Witam,
otóż 2 tygodnie temu zerwał ze mną chłopak po 8 miesiącach, pokłóciliśmy się. Zaznaczam, że przez 6 miesięcy byliśmy idealną parą, mamy po 19 lat. Powiedział, że chce czasu, bo przez ostatnie miesiące wegetował, nie robił nic, ciągle mówił, że chce się rozwijać, a tak naprawdę stał w miejscu, spotykał się cały czas ze mną tylko, mówił, że jestem jego najbliższą osobą i w końcu pękło, postanowił przemyśleć dlaczego tak jest, ja go potrzebowałam, chciałam spotkań, a on chciał być wtedy sam,
Powiedział, że nie chce związku na razie, że musi pobyć sam, żeby ułożyć sobie życie i dla naszego wspólnego dobra tak będzie lepiej, zarzucał mi, że ja nie rozwijam swoich pasji, które miałam na początku, powiedział "zaskocz mnie",
Bardzo go kocham i na początku było mi okropnie ciężko, on powiedział, że nie chce się ze mną spotykać i żeby dać spokój wszelkim kontaktom i jeśli go kocham, to żebym pozwoliła mu odejść. Popłakałam trochę i po paru dnach nieodzywania się wysłałam mu maila o takiej treści:
"Poznaliśmy się w trudnym okresie małych niepowodzeń.
Poza tym byliśmy tak zapatrzeni w siebie nawzajem. Dogadywaliśmy się świetnie, mimo, iż pochodzimy z
dwóch różnych środowisk. Oboje mamy trudne charaktery i chcieliśmy się rozgryźć.
Byliśmy zafascynowani sobą i pragnęliśmy spędzać czas razem i tylko razem, a tak nie można
wiecznie, bo każdy powinien mieć swoje życie, dzielić się nim z drugą osobą, ale umieć to rozgraniczyć, nie wchodząc
sobie nawzajem w drogę, na tym polega wolność przy jednoczesnym byciu blisko.
Pamiętasz moje pytanie? "gdzie jest tamten chłopak, którego poznałam?", już wtedy wiedziałam, że
jest nie tak i chciałam pomóc, aż za bardzo chciałam pomóc, nie zdając sobie sprawy, że Ty musisz sam.
Już nigdy więcej nie popełnię tego błędu.
Powiem Ci, że nasz morał jest taki, że w związku każdy musi
posiadać swój indywidualizm.
To jest trochę, jak przeciąganie liny, takie zawody, gdzie pośrodku jest błoto, gdzie
każda ze storn może troszkę popuścić, ale nikt nie może wpaść do tego błota.
A jeśli już wpadnie, to albo jedna ta druga osobę wyciągnie albo zostawi,
To najtrudniejsza z moich decyzji ostatniego czasu,
bo muszę zgodzić się na odejście najukochańszej osoby,
dlatego z racji tego, że Cię Kocham i chcę żebyś dostał wolność jakiej potrzebujesz,
z bólem serca daję Tobie złote słowo nienaruszania jej nigdy wbrew Twojej woli.
Szanuję Ciebie i siebie i chcę żeby tak pozostało.
Wcześniej dzwoniłam, pisałam, mimo, że powiedziałam co innego, bo
nie pogodziłam się jeszcze wewnętrznie z tą decyzją, sama ze sobą.
Wymagało to wiele siły ode mnie, mam nadzieję, że to doceniasz.
Rozwijaj się, bo jesteś najlepszy, zawsze wierzyłam w Ciebie
czegokolwiek byś nie zrobił i ja też to robię : )
Wiem, że ten czas jest korzystny zarówno dla Ciebie, jak i dla mnie.
Teraz możesz spokojnie trzymać mnie za słowo
Po 2 daniach od wysłania maila on odpisał co u niego słychać, a na następny dzień wysłał mi zdjęcie swojego nowego psa, bardzo mnie to zdziwiło, bo przecież ni chciał się kontaktować, nie wiem o co chodzi ; /, 2 dni temu, wieczorem zadzwoniłam do niego z pytaniem co słychać, zaczął opowiadać mi o sobie, o tym co robi, pytał się co u mnie, opowiedziałam mu (ostatnio też dużo się u mnie dzieje, nowa szkoła, praca, wylot za granicę i mój koncert), powiedział, że bardzo dobrze, że dzwonię, że miał kryzys i już się chciał spotkać ze mną, ale zagryzł zęby, mówił, że to ważne, żeby się ze sobą kontaktować, mówić co u siebie nawzajem, bo to taka motywacja itd. ;o, powiedział jeszcze żebym wrzuciła zdjęcia papugi, którą dostałam od niego do naszego wspólnego folderu ( nie usunął naszych zdjęć w dodatku wiem, że je przegląda) i w ogóle żebym wrzucała zdjęcia i żebym się rozwijała i on bardzo się cieszy z moich sukcesów. Potem powiedziałam, że już kończę, a on "nie, jeszcze chwilę" i rozmawialiśmy jeszcze 5 min., znam go bardzo dobrze i po głosie słyszałam, że odżył, ale nie był jakiś wyjątkowo szczęśliwy, powiedział, że idzie na wino z kolegami, po czym wrócił do domu i cały wieczór przesiedział na kompie (status GG). Po tym telefonie postanowiłam się nie odzywać i nie dawać żadnych znaków życia, myślicie, ze tęskni?, bo ja już się pogubiłam, bardzo go kocham i chciałabym, żeby to on zaprosił mnie na spotkanie, czy to możliwe i co waszym zdaniem powinnam zrobić?
