Witam wszystkich bardzo serdecznie.Pewnie taki temat już pojawił się na forum, ale nie mam jakoś zbytnio siły i chęci szukania.Chciałabym się podzielić z wami tym, co czuję i może ktoś z was, doradzi mi co mam zrobić w tym temacie... Nazywam się Asia i mam co prawda niewiele, bo 18 lat. Sądzę, że każdy zaraz dojedzie mnie o tym, co ja mogę wiedzieć o miłości, bo jestem taka młoda... Zawsze otaczałam się ludźmi starszymi ode mnie i właśnie z takiego środowiska wychodzę... Myślę całkiem inaczej niż moi rówieśnicy i mam inny pogląd życiowy, Pracuję, uczę się. próbuję za wszelką cenę zabić czas, aby tylko nie być sama, wtedy mam głupie myśli na temat swojego życia, Miałam w swoim życiu tylko 2 związki, Były długie, jeden 3- letni, a drugi prawie 2.Podchodzę do tego wszystkiego bardzo poważnie i poważnie również traktuję drugą osobę, Jestem typem człowieka, który nawet, jeśli nic nie zrobi, to pierwszy wyciąga rękę do zgody,
No cóż, To tyle o mnie... Przedstawię wam moją sytuację, Mam przyjaciela Adama, Znamy się ok. 7 lat, nie wiem czy można to nazwać aż taką przyjaźnią, po prostu świetnie się dogadujemy od zawsze. Zawsze nie był mi obojętny, lecz czułam że nigdy nie będzie w moim zasięgu, Jest wolny od bardzo długiego czasu. Ja niestety po rozstaniu, zaczęłam próbować się z kimś związać, co skutkowało spotkaniami z wieloma facetami, wszystkie okazały się porażką, Mam nieciekawe wspomnienia z poprzednimi partnerami..bo obydwa związki nie skonczyly sie zmojej winy, juz mialam dosc zdrad co tydzien i podnoszenia na mnie ręki. Urodziłam się w normalnym domu, w przyszłości wybieram się na medycynę, więc chciałabym mieć w miarę ogarniętego życiwo faceta, dla którego nie liczy się tylko "na:cenzura:ić się" co piątek. Mam inne priorytety w życiu, Adam właśnie jest w tym idealny. Urwaliśmy ze sobą kontakt na jakiś dobry rok, sama nie wiem czemu... jakoś byłam strasznie zabiegana..on także., Ostatnio spotkalismy się calkiem przypadkowo i zaczelismy sie spotykać, Czesto do mnie przyjezdzal, nawet nA 15 minut, pisal ciagle smsy, rozne, na prawde rozne.. z e chcialby mnie przytulic itp.
Wyskoczyl z inicjatywa, abysmy pojechali we 2 na 3 dni nad jezioro, odpoczac na domki. Bez wahania się zgodziłam! Nie moglismy sie doczekac obydwoje.Gdy przyjechal dal mi roze, twierdzac ze to za to, ze musialam tyle czekac[wyjechal wczesniej na tydzien] . BYłam taka szczesliwa, na wspolny wyjazd, ze szok... tylko my dwoje, wspolny dzien, noc i wszystko. Po prostu ciagle razem. Nie dosc ze zaplacil za wszystko twierdzac, ze jest szczesliwy i ze nic mu wiecej nie potrzeba do szczescia tam oprocz mnie. Niestety nie bylo tak kolorowo. Spedzilismy caly dzien nad woda, przytulakl sie do mnie w wodzie, gryzl po szyi i powtarzal, ze nie moze sie powstrzymac. Pozniej wieczorem, napilam sie troche i zaczelam mowic mu to co we mnie siedzi, mowil ze cos do mnie czuje ale boi sie, ze jak nam nie wyjdzie to mnie straci i woli przyjazn... poplakalam sie.Calowalismy sie i bylismy na prawde blisko, sadze ze gdyby nie brak zabezpieczenia to spalibysmy ze soba.bylam swiadoma tego co robie, w koncu znamy sie bardzo dlugo a moje uczucie do niego jest ogromne. Przyjelam to do siebie, polozylam sie spac.
