Subiektywna wartość pieniądza w czasie

mforlicz

Nowicjusz
Dołączył
1 Wrzesień 2012
Posty
1
Punkty reakcji
0
Witam, w swoich badaniach naukowych zajmuję się problemem postrzegania przez ludzi zmian wartości pieniądza w czasie. Okazuje się, że występuje wiele różnych anomalii, a ja staram się odgadnąć przyczyny ich występowania. Do pewnego stopnia korzystam w tym celu z badań ankietowych i stąd moja prośba o wypełnienie ankiety znajdującej się na stronie http://moje-ankiety....pond-27979.html. Ankieta jest anonimowa, a jej wypełnienie zajmuje około 3 minuty. Z góry dziękuję za pomoc.
 

szpiku123

Nowicjusz
Dołączył
3 Grudzień 2012
Posty
5
Punkty reakcji
1
Miasto
Wrocław
Tam nie ma anomalii żadnych. Normalne prawa ekonomii i zawsze pieniądz tanieje. Tak nas wszystkich władza wałuje. Specjalnie się nie mówi, że pieniądze tanieją a że ceny rosną, wówczas wiele ludzi myśli, że to wina firm, wyzysk, pazerność sklepów. Gdyby zawsze mówić, że pieniądze staniały wówczas od razu ludziom by się kojarzyło to z władzą, z NBP, z radą polityki pieniężnej. Jak jest czegoś więcej to tanieje, jak jest tego mało to jest cenniejsze. Ciągle drukują kolejne pieniądze obniżając ich wartość, powstaje zjawisko inflacji. Inflacja to ukryty podatek. Nie dość, że podatek płaci za Ciebie Twój szef w pracy, to z Twojej pensji odliczony zostanie kolejny podatek i w każdym zakupionym produkcie jest wliczony podatek. To jeszcze jak dostaniesz pieniądze z wypłaty to one systematycznie będą taniały. Jak dostaniesz podwyżkę to nie ma co się cieszyć, bo pewnie dlatego, że drukują znowu pieniądze. Dostaniesz więcej złotówek ale każda z nich będzie mniej warta i wychodzi na to samo albo nawet biedniejesz po podwyżce. Świat idzie do przodu, maszyny robią coraz więcej za ludzi i to w dodatku za darmo i nie chcą urlopu. Coraz nowocześniejsze systemy zarządzania, strategii i logistyki. Coraz taniej wszystko jest robione i transportowane, więc oczywiście, że ceny muszą maleć a jednak rosną? Dziwne nie? To jeden z największych wałów współczesnego świata.
 
Do góry