety stanowiło ono większość) ale cóż....wszystko bylo super bo od lutego tego roku nie puściłam się z nikim ani za kasę ani w ogóle - powoli wracałą moja normalność, moje hamulce i wartości moralne

.....niestety ale potrzeba seksu nigdy nie zniknęła. W czasie tego okresu czułąm sie sfrustrowana bo mój popęd był ogromnie rozpieszczony i wielki, walczyłam z nim ciągle i ciągle. Często lezałam w łóżku i miałąm ochote się zabić bo moje życie jest nudne, bez rozrywek, ze czuje się jak cnotka. Gdy szłam galeria zazdrosciłąm innym, że maja kase na ciuchy. W moim domu znów wróciły awantury mimo ze moja rodzina o niczym nie wie. To wszystko kumulowało sie do tego stopnia, ze w wrzesniu tego roku....znów się sprzedałam.

Jak wygląda teraz moje życie ? Prosto - seks spełnia dla mnie dwie funkcje : jako mój największy i najsłodszy afrodyzjak który zaspokaja moje przeogromne potrzeby sprawia mi radość i uśmiech oraz jest moim "środkiem handlowym". Nie czerpie tylko korzysci w postaci pieniadza. Stałam sie tak wyrachowana, ze nawet za pomoc w wniesieniu mebli zamiast placic kasą, płace seksem. Przyjmuję sporo klientów dzień w dzień. Kasa jest dla mnie wszytskim bo dzięki kasie mam ubrania które powodują, że nie jestem wyśmiewana za to, ze jestem gorsza.

Jednak teraz od około okresu przedświatecznego znów tego nie robie.....dlatego wykorzystałam okazje teraz, gdy nie robie tego, gdy od ostatniej "transakcji" minelo 3 tygonie, aby ratowac sie. Nie wierze w milosc a jednoczesnie mam nadzieje i sile do walki. Chcialabym aby wrocila moja dawna "ja". Nie wyobrazam sobie innej pracy jako prostytutka ale tez nie umiem zyc ciagle w swiecie, gdzie nie ma uczuc.

Sa we mnie dwie osoby - ta cicha, skormna, romantyczna i wierzaca w idealy oraz wrazliwa dziewczyna z okresu dziecinstwa i wyuzdana seksmaszyna, ktora chce szybkiej kasy, ostrego i zaspokajajacego seksu.

Chciałąbym z kims o tym pogadac, nawet tu - czy jest szansa aby ta dobra strona wygrała, abym wróciła do normalności oraz abym mogła w przyszłości stworzyć normalną rodzinę z kochajacym facetem - inna niz w ktorej przyszlo mi sie wychowac ?

Pzdr.
I dziekuje za wyrozumialosc.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Cześć. Miałem cytować, ale tyle tego napisałaś, że nie chce mi się szukać fragmentów, do których chciałem się odnieść.

Ciężko mi uwierzyć, że się do tematu wiary w miłość mieszam, ale muszę powiedzieć, bo mam dziwne uczucie w mózgu, gdy coś takiego widzę. Sama przeżyłaś tę miłość, wiesz jak się wtedy czułaś. Jakim więc cudem Ty - osoba niegdyś zakochana - wyklucza istnienie miłości, skoro sama jesteś dowodem na jej istnienie? Rozumiem, gdyby nie wierzył w jej istnienie ktoś, kto jej nigdy nie doświadczył, ale Ty doświadczyłaś gdy byłaś z tamtym facetem. Minęły od tamtej pory zdaje się dwa lata, więc możliwe jest, że zmieniły się też Twoje wymagania względem potencjalnego partnera czy partnerki i ogólnie rzecz ujmując zmieniło się Twoje postrzeganie świata. Przytoczę nawet fragment z Biblii (też nie wierzę, że to robię), który można poniekąd zestawić z tym Twoim brakiem wiary. Był sobie "niewierny Tomasz", jeden z apostołów Jezusa z Nazaretu. Nie wierzył w domniemane zmartwychwstanie. Ale uwierzył gdy zobaczył.
Ty zobaczyłaś i nie wierzysz? Troszkę to dziwne. To tak jakbym widział kubek, z którego przed chwilą piłem kawę ale nie wierzył, że on tam stoi. A schizofrenii, o ile mi wiadomo, nie mam, więc wyjaśnienie również ciężko znaleźć ;)

