pandorra

Nowicjusz
Dołączył
13 Grudzień 2012
Posty
19
Punkty reakcji
0
To co uznajemy za wiarę, zawsze jest jakąś logiką, opartą na tym, co czujemy wewnętrznie, że jest prawdziwe. Jednak to, co czujemy wewnętrznie, opiera się na pewnym porządku i również musiało zostać w pewien sposób wybudowane. Sam proces budowania musiał z kolei opierać się na pewnej logice - w przeciwnym wypadku zamiast porządku, powstałby chaos. Z logiką jest jednak ten problem, że w wielu przypadkach tego, co czujemy, lub przeczuwamy wewnętrznie, nie jesteśmy w stanie wyjaśnić w żaden logiczny sposób. Często nazywamy takie odczucie intuicją.

Na podstawie tego co czujemy wewnętrznie, często angażujemy się w różne religie, lub akceptujemy pewne schematy światopoglądowe nie wymagające doświadczalnej weryfikacji. Z punktu widzenia nauki takie działanie nie ma podstaw, gdyż nauka opiera się na doświadczalnej weryfikacji wszystkiego. Z punktu widzenia czystej logiki taka akceptacja świata wewnętrznego może się wydawać uzasadniona, przy założeniu jednak, że musimy pamiętać, że nie mamy kompletu informacji o tym, w jaki sposób funkcjonuje nasza świadomość.

Generalnie, na pierwszym miejscu w identyfikacji naszego świata wewnętrznego powinny znajdować się doświadczenia życiowe i wyciąganie z nich określonych wniosków, na miejscu kolejnym nasze osobiste rozważania i przemyślenia, a w następnej kolejności nauka, religia i rozmaite uwarunkowania światopoglądowe. Religia ze swojej strony pomaga nam często w identyfikacji zasad, którymi rządzi się nasz świat wewnętrzny. Należy jednak być uważnym, czy identyfikacja z daną religią nie polega wyłącznie na obietnicach, które dana religia oferuje. Takie podejście może skutecznie zniechęcić do myślenia.

Dlaczego z jednej strony kładąc nacisk na logiczne myślenie, które kojarzy się z głównie z nauką, z drugiej strony powinno się założyć, że może istnieć życie po śmierci w niematerialnym wymiarze? Podstawą tego myślenia jest pewna logika opierająca się na założeniu, że kompleksowość świadomości, którą człowiek (i każda inna istota) uzyskuje żyjąc na ziemi, musi mieć jakieś logiczne konsekwencje we wszechświecie. Nie chodzi tutaj o pracę naszych własnych rąk i to, co możemy wypracować materialnie i intelektualnie dla przyszłych pokoleń, ale o rozwijającą się świadomość człowieka, która fizycznie istnieje, wydarza się, tworzy kompleksową strukturę inteligencji na pewnym realnym poziomie, i to istnienie musi mieć jakieś logiczne konsekwencje, tak jak wszystko ma swoje logiczne konsekwencje we wszechświecie.

Nie powinno się przywiązywać wielkiej wagi do wizji końca świata, ze względu na to, że "początek" i "koniec" to muszą być pojęcia względne w aspekcie funkcjonowania wszechświata. Jest bardzo prawdopodobne, że myślenie w kategoriach czasu w pewien sposób naszą świadomość ogranicza, wystarczy chociażby wspomnieć o braku możliwości identyfikacji w umyśle pojęcia nieskończoności wszechświata inaczej niż w sposób stricte matematyczny. Tymczasem świadomość opiera się na postrzeganiu różnic, de facto w teorii musi funkcjonować w sposób ponadczasowy, i w konsekwencji być między innymi kluczem do zrozumienia tego co się dzieje z człowiekiem po śmierci oraz kluczem do zrozumienia istoty świadomości w wymiarze niematerialnym.

