Witam, mam pewien problem, z którym nie potrafię sobie poradzić. Może zacznę od tego, że przedstawię moją sytuację. Mam 18 lat i mieszkam w domu z rodzicami, młodszą siostrą i bratem. Zajmujemy piętro, a na parterze mieszka moja babcia z synem (moim wujkiem). Wszystko było by ok gdyby nie to, że... No właśnie. Przedstawiając syna babci do głowy przychodzą mi jedynie określenia takie jak: alkoholik, dno, margines społeczeństwa, darmozjad, awanturnik. Jest uciążliwy dla wszystkich domowników, pije, nie pracuje, zagłusza spokój i ciszę nawet nocą, szarga wszystkim nerwy. Z prawnego punktu widzenia sprawa wygląda tak, że dom przepisany jest na mojego tatę, babcia ma zapewnione prawnie mieszkanie do śmierci, a on siedzi `na krzywy ryj` potocznie mówiąc. Nie płaci za nic, nie robi żadnych opłat, mieszka tu tylko ze względu na babcie, która go przygarnęła do siebie, ale ostatnio sytuacja zaczyna wymykać się z rąk, ponieważ coraz częściej robi się agresywny. Rodzice niby mają go dosyć, często grożą mu że po prostu go wymeldują, ale zwykle na tym się kończy, zero konkretnych działań. A ja mam 18 lat, za rok konczę szkołe i uciekam stąd, ale zanim to nastąpi chcę zrobić w końcu porządek w tym domu chociażby ze względu na młodsze rodzeństwo. Czy istnieje możliwość wymeldowania mojego wujka i uzyskania zakazu zbliżania się ? Czy potrzebne są jakieś konkretne powody albo obowiązek udzielenia zastępczego mieszkania ? Proszę konkretne odpowiedzi z perspektywy prawa. Jak to wszystko wygląda ?