Dalej, już odnośnie samej seksualności. Nie wiem do końca, o co Ci chodzi mówiąc o "temperamencie". Jeśli jednak masz na myśli ciągłą potrzebę uprawiania seksu polecałbym wizytę u seksuologa. Mimo iż zaspokojenie potrzeb, nie tylko w tej sferze, jest przyjemne i przynosi ulgę, w przypadku nimfomanii nie jest już tak kolorowo. Może i kiedyś było, gdy po świecie ludzie chodzili bez obawy o to, że się jakimś HIVem zarażą. Czasy jednak się zmieniły i częste zmienianie partnerów seksualnych staje się niebezpieczną zabawą. Trochę to kaskaderskie. Jeśli jednak nie masz zamiaru z tego zrezygnować idąc do seksuologa po poradę jak zmniejszyć popęd seksualny, rób przynajmniej badania.

Partnera masz oczywiście szansę znaleźć. Jesteś w nieco jednak trudniejszej sytuacji z racji tego, że dość spora część ludzi nie potrafi zaakceptować przeszłości swych "wybranków" aczkolwiek są też tacy, którzy mają na to wy....bane. Inny jest jednak problem. Jak sama wspomniałaś, problemy w Twoim związku z facetem wynikły właśnie z seksu, zakładam że mieliście odmienne preferencje. Jeśli zechcesz stworzyć trwały i stabilny związek musisz znaleźć kogoś, kto będzie miał - przynajmniej w kontekście seksualnym, nie koniecznie 'codziennym' - usposobienie dominujące, czyli z zamiłowaniem do tej sadystycznej strony sadomasochizmu.

Wszystko jednak jest wykonalne. O ile się orientuję sporo facetów posiada takie preferencje, choć nie jestem pewien, czy więcej jest sadystów czy masochistów. Tu już zagwozdka.
 

Jaritka

Nowicjusz
Dołączył
29 Grudzień 2013
Posty
10
Punkty reakcji
1
Thyme napisał:
Cześć. Miałem cytować, ale tyle tego napisałaś, że nie chce mi się szukać fragmentów, do których chciałem się odnieść.

Ciężko mi uwierzyć, że się do tematu wiary w miłość mieszam, ale muszę powiedzieć, bo mam dziwne uczucie w mózgu, gdy coś takiego widzę. Sama przeżyłaś tę miłość, wiesz jak się wtedy czułaś. Jakim więc cudem Ty - osoba niegdyś zakochana - wyklucza istnienie miłości, skoro sama jesteś dowodem na jej istnienie? Rozumiem, gdyby nie wierzył w jej istnienie ktoś, kto jej nigdy nie doświadczył, ale Ty doświadczyłaś gdy byłaś z tamtym facetem. Minęły od tamtej pory zdaje się dwa lata, więc możliwe jest, że zmieniły się też Twoje wymagania względem potencjalnego partnera czy partnerki i ogólnie rzecz ujmując zmieniło się Twoje postrzeganie świata. Przytoczę nawet fragment z Biblii (też nie wierzę, że to robię), który można poniekąd zestawić z tym Twoim brakiem wiary. Był sobie "niewierny Tomasz", jeden z apostołów Jezusa z Nazaretu. Nie wierzył w domniemane zmartwychwstanie. Ale uwierzył gdy zobaczył.
Ty zobaczyłaś i nie wierzysz? Troszkę to dziwne. To tak jakbym widział kubek, z którego przed chwilą piłem kawę ale nie wierzył, że on tam stoi. A schizofrenii, o ile mi wiadomo, nie mam, więc wyjaśnienie również ciężko znaleźć ;)

