Masz ochotę zmieszać coś z błotem? Zapraszam!

inherentny

Geniu Loci
Dołączył
19 Grudzień 2012
Posty
270
Punkty reakcji
13
Miasto
kraków
Słyszę krzyk. Czy przypadkiem nie wydobywa się z moich ust? Ktoś biegnie w moją stronę. Chyba mam problem ze wzrokiem, wszystkich widzę na biało. Rozglądam się. Wokół wszyscy śpią. Wczesna godzina? To dlaczego ludzie się zbiegają?
Po niedługiej chwili stoi przede mną tuzin ludzi patrzących z niedowierzaniem. Chcę zapytać, o co chodzi, gdzie jestem i co się tak gapią, ale z moich ust wydobywają się tylko niezrozumiałe stęki. Podwijają mi ubranie. Chcę się bronić, ale jestem za słaby, więc poddaję się im. Przykładają mi stetoskop do nagiej klatki piersiowej. Czyżbym był w szpitalu? Wypadek? Nagły atak choroby? I czemu nie mogę nic powiedzieć?
Widzę już lepiej i zaczynam wodzić oczami po otoczeniu. Wszędzie biel. Obok mnie stoi kilka łóżek, ale dość dziwnych – są zabudowane przezroczystym szkłopodobnym materiałem i sterczą z nich jakieś przewody i przyciski. Zaraz! Moje wyrko wygląda zupełnie naturalnie. Żadnej plandeki z tworzywa sztucznego czy czegoś takiego.
Muszę przymrużyć oczy, gdyż do pomieszczenia wdziera się słońce. Lato? Cholera, nie wiem która jest godzina, a nawet jaki dzisiaj dzień. I dlaczego nie mogę mówić?
Skończyli mnie badać, a jakaś młoda dziewczyna podstawiła wózek inwalidzki pod łóżko. Nie mam siły na nim usiąść, więc muszą mi pomóc. Oparcie jest strasznie twarde, a samo siedzenie niewygodne. Nie mają lepszego środka transportu?
Wiozą mnie białym korytarzem w nieznane. Teraz jestem pewien, że to szpital. Jadąc dalej widzę ludzi noszących maski i fartuchy. Oddział chorób zakaźnych, czy co? Odnoszę wrażenie, że sala, na której przebywałem była jedyną zapełnioną chorymi. Wszędzie personel żadnego człowieka podobnego do mnie, a ci ludzie są jacyś dziwni. Z pozoru wyglądają normalnie, ale jak się im przyjrzeć to okazuje się, że zachowują się władczo, jakby swiat do nich nalezał. Cholera, chyba coś ze mną nie tak.
Wjeżdżamy do pomieszczenia wyglądającego zgoła odmiennie od reszty budynku. Stoi tu komputer i jakaś aparatura, której nigdy wcześniej nie widziałem. Ściany mają przyjemny, błękitny kolor. Siedzę na wózku lekko zaniepokojony i czekam, aż pomogą mi się podnieść i podłączą to urządzenie. O dziwo nic takiego się nie stało, po prostu włączyli maszynę. Chcą badać powietrze? Uśmiechnąłem się, a przynajmniej taki mi się wydawało, gdyż moja twarz nie chciała pokazać żadnych emocji.
Nagle - cisza. Jestem w stanie usłyszeć własne bicie serca. Chciałbym wreszcie wiedzieć, o co chodzi, ale nikt nie jest skory do wyjaśnień. Po kilku minutach zbliża się do mnie jakiś facet ubrany po cywilnemu. Bierze krzesło i siada koło mnie. Jego oczy świdrują mój mózg, a ja czuję się dosyć nieswojo. W końcu odezwał się tubalnym głosem:
- Będziesz musiał trochę popracować nad sobą. Twój mózg musi się z powrotem wszystkiego nauczyć, jesteś teraz jak małe bezbronne dziecko i dużo czasu poświęcisz by to zmienić. Nie możesz jeszcze mówić, a pewnie nasuwa ci się mnóstwo pytań. Doskonale wiem, co chcesz wiedzieć. Jesteś w naszym ośrodku badawczym od miesiąca, 20 lat temu miałeś wypadek i zapadłeś w śpiączkę, doznałeś również poważnego uszkodzenia mózgu. Smacznie sobie chrapałeś aż do dzisiaj, kiedy otworzyliśmy klapę, jak my to mówimy – zaśmiał się. – To taka powłoka ochronna, która utrzymuje przy życiu wszystkich naszych pacjentów. Jak już zauważyłeś mamy ich niewielu, w końcu nie jesteśmy szpitalem. Decydujemy, kto rokuje dobrze, a kto nie. Ci, którzy nie mają szans na powrót do rzeczywistości są utylizowani.
Czuję jak po moim ciele przechodzą ciarki, ale moja twarz dalej pozostała bez wyrazu. On chyba to zauważył, gdyż znowu się uśmiechnął.
- Spokojnie, teraz trafisz z powrotem do szpitala, tym razem na rehabilitację. Będziesz się uczył czytać, pisać i tak dalej.
Jedna osoba z personelu już zaczęła kierować mój pojazd w stronę wyjścia.
- No i jeszcze jedno, dzisiaj jest 23 lipca roku 2050 - to również chciałeś wiedzieć, prawda? – uśmiech nie schodził z jego twarzy dopóki nie zniknąłem za rogiem razem z ponętną pielęgniarką.
 
Do góry