Aby się w sposób logiczny przybliżyć do zrozumienia tego, zauważmy na początek jak funkcjonuje sen. W snach przepływamy często przez rozmaite światy alternatywne, zawierające elementy składowe z naszego obecnego życia, często przeplatane z elementami których nie znamy, powiązane jednak w pewien logiczny sposób. Konsekwencją logiki którą tworzy świadomość musi być więc również tworzenie światów alternatywnych, jako swoistych odgałęzień pierwotnej logiki z danego punktu czasowego. W czasie snu mamy tego rzeczywistą świadomość i mamy również świadomość tego, że te światy są w pewien sposób w nas połączone. To dowodzi istnienia w nas głębszej świadomości opartej na logice dużo szerszej, wielowymiarowej i wielotorowej pod względem czasu, niż ta świadomość, którą mamy na co dzień.

Równie ważnym krokiem do zrozumienia istoty świadomości niematerialnej powinna być analiza integracji wszechświata z istnieniem świadomości jako takiej. W tym momencie, ktoś poddając w wątpliwość kwestię braku początku i końca wszechświata, mógłby zauważyć, że "Świadomość oznacza pewien stopień kompleksowości, niezależnie od tego w jakiej formie istnieje. Świadomość jako taka musiała mieć więc jakiś początek". Otóż niekoniecznie, jeżeli dopuścimy istnienie pierwotnej świadomości. Pierwotną świadomość możemy wyobrazić sobie w systemie zero-jedynkowym. Zero - jeden. Jest - nie ma. Świadomość tej różnicy to właśnie pierwotna świadomość. Pierwotna świadomość przez cały czas istnieje, była i jest, wszędzie i w niej mieszczą się również wszelkie inne struktury świadomości, takie jak istoty. Ponieważ świadomość oznacza postrzeganie różnic, prowadzi to do prostego i logicznego wniosku, że wszechświat jest integralnie związany ze świadomością, która stanowi jednocześnie niematerialną matrycę wszechświata.

W tym momencie ktoś mógłby zauważyć "Genialne, wiemy w takim razie czym jest Bóg". Otóż nie jest to takie proste, bo Bóg w rozumieniu powszechnym kojarzy się zwykle weryfikacją pewnych działań. Bóg nie może być matrycą wszechświata, ze względu na to, że matryca ta jest czysto neutralną formą aprobującą każdą konsekwencję logiczną, nawet taką która zaprzecza samej sobie. Matryca nie spekuluje. W momencie, kiedy dana konsekwencja zaprzecza samej sobie, tworzy się po prostu świat alternatywny. Mimo jednak, że matryca świadomości nie posiada woli weryfikacji, istoty posiadające świadomość bazującą na pewnej strukturze logicznej z pewnością mają również świadomość rosnącej kompleksowości swojej struktury w aspekcie świadomości wszechświata. To jest tak, jakbyś coraz częściej budził się w swoim domu. To w rzeczywistości musi rodzić wolę rozwoju, która w odróżnieniu od woli przetrwania w pojęciu życia na ziemi, może być rozpatrywana w kategoriach boskich, o ile oczywiście prowadzi do logicznego postępu w zakresie zarówno jakości, jak i ilości pozostałych świadomości zaangażowanych w daną strukturę.

Zapraszam do dyskusji...
 

lolek1971

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2012
Posty
1 614
Punkty reakcji
7
Logika polega na poprawnym, zgodnym z wynikowością przyczynowo skutkową czy z konsekwencją mj y ś l e n i e m.
Bez religii, bez wiary dochodzimy w rozumowaniu do granicy - nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, a co było jeszcze wcześniej.
Przyjęliśmy założenie, że świat powstał z materii, a życie na Ziemi zostało zasiane przez kosmitów (jedno z przypuszczeń) I nie wiemy - jak powstała materia i skąd się wzięli (jak powstali) kosmici. Odpowiedź, że materia była i jest wieczna nie wytrzyumuje krytyki. bo materię można zniszczyć, zdemateerializować, a pojęcie wieczności nie da się ludzkim rozumem ogarnąć. Mówimy - była jest i będzie...