Dalej, już odnośnie samej seksualności. Nie wiem do końca, o co Ci chodzi mówiąc o "temperamencie". Jeśli jednak masz na myśli ciągłą potrzebę uprawiania seksu polecałbym wizytę u seksuologa. Mimo iż zaspokojenie potrzeb, nie tylko w tej sferze, jest przyjemne i przynosi ulgę, w przypadku nimfomanii nie jest już tak kolorowo. Może i kiedyś było, gdy po świecie ludzie chodzili bez obawy o to, że się jakimś HIVem zarażą. Czasy jednak się zmieniły i częste zmienianie partnerów seksualnych staje się niebezpieczną zabawą. Trochę to kaskaderskie. Jeśli jednak nie masz zamiaru z tego zrezygnować idąc do seksuologa po poradę jak zmniejszyć popęd seksualny, rób przynajmniej badania.
Ironią losu pojawiłą sie jako pierwsza odpowiedź wypowiedź, która jest adekwatna do moich ostatnich rozważań, głównie teraz w czasie okresu świąt Bożego Narodzenia. Kiedyś byłam wierzącą katoliczką - obecnie wierzę w Boga, ale moje życie powoduje, że mam trudności jeśli chodzi o powrót do dawnej wiary. Wiele czytałam o nawróconych prostytutkach - m.in. o znanej Marii Magdalenie z Biblii więc to mnie podtrzymuje, że jednak można wyjść z prostytutcji, ale demotywuje mnie fakt, że wychodziłam już wiele razy z tego bagna i tyle razy wracałam niczym bumerang.

Apropo seksuologa - byłam i stwierdził ,że dopóki się badam (a badam się co miesiąc) to wg niego nimfomania jest czymś niegroźnym jeśli nie rozbijam tym czyiś związków i rodzin i tu jest problem moralny bo jako prostytutka nie patrze czy klient ma rodzine, dziewczyne czy nie - ja patrze czy jest wypłacalny. Inaczej jak szukam sobie faceta do seksu bez zobowiązań za free - tutaj mam czerwoną lampkę - jeśli jest singlem to bawię się, jeśli ma kogoś - nara.

I w ogóle dzięki za wypowiedź - nie ukryję, że podbudowało mnie to.
 

Jeszoswiesz

Nowicjusz
Dołączył
27 Grudzień 2013
Posty
83
Punkty reakcji
5
Wiek
38
Wszystko jest możliwe, ale kusilo zawsze coś będzie nas kusiło, może z tym trzeba się po prostu nauczyć żyć. W pewnym sensie cię rozumiem, moja przyjaciółka siedzi w tym biznesie. Sam też troszkę w życiu rozrabialem :x. Przyjaciółka mówi że to akceptuje i uwielbia oraz nie będzie chciała nigdy podjąć się typowej pracy, przy takiej kasie? Ma gdzieś normy społeczne i żyje pełnią życia, ale ma w sobie ten nieopisany smutek. Wielokrotnie próbowała się z kimś związać, ale nigdy jej nie wyszło. Miała tylu facetów, że każdy następny był coraz nudniejszy. Trzyma się jednak dobrze, ale kiedyś to się skończy. Co wtedy? Może udaj się po jakąś pomoc, może uda się zapanować nad twą potrzebą? Znajdź kogoś kto ci pomoże, nie musisz bić się z tym sama. Słyszałaś kiedyś ze kobieta szuka sobie chłopaka na podobieństwo swego ojca? Wiele w tym prawdy. Zastanów się jaki wrzozec mężczyzny ci dał. Jesteś inteligentnym człowiekiem, z pewnością masz wiele możliwości, poza łóżkiem :)
 

Jaritka

Nowicjusz
Dołączył
29 Grudzień 2013
Posty
10
Punkty reakcji
1
Jeszoswiesz napisał:
Wszystko jest możliwe, ale kusilo zawsze coś będzie nas kusiło, może z tym trzeba się po prostu nauczyć żyć. W pewnym sensie cię rozumiem, moja przyjaciółka siedzi w tym biznesie. Sam też troszkę w życiu rozrabialem :x. Przyjaciółka mówi że to akceptuje i uwielbia oraz nie będzie chciała nigdy podjąć się typowej pracy, przy takiej kasie? Ma gdzieś normy społeczne i żyje pełnią życia, ale ma w sobie ten nieopisany smutek. Wielokrotnie próbowała się z kimś związać, ale nigdy jej nie wyszło. Miała tylu facetów, że każdy następny był coraz nudniejszy. Trzyma się jednak dobrze, ale kiedyś to się skończy. Co wtedy? Może udaj się po jakąś pomoc, może uda się zapanować nad twą potrzebą? Znajdź kogoś kto ci pomoże, nie musisz bić się z tym sama. Słyszałaś kiedyś ze kobieta szuka sobie chłopaka na podobieństwo swego ojca? Wiele w tym prawdy. Zastanów się jaki wrzozec mężczyzny ci dał. Jesteś inteligentnym człowiekiem, z pewnością masz wiele możliwości, poza łóżkiem :)
Względy finansowe też powodują, że jestem za pozostaniem w biznesie głównie też dlatego, że wiele razy gdyby nie moje pieniądze to moją matkę, brata i babcie wykopano na bruk (długi, komornik, niespłacone raty) - spora część kasy idzie do rodzinnego "konta"