Czulam w nocy jak patrzy na mnie, gdy spie. Pozniej poszedl spac na drugie lozko, bo zasnelam i mowil ze nie chcial mnie budzic, bo slodko spalam,.Rano przyszedl, pocalowal mnie w czolo, wzial w ramiona i lezelismy... ale bylo inaczej niz dzien wczesniej. Cala droge powrotna do domu spedzilismy praktycznie w milczeniu, byl bardzo zamyslony... powiedzialam mu, ze nie potarfie sie z nim juz przyjaznic,po tylu latach juz nie dam rady,a on prosil abym tego nie robila... napisal mi smsa ze boi sie tego, ze nie bede miala dla niego czasu, bo ciagle jestem w biegu..a to przeciez dlatego, ze nie lubie byc sama a czesto w domu jestem i szukam zajecia na sile ! i wkurza go, ze mam wielu kolegow.. to nie moja wina, ze pelno kolesi sie kolo mnie kreci, ale ja traktuje ich tylko jak kumpli... i mowil, ze musi przemyslec ot wszystko bo ma masekre w glowie... co ja mam robic? nie daje juz rady...za wiele to trwa.
No cóż, To tyle o mnie... Przedstawię wam moją sytuację, Mam przyjaciela Adama, Znamy się ok. 7 lat, nie wiem czy można to nazwać aż taką przyjaźnią, po prostu świetnie się dogadujemy od zawsze. Zawsze nie był mi obojętny, lecz czułam że nigdy nie będzie w moim zasięgu, Jest wolny od bardzo długiego czasu. Ja niestety po rozstaniu, zaczęłam próbować się z kimś związać, co skutkowało spotkaniami z wieloma facetami, wszystkie okazały się porażką, Mam nieciekawe wspomnienia z poprzednimi partnerami..bo obydwa związki nie skonczyly sie zmojej winy, juz mialam dosc zdrad co tydzien i podnoszenia na mnie ręki. Urodziłam się w normalnym domu, w przyszłości wybieram się na medycynę, więc chciałabym mieć w miarę ogarniętego życiwo faceta, dla którego nie liczy się tylko "na:cenzura:ić się" co piątek. Mam inne priorytety w życiu, Adam właśnie jest w tym idealny. Urwaliśmy ze sobą kontakt na jakiś dobry rok, sama nie wiem czemu... jakoś byłam strasznie zabiegana..on także., Ostatnio spotkalismy się calkiem przypadkowo i zaczelismy sie spotykać, Czesto do mnie przyjezdzal, nawet nA 15 minut, pisal ciagle smsy, rozne, na prawde rozne.. z e chcialby mnie przytulic itp.
Wyskoczyl z inicjatywa, abysmy pojechali we 2 na 3 dni nad jezioro, odpoczac na domki. Bez wahania się zgodziłam! Nie moglismy sie doczekac obydwoje.Gdy przyjechal dal mi roze, twierdzac ze to za to, ze musialam tyle czekac[wyjechal wczesniej na tydzien] . BYłam taka szczesliwa, na wspolny wyjazd, ze szok... tylko my dwoje, wspolny dzien, noc i wszystko. Po prostu ciagle razem. Nie dosc ze zaplacil za wszystko twierdzac, ze jest szczesliwy i ze nic mu wiecej nie potrzeba do szczescia tam oprocz mnie. Niestety nie bylo tak kolorowo. Spedzilismy caly dzien nad woda, przytulakl sie do mnie w wodzie, gryzl po szyi i powtarzal, ze nie moze sie powstrzymac. Pozniej wieczorem, napilam sie troche i zaczelam mowic mu to co we mnie siedzi, mowil ze cos do mnie czuje ale boi sie, ze jak nam nie wyjdzie to mnie straci i woli przyjazn... poplakalam sie.Calowalismy sie i bylismy na prawde blisko, sadze ze gdyby nie brak zabezpieczenia to spalibysmy ze soba.bylam swiadoma tego co robie, w koncu znamy sie bardzo dlugo a moje uczucie do niego jest ogromne. Przyjelam to do siebie, polozylam sie spac.
Czulam w nocy jak patrzy na mnie, gdy spie. Pozniej poszedl spac na drugie lozko, bo zasnelam i mowil ze nie chcial mnie budzic, bo slodko spalam,.Rano przyszedl, pocalowal mnie w czolo, wzial w ramiona i lezelismy... ale bylo inaczej niz dzien wczesniej. Cala droge powrotna do domu spedzilismy praktycznie w milczeniu, byl bardzo zamyslony... powiedzialam mu, ze nie potarfie sie z nim juz przyjaznic,po tylu latach juz nie dam rady,a on prosil abym tego nie robila... napisal mi smsa ze boi sie tego, ze nie bede miala dla niego czasu, bo ciagle jestem w biegu..a to przeciez dlatego, ze nie lubie byc sama a czesto w domu jestem i szukam zajecia na sile ! i wkurza go, ze mam wielu kolegow.. to nie moja wina, ze pelno kolesi sie kolo mnie kreci, ale ja traktuje ich tylko jak kumpli... i mowil, ze musi przemyslec ot wszystko bo ma masekre w glowie... co ja mam robic? nie daje juz rady...za wiele to trwa.