W religii przyjmujemy od razu, że nie pojmiemy istoty wieczności, nieskończoności czy wszechmocy. Ale na wstępie przyjmujemy założenuie, że są ideały i stany idealne - np coś lub ktoś jest ideałem czegoś, wzorcem. Dla wierzących Bóg jest NAJ, jest ideałem wszystkiego dla nas pojętego i niepojętego. Reszta jest logiką - wszechmocny stworzył i istnieje, a my nie musimy Go znać ze wszystkimi szczegółami.
 

max242

Nowicjusz
Dołączył
3 Marzec 2012
Posty
368
Punkty reakcji
16
chyba to...
Jest bardzo prawdopodobne, że myślenie w kategoriach czasu w pewien sposób naszą świadomość ogranicza, wystarczy chociażby wspomnieć o braku możliwości identyfikacji w umyśle pojęcia nieskończoności wszechświata inaczej niż w sposób stricte matematyczny.

Tak, nie sposób wyobrazić sobie stanu nieistnienia własnej świadomości, i czym bardziej o tym myślimy, tym gwałtowniej zamykają się przed nami "bramy tajemnic". Na tym poziomie nie ufam logice jakiejkolwiek, chociaż nadal odzywa się wspomniana przez Ciebie intuicja, a właściwie niesamowicie intensywne przeczucie, że uniwersalna odpowiedź jest już nam dana. Nie mówię o jakichś sztuczkach transopodobnych, bo ta odpowiedź jest naturalna jak całe nasze życie: "Jestem!".
I zachęca mnie, aby zadać pewne pytanie:
Jak oceniłbyś procentowo szanse na to, że mogłeś zaistnieć w tym świecie wraz z pojawieniem się własnej samoświadomości?
 

cr3ator

Wielebna Świnia
Dołączył
9 Listopad 2006
Posty
1 586
Punkty reakcji
5
Biorąc pod uwagę, że ludzie posiadają może 60% wiedzy na temat wszystkiego co jest widzialne, i znacznie mniej na temat tego co niewidzialne, rozważania logiczne nie mają sensu.

Nie pojmiesz prawd duchowych na logikę, ani nauką nie wytłumaczysz świata niewidzialnego.

"Mądrość tego świata jest głupotą w oczach Boga"

Wiedza i logika mogą tylko potwierdzać i wzmacniać Wiarę, ale nie mogą to być nurty główne.
Wierzący człowiek, który stara się wszystko rozstrzygać logicznie szybko straci wiarę.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
to, może czas i abym ja coś napisał
przeczucia/odczucia, to sfera emocji, ta czasami jest zgodna z logiką (może być zgodna, ale nie musi)
problemem jest poznanie, aby pozostawać w pełni w zgodzie z logiką, nie możemy opierać się li i jedynie na przeczuciach/odczuciach - są one pozaracjonalnymi procesami, jeżeli więc zaczniemy budować system przyczynowo-skutkowy wsparty pierwotnie tylko przeczuciach/odczuciach, to cała ta konstrukcja pozornie logiczna warta jest funta kłaków, posłużę się przykładem aby uzmysłowić:
mam przeczucie, że wygram w totka, jeżeli zbuduję na tym przeczuciu jakąś pajęczynę wnioskowań, to mogą one zaprowadzić mnie bardzo daleko, ale co jest ciekawe może dojść (finalnie) do dwóch rozwiązań, konstrukcja w 99,999% przypadków okaże się błędna (dzięki weryfikacji empirycznej) - nie wygrałem, ciekawiej się stanie, gdy oprę całość swych następczych wniosków na tym, że jednak udało mi się wygrać, to czy one pozostaną tylko formalnie zgodne z regułami logiki to już kolejny zajmujący temat do dyskusji (po wystąpieniu zjawiska empirycznej walidacji przeczucia/odczucia)
podsumowując wiara może być, ale nie musi logiczna, w przypadku poglądów opartych głównie na emocjach (wszelkie fanatyzmy, religijne, czy antyreligijne) jest problem z utrzymywaniem logiki...
 

Huehuecoyotl

Bywalec
Dołączył
20 Wrzesień 2011
Posty
2 732
Punkty reakcji
54
To co uznajemy za wiarę, zawsze jest jakąś logiką, opartą na tym, co czujemy wewnętrznie, że jest prawdziwe.

Logika nie jest oparta na tym co "czujemy". Logika rzadzi sie tylko i wylacznie swoimi - logicznymi - prawami i zaleznosciami.