Mój ojciec - mój ojciec to typowy użytkownik agencji towarzyskich, alkoholik lubiący imprezy i rozwiązły tryb życia, przeciwnik posiadania rodziny, raczej posiadania wielu kochanek. Nigdy ojciec mnie nie wychowywał bo nie mieszkał z nami, widywałam sie z nim bardzo mało (pare razy w życiu).
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Jaritka napisał:
ronią losu pojawiłą sie jako pierwsza odpowiedź wypowiedź, która jest adekwatna do moich ostatnich rozważań, głównie teraz w czasie okresu świąt Bożego Narodzenia. Kiedyś byłam wierzącą katoliczką - obecnie wierzę w Boga, ale moje życie powoduje, że mam trudności jeśli chodzi o powrót do dawnej wiary. Wiele czytałam o nawróconych prostytutkach - m.in. o znanej Marii Magdalenie z Biblii więc to mnie podtrzymuje, że jednak można wyjść z prostytutcji, ale demotywuje mnie fakt, że wychodziłam już wiele razy z tego bagna i tyle razy wracałam niczym bumerang.
Tak, Maria Magdalena to dobry przykład. Tylko ile w tym legendy a ile prawdy, nie dowiemy się. Niemniej jednak temat prostytucji nie jest obcy literaturze, a słowa Chrystusa często sam uwielbiam wypowiadać, gdy mam do czynienia z pobożnym katolikiem, który to w danym momencie kogoś za coś potępia. Skuteczne niesamowicie :)

Z tego co się orientuję z prostytucji jest ciężko zrezygnować właśnie dlatego, że trzeba wówczas zrezygnować z łatwych pieniędzy. Musisz więc najpierw zrezygnować z nadmiaru pieniędzy, z potrzeby ich posiadania. Zainwestuj w przyszłość, pójdź na jakieś studia. Potem dostaniesz pracę, w której może z punktu widzenia technicznego zarobisz mniej, ale będziesz miała emeryturę. A z prostytucją jest tak, że za jakieś 30 lat klientów będzie bardzo mało - każdy klient jak mniemam woli młode dziewczyny, lub doświadczone około trzydziestki. Ale pięćdziesięciolatki raczej takiego dochodu to już nie mają.



Jaritka napisał:
Apropo seksuologa - byłam i stwierdził ,że dopóki się badam (a badam się co miesiąc) to wg niego nimfomania jest czymś niegroźnym
Hm. Nimfomania. Może i tak. Tylko że jak człowiek złapie HIV to już raczej pozamiatane. Niemniej jednak skoro tak powiedział, to pewnie ma rację ;)

Reasumując, jak na moje oko jedyną drogą, która pozwoli Ci zrezygnować z prostytucji to małe przemeblowanie w umyśle. Tak jak teraz skupiasz się na pieniądzach, musisz nauczyć się żyć z ich mniejszą ilością. Tylko że to może być trudne, bo jak już się człowiek przyzwyczai do "bogactwa" ciężko mu pogodzić się z drugą stroną medalu. W tej sytuacji musisz pomyśleć o tym, co na przyszłość będziesz z tego miała. Lepiej jest teraz mieć więcej, a w przyszłości kompletnie nic, czy lepiej cały czas żyć na równi?
 

