Musiała by być to książka w brunatno-zielono-pomarańczowej oprawie,twardej oczywiście z desek cedrowych,albo świerkowych a w ostateczności sosnowych nawet,która skórą cielęcą a w ostateczności bydlęcą,albo świńską obciągnięta była by,na której tytuł i autor wytłoczony był by na gorąco trzcionkami gotyckimi złotem,albo srebrem czystym.Może być cyrylicą.
Kartki musiały by szeleścić jak pergamin.Może nawet drogą być.
Żeby nie żałować,że się ją przeczytało to już trza by,żeby wszystkie odpowiedzi na każde pytanie w niej były-senne marzenia.
Mam nadzieję,że w końcu napiszecie taką książkę.A jak nie Wy to Wasi potomkowie,chociaz z całą pewnością tego nie doczekam