Witam. Zaczne od tego, ze mam 16 lat i wlasnie wybieram sie do Liceum.
Jestem ponad 2 lata z chlopakiem, ktory wg. mnie sie nie stara, uwazam, ze zbyt dramatyzuje, jest leniwy. Ale to jest od jakiegos pol roku. Kiedys,na poczatku zwiazku pisal z innymi, spotykal sie niby po kolezensku, a ostatecznie doszlo do tego, ze calowal sie z inna. Wtedy pierwszy raz zerwalam z nim. Bylo to, kiedy nasz zwiazek trwal 4 miesiace. Potem wrocilismy do siebie. Niepotrzebnie. Staral sie bardzo, tak szczerze, widac bylo , ze mu zalezy na mnie. Nasz zwiazek byl cudowny. Niestety trwal ponad pol roku. Znowu klotnia, trwala trzy dni, on wtenczas calowal sie z inna. Dowiedzialam sie 3 tyg pozniej, wtedy juz mniej sie staral. Od tamtej pory nasz zwiazek byl zimny. Wszystko sie walilo. Potem nie dochodzilo do zadnych zdrad, nie spotykal sie z innymi, z tamtymi dziewczynami zakonczyl samowolnie kontakt. Ale mi to tkwi w pamieci do teraz, staram sie o tym zapomniec, nic nie wspominam. Ale to jest silniejsze ode mnie. Z chlopakiem malo sie klocimy, a jak juz dojdzie do klotni, to o blahostki. Nic to nie zmienia. Jednakze przeszkadza mi jego zachowanie. Cos obiecuje, ale tego nie dotrzymuje. Stal sie obojetny, ale jak cos sie dzieje, kiedy w moim zyciu pojawi sie jakis chlopak- aktualnie przyjaciel z dziecinstwa wiecej na mnie zwraca uwage, to on zaczyna sie 'starac'. Polega to na tym, ze usilnie chce miec mnie przy sobie. Kiedys moj przyjaciel napisal, ze nie moge tak cierpiec z nim, ze zaden kochajacy chlopak, nie zrobilby niczego takiego dla swojej dziewczyny, wtedy moj chlopak zobaczyl to i zakazal kontaktu. Nie posluchalam sie. On jeszcze jest leniem, nie chce mnie odprowadzac ze szkoly. Powiedzialam mu, ze sie nie stara, ze za kazdym razem jak mu zwroce uwage, to sie focha. a on mi powiedzial, ze to ja sie nie staram, choc robilam co w mojej mocy. Teraz mam obawy, czy dla mojego chlopaka zalezy naprawde, czy tylko na seksie albo boi sie ze bede z przyjacielem.
Przyjaciel stara sie bardzo, zabiera mnie wszedzie, mowi wszystko dokladnie i wiem, ze zalezy mu na mnie, tak naprawde, to uczucie do mojego chlopaka zaczyna gasnac. Nie spotkalam sie z nim od 2 tygodniu, bo ma focha. Spotykalam sie z przyjacielem, duzo rozmawialismy. Problem w tym, ze ja dopiero ide do liceum, a on na studia i to poza Warszawa. Na poludnie sie wybiera. Ma przyjezdzac tylko w swieta, bo mu sie nie oplaca.
co ja mam robic? przyjaciel sie stara, chce byc ze mna, ale uszanuje moja decyzje, a do chlopaka sie przywiazalam, zrywajac z nim, balabym sie, ze zaraz poleci do innych, chociaz juz od dawna tego nie robi, bo sie dla mnie zmienil. Ale uwazam, ze to i tak za malo.
przyjaciela znam ok.8 lat. byla jedna klotnia w calej przyjazni, zawsze sie zgadzamy, a z chlopakiem znam sie od 1 gimnazjum. Nie wiem co zrobic.. Moze ktos w podobnej sytuacji sie znajdowal?
Jestem ponad 2 lata z chlopakiem, ktory wg. mnie sie nie stara, uwazam, ze zbyt dramatyzuje, jest leniwy. Ale to jest od jakiegos pol roku. Kiedys,na poczatku zwiazku pisal z innymi, spotykal sie niby po kolezensku, a ostatecznie doszlo do tego, ze calowal sie z inna. Wtedy pierwszy raz zerwalam z nim. Bylo to, kiedy nasz zwiazek trwal 4 miesiace. Potem wrocilismy do siebie. Niepotrzebnie. Staral sie bardzo, tak szczerze, widac bylo , ze mu zalezy na mnie. Nasz zwiazek byl cudowny. Niestety trwal ponad pol roku. Znowu klotnia, trwala trzy dni, on wtenczas calowal sie z inna. Dowiedzialam sie 3 tyg pozniej, wtedy juz mniej sie staral. Od tamtej pory nasz zwiazek byl zimny. Wszystko sie walilo. Potem nie dochodzilo do zadnych zdrad, nie spotykal sie z innymi, z tamtymi dziewczynami zakonczyl samowolnie kontakt. Ale mi to tkwi w pamieci do teraz, staram sie o tym zapomniec, nic nie wspominam. Ale to jest silniejsze ode mnie. Z chlopakiem malo sie klocimy, a jak juz dojdzie do klotni, to o blahostki. Nic to nie zmienia. Jednakze przeszkadza mi jego zachowanie. Cos obiecuje, ale tego nie dotrzymuje. Stal sie obojetny, ale jak cos sie dzieje, kiedy w moim zyciu pojawi sie jakis chlopak- aktualnie przyjaciel z dziecinstwa wiecej na mnie zwraca uwage, to on zaczyna sie 'starac'. Polega to na tym, ze usilnie chce miec mnie przy sobie. Kiedys moj przyjaciel napisal, ze nie moge tak cierpiec z nim, ze zaden kochajacy chlopak, nie zrobilby niczego takiego dla swojej dziewczyny, wtedy moj chlopak zobaczyl to i zakazal kontaktu. Nie posluchalam sie. On jeszcze jest leniem, nie chce mnie odprowadzac ze szkoly. Powiedzialam mu, ze sie nie stara, ze za kazdym razem jak mu zwroce uwage, to sie focha. a on mi powiedzial, ze to ja sie nie staram, choc robilam co w mojej mocy. Teraz mam obawy, czy dla mojego chlopaka zalezy naprawde, czy tylko na seksie albo boi sie ze bede z przyjacielem.
Przyjaciel stara sie bardzo, zabiera mnie wszedzie, mowi wszystko dokladnie i wiem, ze zalezy mu na mnie, tak naprawde, to uczucie do mojego chlopaka zaczyna gasnac. Nie spotkalam sie z nim od 2 tygodniu, bo ma focha. Spotykalam sie z przyjacielem, duzo rozmawialismy. Problem w tym, ze ja dopiero ide do liceum, a on na studia i to poza Warszawa. Na poludnie sie wybiera. Ma przyjezdzac tylko w swieta, bo mu sie nie oplaca.
co ja mam robic? przyjaciel sie stara, chce byc ze mna, ale uszanuje moja decyzje, a do chlopaka sie przywiazalam, zrywajac z nim, balabym sie, ze zaraz poleci do innych, chociaz juz od dawna tego nie robi, bo sie dla mnie zmienil. Ale uwazam, ze to i tak za malo.
przyjaciela znam ok.8 lat. byla jedna klotnia w calej przyjazni, zawsze sie zgadzamy, a z chlopakiem znam sie od 1 gimnazjum. Nie wiem co zrobic.. Moze ktos w podobnej sytuacji sie znajdowal?