Pietro199022

Nowicjusz
Dołączył
26 Sierpień 2012
Posty
77
Punkty reakcji
1
Wiek
34
Miasto
Lublin
Znajdziesz miłość tylko seks nie powinien byc środkiem do celu tylko nagroda za jego osiągnięcie. Musisz przestać o tym myslec, szanować się, znajdź normalna prace, która pozwoli ci zaczac od nowa, oderwać się od przeszłości. Od czegos trzeba zaczac. Kasa za seks jest w twoim przypadku pieniądzem łatwym, ale prawdziwa satysfakcję przyniesie ci kasa za zwykła prace. Nie od razu bedziesz bogata i miala na ciuchy i perfumy. Do wszystkiego dojdziesz. Wydaje mi się ze musisz po prostu uświadomić sobie co jest w życiu wazne: stabilność, bezpieczeństwo, miłość. To zeby miec co jesc i godnie mieszkać. Ciezko to osiągnąć w przypadku gdy priorytetem dla ciebie bedzie dobrze się ubrac i ladnie pachniec. Uwazam ze powinnas przewartosciowac pewne zachowania w życiu, znalezc inne priorytety, byc odpowiedzialna za siebie. Idz do pracy do sklepu czy gdzies. Poczuj to jak ludzie zarabiaja uczciwie, ile trzeba wysiłku w tym. W kontaktach z facetami odrzuc wyobraźnię, seks, nie zaczynaj rozmowy od tego bo od razu przestaną o tobie myslec poważnie, skoro jestes łatwa. Najlepszy seks jest z milosci, ale nie szukaj jej na sile, miłość sama cię znajdzie, a to ze raz ci nie wyszlo nic nie znaczy. Wielu ludzi ma problemy, zawiązują się i odchodzą. Ale nie mozna się poddawać całkowicie, bo na wszystkich w koncu przyjdzie czas. Nic na sile, cierpliwości. Nagroda za cierpliwość bedzie piekny prawdziwy seks którego za pieniadze nie mozna miec:)
Radzilbym:
1. znalezc normalna prace
2. wynająć jakies mieszkanko
3. kupować ciuchy w ciuchu, w końcu wielu ludzi tam kupuje i mozna znalezc fajne rzeczy, a z paragonami przeciez chodzic nie bedziesz;)
4. nie musisz pachniec drogimi perfumami
5. zaspokajaj sie sama dopoki nie znajdziesz wartosciowego partnera, czyli takiego który nie bedzie z toba dla seksu (dlatego lepiej go poznawac od strony charakteru itp a nie gwalcic go na pierwszym spotkaniu)
6. szukaj w nim oparcia
7. nie idz za pierwszym lepszym
8. badz cierpliwa
9. badz silna
10. nie poddawaj sie:)
11. nie przerywaj abstynencji
 

Jeszoswiesz

Nowicjusz
Dołączył
27 Grudzień 2013
Posty
83
Punkty reakcji
5
Wiek
38
Brak wychowania to również jakieś wychowanie. Plus to co sobą reprezentował.Wiesz przynajmniej skąd bierze się przynajmniej po części twoje postępowanie. Przyjaciółka stara się ostatnio mimo wszystko coś zmienić, a też nie ma tak różowo, także w sferze rodziny, a ojciec jej też się nie popisał. Widać jednak że pracuje nad sobą. Zakochała się w siłce i fitnesie, rozwija się. Kiedyś może zadecyduje by zmienić dzięki temu swoje życie. W każdym razie jest szansa. I ty też masz szansę. To nie musi być łatwe, ale nie niemożliwe.
 

Jaritka

Nowicjusz
Dołączył
29 Grudzień 2013
Posty
10
Punkty reakcji
1
Dziekuje za odpowiedzi z radami zwłąszcza Twoja pietro.
Co do przyszłości - jestem teraz w maturalnej klasie i planuję udać się na medycyne, ale nie wiem czy się dostane. W ogóle nie wiem jak to bedzie z moja szkoła bo prawie cały semestr wagarowałam, ale jestem dobrej nadzieji.