otóż 2 tygodnie temu zerwał ze mną chłopak po 8 miesiącach, pokłóciliśmy się. Zaznaczam, że przez 6 miesięcy byliśmy idealną parą, mamy po 19 lat. Powiedział, że chce czasu, bo przez ostatnie miesiące wegetował, nie robił nic, ciągle mówił, że chce się rozwijać, a tak naprawdę stał w miejscu, spotykał się cały czas ze mną tylko, mówił, że jestem jego najbliższą osobą i w końcu pękło, postanowił przemyśleć dlaczego tak jest, ja go potrzebowałam, chciałam spotkań, a on chciał być wtedy sam,
Powiedział, że nie chce związku na razie, że musi pobyć sam, żeby ułożyć sobie życie i dla naszego wspólnego dobra tak będzie lepiej, zarzucał mi, że ja nie rozwijam swoich pasji, które miałam na początku, powiedział "zaskocz mnie",
Bardzo go kocham i na początku było mi okropnie ciężko, on powiedział, że nie chce się ze mną spotykać i żeby dać spokój wszelkim kontaktom i jeśli go kocham, to żebym pozwoliła mu odejść. Popłakałam trochę i po paru dnach nieodzywania się wysłałam mu maila o takiej treści:
"Poznaliśmy się w trudnym okresie małych niepowodzeń.
Poza tym byliśmy tak zapatrzeni w siebie nawzajem. Dogadywaliśmy się świetnie, mimo, iż pochodzimy z
dwóch różnych środowisk. Oboje mamy trudne charaktery i chcieliśmy się rozgryźć.
Byliśmy zafascynowani sobą i pragnęliśmy spędzać czas razem i tylko razem, a tak nie można
wiecznie, bo każdy powinien mieć swoje życie, dzielić się nim z drugą osobą, ale umieć to rozgraniczyć, nie wchodząc
sobie nawzajem w drogę, na tym polega wolność przy jednoczesnym byciu blisko.
Pamiętasz moje pytanie? "gdzie jest tamten chłopak, którego poznałam?", już wtedy wiedziałam, że
jest nie tak i chciałam pomóc, aż za bardzo chciałam pomóc, nie zdając sobie sprawy, że Ty musisz sam.
Już nigdy więcej nie popełnię tego błędu.
Powiem Ci, że nasz morał jest taki, że w związku każdy musi
posiadać swój indywidualizm.
To jest trochę, jak przeciąganie liny, takie zawody, gdzie pośrodku jest błoto, gdzie
każda ze storn może troszkę popuścić, ale nikt nie może wpaść do tego błota.
A jeśli już wpadnie, to albo jedna ta druga osobę wyciągnie albo zostawi,
To najtrudniejsza z moich decyzji ostatniego czasu,
bo muszę zgodzić się na odejście najukochańszej osoby,
dlatego z racji tego, że Cię Kocham i chcę żebyś dostał wolność jakiej potrzebujesz,
z bólem serca daję Tobie złote słowo nienaruszania jej nigdy wbrew Twojej woli.
Szanuję Ciebie i siebie i chcę żeby tak pozostało.
Wcześniej dzwoniłam, pisałam, mimo, że powiedziałam co innego, bo
nie pogodziłam się jeszcze wewnętrznie z tą decyzją, sama ze sobą.
Wymagało to wiele siły ode mnie, mam nadzieję, że to doceniasz.
Rozwijaj się, bo jesteś najlepszy, zawsze wierzyłam w Ciebie
czegokolwiek byś nie zrobił i ja też to robię : )
Wiem, że ten czas jest korzystny zarówno dla Ciebie, jak i dla mnie.
Teraz możesz spokojnie trzymać mnie za słowo
Po 2 daniach od wysłania maila on odpisał co u niego słychać, a na następny dzień wysłał mi zdjęcie swojego nowego psa, bardzo mnie to zdziwiło, bo przecież ni chciał się kontaktować, nie wiem o co chodzi ; /, 2 dni temu, wieczorem zadzwoniłam do niego z pytaniem co słychać, zaczął opowiadać mi o sobie, o tym co robi, pytał się co u mnie, opowiedziałam mu (ostatnio też dużo się u mnie dzieje, nowa szkoła, praca, wylot za granicę i mój koncert), powiedział, że bardzo dobrze, że dzwonię, że miał kryzys i już się chciał spotkać ze mną, ale zagryzł zęby, mówił, że to ważne, żeby się ze sobą kontaktować, mówić co u siebie nawzajem, bo to taka motywacja itd. ;o, powiedział jeszcze żebym wrzuciła zdjęcia papugi, którą dostałam od niego do naszego wspólnego folderu ( nie usunął naszych zdjęć w dodatku wiem, że je przegląda) i w ogóle żebym wrzucała zdjęcia i żebym się rozwijała i on bardzo się cieszy z moich sukcesów. Potem powiedziałam, że już kończę, a on "nie, jeszcze chwilę" i rozmawialiśmy jeszcze 5 min., znam go bardzo dobrze i po głosie słyszałam, że odżył, ale nie był jakiś wyjątkowo szczęśliwy, powiedział, że idzie na wino z kolegami, po czym wrócił do domu i cały wieczór przesiedział na kompie (status GG). Po tym telefonie postanowiłam się nie odzywać i nie dawać żadnych znaków życia, myślicie, ze tęskni?, bo ja już się pogubiłam, bardzo go kocham i chciałabym, żeby to on zaprosił mnie na spotkanie, czy to możliwe i co waszym zdaniem powinnam zrobić?