Wiec generalnie cala ta dyskusjaj jest bez sensu... tzn. nielogiczna :)
 

lolek1971

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2012
Posty
1 614
Punkty reakcji
7
Logika nie rozpatruje słuszności założenia. Ona jedynie poucza, że jeżeli naprawdę jest A, to przez dedukcyjne rozumowanie dojdziemy do poprawnego wyniku.
Niestety od wyniku do założenia nie zawsze można dojść i udowodnić, że założenie jest prawdziwe.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
ja jednak preferuję wnioskowanie indukcyjne w miejsce dedukcyjnego (zbyt ryzykowne) - łatwo popaść w sprzeczność z logiką, która pozornie logiczna będzie dalej...
 

lolek1971

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2012
Posty
1 614
Punkty reakcji
7
Kanony poprawnego myślenia (J.S Mill) - 5 szt, ale najważniejsze są k. jedynej zgodności, jedynej różnicy i zmian towarzyszących nie są niezawodne - są indukcyjne.
Opieranie się o statystykę - też nie jest stuprocentowo pewne.
A Herlok Szolmes rozwiązywał zagadki bezbłędnie.

Jest faktem, że indukcja jest praktyczniejsza i łatwiejsza. Tylko że przed głosowaniem za lub przeciw teorii Darwina trzeba ją poznać oraz poznać współczesne osiągnięcia różnych "mikrodziedzin", dzięki którym mogę napisać, że Darwin wiele "osiągnął", sądząc, że zna najmniejszą cząstkę materii i prostotę jej istnienia, działania itp.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
jasne, Mill i jego kanony to klasyka, niestety trudno idealnie realizowalna, nie trudno sobie wyobrazić model, gdzie nie da się spełnić żadnego z Millowskich kanonów, moje zastrzeżenie tyczyło się raczej prawdopodobieństwa wystąpienia błędu w indukcji i dedukcji, w tym drugim przykładzie, tworzenie konceptu, łatwo może "nam uciec"
Sherlock Holmes to jednak fikcja, popatrz, Holmes doskonale dochodził do wniosków wsparty na dedukcji, a inny człowiek bazujący na dedukcji Marks, aby sobie "uprościć" zlekceważył pewne kanony myślenia dedukcyjnego, gdyż jak wolno domniemywać wynik badań znał jeszcze przed ich rozpoczęciem
dam przykład błędnej dedukcji
robotnikom nie powodzi się dobrze u fabrykanta, fabrykant ma dużo pieniędzy, więc on ich wyzyskuje i trzeba go zniszczyć, aby robotnikom powodziło się lepiej (sylogizm liniowy, nieco przypominajacy wnioskowanie indukcyjne), a jak ma się ono do rzeczywistości? sprawiedliwości? mieliśmy okazję zaobserwować... co znowu nie powoduje, że ciągle są ludzie wierzący, iż to słuszny kierunek....
inną ciekawostką, jest to co zrobił Lenin z ideologią Marska, gdy zderzył się z rzeczywistością, wg. Marksa jedynie wysoce rozwinięte społeczeństwo burżuazyjne było zdolne, do rewolucji, okazało się, że zdolne do tego były tylko najbardziej wówczas prymitywne w Europie: rosyjskie i hiszpańskie (w wielu innych krajach również "buzowało",ale rewolucjoniści nie mieli wsparcia, ani materialnego, ani społecznego, a na terror się nie zdobyli, a przecież jak wykazywał Lenin, bez terroru, nie da się wdrożyć rewolucji)
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
małe adendum, jestem bliski zakończenia analiz dotyczących religii Sarmatów (lud o którym słyszał prawie każdy, ale o którym nic nie wie)
tutaj poza analizami porównawczymi i pewną dozą posterioryzmu, podstawę stanowić będzie jednak dedukcja, gdyż zasób pewnych danych jest znikomy (np. to co przekazał Herodot, uważam w większości za bzdury)
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
Ładnie napisane i zręcznie Pandorra.
Ale wg. mnie wiara nie ma wiele wspólnego z logiką.
To raczej kwestia postrzegania.
 
Do góry