Z kasą to prawda zwłaszcza, że w obecnej szkole są same bogate osoby, szpanujące róznymi gadzetami i wyjazdmi na wyspy jakies za granice przez to czuje presje...
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Skoro to Twój ostatni semestr wkrótce się to skończy. O nieobecności raczej nie powinnaś się martwić: skup się na dobrym wyniku na maturze, z biologii jak zgaduję.
 

Jaritka

Nowicjusz
Dołączył
29 Grudzień 2013
Posty
10
Punkty reakcji
1
Thyme napisał:
Skoro to Twój ostatni semestr wkrótce się to skończy. O nieobecności raczej nie powinnaś się martwić: skup się na dobrym wyniku na maturze, z biologii jak zgaduję.
biologia, chemia oraz fizyka na rozszerzonym (wymogi uczelni)
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
O zgrozo.
No nic, powodzenia :D

Studia są zdecydowanie ciekawszym etapem w edukacyjnym życiu. A z drugiej strony wkurzającym. Kwestia perspektywy. Niemniej jednak z tą medycyną to pomysł masz dobry.
 

Pietro199022

Nowicjusz
Dołączył
26 Sierpień 2012
Posty
77
Punkty reakcji
1
Wiek
34
Miasto
Lublin
Dobrze, ze chcesz cos zmienic w swoim życiu. Masz wyznaczony cel: dostać się na medycynę. Drogą do jego osiągnięcia jest skończenie szkoly, powinnas się teraz na tym skoncentrowac, bo bedzie to decydowac o twojej przyszlosci, w jakim miejscu bedziesz za rok czy za 5 lat. Popędy nie moga tobą sterowac. Badz panią swojego ciala:) a gdy jest ciezko, zrób sama co masz zrobic. I latwiej jest panowac nad soba, czy zapomniec o problemach, gdy masz co robic. Może rozwijaj jakies swoje zainteresowania, znajdz pasje np. jakis sport, spacery, zwierzeta, muzyka. Zawsze może to być pretekst do rozmowy z kims, bedziesz miala o czym rozmawiac, przez co poznasz nowych ludzi, rozwiniesz sie towarzysko i uwierzysz w siebie. Nie to ile masz pieniedzy decyduje o tym kim jestes tylko to co soba reprezentujesz. Bardziej szczęśliwa bedziesz dzieląc się ostatnim kawalkiem chleba z bezdomnym niz ubierając się w modne ciuchy:) nie poddawaj sie, nie teraz gdy wykonalas krok w dobrym kierunku:)
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Primawera napisał:
W jakim sensie ?
Jest to, jak Pietro zauważył, jakiś cel w życiu. A poza tym dochodowy. Jeśli więc dochód będzie miała satysfakcjonujący, gdy znajdzie pracę, nie będzie odczuwała takiej potrzeby, by "wracać" do prostytucji.
 

Primawera

Bywalec
Dołączył
23 Grudzień 2013
Posty
809
Punkty reakcji
121
Thyme napisał:
jakiś cel w życiu. A poza tym dochodowy
Z tym bym polemizowała. :)
Nie zapominaj również, że podjecie tego typu studiów pozbawia ją szansy uczciwej pracy, ponieważ nie moze studiować zaocznie. A jakos musi się utrzymać przez te 6 lat.
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Otoczenie, w jakim przyszlaś na świat, świat, w jakim zostałaś wychowana, wszystkie problemy, awantury, każdy strach, myśl, każda łza, spowodowały, że jesteś, jaka jesteś. Zrobiłaś sobie z seksu kartę przetargową, którą jesteś w stanie wygrać tylko i wyłącznie życie puste i pozbawione tej poszukiwanej głębi. Jesteś młodą, doświadczoną i SAMOTNĄ dziewczyną, niesamowicie zranioną przez los, chcesz wynagrodzić sobie seksem wszystko, czego dotąd było Ci brak - pieniądze i bliskość wiodą tutaj prym... Bardzi Ci współczuję, ale jednocześnie (bo wiem, że tego nie chcesz) jestem z Tobą duchem, bo wiem, że teraz to, czego Ci potrzeba - to cel, do którego będziesz dążyć za wszelką cenę. Ktoś wyżej polecał seksuologa, ja bym raczej zaczęła od psychologa, od terapii, która wypleni z Ciebie to wszysto, co złe, a co narosło w Tobie, od czasu Twego pojawienia się na świecie. bądź dzielna. Jeśli wiesz, że nie takie życie chcesz wieść - daj z siebie wszystko, by było lepsze.
 

Hailie

Bywalec
Dołączył
17 Wrzesień 2010
Posty
475
Punkty reakcji
118
Jaritka napisał:
Kasa jest dla mnie wszytskim bo dzięki kasie mam ubrania które powodują, że nie jestem wyśmiewana za to, ze jestem gorsza.
To zdanie najlepiej udowadnia, że całe Twoje obecne życie jest sumą zdarzeń z dzieciństwa. Chcesz czuć, że ludzie nie mają Cię za byle kogo i myślisz, że zapewnią Ci to pieniądze i ciuchy. Nic bardziej mylnego. Sama widzisz, że mając to wszystko jesteś nieszczęśliwa. Dlaczego? Człowiek "składa się" z duszy i ciała a Ty maksymalnie zaspokajając to drugie - zabijałaś to pierwsze.
Wydaje mi się, że chciałaś się w pewien sposób odegrać na tym, którego kochałaś - coś udowodnić sobie i jemu.
Musisz odciąć się całkowicie od prostytucji i udać się do innego seksuologa. Twój popęd nie jest normalny a Ty jeśli chcesz normalnie żyć musisz poddać się leczeniu.



Jaritka napisał:
czy jest szansa aby ta dobra strona wygrała, abym wróciła do normalności oraz abym mogła w przyszłości stworzyć normalną rodzinę z kochajacym facetem - inna niz w ktorej przyszlo mi sie wychowac ?
Szansa jest zawsze. Wszystko zależy od Ciebie. Musisz postawić wszystko na jedną kartę i przestać patrzeć na życie przez pryzmat pieniędzy. One naprawdę nie dają szczęścia co już chyba zdążyłaś odczuć na własnej skórze?

To smutne, że ludzie często żyją tylko tym co ich otacza. Nie rozwijają swojego wnętrza i nie myślą o śmierci, która nie pozwoli im zabrać ze sobą tak usilnie gromadzonych majątków. To wszystko naprawdę jest tak cholernie nieważne.

Dużo przeszłaś, ale jeśli się podniesiesz będziesz naprawdę silna. Życzę powodzenia.
 
M

MacaN

Guest
Coś mi się wydaje, że znalezienie miłości może Ci wyjść bardzo łatwo w porównaniu z tym, że skończenie z tym, co robisz... będzie od Ciebie wymagać przeogromnej siły woli, bo tu już nie jest wymagana pseudo silna wola, o jakiej mówią kulturyści, czy karatecy.

Bardzo łatwo się pisze, iż postanowiłaś coś zrobić, natomiast zrobić to - podjąć się tak wielkiego wyrzeczenia, zostawić łatwą i dużą ( w porównaniu z co miesięcznymi 2.000 na rękę ) kasę, będzie Ci bardzo trudno, tym bardziej, że nie potrafisz wydawać pieniędzy na racjonalne cele. Ciuchy, perfumy, biżuteria... nic nie znaczące bzdety, które dla Ciebie przejawiają olbrzymią wartość, bo musisz wyglądać pięknie, bo nie możesz odstawać od bogatych, bo... ( itp )

Temat ciężki, wyzwanie diabelnie trudne, muszę przyznać, że po raz pierwszy chyba czytam na tym forum prawdziwy problem życiowy. No cóż - powodzenia życzę, choć jeśli miałbym postawić kasę na wynik Twojego życia, to postawiłbym na to, że nie zerwiesz z tym. Mam nadzieję, że się mylę i... trzymam kciuki ;)
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Thyme napisał:
W tej sytuacji musisz pomyśleć o tym, co na przyszłość będziesz z tego miała
Wobraż sobie samą siebie za 20 lat-kogo chcesz zobaczyć?-wyeksploatowaną podstarzałą prostytutkę,pewnie też samotną i nieszczęśliwą - czy Panią doktor -szanowaną,zadowoloną z życia i siebie samej .Warto marzyć o przyszłości -tej dobrej i robić wszystko,aby się spełniła.
 
Do góry